tag:blogger.com,1999:blog-34002707867104473692024-02-07T05:26:16.874+01:00[THE END] I hate love and other feelings. | Louis Tomlinson FanFictionJesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-82208271917650974102015-01-25T13:42:00.004+01:002015-07-13T15:34:54.243+02:00Dodatek: A co było później...<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"> Louis
westchnął zmęczony, opadając ciężko na fotel w swojej prywatnej garderobie. Około
pięciu minut temu skończył się kolejny koncert jego zespołu i dopiero teraz
mógł przestać się uśmiechać. Cała twarz bolała go od ciągłego rozciągania ust w
grymasie szczęścia. Jedyne, czego w tym momencie pragnął najbardziej, to gorący
prysznic i sen w wygodnym hotelowym łóżku. Nie chodzi o to, że nie był
szczęśliwy. Po prostu przez cały czas brakowało mu tej jednej, najważniejszej
osoby, jaką była drobna, niepozorna brunetka, która całkiem niedawno przestała
być nastolatką. Mimowolnie i pomimo bólu, uśmiechnął się delikatnie na samo
wspomnienie Madeleine. Chciałby móc się do niej przytulić; schować głowę w
zagłębieniu jej szyi i przyciągnąć do siebie – schować się za nią przed całym
światem. Oddałby wszystko za chociaż kilka minut jej bliskości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">Zrezygnowany
pokręcił głową, chcąc wyrzucić z niej niepotrzebne myśli. Jeszcze chwila i
rozpłacze się jak małe dziecko, które nie dostało lizaka. Czuł się fatalnie i
nawet nie mógł iść na piwo, bo zaraz dorwałyby go hieny z gazet plotkarskich, a
ostatnią rzeczą, jaka sprawiłaby mu przyjemność było użeranie się z nimi
wszystkimi. Właśnie dlatego postanowił jedynie przebrać się w jakieś czyste,
nieprzepocone ciuchy i przespać samotnie kolejną noc.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dalej Madi, bo on zaraz znów wróci
do pokoju hotelowego, użalać się nad samym sobą! – blondyn wbiegł do
niewielkiego pokoju, gdzie znajdowała się jego młodsza, przyrodnia siostra,
siedząca w dość sporych rozmiarów kartonie i trójka przyjaciół.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spokojnie, Niall. Powiedzieliśmy
ochroniarzom, żeby w razie czego go nie wypuszczali, bo mamy dla niego
niespodziankę – Liam przewróciła oczami, krzyżując ręce na wysokości klatki
piersiowej. On również cieszył się, że w końcu poprawią humor piątemu z nich,
ale był zdecydowanie mniej podniecony tym wszystkim niż jasnowłosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Poza tym ja dalej nie wiem, czy
chcę, żebyście zamknęli mnie w kartonowym pudle i obwiązali dookoła papierem
ozdobnym. Przecież zawsze możecie zapomnieć zrobić mi otwory do oddychania – mruknęła
Davies, podciągając kolana pod brodę i owijając nogi na wysokości piszczeli.
Tak strasznie chciała zobaczyć już Louisa, ale One Direction jak zawsze musi
wszystko utrudniać do czegoś wręcz niemożliwego do wykonania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zawsze możemy wyjąć cię z pudła i
tylko obwinąć – fuknął blondyn, krzyżując ręce na piersi i odwracając się tyłem
do wszystkich. Szatynka przewróciła oczami, doskonale wiedząc, że Horan właśnie
się obraził. Jednak jakoś nie za bardzo ją to obeszło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dobra, Madeleine. Im szybciej
zaczniemy, tym szybciej będziecie mogli pieprzyć się z Tommo, więc z łaski
swojej, pochyl się do przodu, albo połóż, żebyśmy mogli zamknąć to cholerstwo –
mruknął Zayn, podnosząc się z krzesła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"> Madi,
nie mając nic więcej do powiedzenia i chcąc świętego spokoju, bez słowa
sprzeciwu ułożyła się wygodnie w kartonie i zamknęła oczy. Miała cichą
nadzieję, że chłopaki przynajmniej postarają się być delikatni w tym, co będą
robić. I tak ma już wystarczająco dużo siniaków na ciele, żeby teraz robić
sobie kolejne.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis! – krzyknął głośno Harry,
wpadając do garderoby swojego najlepszego przyjaciela. Szatyn westchnął ciężko,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, że skoro Styles postanowił do niego
przyjść, to nie ma co liczyć na to, że szybko odpocznie. Przybrał na twarzy
sztuczny uśmiech i odwrócił się do niego przodem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co jest, chłopaki? – zapytał,
zauważając w wejściu również całą resztę przyjaciół. Podniósł wysoko brew,
kiedy dostrzegł ogromne pudło, przewiązane kolorową wstążką i zapakowane w
papier ozdobny. – Co to jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie wiem. Najprawdopodobniej fanki
zrobiły ci prezent, bo jest podpisany twoim imieniem – rzucił luźno Liam,
stawiając pakunek na samym środku pomieszczenia. Szatyn natychmiast zerwał się
z miejsca i zaczął uważnie przyglądać podarunkowi z każdej strony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- No dalej, Lou. Otwieraj! – krzyknął Niall,
ale jego szeroki uśmiech zaraz został zastąp przez grymas bólu, ponieważ któryś
z chłopaków mocno kopnął go w łydkę, chcąc doprowadzić go do porządku, ponieważ
on sam najwyraźniej nie zauważył, że zaraz zniszczy niespodziankę. Najwyraźniej
zrozumiał tę, dość mało delikatną aluzję, ponieważ nie odezwał się nawet
słowem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spokojnie, Ni. Jeżeli tylko chcesz,
to możesz mi pomóc w rozpakowaniu – wzruszył ramionami, przyglądając się
szczerze rozbawiony jasnowłosemu. Zdziwił się, kiedy on energicznie zaczął
potrząsać głową po poziomej linii. Jednak </span><span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; font-size: 12pt;">kierowany ciekawością podszedł do
podarunku i zaczął zdzierać z niego papier.</span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy
otwierał pudło, Madeleine natychmiast podskoczyła i z szerokim uśmiechem
rzuciła się w ramiona swojego chłopaka. Na początku zupełnie nie rozumiał, co
się dzieje i jedynie instynktownie przyciągnął ją do siebie. Jednak, kiedy
tylko zaciągnął się zapachem jej perfum natychmiast zrozumiał, kogo trzyma w
ramionach, a w głowie pojawiła mu się jedna, jedyna myśl – nigdy więcej jej nie
wypuszczać i trzymać ją od teraz przy sobie.<o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-9355363020186991892014-05-17T22:49:00.001+02:002015-07-13T15:35:20.882+02:00Epilogue: „Now is my time to be happy.”<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Dwa lata później, <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Londyn, 31.05.2016 roku<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Radość, jaką została przepełniona została każda komórka w
ciele Madeleine była wręcz nie do opisania. Od samego rana czekała na ten
moment. Za kilka minut miał rozpocząć się, pierwszy od czasu wypadku,
nielegalny wyścig szatynki. Uśmiech, zakryty przez wizjer kasku, wydawał się
powiększać z każdą chwilą. Motyle w brzuchu dwudziestojednolatki nie
przestawały tańczyć, a adrenalina zaczęła krążyć w żyłach mniej więcej godzinę
temu. Już nie pamięta, kiedy aż tak cieszyła się na jakiś wyścig. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przez ostatnie dwa lata zdążyła uporządkować wiele spraw
życiowych, z którymi dotąd nie potrafiła sobie poradzić. Niedługo po odzyskaniu
motoru Niall namówił ją do tego, żeby porozmawiała ze swoim ojcem. Na początku
ze wszystkich sił starała się od tego wykręcić, ale w końcu i tak uległa
namowom blondyna. Teraz tego nie żałuje, ponieważ potrafi normalnie porozmawiać
zarówno ze swoim rodzicielem i przyrodnią matką. Natomiast, jeśli chodzi o
Horan ‘a, no cóż … Jak w każdym rodzeństwie zdarzają im się kłótnie, ba!
Czasami dochodziło nawet rękoczynów, ale godzenie się wychodzi im równie
dobrze, jak wszczynanie sprzeczek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zamrugała kilkakrotnie, powracając do rzeczywistości,
kiedy tylko na środku stanęła prawie całkiem rozebrana blondynka. Przymrużyła
oczy, starając się skupić tylko na tym, co za chwilę nastąpi. Dziewczyna
podniosła ręce do góry, uśmiechając się kokieteryjnie to przeciwników
Madeleine. Wszyscy obserwatorzy zaczęli głośno krzyczeć i dopingować swoich
faworytów. Jednak największe natężenie decybeli było w momencie, gdy blondynka
opuściła energicznie ręce w dół, dając tym samym znak, że wszystko się zaczęło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Davies wystartowała natychmiast, od razu zyskując
prowadzenie. Pochyliła się bardziej do przodu, żeby stawiać mniejszy opór
powietrzu i obserwując w tylnych lusterkach swoich rywali, zaczęła dodawać
stopniowo gazu. Ominęła szerokim łukiem jakiegoś pijanego mężczyznę, który
chyba nie mógł wybrać sobie odpowiedniejszego miejsca na spacer. Niestety,
przez skupienie się na nie zrobieniu mu żadnej krzywdy spadła na drugą pozycję.
Zaklęła pod nosem, wymyślając kilka niecenzuralnych wyzwisk pod adresem
człowieka, przez którego to się stało. Przymrużyła oczy, podjeżdżając pod motor
rywala. Musi dzisiaj wygrać, żeby pokazać wszystkim dookoła, ale przede
wszystkim również sobie, że pomimo tak długiej przerwy, jaką miała, ona dalej
jest najlepsza w tym, co kocha robić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przygryzła dolną wargę, starając się możliwie jak
najbardziej skupić. Dojrzała z daleka zakręt i to właśnie jego postanowiła
wykorzystać, jako swoją przepustkę do zwycięstwa. Gładko w niego weszła, wymijając
płynnym ruchem motor chłopaka i nie pozwalając mu zareagować, zasłaniając drogę
swoją maszyną. Uśmiechnęła się wrednie, widząc miejsce, gdzie ma zawrócić.
Odwróciła się na chwilę, żeby sprawdzić jak bardzo wysunęła się na prowadzenie.
Pokręciła głową, stwierdzając że mogłoby być zdecydowanie lepiej, ale nie
będzie narzekać. Zahamowała ostro, wyrzucając tylną oponę za siebie i
podpierając się jedną nogą asfaltu, dzięki czemu stała w przeciwnym kierunku,
niż kilka sekund wcześniej. Nie czekając na nic więcej znów przyspieszyła,
pędząc teraz już tylko w kierunku mety. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Uśmiechnęła się, słysząc coraz głośniejsze krzyki ludzi.
Jej największy rywal w tym wyścigu złapał gumę gdzieś w połowie drogi
powrotnej. I Madeleine naprawdę nie wiedziała, jak to się stało! W pewnym
momencie do jej głowy wpadł genialny pomysł. Przecież jakoś musi pokazać wszystkim,
że wróciła dawna ona. Dobrała odpowiednią dla siebie prędkość i znajdując się
kilka metrów od mety wykonała wheelie*, przejeżdżając ją na tylnej oponie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zatrzymała się kilka metrów od samochodu, na którym
siedział Niall, a obok niego stali jego przyjaciele. Zeszła z motoru, zdjęła
kask i od razu rzuciła się w ramiona Louisa. Chłopak natychmiast odwzajemnił
uścisk, całując ją we włosy. Przez te całe dwa lata byli ze sobą i starali się
nie odstępować na krok. Wspierali, pomagali, rozśmieszali … Po prostu kochali.
Przyjaciele Madeleine z Mullingar również przyjeżdżali do niej, do Londynu.
Szczególnie wtedy, kiedy One Direction jechało w trasę. Stwierdzali, że muszą
jej pilnować, żeby nie zrobiła żadnego głupstwa. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Jeżeli chodzi o studia, to jak na razie jest najlepszą
uczennicą na swoim wydziale. Ale nie trudno się dziwić, skoro fachu uczył ją
Allan, który niedawno przejął cały zakład mechaniczny od swojego ojca, który
przeszedł na emeryturę. Przyjaciel zapewnił ją, że jak tylko będzie chciała, to
zatrudni ją u siebie bez najmniejszego problemu. Jednak ona nie chce na razie
wyjeżdżać z Anglii. Coś w środku podpowiada Madi, że to tutaj właśnie jest jej
miejsce. <i>Miejsce do bycia szczęśliwą.<o:p></o:p></i></span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px; text-align: start;"> </span><br />
<br />
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px; text-align: start;">*wheelie - jazda na tylnej oponie</span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-73247778179157824722014-05-14T15:52:00.000+02:002015-07-13T15:35:36.556+02:00Chapter Twenty Three: “In one's element”<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Dwudziesty
Trzeci: “W swoim żywiole.”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><br /></span></i></b>
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><a href="http://byc--soba.blogspot.com/" target="_blank">byc--soba.blogspot.com</a></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><a href="http://enjoy-1d-love.blogspot.com/" target="_blank">enjoy-1d-love.blogspot.com</a></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b><br />
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy
starsza kobieta przestała już witać się z Madeleine i zmierzyła uważnym
spojrzeniem Louisa, stwierdziła że musi
ich zaprowadzić do najlepszego stolika, jaki ma w całym swoim lokalu. Madi
podążała za nią, uśmiechając się szeroko. Zdawała sobie również w pełni sprawę
z tego, że jej chłopak jest zarówno zdziwiony, jak i zaintrygowany zaistniałą
sytuacją. Pewnie będzie musiała mu to wszystko dokładnie wytłumaczyć, ale
dopiero za chwilę. Teraz z uwagą słucha każdego słowa, które wypowiada kobieta.
Bardzo dawno szatynka nie miała okazji tutaj przebywać, więc chciała skorzystać
jak najwięcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To moja ciocia, ma na imię Rosella, ale
wszyscy mówiliśmy do niej babcia Ros. – wytłumaczyła, kiedy tylko kobieta
odeszła z powrotem za ladę. – Jesteśmy w mojej starej dzielnicy. – dodała,
spuszczając głowę z delikatnym uśmiechem na ustach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Czyli, że usłyszę za chwilę kilka historii, a
może nawet zobaczę jakieś zdjęcia, z twojego dzieciństwa? – pochylił się nas
stołem, podnosząc głowę dziewczyny do góry i sprawiając, że popatrzyła mu
prosto w oczy. Uśmiechnął się, kiedy zauważył delikatny rumieniec na policzkach
Leine.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Możesz o tym zapomnieć. Nie pozwolę, żebyś
dowiedział się o jakiejkolwiek mojej wpadce z dzieciństwa. – mruknęła,
odsuwając się do niego, kiedy zauważyła, jak Ros wraca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- A teraz mów, kochana! Co się u ciebie działo
przez ostatnich kilka lat? – siwowłosa kobieta, zupełnie ignorując chłopaka,
przysunęła sobie krzesło i zmierzyła uważnie spojrzeniem Leine. Dziewczyna
zaśmiała się głośno, upijając łyk koktajlu truskawkowego, który wręcz
uwielbiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nic ciekawego, ciociu. – zaśmiała się.
Usłyszała głośne odchrząknięcie Louisa, za co chciała go zabić. – No, prawie
nic. – sprostowała, kopiąc go zdrową nogą pod stołem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Działo się dużo. – wtrącił Tomlinson,
rozmasowując obolałe miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Opowiadaj chłopcze, bo ona i tak się pewnie
nie przyzna. – Rosella, tym razem nie zwracając uwagi na swoją siostrzenicę,
odwróciła się do szatyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine przyjechała do Londynu, żeby
studiować mechanikę samochodową. Znalazła sobie chłopaka i połamała nogę,
jeżdżąc na rolkach. – wytłumaczył, kłamiąc gładko w sprawie gipsu dziewczyny,
za co bardzo mu dziękowała i postanowiła trochę złagodzić zemstę. – A i
zapomniałem powiedzieć, że cały czas kłóci się ze swoim przyrodnim bratem, ale
ostatnio mają chwilowe zawieszenie brono. – dodał, opierając brodę na dłoniach.
Kobieta zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Moja mała Madeleine i samochody, przecież to
się pod każdym względem wykluczało. – stwierdziła, marząc brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Znajomi w Mullingar nauczyli mnie jeździć i
się przekonałam. – mruknęła, bawiąc się rurką w swoim napoju. Pomysł przyjścia
tutaj nagle wydał jej się bardzo nietrafiony, a nawet wręcz beznadziejny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Klienci! – krzyknęła nagle Ros, podnosząc się
z krzesła i biegnąc w kierunku lady.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Daruj sobie to, co działo się w moim życiu,
odkąd wyjechałam z Londynu. – mruknęła, posyłając mu podenerwowane spojrzenie.
Nie chciała, żeby ciocia wiedziała, jaką kretynką była.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spokojnie, przecież tylko żartowałem. –
zaśmiał się, splatając swoje palce z jej. Dobrze wiedział, że działa swojej
dziewczynie na nerwy, ale lubił ją wkurzać. Zawsze wtedy zabawnie marszczyła
brwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jesteśmy teraz w tej dzielnicy Londynu, w
której się wychowałam i mieszkałam aż do rozwodu rodziców. – powiedziała,
spuszczając wzrok. Wspomnienia ją bolały, a szczególnie te szczęśliwe. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie chcesz tego mówić. – stwierdził, mocniej
zaciskając palce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chcę, tylko musisz poczekać, bo jeszcze nigdy
nikomu o tym nie opowiadałam i nawet nie wiem, od czego zacząć. – pokręciła
głową, jakby chciała uporządkować wszystkie myśli. – Urodziłam się w Londynie.
Byłam szczęśliwym dzieckiem, miała kochających rodziców i wielu przyjaciół.
Potem zaczęło się coś psuć. Moja mama … Ona zaczęła ćpać. Nie wiem kiedy, nie
wiem jak, nie wiem kto ją do tego wmieszał. Dlatego tata zażądał rozwodu. Potem
poznał Maurę i wyprowadziliśmy się do Mullingar. Znienawidziłam wszystkich i
wszystko, a potem już wiesz co się działo. – zakończyła, bawiąc się palcami
szatyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chodźmy stąd. Wiem, że chciałabyś jeszcze
porozmawiać ze swoją ciocią, ale chciałbym ci coś pokazać. – powiedział
niepewnie, uważnie obserwując reakcję szatynki. Dziewczyna bez słowa dopiła
swój koktajl i podniosła się, kierując do Ros.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ciociu, my już będziemy się zbierać, bo czekają
na nas. Do zobaczenia. – pożegnała się i z szerokim uśmiechem opuściła lokal. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wsiedli
do samochodu, po czym zaczęli kierować się w zupełnie nie znanym jej kierunku.
Zdążyła zapomnieć, jak wygląda Londyn i gdzie co się znajduje, ale nie odzywała
się. Wolała poczekać, bo pewnie i tak nie powiedziałby jej nic. Zdziwiła się,
widząc gdzie zaparkował. Okolica nie wyglądała najprzyjaźniej, a on raczej nie
lubił takich klimatów. Wysiadła, rozglądając się dookoła. To właśnie tutaj
wszyscy zbierają się na wyścigi. Zmarszczyła brwi, patrząc prosto na niego. On
w odpowiedzi wzruszyła ramionami i wskazał głową w lewo. Od razu tam
popatrzyła. Zauważyła mężczyznę, który zajmuje się organizacją wyścigów. Cała
sytuacja zaczynała coraz bardziej ją intrygować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Witaj ponownie. – powiedział, teraz już łysy, koleś
i podszedł do niej. – Dawno cię tutaj nie było. – dodał, a szeroki uśmiech
wkroczył na jego twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Miałam kilka problemów. – mruknęła, wskazując
na gips. Poczuła, jak ktoś obejmuje ją od tyłu. Uśmiechnęła się, czując zapach
Louisa. <i>Zazdrość to pierwszy stopień do
piekła. – </i>pomyślała, jednak postanowiła powstrzymać się od złośliwego
komentarza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Twoja maszyna jest gotowa. – powiedział
mężczyzna, uśmiechając się szeroko i wskazując ręką na jeden z zamkniętych
garaży. Madeleine podniosła jedną brew, po czym skierowała swoje kroki właśnie
w tamtym kierunku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Drzwi
otworzyły się, a oczy szatynki powiększyły kilkukrotnie. Przed nią stało BMW S
1000 RR. Podeszła do niego tak szybko, jak tylko potrafiła z kulami i
delikatnie przejechała po nim dłonią. Nie mogła uwierzyć, że dało się do
uratować. Podniosła głowę, uśmiechając się szeroko. Jednak bardzo szybko
uśmiech zszedł z jej twarzy, a zastąpił go grymas. Chłopakom natychmiast
zrzedła mina. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Coś nie tak? – zapytał Louis, przyglądając się
uważnie szatynce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zdejmijcie mi ten pieprzony gips! – jęknęła, załamując
ramiona. Już nie mogła doczekać się, kiedy w końcu będzie jej wolno znów usiąść
na motorze.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b>
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b><br />
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.faslook.com/cache/b3/a0/b3a02cd09122f9d6c4487da33fbf0ef3.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/b3/a0/b3a02cd09122f9d6c4487da33fbf0ef3.png" height="320" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Podniosła
się niechętnie z łóżka, od razu sięgając po kule. Dziś po raz pierwszy od …
bardzo dawna … idzie do szkoły. Trochę boi się tym, jak ją tam „przyjmą”, ale
stara się nie przejmować za bardzo. Podeszła do szafy, wyciągając z niej
dżinsowe spodnie, czarną koszulkę i bluzę z nadrukiem. Założyła to wszystko na
siebie, po czym stanęła przed lusterkiem i zaczęła zaplatać włosy w warkocza na
bok. Chłopaków niestety nie dało się przekonać, żeby pozwolili jej mieszkać w
swoim mieszkaniu. Stwierdzili jednogłośnie, że jest to dla niej zbyt
niebezpieczne i wyrok w zawiasach w cale, w niczym nie pomaga. Madeleine nie
pozostało nic innego, jak zgodzić się z nimi. Westchnęła cicho, podchodząc po
raz kolejny do szafy. Jednak tym razem wydobyła z niej buty, czarną skórzaną
kurtkę i szarą czapkę. Pogoda w Londynie ostatnio nikogo nie rozpieszczała, a
nawet wprowadzała wszystkich w depresję. Przerzuciła sobie skórę przez ramię i
zeszła na dół, gdzie czekał na nią już gotowy Louis. To właśnie u niego ma
teraz mieszkać, dopóki nie poczuje się lepiej. Dlaczego nie u Niall ‘a? No cóż,
odpowiedź jest bardzo prosta. Po prostu nie chcieli zaburzyć rozejmu, w jakim
cały czas się znajdują.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Gotowa? – zapytał szatyn, podchodząc do niej i
całując delikatnie usta dziewczyny. Uśmiechnęła się do niego, kiwając niepewnie
głową. Jedyne, czego teraz chciała, to wrócić do swojego pokoju i położyć się w
łóżku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jak mnie tam ukamienują, to będę straszyć w
nocy całą waszą piątkę. – mruknęła, kierując się do drzwi wyjściowych. – Masz moje
książki? – zapytała, kiedy wchodziła do jego samochodu. Nie chciała mieć aż tak
dużego wejścia po raz pierwszy od bardzo dawna, ale Lou stwierdził, że nie
puści jej autobusem, ani żadnym innym środkiem transportu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Całą
drogę rozmawiali na wiele mało znaczących tematów. Głównie o tym, co będą robić
dziś wieczorem. Niestety, będą musieli dojść do tego później, ponieważ jak na
razie nic nie ustalili, a chłopak właśnie parkuje pod budynkiem szkolnym. Szatynka
przed wyjściem po raz ostatni go pocałowała, po czym założyła plecak i wyszła z
pojazdu, kierując się prosto do wejścia. Widziała wszystkie spojrzenia, rzucane
w jej kierunku. Wszystkie starała się zignorować. Usłyszała dźwięk odpalanego
silnika. Stanęła na chwilę w miejscu, naciągnęła kaptur na głowę i ruszyła
dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Stała
właśnie przy szafce, wyciągając większość książek, kiedy poczuła jak ktoś
kładzie dłoń na jej ramieniu. Niechętnie odwróciła się w kierunku intruza, a
uśmiech samoistnie przyozdobił jej usta. Już dawno nie miała okazji, żeby
porozmawiać z którym kolwiek ze swoich starych przyjaciół, a teraz stała przy
niej cała trójka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Widzę nasza niegrzeczna dziewczynka
postanowiła pojawić się w końcu w szkole. – zaśmiał się Denis, zabierając od
szatynki plecak i zarzucając go sobie na lewe ramię. – Nie ma najmniejszego
problemu. – nie pozwolił Madeleine nawet zacząć tego, co chciała powiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zastanawiam się, jak dużo czasu potrzeba,
żebyś wpakowała się w kolejne kłopoty. – Daniel dotknął swojego podbródka dwoma
palcami, udając że się nad tym bardzo zastanawia. Szatynka, całkiem
przypadkiem, uderzyła go kulą w łydkę, na co od razu od niej odskoczył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie myśl tyle, bo to nie dobrze robi na twój
mózg. – zakpiła, wchodząc od razu do sali lekcyjnej. Nie miała najmniejszego
zamiaru męczyć się z siadaniem i wstawaniem, bo najnormalniej na świecie jej
się nie chciało. Zajęła pierwszą lepszą ławkę z tyłu, od razu się w niej
rozsiadając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Trzymaliśmy ci to miejsce. – zaśmiał się
Nathan, siadając obok Leine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Miło z waszej strony. – mruknęła, wpatrując
się za widok za oknem. Deszcz padał bezustannie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mogłabyś już to z siebie zdjąć. – Blondyn wskazał
palcem na kurtkę i kaptur dziewczyny. Popatrzyła na niego, podnosząc wysoko
brew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wadzi ci to? – mruknęła, nie zmieniając wyrazu
twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jeszcze się spocisz i później wyjdziesz na
polko. Zachorujesz, a ja nie będę przynosił ci zadań domowych, skarbeńku. –
udając śmiech, przytulił do siebie zdezorientowaną szatynkę. Wszystkiego się po
nim spodziewała, ale nigdy nie pomyślała, że jej poważny Nathan zrobi coś
takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zapowiada się ciekawe kilka miesięcy. –
stwierdziła, odsuwając od siebie chłopaka i patrząc na rozbawionych przyjaciół.
<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Tak może
zostać już do końca życia.<o:p></o:p></span></i></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-91933504347811370392014-05-07T21:43:00.002+02:002015-07-13T15:35:56.978+02:00Chapter Twenty Two: "New beginnings."<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b>Rozdział Dwudziesty
Drugi: “Nowy początek.”</b></i><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="font-family: Georgia, serif; font-size: 19px;"><b>~*~</b></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i style="font-family: Georgia, serif; font-size: 19px;"><b><br /></b></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Chwyciła
telefon i rzuciła nim o podłogę, przez co cały się rozpadł. Nie przejmowała się
jednak tym, ponieważ jej uszy w końcu zaznały świętego spokoju. Niestety, ale
nie na długo. Usłyszała ciche otwieranie drzwi, a chwilę później łóżko obok
niej ugięło się pod czyimś ciężarem. Nie otworzyła oczu licząc na to, że może
kogoś zmylić tym, że dalej śpi. Napastnik jednak nie poddał się tak łatwo i
odwrócił ją jednym ruchem na plecy. Jęknęła cicho, ponieważ stało się to zbyt
szybko, jak na jej nierozbudzone ciało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine, za niedługo musimy wychodzić. –
usłyszała cichy głos swojego brata. Westchnęła, podnosząc się do pozycji
siedzącej i usiłując rozprostować łopatki. Popatrzyła na niego nieobecnym
wzrokiem, wzdychając ciężko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiwnęła
głową, że rozumie i wstała z posłania. Powolnym krokiem, cały czas utykając na
nogę, która „przyozdobiona” była gipsem, podeszła do szafy. Nie odwróciła się,
kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwi, bo wiedziała, że to Niall wyszedł z pokoju. Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić
swoje wszystkie myśli, których miała w tym momencie nadzwyczaj dużo. Chciała,
żeby ten dzień w ogóle nie nadszedł. Dzisiaj ma odbyć się rozprawa, podczas
której dowie się, czy zostanie osadzona w więzieniu. Nie chciała tego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyjęła
z szafy dżinsowe spodnie, czarną bokserkę, tego samego koloru marynarkę i
Vansy. Nie miała zamiaru ubierać się jakoś specjalnie. Naciągnęła na siebie
wszystkie ubrania, założyła jednego buta, którego ciasno zasznurowała.
Podniosła się z łóżka, kuśtykając do swoich kul. Przez ostatnie dwa tygodnie
zdążyła się już nauczyć nimi „posługiwać”, więc schodzenie czy wchodzenie po
schodach nie sprawiało szatynce już tak dużego problemu, jak na początku.
Wyszła z pokoju, udając się na parter. Przez ostatni czas mieszkała w domu
swojego brata, ponieważ nie udało jej się przekonać żadnego z piątki chłopaków,
że u siebie sama by sobie poradziła. Weszła do kuchni, gdzie siedział Louis.
Chciała podejść go od tyłu, ale niestety usłyszał ją. Momentalnie uśmiechnął
się szeroko, podszedł do niej i pocałował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jak się spało? – zapytał, obejmując Madeleine
rękami w pasie. Dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Całkiem dobrze. – odparła, chowając twarz w
zagłębieniu jego szyi. Zamknęła oczy, zaciągając się zapachem szatyna. Dobrze
wiedziała, że to mogą być ostatnie chwile, jakie spędzają w swoim towarzystwie.
Nie chciała tego przyznawać, ale bała się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie martw się. Obiecuję, że wszystko będzie
dobrze. – powiedział cicho, kładąc jedną dłoń na włosach i całując ją w czubek
głowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie składaj obietnic, jeśli nie jesteś czegoś
pewny. – mruknęła, nie zmieniając pozycji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Trwali
tak jeszcze chwilę, starając się nacieszyć swoją obecnością. Oboje mieli bardzo
mieszane uczucia, jeśli chodzi o dzisiejszy dzień. Jednak Louis był pewny
jednej rzeczy. Nigdy nie zostawi Madeleine, nawet jeśli sędzia postanowi ukarać
ją więzieniem. Właśnie wtedy <i>jego </i>dziewczyna
będzie potrzebować go najbardziej, a on ma zamiar dać jej to wsparcie.
Przytulił ją mocniej do siebie, kątem oka spoglądając na zegarek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Musi się zbierać. – odsunął niechętnie
szatynkę od siebie na długość ramion. Popatrzyli sobie w oczy, jednak
dziewczyna po kilku sekundach spuściła wzrok i zaczęła iść w kierunku wyjścia z
domu. Chciała mieć to wszystko jak najszybciej za sobą. Louis westchnął cicho i
stanął przed nią, tym samym blokując jej drogę. – Co by się nie stało, ja będę
z tobą. – zapewnił, podnosząc głowę dziewiętnastolatki i składając delikatny
pocałunek na jej ustach. Poczuł, jak się uśmiecha, dzięki czemu on również
poczuł taką potrzebę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Piętnaście
minut później szatyn parkował już pod dużym, nowoczesnym budynkiem. Leine
niepewnie opuściła samochód i zaczęła przyglądać się budowli. Skrzywiła się
nieznacznie, gdyż nie lubiła takich miejsc. Zdecydowanie bardziej przepadała za
małymi domkami na wsi, gdzie wszyscy się znają i lubią ze sobą spędzać czas.
Jak na razie dane jej jednak było poznać tylko jedno takie miejsce – wioskę, w
której mieszkali dziadkowie dziewczyny. Uśmiechnęła się delikatnie na samo ich
wspomnienie. Już dawno ich nie odwiedzała, ale teraz raczej ten czas jeszcze
bardziej się wydłuży. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Niepewnym
krokiem, pod eskortą Louisa, ruszyła ku ogromnym, przeszklonym drzwiom. Odgłos
uderzania kul o betonową powierzchnię zaczynał coraz bardziej denerwować Madi.
Sama już nie wiedziała, dlaczego. Może po prostu po raz pierwszy w życiu była
naprawdę spięta i zestresowana. Żadne egzaminy nie wywierały na nich aż takich
emocji. Jedynie pierwszy wyścig przyprawił ją prawie o zawał serca, ale wtedy
strach był w jakimś stopniu pozytywny, ponieważ wiązał się z adrenaliną.
Aktualnie nie da się o niej mówić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Weszła
do windy, a chłopak nacisnął guzik z odpowiednim piętrem. Odruchowo zerknęła na
zegarek, zdobiący prawy nadgarstek Madi. Zostało im niecałe piętnaście minut do
rozpoczęcia rozprawy. Odetchnęła głęboko, co jej towarzysz musiał usłyszeć,
ponieważ już po chwili poczuła jego silną dłoń, oplatającą pas szatynki.
Uśmiechnęła się do niego blado w podziękowaniu za to, że cały czas stoi z nią i
nigdzie jeszcze nie poszedł. Nie wiedziała, czy dałaby sobie bez niego radę.
Chociaż, nie. Zdecydowanie – nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy
winda stanęła, podeszli do sali z odpowiednim numerkiem na drzwiach. Zgromadziła
się przed nią już dość spora liczba osób. Niektórych Madeleine rozpoznawała, a
innych widziała po raz pierwszy na oczy. Dobrze wiedziała, że większość z nich
została ściągnięta przez tego marnego gliniarza, co znacznie ją podenerwowało.
Nienawidziła, kiedy ktoś mieszał się w nieswoje sprawy, a on był w tym
zdecydowanie mistrzem. We wszystkich, najgorszych wspomnieniach szatynki nie
pojawia się nikt inny, jak komisarz z Mullingar. Już ona mu dzisiaj pokaże,
gdzie może sobie wsadzić tą swoją odznakę i chęć zamknięcia dziewiętnastolatki.
Coraz bardziej chciała, żeby wraz z adwokatem, wygrać tę rozprawę. A jak
wiadomo – kiedy ona czegoś pragnie, to dostaje to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dzień dobry, nazywam się Paula Martinez i
jestem twoim adwokatem. – blondynka, ubrana w specjalną togę oraz wysokie
szpilki podeszła do pary, uśmiechając się szeroko i wystawiając w ich kierunku
dłoń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine Davies. – przedstawiła się szatynka,
ściskając rękę Pauli. Nie wiedziała dlaczego, ale ucieszyła się, że to
dziewczyną będzie jej adwokatem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie widziałyśmy się wcześniej, ale chłopcy
zdążyli mi nakreślić twoją sytuację. Chciałam </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">tylko zapytać, czy przyznajesz
się do winy. – popatrzyła uważnie na dziewiętnastolatkę. Dziewczyna spuściła
głowę, zastanawiając się przez chwilę, co chce powiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Przyznaję się. Może to coś da i kara będzie
łagodniejsza. – mruknęła, podnosząc głowę i nie patrząc na zdziwionego Louisa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Po
kilku minutach chłopak po raz ostatni pocałował Madi i udał się do swoich przyjaciół,
którzy czekali wraz z innymi świadkami. Leine natomiast musiała udać się na
salę sądową. Odetchnęła głęboko, odwzajemniając pokrzepiający uśmiech, który w
jej kierunku posłała Martinez i po woli ruszyła w wyznaczonym kierunku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Rozprawa
trwała już dobrą godzinę, a sytuacja Davies dalej nie była w stanie się
wyjaśnić. Dziewczyna zaczynała po woli nudzi się tym, że niektórzy ludzie przychodzą
i mówią o niej, jak o seryjnym mordercy, ewentualnie samobójczyni. Zastanawiała
się również, jak bardzo ten skretyniały gliniarz musiał się postarać, żeby
przekonać osoby, które rozpoznawała z tego, że raczej trzymają się na uboczu.
Jednak Paula również nie próżnowała, jeśli chodzi o dobór świadków. Szatynka
nigdy nie pomyślałaby, że ktoś taki, jak Martin – największy gbur na świecie –
stanąłby w jej obronie. Przecież on nawet z nią nie rozmawiał! Poderwała się na
siedzeniu, prostując plecy, kiedy zobaczyła, kto wszedł na salę sądowa.
Obrzuciła Mark ‘a nienawistnym spojrzeniem. Zamrugała kilkakrotnie, wpadając na
genialny pomysł. Przecież nie tylko ona musi mieć z ich dwójki namieszane w
papierach. Schyliła się do Pauli tak, żeby tylko ona mogła usłyszeć to, co ma
do powiedzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Posłuchaj. To przez niego tutaj siedzę. Pomysł
ze ściganiem się wtedy był jego. Wyzwał mnie, wiedząc, że na nigdy nie
rezygnuję. – powiedziała cicho, podczas gdy sędzia pytał o mienie nowego
świadka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jesteś tego pewna? – zapytała blondynka, patrząc
prosto w jej oczy. – Czy ktoś będzie mógł potwierdzić oskarżenie, które teraz
wniosę? – musiała być pewna tego, co robi, ponieważ aktualnie obie znajdowały
się na przegranej pozycji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Trójka moich najlepszych przyjaciół powinna
zaraz zeznawać, a całe One Direction na pewno potwierdzi wszystko to, co powiem.
– zapewniła gorliwie. – Czy jestem pewna, że to on? Od początku znajomości
jesteśmy w pewien sposób wrogami. – dodała kpiąco, znów zerkając w kierunku
chłopaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wysoki sądzie, mam nowe wnioski w sprawie. –
Madeleine podskoczyła, nie spodziewając się tak nagłej i jednocześnie szybkiej
reakcji swojego adwokata. Zauważyła zdziwienie, pomieszane z niepokojem na
twarzy swojego byłego. Martinez poprawiła rękawy swojej togi, patrząc prosto na
sędziego i jedną ręką wskazując chłopaka. – Moja klientka twierdzi, że to
właśnie z nim ścigała się tamtej nocy. – starszy mężczyzna popatrzyła na
blondynkę znad swoich okularów, a później przeniósł wzrok prosto na Mark ‘a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Czy przyznaje się pan do zarzutów? – odklepał
wyćwiczoną formułkę, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Ten w odpowiedzi tylko
pokiwał przecząco głową. Madi nie potrafiła powstrzymać kpiącego prychnięcia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Czy jest wśród świadków ktoś, kto mógłby
potwierdzić pani teorię? – zapytał sędzia. Szatynka z czystym sumieniem mogła
stwierdzić, że ten gościu się po prostu nudzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Oczywiście. – odparła bez żadnych skrupułów Martinez.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przez
następne kilkadziesiąt minut, zdenerwowana Madeleine, zaczęła uważnie
obserwować przesłuchanie każdego świadka. Sędzia pytał zarówno o nią, jak i
Mark ‘a. Za każdym razem, kiedy jej przyjaciele odpowiadali na pytania posyłała
im pokrzepiające uśmiechy. Dobrze wiedziała, że to tylko dzięki nim teraz żyje.
Gdyby nie ich zawziętość, to nikt nie przyszedłby wtedy na wyścig, a co za tym
idzie – wykrwawiłaby się. W końcu jednak rozprawa dobiegła końca, a jej nie
pozostało nic innego, jak czekać na decyzję. Madeleine nawet się nie podniosła,
cały czas siedząc w miejscu, chociaż mogła opuścić salę rozpraw i porozmawiać
ze znajomymi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ostatnie
pół godziny okazało się najdłuższym w całym jej dziewiętnastoletnim życiu.
Nigdy czas nie płynął szatynce aż tak wolno. Widziała, jak Louis macha do niej,
żeby przyszła porozmawiać, ale ona jedynie pokiwała przecząco głową i dalej bez
sensu wpatrywała się w puste biurko prokuratora. Zastanawiała się, czy nikt do
niej nie podszedł dlatego, że im na to nie pozwolili, czy może po prostu nikt
nie chciał z nią rozmawiać. Bardziej jednak prawdopodobna była dla niej ta
pierwsza wersja, ponieważ co chwila czuła wibracje w kieszeni. Nareszcie sędzia
postanowił się nad nią zlitować. Wszedł do sali, z dumnie uniesioną i całą
teczką jakiś nieznanych nikomu dokumentów. Odetchnęła głęboko, zapominając niemalże,
jak się mruga, gdy przyszedł decydujący dla niej moment. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Sąd rejonowy w Londynie, po zapoznaniu się ze
sprawą Madeleine Davies, uznaje ją winną zarzucanych jej czynów. Niniejszym
wyznacza jej karę dwóch lat pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem
wykonania kary na okres próby jednego roku. Proszę również o niezwłoczne
odprowadzenie pana Mark ‘a Daniells ‘a do więzienia. – zakończył i opuścił
salę, bez jakiejkolwiek mowy podsumowującej. Madeleine siedziała chwilę, tempo
wpatrując się przed siebie. Nie mogła uwierzyć, że po raz kolejny tak naprawdę
jej dupa została uratowana. Zamrugała kilkakrotnie, żeby przywrócić sobie pełną
świadomość sytuacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Z
delikatnym uśmiechem podziękowała swojej pani adwokat, po czym po woli zaczęła
zmierzać do wyjścia z sali sądowej. Chciała jak najszybciej opuścić ten budynek
i w końcu znaleźć się w łóżku, żeby odespać cały ten stres. Kiedy tylko drzwi
się za nią zamknęły poczuła uścisk na biodrach, a chwilę później delikatny
pocałunek na szyi. Uśmiechnęła się </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">blado. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis, chcę do domu, zaraz padnę. – mruknęła,
odwracając głowę tak, że mogła popatrzeć mu prosto w oczy. Chłopak pokiwał
głową i już po chwili znajdowali się w jego samochodzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Na
początku żadne z nich się nie odzywało. Tak naprawdę nie wiedzieli, od czego
mogliby rozpocząć jakąkolwiek rozmowę. Madi wpatrywała się beznamiętnym
spojrzeniem w widok za oknem. Znała tą okolicę niemalże na pamięć, ale zdążyła
również zauważyć, że sporo się w niej zmieniło, od kiedy wyprowadziła się z
ojcem z Londynu. Odnowiono budynki, położono nową kostkę oraz postawiono kilka
znaków drogowych. Może dla kogoś, kto na co dzień przechodzi tą ulicą nie ma w
tym nic nadzwyczajnego, ale nie dla niej. Czuła, jakby jakaś bardzo ważna część
jej samej umarła, wraz z rozpoczęciem remontu tego miejsca. Popatrzyła
niepewnie na swojego chłopaka, który z pełną powagą prowadził samochód.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mógłbyś na chwilę zatrzymać się przed tą
kawiarenką? – zapytała, wskazując na przyjaźnie wyglądające miejsce. W
odpowiedzi Louis kiwnął głową i zaparkował niedaleko wspomnianego przez
dziewczynę miejsca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Madeleine
od razu wysiadła z pojazdu i zaczęła kierować się do wejścia. Uśmiech sam
zagościł na jej bladej twarzy, co nie umknęło uwadze szatyna. Zakodował sobie w
pamięci, żeby częściej ją tutaj przywozić. Weszli do środka, a dźwięk dzwonka
oznajmił nowych gości. Starsza pani, stojąca za ladą natychmiast odwróciła i
zmierzyła ich uważnym spojrzeniem. Wyraźnie było widać, że zaczęła się nad
czymś zastanawiać. Niedługo potem na jej pomarszczonej twarzy pojawił się
szeroki uśmiech. Wybiegła zza lady i podeszła do nich szybkim krokiem, od razu
zamykając szatynkę w swoim ciepłym uścisku.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine, jak ja cię dawno nie widziałam! –
zagruchała, odsuwając dziewczynę od siebie na odległość ramion. – Aleś ty
wyrosła! – dodała, znów przyciągając ją do siebie. Zapowiadało się długie
popołudnie.<o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-85021810383150363412014-05-01T16:24:00.001+02:002015-07-13T15:36:18.046+02:00Chapter Twenty One: „Welcome Home.”<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt; text-align: center; text-indent: -35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Dwudziesty
Pierwszy: „Witaj w domu.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt; text-align: center; text-indent: -35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 14pt;"><b>~*~</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt; text-align: left; text-indent: -35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 14pt;"><b><br /></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis! – krzyknęła na całe gardło, chwiejąc
się na nogach. Oparła się dłonią o ścianę w holu, ledwo łapiąc równowagę. –
Louis! – powtórzyła równie głośno, cały czas obserwując drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zrezygnowana
dokuśtykała z powrotem do pokoju, od razu zajmując miejsce na kanapie,
pochylając się i chowając twarz w dłoniach. Chyba tylko ona jest na tyle
inteligenta, żeby nie odezwać się nawet słowem do chłopaka, który kilka sekund
wcześniej wyznał jej miłość. Wplotła palce we włosy, ciągnąc za nie mocno i
zagryzając dolną wargę. Idiotka. <a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W
pewnym momencie poczuła, jak ktoś kładzie ręce na jej ramionach i pociera je
delikatnie. Szatynka podniosła głowę, dzięki czemu patrzyli sobie w oczy.
Chłopak przeniósł dłoń na policzek Madi. Jego kciuk zaczął delikatnie go
delikatnie gładzić, przez co po plecach osiemnastolatki przeszedł przyjemny
dreszcz. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, przybliżając swoją twarz do
twarzy Lou. On nie czekając na nic więcej delikatnie musnął usta Madeleine,
czekając na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Była ona natychmiastowa. Davies
bez zastanowienia zaczęła odwzajemniać pocałunek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyprostowała
się, kiedy Lou podniósł się z podłogi i nie przestając całować dziewczyny,
podniósł ją do góry. Oplotła swoimi nogami jego biodra. Gips strasznie jej
przeszkadzał, ale starała się jakoś sobie z nim poradzić. Nie wiedziała, gdzie
skierował kroki, ale nie było to dla niej teraz ważne. Nagle poczuła twardą
ścianę za plecami, o którą oparł ją chłopak. Jęknęła cicho w jego usta, czując
dreszcz, rozchodzący się po jej ciele, z powodu niewielkiego bólu, wytworzonego
pod wpływem uderzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Lou, poczekaj. – wyszeptała, odsuwając się od
niego i patrząc prosto w jego oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Już przestaję. – powiedział i chciał postawić
ją na podłodze, ale mocniej zacisnęła nogi na jego biodrach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Tomlinson, masz mnie posłuchać od początku do
końca. – mruknęła ostrzej, łapiąc policzki chłopaka w obie dłonie i sprawiając,
że popatrzyli sobie w oczy. – Kocham cię wariacie. W ogóle nie wiem, jak mogłeś
pomyśleć coś innego. Ja nie sypiam z byle kim. – nie dała mu nic odpowiedzieć
na nowo złączając ich usta w namiętnym pocałunku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Poczuła,
jak szatyn uśmiecha się, z powrotem zaczynając iść w jakimś kierunku. Domyśliła
się, że zmierza do sypialni, kiedy zaczął wchodzić po schodach. Przełożyła
swoje ręce na jego szyję i przygryzła delikatnie wargę chłopaka, ciągnąc ją w
swoją stronę. On w odpowiedzi mruknął z aprobatą i kopniakiem otworzył drzwi do
sypialni. Ostrożnie ułożył ją na pościeli, opierając swoje dłonie po obu
stronach głowy szatynki, żeby nie stracić równowagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jest jeszcze jedna sprawa, zanim całkiem
stracę nad sobą panowanie. – wysapał, próbując choć trochę unormować oddech.
Kiwnęła głową, że słucha i otworzyła oczy. – Czy nie chciałabyś może zostać
moją dziewczyną? – popatrzyła na nią uważnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chciałabym. – zaśmiała się cicho, podciągając
na jego karku i składając delikatny pocałunek na ustach chłopaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy
już miała się odsuwać nie pozwolił jej na to,
przytrzymując ją za głowę i pogłębiając pocałunek. Drugą rękę natomiast
wsadził pod sukienkę dziewczyny i zaczął jechać nią coraz wyżej. Materiał bez
jakiegokolwiek oporu ustępował, odsłaniając coraz to nowe partie ciała
dziewczyny, aż w końcu bezwładnie opadł na podłogę. Louis odsunął się od niej
na chwilę, żeby zmierzyć całe ciało dziewczyny pożądliwym wzrokiem. W tym
momencie opuściły go wszystkie zahamowania.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Madeleine
mruknęła coś niewyraźnego pod nosem i otworzyła oczy. Rozejrzała się uważnie
dookoła, żeby móc stwierdzić, że nie jest już w szpitalu, a w jakimś pokoju.
Chciała się podnieść, jednak uniemożliwiły jej to dwie rzeczy – gips, który
sięgał aż do kolana oraz czyjaś ręka, przeplatająca ją w pasie. Zmarszczyła
czoło, żeby przypomnieć sobie, gdzie teraz jest. Uśmiechnęła się delikatnie,
czując jego zapach, kiedy zaciągnęła się mocniej powietrzem. Uczucie
niepewności natychmiast ustąpiło miejsca szczęściu. Wczorajszy wieczór i noc
nie odbyły się tylko w jej chorej wyobraźni. Naprawdę jest teraz z Louisem
Tomlinson ‘em. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Odwróciła
się po woli przodem do niego, żeby go nie obudzić i zaczęła delikatnie
odgarniać mu włosy z twarzy. Wyglądał jak mały, słodki chłopiec. Jakby nie miał
żadnych problemów i rzeszy fanek, czekających na jedno jego skinienie palca.
Przekręciła głowę w prawo i uśmiechnęła się szerzej, nie mogąc nad tym
zapanować. Wreszcie czuła się szczęśliwa. Spuściła wzrok, kiedy jedna myśl
wpadła nieproszona do jej umysłu. Czy Louis będzie Robił szatynce wyrzuty,
jeżeli będzie chciała się dalej ścigać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Położyła
głowę z powrotem na poduszce, kiedy chłopak zaczął się budzić. Chciała
zobaczyć, jaka będzie jego reakcja, kiedy zobaczy ją w swoim łóżku. Zamknęła
oczy, poruszając się nieznacznie. Usłyszała, jak podnosi się i poczuła, że
wyciąga rękę spod jej głowy, żeby kilka sekund później zacząć bawić się włosami
szatynki. Madeleine dobrze wiedziała, że cały czas na nią patrzy. Jego wzrok
niemalże parzył ją w skórę. W pewnym momencie pochylił się nad nią i zaczął
delikatnie całować po całej twarzy. Starała się zupełnie zignorować pieszczotę,
co w cale nie było takie łatwe, jak się może wydawać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- I tak wiem, że nie śpisz. – mruknął, nie
przerywając wcześniejszej czynności. Otworzyła niechętnie oczy, przecierając je
wierzchem dłoni i rozciągając się. Popatrzyła na niego z podniesioną brwią i
chciała się podnieść, ale przeszkodziły jej w tym dwie rzeczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis, mógłbyś przynieść mi jakieś ubrania? –
zapytała niepewnie, patrząc prosto w jego oczy. Chłopak w odpowiedzi zaśmiał
się cicho i pokręcił przecząco głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jakoś wczoraj wieczorem nie przeszkadzał ci
fakt, że oglądałem cię bez jakichkolwiek ubrań. – przejechał nosem po szyi
dziewczyny, wywołując tym samym dreszcz na całym jej ciele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ej, nie bądź wredny. – oburzyła się, mocniej
oplatając całe swoje ciało kołdrą, którą trzymała w dłoniach. Chłopak westchnął
cicho, podnosząc się z łóżka i wędrując w kierunku swojej szafy z ubraniami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyjął
swoją pierwszą lepszą koszulkę, a z torby, leżącej na podłodze, bieliznę dla
dziewczyny i podał jej to wszystko, wychodząc z pokoju, żeby wziąć szybki
prysznic. Szatynka uśmiechnęła się do siebie i podniosła z łóżka, po czym z
ubraniami w rękach dokuśtykała do łazienki, która znajdowała się w pokoju
Louisa. Umyła się szybko i ubrała. Nie wiedziała, dlaczego, ale uśmiech cały
czas nie schodził z jej lekko zarumienionej twarzy. Już dawno nie czuła się tak
szczęśliwa. Weszła z powrotem do pokoju, starając się sobie przypomnieć gdzie
zostawiła ostatni raz kule. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nagle
do pokoju wpadli Louis wraz z Niall ‘em. Zamrugała kilkakrotnie, dziękując w
duchu, że wyszła z łazienki, bo znając ich stosunek do wszystkiego mogłaby źle
na tym wyjść. Spojrzała uważnie po ich szeroko uśmiechniętych twarzach i
przyznała sobie w duchu, że nie jest
dobrze. Mieszkała dość długo u swojego brata i zdążyła już zauważyć, że kiedy
wszyscy są szczęśliwi w jednym momencie, to znaczy że mają już coś wymyślone i
ona najprawdopodobniej na tym ucierpi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jedziemy na obiad do restauracji i nie ma
mowy, żebyś się nie zgodziła. – stwierdził blondyn, podając jej czarne trampki.
Popatrzyła na niego ironicznym wzrokiem, odrzucając jednego buta na bok, a
drugiego wciągnęła na stopę, po czym ciasno zasznurowała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Tylko pamiętajcie, że ja nie chcę na tym w
żaden sposób ucierpieć. – jęknęła i chciała odebrać kule, które Lou trzymał w
rękach, ale chłopak nie pozwolił Madi na to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Westchnęła
cicho, wiedząc co ją teraz czeka. Szatyn bez słowa podszedł do niej i podniósł,
wcześniej oddając wszystko co trzymał w rękach przyjacielowi. Skierowali się do
wyjścia, a potem usiedli w samochodzie i ruszyli. Całą drogę przebyli w
milczeniu, a ciszę jaka zapanowała w samochodzie przerywało jedynie radio. Madi
gorączkowo zastanawiała się nad tym, co może spotkać w miejscu, do którego
jadą. Obstawiała napad paparatzi, napad fanek i nic więcej nie była w stanie
wymyśleć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Z
samochodu wyszła o własnych siłach. Odebrała swoje kule i ruszyła w kierunku
całkiem przyzwoicie wyglądającej restauracji. Oczywiście wszystko to, czego się
obawiała nastąpiło i ledwo powstrzymywała się, żeby nie przyłożyć jakimś
rozwrzeszczanym dziewczynom. Widziała rozbawione spojrzenia chłopaków, którzy
widzieli jak się męczy, chcąc uniknąć przemocy i jeszcze większej ilości
problemów, niż ma na chwilę obecną. W końcu udało im się dotrzeć do środka i
zająć jeden z wolnych stolików. Szatynka popatrzyła na chwilę przez okno. Ochrona
starała się jak tylko mogła, żeby nie wpuścić nikogo z rozwrzeszczanego tłumu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To chore. – mruknęła dziewczyna, podpierając
głowę na ręce i obserwując twarze swoich towarzyszy, którzy zawzięcie
dyskutowali między sobą na temat tego, co chcą zamówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- One nas po prostu kochają. – wyszczerzył się
blondyn, machając do dziewczyn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To chore. – powtórzyła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- A tak zmieniając temat. – zaczął Louis
sprawiając, że rodzeństwo spojrzało na niego wyczekująco. – Przyszliśmy tutaj,
żeby ci coś powiedzieć i żaden z naszych domów, albo twoje mieszkanie, na tym
nie ucierpiało. – dodał, spoglądając co chwilę na Niall ‘a. Blondyn odetchnął
głęboko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chcieliśmy spróbować jakoś załagodzić sytuację
i nasz prawnik rozmawiał z odpowiednimi ludźmi, ale mimo wszystko rozprawa się
odbędzie i nikt nie wie, jaką sędzia podejmie decyzję. – mruknął, spuszczając
wzrok na swoje splecione palce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spokojnie, poradzę sobie. – mruknęła,
odwracając wzrok. Tak naprawdę niczego nie była pewna. Wiedziała tylko, że
gliniarz na pewno załatwi jej najgorszego sędziego w całym kraju, żeby miał
pewność co do wyroku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ale mamy też dobre wieści! – sytuację
postanowił uratować Lou. – Nawet, jeśli pójdziesz do więzienia, to szkoła cię
nie wyrzuci. Wyprzedzając twoje kolejne pytanie. Zgodziliśmy się w zamian za to
zagrać koncert charytatywny dla syna jednego z nauczycieli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie musieliście. – spuściła głowę, zagryzając
dolną wargę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chcieliśmy. – odpowiedzieli równocześnie,
dzięki czemu na twarzy Madeleine pojawił się szeroki uśmiech. Coś w środku
podpowiadało jej, że życie w cale nie musi być takie straszne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt; text-indent: -35.4pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Boże,
dziękuję ci za tych kretynów.<o:p></o:p></span></i></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-16622572938501206342014-04-24T21:17:00.001+02:002015-07-13T15:36:45.982+02:00Chapter Twenty: "I love you."<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt; text-align: center; text-indent: -35.4pt;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"><b><i>Rozdział Dwudziesty: “Kocham
cię.”<o:p></o:p></i></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt; text-align: center; text-indent: -35.4pt;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"><b><i>~*~</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Gotowa? – zapytał Louis, przekładając sobie
przez ramię pasek od sportowej torby, w której znajdowały się wszystkie rzeczy
Madeleine, które miała ze sobą w szpitalu. Dziewczyna w odpowiedzi niepewnie
pokiwała głową, z grymasem na twarzy podnosząc się z łóżka i od razu opierając
na kulach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Niepewnym,
ślamazarnym krokiem ruszyła ku wyjściu ze swojego pokoju. Chciała jak
najszybciej opuścić to chore miejsce, w której tak naprawdę nic jej nie było
wolno zrobić. Jeszcze nie do końca radziła sobie z chodzeniem o kulach, ale
coraz bardziej zaczynało to dziewczynie wychodzić. Oczywiście całe One
Direction zgodnie stwierdziło, że gips szatynki trzeba jakoś ozdobić i wyszło
na to, że ma teraz na nim pięć autografów. Na początku rzucała się, ale i tak
nie była w stanie nic zrobić. Poczekała chwilę na windę, a później weszła do
niej, skupiając się na tym, żeby nie upaść. Przejazd minął im bardzo szybko,
więc już po minucie wychodziła z powrotem na szpitalny korytarz. Jęknęła,
załamując ramiona, kiedy stanęła przed cholernie wysokimi schodami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ten, kto wymyślił coś takiego w szpitalu
powinien zginąć. – mruknęła pod nosem, już próbując zejść z pierwszego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
dane jej jednak było nic więcej zrobić, ponieważ poczuła, jak zaczyna unosić
się nad ziemię. Zdziwiona podniosła głowę, obserwując rozbawioną twarz Louisa.
Chciała coś powiedzieć, jakoś go opieprzyć, ale nie miała pojęcia, jak.
Skończyło się na tym, że wydobyła z siebie jakieś ciche warknięcie, ku jeszcze
większemu rozbawieniu szatynka. Odstawił ją na ziemię dopiero wtedy, kiedy
dotarli do jego samochodu, a i wtedy nie do końca, ponieważ posadził ją na
fotelu pasażera. Kule natomiast wsadził na tylne siedzenia i w końcu sam zajął
miejsce kierowcy. Popatrzył w jej oczy z szerokim uśmiechem, by po chwili
ruszyć w kierunku domu Niall ‘a. Całą drogę pokonali w ciszy, w cale się do
siebie nie odzywając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Poradzę sobie. – powiedziała Madeleine, kiedy
zatrzymali się już na miejscu. W odpowiedzi usłyszała cichy śmiech towarzysza,
ale postanowiła zupełnie go zignorować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyszła
na zewnątrz o własnych siłach, ponieważ o dziwo Louis jej posłuchał i dalej
siedział grzecznie za kierownicą. Jedynie denerwował ją fakt, że uważnie
przygląda się szatynce, jakby czekał, aż w końcu się przewróci i dzięki temu to
on będzie miał rację. Wskazała głowa na tylne siedzenie, sygnalizując mu tym
samym, żeby podał jej kule, które rzekomo mają ułatwić jej poruszanie się.
Podziękowała cicho, odbierając swoja tymczasowa własność i ruszyła w kierunku
wejścia. Usłyszała trzaśnięcie za sobą, więc domyśliła się, iż chłopak mimo
wszystko chce ją asekurować. W głębi ducha mu za to dziękowała. Westchnęła
ciężko, stając przy schodach, po czym odwróciła się do niego i zmierzyła
groźnym spojrzeniem. Tommo wzruszył bezradnie ramionami, udając się w kierunku
drzwi. Już miał wchodzić do środka, ale powstrzymał go w ostatnim momencie
cichy glos dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- No już miej tą satysfakcję. – mruknęła pod
nosem, odrzucając dwie metalowe rurki na bok i patrząc na niego wyczekująco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Szatyn
wyszczerzył się szeroko, pchając drzwi, żeby wejście otworzyło się szeroko.
Podszedł do niej i bez najmniejszego problemu wziął na ręce. Madeleine dopiero
teraz, kiedy zobaczyła wnętrze domu, zauważyła że nie są u Niall ‘a, a Louisa.
Podniosła głowę do góry, krzyżując ręce pod piersiami i patrząc na niego
wyczekująco. Ten tylko uśmiechnął się pod nosem i pokiwał przecząco głową, tym
samym sygnalizując, że nic od niego nie wyciągnie. Warknęła coś niezrozumiałego
pod nosem, odwracając wzrok. Nie lubiła przyznawać komuś racji, a w tym
momencie było to niezbędne. Zdziwiła się, kiedy ominął drzwi do pokoju i
postawił ją dopiero w łazience. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zaraz przyniosę ci jakieś ubrania, a ty masz
dwie godziny, żeby się przygotować do czegoś specjalnego. – wymruczał jej do
ucha, obejmując ją od tyłu i składając delikatny pocałunek na karku szatynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Poczuła
przyjemny dreszcz, rozchodzący się po całych jej plecach. Odruchowo położyła
swoje dłonie na jego, zagryzając dolną wargę i poddając się jego pieszczotom.
Niestety, cała przyjemność minęła natychmiast, kiedy tylko chłopak zaczął się
od niej po woli odsuwać. Wiedziała, co to oznacza – chce opuścić łazienkę.
Najpierw jednak podszedł do wanny, odkręcając wodę i dolewając do niej płynu do
kąpieli, dzięki któremu będzie miała pianę. W tym czasie ona sama rozebrała się
do bielizny. Wiedziała, że kiedy skończył, zlustrował jej ciało uważnym
spojrzeniem. Dziewczynie to nie przeszkadzało. Przecież już spali ze sobą, więc
nie ma się o co martwić, bo widział ją nago. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Skąd to masz? – zapytał, wskazując na bliznę,
na jej biodrze. Schyliła się, patrząc w miejsce, o którym mówi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie wszyscy są w stanie znieść porażkę z
dziewczyną. – zaśmiała się, przejeżdżając palcami po szramie. Nie lubiła jej,
ale nic nie mogła z nią zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- A tą na ramieniu? – podszedł do niej i położył
dłoń na wcześniej wspomnianej części ciała dziewczyny. Szatynka wzdrygnęła się
na samo wspomnienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Uciekałam z chłopakami przed grupą
nieprzyjemnych kolesi i zahaczyłam o wystający z płotu drut. – wytłumaczyła,
podnosząc głowę i patrząc w jego oczy. Pokiwał głową, że rozumie i skierował
się do wyjścia. Madeleine w ostatnim momencie załapała go za rękę. Popatrzył na
nią zdziwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wykąpiesz się ze mną? – zapytała niepewnie,
spuszczając głowę. Dopiero teraz dotarło do niej, że zachowała się jak napalona
na niego małolata. Gdyby nie fakt, że on dalej tutaj jest, to uderzyłaby się z
otwartej dłoni w czoło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
dane jej jednak było długo nad tym myśleć, ponieważ poczuła chłodne dłonie
chłopaka na swoich biodrach, które przyciągnęły ją do niego. Wstrzymała oddech,
kiedy zaczął całować delikatnie szyję dziewczyny. Madeleine odchyliła głowę na
lewo, kładąc swoje dłonie na jego i zamykając oczy. Chciała jak najbardziej
poddać się trwającej chwili. Wiedziała, że nie będzie żałować, więc nie ma nic
do stracenia. Odwróciła się do niego przodem, wkładając dłonie pod koszulkę
szatyna i ciągnąc nią do góry. Nie musiała długo czekać, ponieważ Louis
niemalże natychmiast pomógł dziewczynie, ściągając z siebie ciuch i odrzucając
go gdzieś na bok. Zagryzła dolną wargę, przyglądając się jego wyrzeźbionemu
ciału. Poczuła satysfakcję, że to właśnie ona teraz wędruje po nim bezkarnie opuszkami
palców, a nie jakaś inna, wyjątkowo piękna dziewczyna. Niepewnie chwyciła
palcami sprzączkę od paska i cały czas patrząc w niebieskie oczy Lou zaczęła ją
odpinać. Chłopak oparł swoje czoło o jej, pomagając w pozbyciu się swoich
spodni. Już po kilku sekundach oboje stali przed sobą w samej bieliźnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Tomlinson,
nie spuszczając głowy i cały czas patrząc Madeleine w oczy, zaczął wędrować
dłońmi po jej nagich plecach, aż w końcu dotarł do zapięcia od stanika, który
chwilę później wylądował obok jego spodni. Jęknęła cicho, kiedy Louis zaczął
całować jej odkryte piersi. Nie trwało to jednak długo, ponieważ już po chwili
zsunął z niej majtki i podniósł do góry bez najmniejszego problemu. Poczuła się
w jego ramionach jak lekkie, bezbronne piórko, z którym może zrobić, co tylko
mu się podoba. Jednak podobało jej się to uczucie. To tak, jakby mogła w końcu
przestać być tą twardą, bo ktoś inny chce wziąć na siebie część jej prywatnych
problemów, a szczególnie tych najcięższych, z którymi sobie nie radzi. Delikatnie
włożył ją do wody, nogę z gipsem zostawiając poza wanną. Chwilę później on
również wszedł do środka, siadając za dziewczyną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nawet nie wiesz, jak bardzo powstrzymują się
teraz, żeby nie rzucić się na ciebie. – wymruczał jej do ucha po kilku minutach
i przejechał nosem przez całą szyję szatynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To przestań. – zaśmiała się, zamykając oczy.
Odchyliła głowę do tyłu, uśmiechając się delikatnie i dotykając jego dłoni,
które położył na jej brzuchu, obejmując ją ramionami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Musisz poczekać do wieczora. – mruknął,
zaczynając składać drobne pocałunki na ramionach szatynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Godzinę
później Louis wyszedł z wanny tłumacząc się tym, że musi coś jeszcze załatwić.
Nie protestowała. Nie miała jednak zamiaru dalej siedzieć w wannie, ponieważ
woda zrobiła się całkowicie zimna. Nie zważając na rozkaz Lou, w którym kazał
zawołać go, jeśli będzie chciała wyjść, o własnych siłach opuściła wannę.
Wytarła się, a później owinęła ręcznikiem i mocno kuśtykając dotarła do
pierwszego lepszego pokoju, którym okazał się pokój szatyna. Nie zważając na
to, że powinna wcześniej zapytać, wyjęła z szafy pierwszą lepszą koszulkę, po
czym naciągnęła ją na siebie, mokry ręcznik odrzucając gdzieś na bok. Na jej
szczęście T – shirt sięgał dziewczynie niewiele ponad kolana. Już miała opuszczać
pomieszczenie i spróbować zejść ze schodów na dół, gdzie najprawdopodobniej
teraz przebywa dwudziestotrzylatek, ale wyręczył ją, stając w drzwiach.
Zmierzył zdziwionym spojrzeniem, uśmiechającą się niewinnie brązowowłosą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Czego w słowach „zawołaj mnie, jak skończysz”
nie zrozumiałaś? – westchnął, załamując ramiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ależ wszystko zrozumiałam, po prostu nie
jestem aż taką kaleką, żeby sobie nie poradzić. – wywróciła oczami,
przyglądając mu się uważnie, kiedy zaczął się do niej zbliżać. Nie wiedziała,
co chce zrobić i nie podobała jej się ta niewiedza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Tomlinson
jednym ruchem wziął ją na ręce. Pisnęła cicho, naciągając końce koszulki ja
najniżej, żeby nic nie odkryła. Chłopak z dziewczyną na Rękach wyszedł ze
swojego pokoju i udał się do jakiegoś innego, zupełnie jej nieznanego. Kiedy
był już w środku posadził ją na łóżku i podał papierową torebkę. Popatrzyła na
niego, odbierając przedmiot i podnosząc wysoko jedną brew. On w odpowiedzi
tylko machnął głową, żeby zobaczyła. Wsadziła, więc rękę do środka, uważnie
badając opuszkami palców delikatny materiał, który się tam znajdował. Po kilku
sekundach, kiedy ciekawość już całkowicie nad nią zawładnęła, wciągnęła, jak
się okazało, krótką, fioletową sukienkę bez ramiączek. Popatrzyła na niego
szeroko otwartymi oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mam założyć sukienkę do gipsu i wyjść tak do
ludzi? Odpada. – powiedziała twardo, krzyżując ręce pod piersiami. Szatyn,
kręcąc głową z dezaprobatą, podszedł do niej i ciągnąc za ręce podniósł do
pozycji stojącej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- W salonie jest już wszystko gotowe, za pół
godziny przyjdę po ciebie. Bieliznę znajdziesz w torbie. – pocałował ją krótko,
po czym od razu opuścił pomieszczenie, nie chcąc słuchać więcej narzekań z jej
strony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Stała
chwilę w miejscu, ale w końcu postanowiła się przygotować. Nie chciała zakładać
na siebie sukienki, ale widziała, że Louisowi na tym zależy, więc ten raz
postanowiła się poświęcić. Kiedy już skończyła się przygotowywać stanęła przed
lustrem i przyjrzała sobie uważnie. Fioletowy materiał opinał jej szczupłą
sylwetkę, uwydatniając wszystkie krągłości. Włosy postanowiła zostawić
rozpuszczone. Z makijażu w ogóle zrezygnowała, nawet nie miała tutaj
jakichkolwiek kosmetyków. Usłyszała, jak drzwi się otwierają, więc odwróciła
się w tamtym kierunku. Lou stanął wbity w podłogę. Zaśmiała się cicho, starając
się podejść do niego, ale słabo jej to wyszło. Szatyn pokręcił głową, chcąc
przywołać się do porządku i po raz kolejny tego dnia wziął ją na ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Po to dostałam w szpitalu kule, żeby móc
chodzić samej. – mruknęła pod nosem, patrząc od dołu na jego twarz i wydymając
usta. – A poza tym w końcu dostaniesz przepukliny. – dodała, krzyżując ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jesteś tak lekka, że nawet nie czuję, że cię
niosę. – zaśmiał się, sadzając ją na krześle przy stole. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Popatrzyła
na niego niepewnie. Niby nigdy nie jadła nic, co on ugotował, ale z
doświadczenia wiedziała, że chłopaki raczej nie są najlepszymi kucharzami.
Dalej nie rozumie, jak mężczyźni mogą zostawać szefami kuchni. Louis pokręcił
rozbawiony głową, siadając na swoim miejscu. Wskazał dłonią, żeby się
częstowała. Zagryzła dolną wargę, sięgając po widelec i nawijając na niego
spaghetti. Wsunęła je po woli do ust i otworzyła szeroko oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dobre. – powiedziała, kiedy zdołała przełknąć
kęs. W odpowiedzi otrzymała jego szczery śmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall mi pomagał. – powiedział cały czas
rozbawiony. Madeleine jak na zawołanie chwyciła szklankę z wodą i zaczęła
przepijać wszystko, co przed sekundą zjadła. Odwróciła głowę w kierunku wejścia
do salonu, gdy usłyszała głośne odchrząknięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie dodałem niczego. – zaśmiał się blondyn,
patrząc prosto na swoją siostrę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ja wiem, że się pogodziliśmy, ale wiesz jak
między nami było wcześniej. – wskazała palcem raz na siebie, a raz na niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dobra, zostawiam was. Tylko pamiętajcie, że
Madi jest jeszcze za młoda na matkę! – wybiegł szybko z domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Debil! – krzyknęła za nim, odwracając się z
powrotem do rozbawionego Louisa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jesteście słodcy jako niekłócące się
rodzeństwo. – powiedział poważnie, ale chwilę później wybuchł niepochamowanym
śmiechem. Szatynka fuknęła urażona pod nosem i skrzyżowała ręce. – No już nie
obrażaj się. – nachylił się nad stołem i pocałował ją w policzek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ok. Tylko powiedz mi po co to wszystko. –
uśmiechnęła się szeroko, powracając do jedzenia. Lou pokręcił z niedowierzaniem
głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Najpierw zjedzmy kolację. – poprosił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Cały
wieczór minął im na śmianiu się i wygłupianiu. Zjedli razem kolację, a kiedy
tylko skończyli Louis, nie zważając na protesty dziewczyny, zaniósł ją do
salonu, gdzie włączyli telewizor i z butelką czerwonego wina rozmawiali na
wszystkie tematy. Dziewiętnastolatka próbowała mu wytłumaczyć, że nic jej się
nie stanie, jeśli on odwiezie ją do mieszkania i pozwoli normalnie chodzić do
szkoły. No może prawie normalnie, bo teraz już wszyscy mieliby ją za
kryminalistkę i nie podchodzili na bliżej niż kilka metrów. Oczywiście
Tomlinson stwierdził, że to jest wykluczone i nie będą dłużej na ten temat
rozmawiać, bo dalsze konwersacje są bezsensowne. Davies nie pozostało w udziale
nic innego, jak po prostu odpuścić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nagle
dziewczyna oparła się o jego klatkę piersiową i zaczęła bezsensu patrzeć w
telewizor. Louis objął ją ramieniem w pasie, odstawiając lampkę z resztką wina
na szklany stolik. Spuścił wzrok prosto na nią i obserwował, jak jeździ
delikatnie palcem po naczyniu, trzymanym w dłoniach. Odetchnął głęboko,
zamykając na chwilę oczy i licząc w myślach do dziesięciu, żeby chociaż trochę
się uspokoić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine. – powiedział cicho, czekając na
jakąkolwiek reakcję wcześniej wspomnianej przez siebie szatynki. Kiwnęła głową,
dając mu tym samym do zrozumienia, że słucha. – Madeleine, chciałbym cię
zapytać o coś bardzo ważnego. – dziewiętnastolatka, podniosła się do siadu i
popatrzyła na niego uważnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mam się bać? – zapytała niepewnie, spuszczając
wzrok i patrząc na przedmiot trzymany w dłoniach. Nie stawiała jednak żadnego
oporu, kiedy Louis wyjął z jej drobnych dłoni pustą lampkę i odstawił obok
swojej. Podniósł do góry głowę towarzyszki i sprawił, że popatrzyła mu w oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine. – zaczął ponownie. Szatynka złapała
jego dłonie i zacisnęła mocniej swoje palce na palcach szatyna. Uśmiechnął się
delikatnie. – Wiesz, albo może i nie, ale zależy mi na tobie. Jeszcze nigdy,
żadna dziewczyna nie działa na mnie tak bardzo, jak ty. Kiedy dowiedziałem się,
że wylądowałaś w szpitalu, to tak, jakby cały mój świat stanął w miejscu i
nigdy więcej miał się nie poruszyć. Wszystko, dosłownie wszystko przestało mieć
jakiekolwiek znaczenie. – odwrócił na chwilę wzrok, zaciskając wargi w mocną
kreskę. – Kocham cię, Leine. – znów spojrzał na nią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Jednak
nie zobaczył tego, co chciał. Chociaż tak naprawdę sam nie wiedział, na co
liczył. Ale na pewno nie na szok, którym go obdarowała. Jej oczy szeroko się
otworzyły, a twarz pobladła, jakby się czegoś wystraszyła. Bała się jego
wyznania. Zabrał swoje dłonie, wplatając je na chwilę we włosy, ale szybko
podniósł się ze swojego miejsca. Chciał coś powiedzieć, ale tylko uchylił usta,
po czy natychmiast je zamknął i tak kilkakrotnie, aż w końcu zrezygnował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zapomnij. – wyszeptał, wychodząc z salonu i
kierując się do drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Szatynka
siedziała przez chwilę w zupełnym szoku. Nie wiedziała, co się dzieje. Louis ją
kocha. Patrzyła na niego, czekając aż zacznie skakać po pokoju, śmiejąc się o
krzycząc „żartowałem”. Nic takiego jednak się nie stało. Usłyszała jedno słowo,
które zabrzmiało jak prośba i chwilę później Tommo opuszcza pomieszczenie.
Dopiero wtedy coś sobie uświadomiła. Ona go kocha. Nie jak przyjaciela, ale jak
dziewczyna chłopaka. Usłyszała głośne trzaśnięcie drzwi, przez co poderwała się
z siedzenie i nie zważając na gips oraz sukienkę zaczęła kuśtykać do holu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis! – krzyknęła zdesperowana, ale nie
dostała żadnej odpowiedzi.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Boże,
niech nie będzie za późno.<o:p></o:p></span></i></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-71857532526784941442014-04-11T20:58:00.001+02:002015-07-13T15:37:27.391+02:00Chapter Nineteen: “I'll be with you until the end, baby.”<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Dziewiętnasty: “Będę z tobą do końca, skarbie.”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Dwa
dni później Madeleine cały czas leżała w łóżku i nie mogła się nigdzie ruszać.
Zdawała sobie sprawę, że wygląda jak siedem nieszczęść i niestety nic nie mogła
z tym zrobić. Była pewna w stu procentach pewna, iż jej włosy są zupełnie
przetłuszczone i niemalże czuła swój zapach. Kiedy przychodził do niej Louis
chciała zapaść się pod ziemię. Nie mogła znieść świadomości, że ogląda ją w tak
beznadziejnym stanie. Takie uczucia wydawały się dziewczynie dziwne i były dla
niej zupełnie nie znane, więc nie wiedziała czy ma mu o nich powiedzieć. Ina po
prostu nie chciała, żeby ją wyśmiał, to wszystko. Ugh! Życie jest pojebane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Usłyszała,
jak drzwi do jej pokoju otwierają się, a staną w niech nie kto inny, jak
Tomlinson. Zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu i mimowolnie uśmiechnęła się
widząc, co trzyma w dłoniach. Pokręciła głową na tyle, na ile mogła,
obserwując, jak podchodzi do krzesełka, na którym przesiaduje codziennie, od
kiedy ona leży w szpitalu. Ten w odpowiedzi tylko poszerzył uśmiech na swojej
twarzy i położył na szafce obok pluszowego miśka w kształcie motoru. Kiedy
zobaczył, jak chce coś powiedzieć skorzystał z okazji, podniósł się i mocno ją
pocałował. Czekał na ten moment od kiedy tylko wstał, więc teraz Madi może już
nawet się na niego wydrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Miałaś coś mówić. – podrzucił brwiami,
podsuwając się do łóżka i chwytając jej dłoń w swoje. Cały czas patrząc na
twarz szatynki pocałował dziewczynę w każdy palec po kolei, a na sam koniec
przejechał ustami po wszystkich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wariat. – mruknęła pod nosem, cały czas nie
mogąc zebrać swoich myśli. Zamknęła na chwilę oczy, odliczając w myślach do
dziesięciu, żeby się opanować i z powrotem popatrzyła na chłopaka. – Chce ci
się tutaj znów siedzieć? – podniosła jedną brew do góry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Z tobą? Zawsze. – przewróciła oczami. Bardzo
chciała wierzyć w jego słowa, ale coś jej na to nie pozwalało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- I tak wiem, że Niall ci każe. – mruknęła,
odwracając wzrok. Jego tęczówki jakby ją parzyły. Usłyszała jego ciche
westchnienie i szelest, kiedy się podniósł. Poczuła dłonie na twarzy, a chwile
potem znajdowała się z nim twarzą w twarz. Poczuła przyjemne dreszcze wzdłuż
kręgosłupa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall jeszcze śpi. Tak samo, jak cała reszta.
– powiedział prosto w usta dziewiętnastolatki. Ona, jak w amoku, pokiwała
głową, że rozumie. Pokręcił z dezaprobatą głową, składając na jej ustach
delikatny pocałunek. – Jak stąd wyjdziesz będziemy musieli porozmawiać. –
powiedział i znów chciał zająć swoje miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Jednak
Madeleine mu na to nie pozwoliła. Chwyciła jego dłoń i pociągnęła z całej siły
w dół, dzięki czemu usiadł na białej pościeli. Zaśmiał się pod nosem i położył
obok niej, starając nie dotknąć, albo nie pociągnąć żadnej kroplówki. Nie
chciał sprawiać jej krzywdy, tylko sprawić żeby czuła się przy nim bezpieczna.
Pomógł Madi podnieść się delikatnie do góry tak, żeby oparła się o niego i
zaczął jedną dłonią gładzić ją po plecach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wyglądam, jak siedem nieszczęść i do tego
śmierdzę, a ty dalej chcesz ze mną przebywać i mnie dotykać. – mruknęła pod
nosem, mocniej wtulając się w jego ramię i zamykając oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Przecież to nie z twojej winy, więc nie widzę
problemu. – powiedział, odchylając jej głowę do </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">tyłu i całując w czoło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie będziemy mieć kiedy poważnie porozmawiać,
bo zamkną mnie w pudle. – wyszeptała, nie otwierając oczu, tylko mocniej je
zaciskając. <a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>Usłyszała ciche westchnienie swojego
towarzysza, który cały czas mocno ją obejmował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Powiedziałem ci już, że nie pozwolę, żeby cię
tam wsadzili. – starł kciukiem pojedynczą łzę, która po woli spłynęła po jej
policzku. Nie mógł patrzeć na to, jak płacze, bo jemu samemu od razu się na to
zbierało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ich
chwilę przerwali lekarze, którzy kazali Louis ‘owi natychmiast opuścić łóżko
chorej. Nie pomogło nawet tłumaczenie, że Madeleine jest tak wygodniej.
Zrezygnowany chłopak podniósł się po woli, żeby niczego nie uszkodzić i od razu
usiadł na metalowym krzesełku. Nie wyszedł nawet, kiedy mężczyzna w białym
kitlu oznajmił badania. Oczywiście trzy razy pytał się dziewczyny, czy aby na
pewno na to pozwala. W końcu jednak zrezygnował i zgodził się na wszystko,
czego chcieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Gips powinniśmy ściągnąć do czterech tygodni,
ponieważ noga nie była bardzo połamana i nie musieliśmy nastawiać jej
operacyjnie. – powiedział, wyciągając z ręki dziewczyny przedostatnią kroplówkę.
– To, co ci zostawiłem, to tylko witaminy na wzmocnienie organizmu. Za jakiś
tydzień będziesz mogła opuścić szpital. – uśmiechnął się delikatnie, skinął
głową i opuścił pomieszczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Szatynka
usiadła na łóżku i uważnie przyjrzała się swojej nodze. Nigdy jeszcze nie miała
gipsu, oczywiście nie licząc dwóch razy, kiedy połamała ręce. Spuściła się po
woli na podłogę, stając na niej niepewnie. Czuła, że Lou przygląda jej się
uważnie, ale ona natychmiast musiała się umyć. Zlokalizowała kule, które
znajdowały się w kącie pomieszczenia. Westchnęła ciężko, załamując ręce. Ona w
tym stanie do końca życia tam nie zajdzie. Usłyszała śmiech, przez co od razu
zmiażdżyła chłopaka spojrzeniem. Ten w odpowiedzi tylko pokręcił głową,
podniósł się i szybko podszedł do Madi. Ostrzegł ją, żeby trzymała kroplówkę i
nie czekając na nic innego podniósł ją do góry, nie czekając aż cokolwiek
odpowie. Usłyszał jej ciche piśnięcie. W szybkim tempie przemieścił się z
pokoju do łazienki. Oczywiście lekarze upominali go na korytarzu, ale i tak nie
zwracał na nich uwagi. Odstawił ją dopiero, kiedy znaleźli się na miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ubrania. – powiedziała, opierając się dłońmi o
wannę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Szatyn
natychmiast zrozumiał, o co chodzi i już po minucie wrócił z powrotem, a w rękach trzymał torbę z
rzeczami dziewczyny. Ta w podziękowaniu uśmiechnęła się szeroko. Odkręciła
kurki i przestawiła strumień wody na prysznic. Umyła się szybko i ubrała, po
czym wysuszyła włosy. Kiedy skończyła uśmiechnęła się w kierunku chłopaka. Był
tutaj przez cały czas. Przecież spała z nim, a swojego ciała również się nie
wstydziła. Popatrzyła na niego, uśmiechając się blado. Kiwnął głową w kierunku
kroplówki, którą zdążyła już z powrotem podpiąć, po czym wziął ją na ręce. Po
drodze minęli Niall ‘a i resztę chłopaków z zespołu, którzy siedzieli na plastikowych
krzesełkach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chyba będę mieć więcej gości. – mruknęła pod
nosem, obserwując jak grupka chłopaków podnosi się z siedzeń. Louis pokręcił
głową, podchodząc do drzwi i blokując je swoim ciałem. Popatrzyła na niego,
podnosząc wysoko jedną brew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Umówisz się ze mną na randkę, kiedy tylko
wyjdziesz ze szpitala? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Madeleine popatrzyła
na niego szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Już ci mówiłam, że wsadzą mnie do pierdla. – obstawała
przy swoim. Zauważyła kątem oka, a raczej usłyszała walenie do drzwi, że jej
brat z całej siły chce dostać się do środka, jednak blokuje mu to ciało
szatyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Z tego co wiem nie musisz siedzieć na dołku,
tylko możesz wykupić sobie przepustkę. – podniósł jedną brew do góry,
uśmiechając się zadziornie. Madi pokiwała z dezaprobatą głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Możesz wybierać datę i miejsce. – zaśmiała się,
rozkładając się na łóżku i kładą ręce pod głową. Tomlinson odsunął się od
drzwi, a kilka sekund potem do pokoju wpadł rozwścieczony blondyn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co wy tutaj robicie? – warknął, na zmianę
mierząc raz ją, a kolejny jego. Oboje popatrzyli na siebie szeroko
uśmiechnięci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nic. – odpowiedzieli równocześnie, wybuchając
głośnym śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-67417992839193358102014-04-09T22:06:00.004+02:002015-07-13T15:37:53.182+02:00Chapter Eighteen: ” Trust.”<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt; text-align: center; text-indent: -35.4pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b>Rozdział Osiemnasty: „Zaufaj.”</b></i></span><b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt; text-align: center; text-indent: -35.4pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><b><i>~*~</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">Do
szpitala dojechał w zastraszająco szybkim tempie. Zaparkował motor przed
głównym wejściem i prawie biegiem ruszył w kierunku oddziału, gdzie leży
Madeleine. Po drodze zdążył zdjąć kask, tym samym odsłaniając rozcięty łuk
brwiowy i zakrwawioną twarz. Usłyszał ciche westchnienia zupełnie obcych mu
dziewczyn. Uśmiechnął się pod nosem. Widocznie lubią poobijanych BadBoy ‘ów. Pokręciła
głową z dezaprobatą, ale jego rozbawienie szybko zniknęło, kiedy zobaczył
chodzącego w te i z powrotem Liam ‘a z telefonem w dłoni. Podszedł do niego,
odkładając kask na plastikowe krzesełko obok Zayn ‘a, trzymającego głowę między
kolanami.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co jest? – zapytał przerażony. Przyjaciel
nawet na niego nie popatrzył, tylko od razu jego wzrok powędrował w kierunku
sali operacyjnej. Nogi pod Louisem się ugięły. Oparł się o ścianę, zsuwając po
niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Właśnie
wtedy Payne na niego popatrzył Jego oczy powiększyły się do rozmiarów
pięciozłotówek. Zaczął dokładnie przyglądać się twarzy przyjaciela i z
niedowierzaniem kręcił głową. Wiedział, że jeśli mu na kimś zależy, to jest w
stanie zrobić dużo, ale nigdy nie pomyślałby, że dla jakieś dziewczyny aż tak
wiele. Kucnął przed nim, podnosząc jego głowę do góry za podbródek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Przeżył to? – zapytał Li, kręcąc głową
szatyna. Ten w odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami. Co prawda, kiedy on sam
odchodził z tamtego miejsca to ten kretyn oddychał, ale przecież zostawił go z
przyjaciółmi Madeleine, więc nic nie wiadomo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Jego
rozmyślenia przerwało głośne piszczenie z sali operacyjnej. Głowa Louisa
automatycznie powędrowała w tamtym kierunku, a oczy rozszerzyły do nienaturalnych
rozmiarów i zaszły łzami. W myślach odliczał czas, przez jaki hałas wypełniał
cały hol. Trzydzieści dwie sekundy. Dokładnie na tyle czasu przestało bić serce
Madeleine. Zamarł, nie poruszając się w ogóle, tylko cały czas spoglądał w
miejsce, gdzie znajduje się teraz Madi. On jej nie może stracić.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Poczuła,
jak ktoś trzyma ją za dłoń, jednak nie dane jej było nic widzieć. Zdziwiła się,
ponieważ nie przebywała już w czarnej nicości. Poznała to po rażącym w oczy
przez zamknięte powieki słońcu. Żyje? Zacisnęła mocno dłonie w pięści, całą
siłę wkładając w to, żeby otworzyć oczy. Kiedy szatynce się nie udało i tak nie
zrezygnowała. Zbyt wiele czekało na nią, żeby od tak po prostu się poddać bez
walki. Wzięła głęboki oddech, ponawiając próbę, która tym razem przyniosła
oczekiwany efekt. Popatrzyła w kierunku ciężaru, który w dalszym ciągu
przygniatał jej dłoń. Uśmiechnęła się do siebie delikatnie widząc <i>jego. </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ręka mi drętwieje, Louis. – wychrypiała,
krzywiąc się kiedy tylko usłyszała swój głos. Reakcja chłopaka była
natychmiastowa. Poderwał się na metalowym krzesełku i zaczął rozglądać po
pokoju zupełnie nie wiedząc, kto się do niego przed chwilą odezwał. – No już
się nie rozglądaj, tylko popatrz w dół. – powiedziała z tą samą chrypką, co
wcześniej, a uśmiech, który miała na ustach, powiększył się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
trzeba było mu powtarzać dwa razy. Niemalże natychmiast schylił się nad nią i
złożył namiętny pocałunek na wargach dziewczyny. Odwzajemniła go bez chwili
zastanowienia. Chciała się poruszyć, ale uniemożliwiały jej to kroplówki,
których miała podpiętą całą masę. Lou na chwilę przerwał pieszczotę i uważnie
przyjrzał się bladej, podrapanej twarzy Davies. Pokręcił z niedowierzaniem i
dezaprobatą głową, ale nie był w stanie powstrzymać uśmiechu szczęścia. Położył
delikatnie dłonie na jej policzkach, po raz kolejny wpijając się w usta
szatynki. Cały czas nie mógł uwierzyć w to, że ona naprawdę się obudziła. Tak
cholernie bał się przez to, że jego najmniejszy dotyk może sprawić, że obudzi
się i znów będzie tak, jak godzinę wcześniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jesteś nienormalna, nieodpowiedzialna, głupia,
pojebana i chora psychicznie. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie przestraszyłaś.
– powiedział, kiedy tylko odsunął się od niej. W odpowiedzi tylko zaśmiała się
cicho, rozglądając z uwagą po całym pomieszczeniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Która jest godzina, że jesteś tutaj tylko ty?
– zapytała, z powrotem spoglądając na jego twarz. Szatyn wyjął telefon, żeby
sprawdzić to o co pytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wpół do szóstej rano. – mruknął, podnosząc się
z siedzenia, na które opadł zaledwie kilka sekund temu. – Idę po lekarza, żeby
zbadał ci resztki mózgownicy. – wytłumaczył, czując na sobie pytający wzrok
dziewiętnastolatki. Ona natomiast prychnęła cicho pod nosem na ostatnią uwagę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
musiała długo czekać, a na sali pojawił się siwawy, podstarzały mężczyzna w
białym fartuchu. Skinęła mu lekko głową i bez słowa sprzeciwu dała zbadać.
Wyjął jej jeden wenflonu, zmierzył ciśnienie i załatwił całą resztę, która
musiał wiedzieć, po czym opuścił salę. Zagryzła dolną wargę widząc, jak do
drzwi zmierza nie kto inny, jak Niall. Zdziwiła się, że go tutaj widzi. Na jego
miejscu już dawno zostawiłaby kogoś takiego, jak ona sama. Blondyn po woli
podszedł do krzesełka i usiadł na nim, chowając twarz w dłonie. Nie odzywała
się – nie miała najmniejszego zamiaru. Nie chodziło już o to, żeby zrobić
upierdliwemu bratu na złość. Po prostu chciała poczekać na jakieś konkretne
pytanie z jego strony, ponieważ zupełnie nie wiedziała, co jak mogłaby
rozpocząć ich konwersację. W końcu jednak chłopak postanowił się odezwać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Martwiłem się, naprawdę. – powiedział,
chowając twarz w dłoniach. Zagryzła dolną wargę zupełni nie wiedząc, co mogłaby
teraz zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall … - zawahała się. – Przepraszam. –
powiedziała w końcu. Poczuła, jak do jej oczu napływają łzy. Już nawet swoich
odruchów nie rozumie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Blondyn
popatrzył na nią zdziwiony. Otworzył w niedowierzaniu usta i cały czas
obserwował swoją przyrodnią siostrę z szokiem wymalowanym na twarzy. Odczekał
chwilę, czy aby na pewno nie zacznie znów z niego kpić, że uwierzył w takie
brednie. Jednak, kiedy nic takiego się nie stało, podszedł do niej wolnym
krokiem i złożył delikatny pocałunek na czole dziewczyny. Musi teraz zrobić
wszystko, żeby ich relacje wyglądały tak, jak powinny. Zawsze chciał mieć
młodszą siostrzyczkę, którą mógłby bronić przed całym światem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine. Zgodzę się na twoje wyścigi i
wszystko to, co chcesz robić, ale musisz zacząć traktować mnie jak człowieka. –
powiedział, uśmiechając się delikatnie i ścierając słoną wodę z jej białych
policzków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ale musisz mi dać trochę czasu, bo zmienienie
się nawet trochę nie będzie takie proste. – powiedziała, spuszczając wzrok. Nie
wiedziała dlaczego, ale wydawało jej się, że wzrok brata parzy ją w twarz. Tak,
jakby chciał zobaczyć czy mówi prawdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ich
moment przerwały brawa, które dobiegały z wejścia do sali, w której się
znajdowali. Od razu odwrócili się w tamtym kierunku. Madeleine zacisnęła zęby,
rozpoznając mężczyznę w mundurze, który sprawił jej wątpliwą przyjemność i
postanowił ją odwiedzić. Mierzyła go nienawistnym spojrzeniem, kiedy z szerokim
uśmiechem na obleśnej twarzy zajął miejsce przy łóżku. Dobrze wiedziała, co go
tak bardzo cieszy. W końcu ją dorwał. To już jest jej koniec. Teraz skończy w pudle
na bardzo długo. Popatrzyła na Niall ‘a, a potem na drzwi, wysyłając mu niemą
prośbę, żeby opuścił pomieszczenie. Nie chciała, żeby był przy tej rozmowie.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował, pokiwał głową i wyszedł do
reszty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co Davies, w końcu wpadłaś. – powiedział
tryumfująco policjant. Ten sam, który od kilku lat chce jej udowodnić każdą
zbrodnię świata tego. Zmierzyła go wzrokiem, po czym przewróciła oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jestem niewinna. – powiedziała, podnosząc brwi
wysoko. W odpowiedzi usłyszała głośny śmiech mężczyzny. Nic jednak nie
powiedziała, żeby nie pogorszyć swojej sytuacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- O tym zdecyduje sąd, do którego trafisz zaraz
po wyjściu z tego miejsca. – rozejrzał się dookoła, po czym wstał i skierował
się do drzwi. – Nawet kasa braciszka cię nie uratuje. – dodał na odchodne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Szatynka
zamknęła oczy, odliczając do dziesięciu. Jej dłonie z całej siły zacisnęły się
na pościeli. Kiedy to nic nie pomogło zaczęła krzyczeć na cały oddział. Nie
przestała nawet wtedy, gdy do pokoju wpadło pięciu lekarzy. Zaczęli ją
uspokajać, ale to zupełnie nic nie dawało, a jeszcze bardziej pogarszało
sprawę. Dopiero Louis zdołał ją uciszyć. Nie zważając na protesty wszystkich
dookoła podszedł do dziewczyny i po prostu ją pocałował. W momencie, kiedy miał
pewność, że znów nie zacznie krzyczeć, odsunął się do dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co tutaj się stało? – zapytał zdziwiony Niall.
Lekarze, mrucząc pod nosem coś o policjantach, opuścili pomieszczenie, zostawiając
Madi z blondynem i Tomlinson ‘em. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Za jakieś kilka tygodni będziesz mnie
odwiedzał w więzieniu. – mruknęła pod nosem, nie otwierając oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Że co? – zapytał głupio Lou. Nic z tego nie
rozumiał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ten gościu, to policjant z Mullingar, który
usiłuje mnie udupić od dobrych kilku lat. Teraz w końcu jego marzenie się
spełni. – chociaż sama wypowiadała te słowa, to i tak jeszcze nie była w stanie
w nie uwierzyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie pozwolimy im na to. –stwierdził twardo
Horan, patrząc prosto w oczy siostry. Dziewczyna w odpowiedzi zaśmiała się bez humoru.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall, on się nie będzie pytał. Jestem pewna,
że Mark wystąpi w moim procesie jako świadek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wtedy zginie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie Lou. Tak w ogóle co ci się stało w twarz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nic, co mogłoby się zainteresować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Akurat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Słyszałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ja nadal tutaj jestem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- I miałeś słyszeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Naprawdę go zabiję z chłopakami, jeśli dalej
będzie się w to mieszał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- No świetnie, nawet najlepsi przyjaciele są
przeciwko mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Są za tobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Poczekajcie chwilę, pójdę po popcorn! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zamknij się! – krzyknęli równocześnie, patrząc
prosto na niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine, nie pójdziesz do więzienia. –
zapewnił Lou i opuścił pomieszczenie, żeby już się z nią dalej nie kłócić. <o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-42526729271698396642014-04-05T17:42:00.000+02:002015-07-13T15:38:32.101+02:00Chapter Seventeen: „Keeping the promise to be one of the priorities.”<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b>Rozdział Siedemnasty: “Dotrzymanie
obietnicy powinno być jednym z priorytetów.”</b></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><b><i>~*~</i></b></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Obserwowała, jak zapłakana postać kobiety znika
w przestrzeni. Powiedziała wszystko to, co już dawno chciało ujrzeć światło
dzienne, więc nie powinna żałować. Dlaczego jest inaczej? Położyła się na
plecach, podkurczając kolana i zasłaniając twarz dłońmi. Zaczęła piszczeć w
czarną przestrzeń, żeby rozładować większość skumulowanych w sobie emocji.
Zacisnęła palce na włosach, nie przerywając wcześniejszej czynności, ponieważ
po woli zaczęła przynosić oczekiwane efekty. Szczerze żałowała, że nie ma pod
ręką czegoś, co mogłaby rozpieprzyć. W końcu dookoła zapanowała cisza sprzed
pojawienia się w tym cholernym miejscu mamy Madeleine. Westchnęła ciężko,
przekręcając się na bok. Tak bardzo chciała, żeby w końcu dane jej było
jakkolwiek działać, bo ta bezczynność zaczyna ją strasznie przytłaczać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nagle
poczuła delikatny uścisk na dłoni. Automatycznie podniosła się do siadu,
oglądając wspomnianą część ciała. Bardzo się zdziwiła, ponieważ wydawało jej
się, że jest tutaj sama. Automatycznie zaczęła kręcić głową na wszystkie
możliwe strony, żeby znaleźć jakiś ślad, że jednak ktoś również przebywa
właśnie w tej nicości. Jednak ta czynność tylko utwierdziła ją w pierwotnym
przekonaniu. Zamknęła oczy, kiedy tylko dotyk przeniósł się na policzek. Gdzieś
już go kiedyś czuła, tylko nie może sobie przypomnieć, gdzie. Otworzyła szeroko
oczy, gdy wyczuła ślad po bliźnie na wewnętrznej stronie słoni, która ją
dotykała. Miała pewność, że to Louis! Natychmiast poderwała się na równe nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Tomlinson, masz mnie stąd wyciągnąć! –
krzyknęła czując, jak łzy znów zaczynają spływać po jej policzkach. Chciała,
żeby ją usłyszał i pomógł. Dał ostatnią szansę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Dziewczyna
po raz kolejny wylądowała na kolanach. Nie miała już siły na nic. Chciała
naprawić swoje błędy. Załkała głośno, opierając się na dłoniach, wyciągniętych
przed siebie. Nagle wszystko zaczęło przed jej oczami ciemnieć, a w sercu
poczuła ogromną pustkę. Tak, jakby straciła wszystko, co dla niej ważne. Czy
tak właśnie wygląda śmierć?<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></b><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Usłyszał, jak jedna z maszyn strasznie
głośno piszczy, co wybudziło go ze snu. Poruszył się z grymasem na twarzy, ale
nie otworzył oczu. Dopiero, kiedy poczuł uściska na ramieniu, a zaraz potem
jakaś siła odciągnęła go od dziewczyny, uchylił powieki. Chciał zabić kogoś,
kto zabiera go od jego Madeleine. Jednak jego twarz przybrała zdziwienie, kiedy
wyciągnęli go z sali siłą; natychmiast. Obrzucił Zayn ‘a zdziwionym
spojrzeniem, ale ten w odpowiedzi tylko kiwnął głową w kierunku szyby, za którą
przebywała Davies. Od razu skierował twarz w tamtym kierunku. Zobaczył, jak
grupka starszych mężczyzn stoi nad bladym ciałem dziewczyny i usiłuje
przywrócić ją do życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kolana
natychmiast się pod nim ugięły, jednak zdołał utrzymać równowagę i nie upadł na
podłogę. Niestety, łzy i tak pojawiły się na twarzy chłopaka. Bał się o nią.
Nie mógł jej teraz stracić, kiedy akurat zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo
mu na niej zależy. Jeszcze żadna dziewczyna nigdy nie zdołała owinąć go sobie
wokół palca, a wystarczy jedno słowo Madeleine i Louis może zrobić wszystko. Zaklął
pod nosem uświadamiając sobie, że mógł się bardziej postarać, żeby wybić jej z
głowy ten durny pomysł. Nawet, jeśli musiałby przykuć ją łańcuchami do krzesła
i karmić, to powinien to zrobić, ale nie pozwolić na taką głupotę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">Obiecał
sobie, że będzie siedzieć na dupie w szpitalu i czekać, aż dziewczyna się
obudzi, </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">ale musiał natychmiast wyjść, bo wściekłość rozsadzała go od środka.
Nie odpowiedział na żadne pytanie, z zestawu przyjaciół. Po prostu szybkim
krokiem powędrował do windy, a kiedy znalazł się na parterze opuścił budynek,
przeszukując swoją listę kontaktów. Musi się na kimś wyładować, a najlepiej
żeby była to osoba, przez którą szatynka właśnie walczy o życie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Mam
nadzieję, że jeszcze nie opuściłeś Londynu. – powiedział do słuchawki, kiedy
tylko David odebrał połączenie. Był w stu procentach pewny, że chłopak zdziwił
się widząc, kto do niego dzwoni, ponieważ na początku nie usłyszał nawet głupiego
„halo”, tylko zupełną ciszę, przerywaną raz na jakiś czas oddechem rozmówcy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Nie mów,
że chcesz iść razem z nami obić pysk Daniells ‘owi. – usłyszał w odpowiedzi.
Odchrząknął, wsiadając do taksówki i podając adres podstarzałemu mężczyźnie,
który od razu ruszył z miejsca. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Jak już
pewnie zdążyłeś zauważyć Madeleine nie jest dla mnie obojętna. Zakochałem się w
niej i nie pozwolę, żeby jakiś sukinsyn traktował ją w ten sposób. – powiedział
pewny, dostając reprymendę od taksówkarza za słownictwo. Nie zwrócił jednak na
to zupełnie uwagi, ignorując siwego mężczyznę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Będziemy
po ciebie z chłopakami za jakąś godzinę. Czekaj u siebie w domu. – chciał podać
im adres, ale stwierdził że to bezsensowne, ponieważ i tak pewnie usłyszeli,
jak mówi go taksówkarzowi, który tak swoją drogą właśnie zaparkował pod bramą. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zapłacił
mu, od razu opuszczając pojazd i idąc w kierunku drzwi wejściowych. Musi
natychmiast iść się umyć, bo (o zgrozo!) zaczyna czuć sam siebie. Nie
zabierając ze sobą żadnych ubrań wszedł do łazienki, od razu zdejmując
wszystkie ubrania, które wylądowały bezwarunkowo w koszu na pranie. Odkręcił
kurki, a woda zaczęła spływać orzeźwiającym strumieniem po jego umięśnionym
ciele. Zdecydowanie nie powinien rezygnować z prysznica. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Chłopaki
pojawili się przed jego bramą dokładnie o umówionej godzinie. Wyszedł do nich,
dzierżąc w dłoniach czarny kask. Otworzył garaż, a kiedy był już w środku jego
wzrok od razu powędrował w kierunku całkiem nowego ścigacza. Zdziwił się, że
Madeleine go nie zauważyła, kiedy była tutaj w noc, kiedy uratował ją przed
policją. Uśmiechnął się na samo wspomnienie szatynki. Potrząsnął głową, żeby
wrócić do rzeczywistości i wyjechał z garażu. Kiwnął głową na trójkę
towarzyszy, żeby ruszali. Sam trzymał się między nimi, żeby nie zgubić drogi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przez
cały czas myślał nad tym, czy dobrze robi. Przecież oni na pewno poradziliby
sobie sami, a on może pogorszyć ich sytuację tym, że jest rozpoznawalny. Zacisnął
na sekundę powieki, przypominając sobie, co obiecał Madeleine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Madeleine. – zaczął spokojnie, nie poruszając się nawet o milimetr. Davies
przeszedł przyjemny prąd po kręgosłupie, kiedy usłyszała, jak wypowiada jej
pełne imię. – Dobrze wiesz, że nie jestem w stanie ci tego zabronić. Zrobisz,
jak będziesz uważała i ja musze to zaakceptować. – mruknął. Poczuł, jak Madi
oplata go od tyłu. Jednak on musiał jeszcze coś powiedzieć. – Wiedz jednak, że
jeżeli cokolwiek ci się stanie, to jako pierwszy znajde sukinsyna, który
cokolwiek ci zrobił i własnoręcznie go zabiję. – zakończył. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wydawało
mu się, że nigdy nie będzie musiał jej dotrzymywać, bo Davies wie, co robi, ale
skoro już to powiedział, musi spełnić obietnicę. Nigdy nie zawiedzie Madi,
nawet jeśli ona zapomniała o tym, co powiedział. Skręcił za chłopakami w
obskurną ulicę. Jeszcze niedawno był tutaj z Zayn ‘em i miał nadzieję nigdy więcej
nie wracać. Zatrzymał się, rozglądając dookoła. Nie miał pojęcia, po co
przyjechali akurat w to miejsce, ale postanowił się nie odzywać i poczekać
chwilę na odpowiedź. Zauważył, że tylko David schodzi z motoru i ściąga kas,
poczym znika za jakimiś drzwiami. Sam również podniósł wizjer do góry i
popatrzył na Gareth ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- My się jeszcze nie znamy. Jestem Allan. –
powiedział jeden z ich trójki. Lou uśmiechnął się delikatnie, wyciągając w jego
stronę otwartą dłoń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis. – odpowiedział.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Lou, co cię tak naprawdę łączy z Madeleine? –
zapytał po kilkusekundowej ciszy McColl. Dręczyło go to już od dłuższego czasu,
więc musi się w końcu dowiedzieć prawdy. Tomlinson westchnął ciężko,
spuszczając wzrok na kierownicę swojego motoru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Już sam nie wiem. Mam pewność co do tego, że
zakochałem się w niej. Dzień, w którym pozwoliła mi uprawiać ze sobą seks jest
najlepszym, jaki dotąd pamiętam. Gdybym tylko mógł, to zamieniłbym się z nią
teraz na miejsca, żeby mogła robić to, co kocha. Jeszcze nigdy nie zależało mi
aż tak bardzo na żadnej dziewczynie. Chciałbym, żeby była najszczęśliwszą
dziewczyną na świecie nawet, jeśli nie moją. – czuł, że każde słowo było
prawdziwe. Nie rozumiał, dlaczego miałby kłamać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jest twoja. – powiedział Allan, obserwując jak
zza drzwi wychodzi David. Wyraz jego twarzy nie mówił nic konkretnego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Gdzie są w Londynie jakieś stare magazyny? –
zapytał, patrząc prosto na Lou. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> On
jednak nic nie odpowiedział, tylko zasłonił oczy wizjerem i ruszył w miejsce,
którego ten frajer nie miał prawa nawet odwiedzać. Zabrał tam Madeleine, bo
wiedział, że i tak nikt tam nie uczęszcza. Miało to być ich odludzie, gdzie
zawsze mogą pojechać bez strachu o to, że jakaś popaprana banda dziennikarzy
ich dorwie. Teraz był wściekły. Nie zważając na niebezpieczeństwo dodał gazu,
wymijając kolejne samochody. Dobrze wiedział, że jezdnia jest dość śliska po
nocnym deszczu, ale nie mógł się przed tym powstrzymać. Włączył </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">kierunkowskaz,
skręcając w lewo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">(czcionka pochyła, to perspektywa Madeleine)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Na
środku pustego placu zauważył dwie sylwetki, które odwróciły wzrok w jego
kierunku. Musieli usłyszeć warkot silnika. Louis nie zważając na to jednak
zatrzymał pojazd i upewniając się, że reszta już parkuje za nim, podszedł do
nich, ściągając po drodze kask i odrzucając go na bok. Usłyszał z tyłu, jak
któryś z jego towarzyszy krzyczy „ten po prawej” i nie czekając na nic więcej
rzucił się na wskazanego kolesia, powalając go na ziemię. Usiadł na jego
miednicy, nogi układając po obu stronach jego ciała. Poczuł, jak ten drugi
ciągnie go za ramiona, ale bardzo szybko zaprzestał tej czynności,
najprawdopodobniej odciągnięty od niego siłą. Wymierzył pierwszy cios pięścią,
prosto w twarz. Kostki trochę go zapiekły, ale nie zważał na to, oddając
kolejne ciosy. Przewaga Louisa nie trwała długo ponieważ po chwili Daniells
przewrócił go na plecy, uderzając w twarz. Poczuł ciepłą ciecz, spływającą po
jego skroni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Z zamyślenia wyrwał ją rozdzierający
ból głowy. Skrzywiła się, rozchylając lekko usta i siadając po turecku.
Położyła po dwa palce na skroniach, kiedy zaczęło płynąć po nich coś ciepłego.
Automatycznie przesunęła lewą dłoń przed oczy. Nie była w stanie pohamować pisku,
widząc na nich swoją krew.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zaklął
pod nosem, czując pieczenie lewej brwi. Zdawał sobie w pełni sprawę z tego, że
jest rozcięta. Nie mógł teraz jednak nad tym myśleć, ponieważ jego przeciwnik
podniósł się na równe nogi i z całej siły kopnął prosto w brzuch sprawiając, że
Louis aż zwinął się z bólu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> <i>Jęknęła przeciągle, kładąc obie ręce na
brzuchu. W jej oczach stanęły łzy i nie była w stanie poruszyć się nawet o
kilka centymetrów, żeby nie odczuwać bólu. Nie rozumiała, co się dzieje. Kiedy
nie była już w stanie utrzymać równowagi podparła się dłońmi o podłogę, na
której już niemalże leżała. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">W ostatnim momencie podniósł się,
unikając tym samym kolejnego ciosu. Splunął śliną, pomieszaną z krwią i
obrzucił przeciwnika nienawistnym spojrzeniem. Ten uśmiechał się do niego tryumfująco,
co tylko podniosło poziom adrenaliny w jego żyłach. Machnął na niego głową,
żeby to on wykonał kolejny ruch. Nie
musiał długo czekać, a rzuciła się na niego z pięściami. Louis nie poruszając
się prawie w cale złapał jego prawy nadgarstek i wygiął go na plecach do tyłu,
obserwując grymas na twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> <i>Zdziwiła się jeszcze bardziej, kiedy jej
ciało opanowała dziwna chęć mordu. W dodatku skumulowała się ona na jednej
osobie – Mark ‘u Daniells ‘ie. Owszem, chciała jego śmierci, ale zdążyła już zapomnieć
o nim w całej tej pieprzonej nicości. Wzruszyła ramionami, już zupełnie nie
rozumiejąc o co chodzi. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a nie
przeżyjesz nawet minuty dłużej na tym świecie. – warknął, pchając go z całej
siły, przez co z głośnym jękiem opadł z powrotem na ziemię. Nie zważając na nic
zaczął kopać go po brzuchu i innych częściach ciała. Był jakby w amoku – nie kontrolował
swoich nóg. Przestał słyszeć błagania chłopaka o to, żeby przeżył. Liczyło się
tylko to, co zrobił Madeleine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> <i>Usłyszała ostatnią groźbę. Mało tego! Miała
pewność, że padła ona z ust Louisa. Nie zdążyła jednak nic o tym pomyśleć,
ponieważ czuła, jak powieki stają się coraz cięższe, a ciało opada na podłogę.
Umarła czy wraca do żywych?<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Z transu wyrwał go dopiero dźwięk
telefonu. Obrzucił swoją ofiarę badawczym spojrzeniem, a kiedy stwierdził, że
chłopak nie jest w stanie nawet się poruszyć odebrał połączenie, nawet nie
patrząc na to, kto dzwoni. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Louis,
oni nie mogą przywrócić jej pracy serca. – usłyszał płaczliwy głos Niall ‘a.
Poczuł mocne ukłucie w klatce piersiowej. Nie czekając na nic więcej wsiadł na
motor, wcześniej mówiąc chłopakom, że jedzie do szpitala. Odpalił maszynę i
odjechał, żeby jak najszybciej znaleźć się przy Madeleine. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX0vBdythNBmv7vnbFtPhvcbbs_Ab_fnOKN_EivCHTywEX9CWJcWqAghyphenhyphen7D0Cis3VjUGpwsDGl-VwoqLf4_YPKA-oeQnKMUAlol17lKMbZfmrHTIkIf2J3uI1uKBlXDwo8vOKXf1RkVuo/s1600/budowa_kasku.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="318" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX0vBdythNBmv7vnbFtPhvcbbs_Ab_fnOKN_EivCHTywEX9CWJcWqAghyphenhyphen7D0Cis3VjUGpwsDGl-VwoqLf4_YPKA-oeQnKMUAlol17lKMbZfmrHTIkIf2J3uI1uKBlXDwo8vOKXf1RkVuo/s1600/budowa_kasku.jpg" width="400" /></a></div>
</div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-44293489453884830452014-04-02T17:01:00.000+02:002015-07-13T15:38:53.489+02:00Chapter Sixteen: “Mom tell you the truth.”<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div align="center" class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Szesnasty: “Mama
prawdę ci powie.”<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><br /></span></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"><i><b>~*~</b></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Czerń i pustka, to jedyne co ją w tej chwili
otaczało. Twarz dziewczyny przyozdabiało jedynie całkowite zrezygnowanie. Znów
jest w tym cholernym miejscu, z którego nie ma żadnej ucieczki. Może tylko
wisieć w bezkresnej przestrzeni i czekać, aż w końcu odzyska całkowitą władzę
nad wszystkimi swoimi kończynami. Chociaż … Czy aby na pewno tego chce?
Przecież swoim życiem zniszczyła nie jedno inne. Niall, Zayn, przyjaciele z
Mullingar, tata, Maura. Oni na pewno byliby szczęśliwi, gdyby teraz jej płuca oddały
ostatnie tchnienie, a serce zaprzestało swojej pracy. Jednak najbardziej
chodziło jej o Louisa. Już dawno zauważyła, że uczucie, jakim go obdarzyła jest
zupełnie czymś innym, niż sympatia. Ona po prostu pierwszy raz się zakochała.
Dlaczego wtedy go nie posłuchała i wzięła udział w tym cholernym wyścigu?!
Przecie teraz mogłaby siedzieć z nim na kanapie i oglądać jakąś komedię, na
którą i tak nie zwracaliby uwagi. Zamrugała kilkakrotnie, żeby przywołać w
nicości obraz uśmiechającego się chłopaka. Westchnęła ciężko, kiedy obrazy z
przeszłości zaczęły przewijać się w jej umyśle. Nie próbowała jednak ich
zatrzymać; była na to zbyt słaba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Mullingar,
30 października 2010 roku (kontynuacja wspomnienia)<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie ma
czego opowiadać. Po prostu moi rodzice rozwiedli się, a tata ze mną
przeprowadził tutaj, do Irlandii. Naprawdę pochodzę z Londynu, gdzie zostawiłam
wszystko to, co kocham. Przed rozwodem też nie było kolorowo. Mama i ojciec na
każdym kroku kłócili się o wszystko zapominając o tym, że mają dziecko. – powiedziała,
nie patrząc na żadnego z nich. Nie miała w sobie na tyle odwagi. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Hej, jak
chcesz to możemy ci pokazać nowe rzeczy, które pokochasz! – wypalił chłopak z
czarnymi włosami. – Najpierw trzeba się tylko poznać! Jestem Gareth, ten grubas
to David, a trzeci ma na imię Allan. – mówił bardzo chaotycznie, czym wywołał
szeroki uśmiech na twarzy dziewczyny. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nazywam
się Madeleine Davies. – mruknęła cichutko, tak że ledwo co usłyszeli. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Londyn, 6
października 2014 roku<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Tak
właśnie poznała chłopaków. Dalej ma im za złe, że od początku nie uwierzyli w
prawdziwość jej słów, kiedy mówiła o swoim beznadziejnym życiu. Przecież nie
każda piętnastolatka nie wie nic na jego temat. Z resztą, jak widać na
załączonym obrazku ona wiedziała bardzo wiele, zbyt dużo. Odchyliła głowę do
tyłu, zamykając powieki. Do dziś dnia dziękuje Bogu i wszystkim świętym za to,
że ich wtedy spotkała. Jest niemalże pewna, że wszystko potoczyłoby się
inaczej, gdyby nie oni. Mimo wszystko podobało jej się wszystko, co dotąd
robiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nagle
poczuła, jak dookoła niej robi się niewyobrażalnie zimno. Opatuliła swoje ciało
rękami, pocierając dłońmi o ramiona, żeby choć trochę się ogrzać. Nie miała
pojęcia, o co chodzi. Przecież, kiedy ostatnio po wypadku leżała w szpitalu nic
takiego się nie stało. Po prostu bolała ją głowa i tyle. Gwałtownie odwróciła
się w tył, gdy tyko zauważyła, jak cała przestrzeń zaczyna się rozjaśniać.
Przymrużyła oczy widząc, kto zmierza w jej stronę<i>. Mama</i>. Poderwała się z kolan i zaczęła biec w kierunku kobiety,
która czekała na nią z rozłożonymi rękoma. Rzuciła się na jej szyję ze łzami w
oczach i szerokim uśmiechem, przyozdabiającym bladą twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zawiodłam się na tobie, córeczko. – usłyszała
w pewnym momencie. Odsunęła od siebie matkę, żeby popatrzyć prosto w jej błękitne
oczy. Były przepełnione czymś, co mocno zakuło szatynkę – smutkiem i
zawiedzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
poszedł wczoraj do szpitala; nie był w stanie. Jeżeli tylko popatrzyłby na
bezwładne, blade ciało dziewczyny, to od razu musieliby szykować łóżko i dla
niego. On nie jest w stanie bez niej przeżyć. Właśnie siedział w swoim
ulubionym, londyńskim barze i pił trzecie piwo z rzędu. Jego przyjaciele
pojechali do szatynki i bardzo się z tego cieszył. Przynajmniej będzie mógł
chwilę pomyśleć sam – w zupełnym spokoju. Poczuł, jak ktoś kładzie dłoń na jego
udzie i zaczyna po woli sunąć nią do góry. Odwrócił się w kierunku
niebieskookiej blondynki, która do twarzy miała przyklejony kokieteryjny
uśmiech. Twarz dziewczyny przyozdabiały jedynie skąpe ciuchy, których tak naprawdę
mogłoby w cale nie być. Przewrócił oczami nie zważając na nią. Była zupełnym
przeciwieństwem Madeleine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chodź ze mną, a zapomnisz o niej. – wymruczała
mu do ucha, zatrzymując dłoń bardzo wysoko. Zmrużył oczy, przyglądając się
uważnie jej wytapetowanej twarzy. Czy chciał zapomnieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Bez
ostrzeżenia wpił się w pełne wargi blondynki, nie zważając na choćby odrobinę
delikatności. Załapał za oparcie krzesła i przysunął je bliżej siebie, kładąc
jedną dłoń w talii dziewczyny, a drugą wplótł w długie włosy. Obserwował
zadowoloną twarz dziwki, bo inaczej nie dało się jej nazwać. Wiedział, że
sprawia niebieskookiej niesamowitą radość faktem, że udało jej się „wyłowić”
kolejnego bezmyślnego głupca, który przyszedł tutaj tylko w jednym celu.
Jednak, czy Louis był głupcem? Czy Tomlinson chciał zapomnieć o dziewczynie,
która sprawiła, że zakochał się w niej? Przeniósł dłoń na odkryte plecy
długowłosej. Poczuł, jak łapie go za rękę, a chwilę później zaczyna prowadzić w
stronę pokoi. Nie protestował, był jak szmaciana lalka, którą można przestawiać
z kąta w kąt. Wypełniał każde nieme polecenie dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W
pewnym momencie wprowadziła go do jakiegoś pustego pokoju, w którym znajdowało
się tylko jedno łóżko. Z lubieżnym uśmiechem na ustach pchnęła Louisa tak, że zderzył
się delikatnie plecami ze ścianą. Kilka sekund później obejmował już blondynkę,
całując się z nią zachłannie. Jednak to nie było to, co czuł z Madeleine. Żadnych
dreszczy, ciarek czy jakiegokolwiek innego uczucia, ale cały czas odwzajemniał
pocałunek. Niebieskooka włożyła dłonie pod jego koszulkę i zaczęła ją po woli
ściągać. Nie protestował, podnosząc ręce do góry. Pchnął ją na łóżko, obsypując
dekolt drobnymi pocałunkami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> I
właśnie wtedy w jego umyśle pojawiła się Madeleine. Uśmiechnięta dogryzała
Horan ‘owi, kiedy ten nie chciał jej na coś pozwolić i czerwieniał na twarzy,
bo nie mógł sobie z nią poradzić. Każde wspomnienie szatynki sprawiało, że czuł
bezwarunkowy uśmiech na twarzy, który mógłby tam pozostać na wieki. Serce i
oddech przyspieszały pracy, a umysł wręcz przeciwnie – głupiał. Zamrugał
kilkakrotnie, przypominając sobie zdjęcia motoru z porannej gazety. Był
całkowicie zniszczony. Zacisnął mocniej powieki, sięgając ustami ucha
dziewczyny pod nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Przykro mi skarbie, nie chcę zapominać. –
wymruczał, przygryzając jego płatek. Podniósł się z niej, odszukał swojej
koszulki i szybko opuścił bar.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
mógł, nie był w stanie zrobić tego Davies. Uczucie, jakim obdarzył dziewczynę
było zbyt silne, żeby od tak po prostu zapomnieć o nim na te kilka godzin, a
potem wrócić do poprzedniego stanu „wielkiego zakochania”, nie! On nie potrafił
już dłużej bez niej wytrzymać! Przyspieszył kroku, po chwili biegnąc. Na cel
obrał sobie tylko jedno miejsce – szpital. Od dziś nie będzie z niego
wychodził, do póki Madi się nie obudzi. A jak już nigdy więcej nie będzie mógł
z nią porozmawiać? To jego życie również się skończy.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">- Co to znaczy, że cię zawiodłam? – zapytała słysząc,
jak głos jej się załamuje. Zawsze chciała pokazać rodzicom, od jakiegoś czasy
tylko matce, że jest gotowa na dorosłe życie i potrafi sama o siebie zadbać, a
słowa, jakie przed sekundą usłyszała sprawiły, że niewidzialny miecz przebił
serce Madeleine. </span><i style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">A przecież miało być z
kamienia.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Pamiętasz, jak powiedziałam ci, że wszyscy
chcę twojego dobra? – zapytała, na co dziewiętnastolatka pokiwała głową. – Nie postarałaś
się nawet ich zrozumieć. Za każdym razem odtrącałaś pomoc Niall ‘a, a na sam koniec odprawiłaś z kwitkiem
chłopaka, któremu naprawdę na tobie zależy. – kontynuowała. Z każdym wypowiedzianym
słowem na twarzy szatynki pojawiały się nowe łzy, nad którymi nie była w stanie
zapanować. Wplotła palce w swoje długie włosy i zaczęła za nie z całej siły ciągnąć,
upadając na kolana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ty nic nie rozumiesz! – krzyknęła w końcu,
podnosząc zapłakaną twarz w kierunku delikatnie uśmiechającej się mimo wszystko
kobiety. – Oni też nic nie rozumieją! Ja .. Ja się zmieniłam. Już nie jestem tą
samą Madeleine, co kiedyś. Teraz jestem zupełnie inna. Silniejsza, potrafię
poradzić sobie ze wszystkim. – mówiła, jakby była w amoku, nawet nie zwracała
uwagi na wypowiadane słowa, które samoistnie wychodziły z jej ust. Objęła się
ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madi, ja wszystko rozumiem! Zawiedliśmy cię z
tatą! Myśleliśmy tylko o sobie, zapominając po drodze o najważniejszej osobie w
naszym życiu. – z każdym słowem podchodziła coraz bliżej swoje córki i już
miała się do niej przytulić, kiedy nastolatka wystawiła przed siebie rękę z
otwartą dłonią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie podchodź do mnie. – obrzuciła kobietę tak
nienawistnym spojrzeniem, że ta aż postawiła krok do tyłu. – Nienawidzę was
wszystkich. Ciebie, ojca, Niall ‘a, Zayn ‘a i wszystkich. Nikt nie potrafi
zrozumieć, że ja mam pierdolone uczucia. I chociażby nie wiem, jak miała się starać,
to się ich nie pozbędę! A wy wszyscy na każdym kroku depczecie po nich, jakby
były kupą piachu, niczym więcej. Czymś bez znaczenia. Jedynie Louis, on naprawdę
chciał mnie zrozumieć, a ja tak po prostu się na niego wypięłam. – jęknęła,
pochylając się do przodu i zakrywając twarz dłońmi. Nie hamowała spazmatycznego
szlochu, który co chwilę wydobywał się z jej ust. Ona musi coś zrobić, żeby go
przeprosić. Nawet, jeśli miałaby to być ostatnia rzecz w jej gównianym życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jeszcze nie jest za późno. – usłyszała delikatny
głos kobiety, który przepełniony był niesamowitym smutkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co z nią jest? – zapytał, wpadając na oddział,
gdzie aktualnie przebywała szatynka. Popatrzył wyczekująco na Liam ‘a, który
jako jedyny stał na korytarzu. Zdziwił się, kiedy nie zobaczył reszty
przyjaciół. Wydawało mu się, że wszyscy tutaj przyjechali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Szukają cię. – mruknął w odpowiedzi chłopak.
Szatyn popatrzył na niego z rezygnacją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jestem dorosły, sam sobie potrafię pomóc. –
warknął, po czym odwrócił wzrok w kierunku szyby, za którą leżała jego drobna
Madeleine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy
tylko ją zobaczył kolana natychmiast się pod nim ugięły. Leżała taka drobna,
podpięta do tych wszystkich pikających urządzeń. Nie rozumiał nic z tego, co
pokazują, ale nawet go to nie obchodziło. Liczyła się tylko dziewczyna, której
kolor skóry niemalże zlewał się ze śnieżnobiałą, szpitalną pościelą. Poczuł,
jak oczy pieką go od nadmiaru nagromadzonych w nich łez. Na twarzy szatynki
znajdowały się pojedyncze zadrapania, a na lewym ramieniu widniał sporych
rozmiarów gips. Miała również na sobie niezliczoną ilość siniaków i drobnych
krwiaków. Oparł dłonie i czoło o szkło. To on powinien tam leżeć, a nie ona!
Zacisnął pięści i powieki. Odwrócił się w kierunku zamyślonego przyjaciela.
Przyglądał mu się z nieukrywaną ciekawością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mogę do niej wejść? – zapytał cicho. W
odpowiedzi Liam pokiwał mu tylko twierdząco głową i skrzyżował ramiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Już
na nic więcej nie czekał, tylko w tempie natychmiastowym znalazł się w
niewielkim pomieszczeniu i usiadł na metalowym krzesełku. Nie hamował już
słonej wody, która obficie spływała po jego zaróżowionych od biegu policzkach.
Chwycił drobną, chłosną dłoń Madi w swoje, duże i ciepłe, po czym zaczął
dotykać jej delikatnie ustami. Kilka sekund później rozłożył ją i przyłożył do
swojej mokrej, również od potu, twarzy. Zaczął jeździć nią w dół i w górę,
uśmiechając się do siebie delikatnie. Zachowywał się, jak prawdziwy szaleniec.
Jednak to właśnie nim był. Ogłupiał z miłości do dziewczyny, która w każdym
momencie może go opuścić. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">
</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Walcz. – wyszeptał ledwo słyszalnie. – Zrób to
dla mnie, dla siebie. – Każde słowo, wypowiedziane w przestrzeń raniło jego
uszy. Zamknął oczy, kładąc głową obok ciała dziewczyny. Prawdziwy świat zaczął
po woli mało go interesować, a już po chwili go opuścił. Nie wie, czy zemdlał,
czy po prostu usnął, bo już nic potem nie pamięta.<o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-25641153381748602092014-03-29T15:57:00.000+01:002015-07-13T15:39:18.408+02:00Chapter Fifteen: „It's over Madeleine Davies?”<div class="MsoNormal">
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b>Rozdział Piętnasty: “To już koniec Madeleine Davies?”</b></i><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b><br /></b></i></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">~*~</span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><br /></span></i></b></div>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
mogła uwierzyć, że osoba, której tak bardzo zaufała zawiodła ją kilkanaście
godzin po tym, jak w pełni jej się oddała. Gdzieś w głębi serca nawet Madeleine
potrzebowała miłości i liczyła, że to właśnie Louis będzie dla niej tym
najważniejszym. Skręciła w wąska ulicę, która prowadziła prosto na miejsce
wyścigu. Całą drogę tutaj z jej czekoladowych oczu ciekły łzy. Nie była w
stanie ich powstrzymywać. Malik również miał w tym swój udział. Wtedy, kiedy
siedzieli razem w kuchni i palili przyszło jej na myśl, że w cale nie jest taki
beznadziejny, jak się na początku wydawało. Jeszcze nigdy (chociaż nie, raz mu
się zdarzyło) nie prawił dziewczynie morałów. Madi wydawało się, że cała ta
sprawa mu powiewa i czasami mogą normalnie porozmawiać, a tak naprawdę okazał
się większym kretynem, niż Niall. Zatrzymała się i zdjęła kask. Na szczęście
jeszcze nikogo nie było, więc spokojnie mogła postarać się zapanować nad swoimi
emocjami. David miał stu procentową rację. Kiedy to wszystko się zaczynało
płakała każdej nocy. Nie potrafiła sobie z niczym poradzić, chociaż mogło się
tak wydawać. Właśnie wtedy w życiu Davies pojawili się chłopaki. Pamięta, jak
zaczęła się ich przyjaźń. Cała trójka znalazła ją zaryczaną na ich polance w
lesie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Mullingar,
30 października 2010 roku<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Brązowowłosa dziewczyna siedziała
pod jednym z drzew. Nie zwracała uwagi na to, że jest najprawdopodobniej po
dwudziestej czwartej, z nieba leje się deszcz, a dookoła panuje straszne zimno.
Miała na sobie tylko cienką, letnią bluzę, więc wszystkie ubrania były
przemoknięte. Podniosła spojrzenie swoich zapuchniętych oczu, kiedy tylko
usłyszała trzask łamanych gałęzi pod naporem czyichś stóp. Poprawiła ciężki,
mokry kaptur, który opadł jej na oczy. Mimowolnie wzdrygnęła się, widząc
wyłaniające się z głębi lasu trzy postacie. Z daleka oceniła, że są to
mężczyźni. Nie poruszyła się jednak o milimetr. Od jakiegoś czasu wszystko było
jej na tyle obojętne, że chyba nawet gwałt nie wywarłby w jej umyśle
jakiegokolwiek znaczenia. Zdziwiła się, kiedy każdy z chłopaków usiadł dookoła
niej.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co się
stało? – zapytał jeden z nich, po krótkiej chwili, która panowała pomiędzy
nimi. Madeleine westchnęła ciężko, nie wiedząc co powiedzieć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Życie
jest do dupy. – powiedziała w końcu, ściskając mocniej ramiona wokół swoich
nóg, gdy usłyszała ich ciche parsknięcie śmiechu. Nie powiem, zabolało ją to
trochę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- I taka
małolata jak ty wie oczywiście o tym najwięcej. – zakpił drugi. Dziewczyna zacisnęła
z całej siły wargi, powieki oraz dłonie w niewielkie pięści. Nie obchodziło jej
to, że za chwilę paznokcie przebiją delikatną skórę. Już od jakiegoś czasu
zauważył, że charakter zmienia jej się na bardziej butny, wybuchowy, wredny,
uparty. Jednak piętnastolatce to odpowiadało. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
znasz ani mnie, ani mojego życia. – powiedziała płaczliwie, nie mogąc
powstrzymać drżenia głosu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To
opowiedz. – usłyszała głos trzeciego chłopaka. Podniosła głowę, mierząc ich
wszystkich zdziwionym spojrzeniem. Wzruszyła tylko ramionami, widząc ich
zachęcające wyrazy twarzy i postanowiła jednak powiedzieć im swoją historię. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Londyn, 5
października 2014 roku<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Potrząsnęła
głową, słysząc warkot silnika. Na szybko przetarła po raz kolejny twarz dłońmi
i odwróciła głowę w tamtym kierunku. <a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>Skrzywiła się
nieznacznie, widząc zupełnie nieznanych ludzi. Zaczynają zjeżdżać się gapie, a
to oznacza tylko jedno – wyścig coraz bliżej. Wzdrygnęła się na samą myśl o
tym, że po raz kolejny będzie zmuszona oglądać ohydną gębę tego kretyna. Nie
wiedząc, co ma zrobić, wyjęła z kieszeni telefon i zaczęła przeglądać
bezsensownie jego zawartość. Jednak tak naprawdę chciała jakkolwiek zająć swoje
myśli, które uporczywie dążyły do wspomnienia sprzed niecałej godziny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Godzina
dwudziesta trzecia, wyścig<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Po
raz kolejny w życiu ustawiła się na linii startu nielegalnych wyścigów.
Adrenalina już od jakiegoś czasu buzuje nieustannie w jej żyłach. Na
nieszczęście z nieba sypie się delikatna mżawka, która na razie jeszcze nie
stwarza jakiegoś wielkiego zagrożenia, ale Madeleine modli się w duchu, żeby
nie rozpętała się jakaś burza. Zacisnęła zęby widząc, jak skąpo ubranie panny
losują między sobą, która dzisiaj dostąpi zaszczytu opuszczenia czarno –
białego materiału. Wywróciła oczami, widząc blondynką podskakującą na swoich
wielkich szpilach. Nie rozumiała, jak można katować w czymś takim stopy. No,
ale nie to jest teraz ważne. Wzięła głęboki oddech, gdy dziewczyna ustawiła się
na samym środku pomiędzy nią a Daniells ‘em. Pochyliła się do przody, w momencie
kiedy flaga powędrowała do góry. Wszyscy zaczęli odliczać. Dodała gazu i
poczuła, jak tylna opona zaczyna delikatnie tańczyć na mokrym asfalcie.
Wiedziała, że tak będzie, ale mimo wszystko dalej trwa przy teorii, iż dobrze
wybrała. Zmrużyła oczy dokładnie obserwując powolne opadanie flagi, by po kilku
sekundach zacząć rozpędzać swoją maszynę . <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Na
początku jechała po woli, żeby przyzwyczaić się do warunków, panujących
dookoła. Co prawda jeździła już dzisiaj w taką pogodę, ale kilka ostatnich
godzin sprawiło, że zdążyła w minimalnym stopniu odzwyczaić się od takich
warunków. Nie dała wyprzedzić się swojemu przeciwnikowi, zajeżdżając mu drogę z
prawej strony po kilku przejechanych metrach. Dobrze wiedziała, jaki jest ten
mężczyzna, więc znała większość jego sztuczek. Powstrzymała się od wybuchu
śmiechu, ponieważ mogłoby to spowodować spadek z pozycji lidera. Przyspieszyła
nieznacznie, kiedy adrenalina dodała jej pewności siebie. Była w stu procentach
pewna, że nikt oprócz ich dwójki nie zna prawdziwego celu wyścigu. Wszyscy
myślą, że to jest kolejny test dla Madeleine, czy nadaje się do ich
towarzystwa. Głupcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nagle
zaczęło jej coś nie pasować. To znaczy wszystko na zewnątrz było niby w jak najlepszym porządku. Mark
jechał kilka metrów za nią, właśnie mieli mijać pierwszy kilometr z ich
czterokilometrowego odcinka, z nowym motorem nic się nie działo. Ta rzecz
siedziała w niej. Przeczucia nie dawały za wygraną, kiedy usiłowała je
zignorować. Przypominały o sobie coraz to nowymi wizjami, tego co może stać się
za parę minut. Potrząsnęła jednak głową, żeby wyrzucić z umysłu niechciane
przemyślenia, które w tym momencie są jak najbardziej zbędne, jeśli tylko chce
zachować swój honor. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zbliżali
się do mety i właśnie wtedy zaczęła się cała akcja. Daniells zatrzymał swój
pojazd i obserwował poczynania swojej rywalki. Madeleine w ostatniej sekundzie
poczuła, jak jej kierownica zaczyna robić, co chce, ale było już za późno.
Wjechała na rozlaną benzynę. Zaczęła piszczeć, kiedy całkiem straciła panowanie
nad pojazdem. Zasłoniła twarz rękami czując, jak zjeżdża po nierównym terenie
prosto w sporych rozmiarów dołek. Chciała cokolwiek zrobić, ale nie było jej to
dane, ponieważ usłyszała głośny huk, a zaraz potem maszyna, od której zdołała
odpełznąć na kilka metrów wybuchła. Zasłoniła się rękami czując, jak pojedyncze
odłamki trafiają prosto w nią, przecinając ubrania oraz delikatną skórę. Czuła
gorąco, bijące od palącej się rzeczy. Jęknęła, unosząc się na rękach, jednak
głowy nie była już w stanie podnieść. Nagle usłyszała nad sobą gardłowy śmiech.
Dobrze wiedziała, kto to jest i właśnie dlatego po jej plecach przeszedł
dreszcz strachu, pomieszanego z obrzydzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co Davies, naprawdę myślałaś, że uda ci się ze
mną tak łatwo wygrać? – zakpił, podchodząc bliżej zmasakrowanego ciała
dziewczyny tylko po to, żeby sprzedać szatynce mocnego </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">kopniaka w żebra, przez
którego znów opadła na mokrą trawę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">- Dalej, zabij mnie. Wszyscy wiemy, że po to
przyjechałeś do Londynu. – wychrypiała. Daniells ledwo usłyszał jej głos z
powodu kasku. Chłopak ukucnął przy niej, przyglądając się klatce piersiowej,
która unosiła się i opadała nieregularnie za każdym razem biorąc urywany
oddech, który może być tym ostatnim.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wiesz co, Madi? Trochę szkoda, że to już twój
koniec, ale właśnie na taki sobie zasłużyłaś. – powiedział przyciszonym głosem,
po czym odjechał, zostawiając ją samą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Madeleine
po raz kolejny spróbowała się podnieść, żeby odejść jak najdalej od ognia, ale
nie była w stanie się ruszyć, czując przeszywający ból w klatce piersiowej.
Kutas na pewno połamał jej żebra. Poczuła, jak oczy zaczynają ją piec, a zaraz
potem po policzkach spływają gorzkie łzy. Czy ona naprawdę jest tak głupia?
Przecież mogła raz w życiu posłuchać kogoś, na kim jej zależy. Westchnęła
ciężko, zamykając powieki. Umrze, to więcej jak pewne. Szkoda, że nie miała
okazji przeprosić kilku osób, którym się to należy. Zacisnęła powieki, kiedy
czarne plamy i wizje przeszłości zaczęły przewijać się w umyśle szatynki. To
już jej definitywny koniec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Louis
i Zayn wrócili do domu Niall ‘a. Ten pierwszy był wręcz załamany. Całą drogą
myślał tylko o tym, co teraz dzieje się z Madeleine. Gdzieś w nim cały czas
tliła się cicha nadzieja, że dziewczyna jednak zrezygnowała z tego pieprzonego
wyścigu i wróci do niego. Teraz nie chciał już nic innego, jak przytulić do
siebie wygadaną szatynkę. Zsiadł z motoru, zdjął z głowy kask i miał wsiadać do
samochodu, ale w ostatnim momencie poczuł uścisk na ramieniu. Odwrócił się
zrezygnowany w kierunku Malika, który z grymasem na twarzy wskazał gestem głowy
wejście do domu blondyna. Szatyn bardzo dobrze wiedział, o co chodzi. Horan
pewnie chciał wiedzieć, jak mają się sprawy z jego przyrodnią siostrą. Lou
westchnął ciężko. Co miał powiedzieć, skoro tak naprawdę sam nie wiedział nic
konkretnego. Jednak poszedł do salony, gdzie siedziała pozostała trójka z
zespołu. Jego twarz nie wyrażała żadnego uczucia. Usiadł na fotelu, chowając
twarz w dłoniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co z Madeleine? – od razu zapytał Liam.
Chłopak nie wiedział, co ma teraz powiedzieć. W jego głowie cały czas widniała
zupełna pustka. Nagle jego ciało opanowało straszne rozbawienie. Nie był w
stanie powstrzymać głośnego śmiechu, przez co za chwilę zwijał się na fotelu.
Wszyscy obdarzyli go zdziwionym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Kurwa. – zaczął bardzo inteligentnie, usiłując
się opanować. – Jakiś kutas powiedział Madeleine, że chce się ścigać, a ona się
na to zgodziła, pomimo tego, że chce ją zabić. – powiedział, wzruszając
ramionami, jakby ten fakt był mu zupełnie obojętny. – A najlepszy w tym całym
gównie jest fakt, że ja się naprawdę w niej zakochałem i przez jakiś czas
myślałem, iż ona również jest w stanie zakochać się we mnie. – dodał z goryczą,
której trudno było nie usłyszeć. Nagle
poczuł, jak jego serce zalewa fala niewyjaśnionego cierpienia, jakby nagle stracił
kogoś, na kim bardzo mu zależy. – Jestem, kurwa, żałosny. – skwitował samego
siebie. W pewnym momencie poczuł wibracje w kieszeni. Wyjął z niej telefon,
naciskając zieloną słuchawkę i włączając głośnik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Proszę,
proszę. Wygrała już, czy jeszcze nie? – zapytał, starając się opanować strach,
jaki zapanował nad jego ciałem. Bał się tego, co może z chwilę nastąpić.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Zamknij
ryja, Tomlinson! Po prostu przyjedź do największego szpitala w Londynie. –
serce momentalnie zaprzestało swojej pracy, a świat przysłoniły czarne plamy.
Wypuścił telefon, upadając na podłogę. Nie słyszał, jak przyjaciele nawołują
jego imię, nie czuł już nic. Zemdlał.<o:p></o:p></span></i></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-63517347210547531512014-03-26T09:00:00.002+01:002015-07-13T15:39:48.115+02:00Chapter Fourteen: "Destroyed hope."<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><b><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 14pt; text-align: center;">Rozdział Czternasty: “Zniszczona
nadzieja.”</span></b></i><br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 14pt; text-align: center;"><b>~*~</b></span></i><br />
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">„Nie kłamstwa, lecz prawda zabija nadzieję.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~Jerzy Andrzejewski</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">_________________</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Piątkowy dzień w szkole minął jej tak samo szybko, jak się zaczął.
Nauczycielka od wychowania fizycznego po raz kolejny starała się przekonać ją
do zapisania się do szkolnej drużyny siatkarskiej, ale Madeleine znów odmówiła.
Ona naprawdę nie chciała mieć nic wspólnego z tą szkołą oprócz tego, że
dostanie papierek, upoważniający ja do zostania mechanikiem. Na pozostałych
lekcjach nie działo się nic ciekawego. Przerwy spędzała w towarzystwie
chłopaków i Suzane, do której coraz bardziej się przekonywała. Jednak to nie
jest jeszcze ten moment, w którym obdarza blondynkę zaufaniem. Dostała
zaproszenie na imprezę, z którego oczywiście od razu zrezygnowała. Wytłumaczyła
się tym, że musi coś załatwić z bratem. Na szczęście wszyscy jej uwierzyli. Jak
już się pewnie zdążyliście domyśleć nikt w szkole nie wiedział, że bierze
udział w nielegalnych wyścigach. Nie dość, że już uchodzi wśród niektórych za
morderczynię, to teraz uznaliby ją i za kompletną wariatkę z zaburzeniami
psychicznymi. Madi cały czas pozostawała w przeświadczeniu, że wiedzą wszyscy,
którzy powinni (z małymi wyjątkami) i nich tak pozostanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
W nocy nie mogła usnąć, chociaż dobrze wiedziała, że bardzo potrzebuje
tego snu. Oglądała jakiś kanał muzyczny, gdzie leciały popowe piosenki. Kątem
oka zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą trzecią. Została
jej równo doba do wyścigu z Danniels ‘em. Westchnęła ciężko, wyłączając
telewizor. Położyła się na plecach, wpatrując w sufit i wsłuchując w dźwięki,
które tak bardzo lubi – ciszę, przerywaną niekiedy silnikami pojazdów na
zewnątrz. Zamknęła piekące oczy, starając się z całej siły nie myśleć o tym, co
będzie jutro. Po kilkunastu minutach odpłynęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Obudziło ją słońce, które rozgrzało jej zaspaną twarz. Podniosła się do
pozycji siedzącej, przecierając podkrążone oczy. Ziewnęła, przeciągając się na
rozbudzenie. Niechętnie wstała z kanapy i udała się w kierunku okna. Deszcz,
jak na Londyn przystało, padał. Praktycznie nic nie było widać. Zamknęła na
chwilę oczy. W nocy bywały już niewielkie przymrozki, ale jeżeli tak dalej
pójdzie, to na drodze będzie szklanka. Jazda motorem stanie się tak bardzo
niebezpieczna, że tylko głupcy się na nią zdecydują. Jednak Leine nie była
głupcem – ona po prostu starała się uratować swój honor. Zagryzając dolną wargę
wzięła do ręki telefon, który leżał na stoliku. Odszukała numer któregokolwiek
z przyjaciół i napisała krótkiego sms ‘a, upewniając się, że zegarek na pewno
wskazuje godzinę trzynastą, a co za tym idzie – nie zdążą przyjechać w żaden
sposób do Anglii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><b><i>OD: Madeleine DO: Allan</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>*Co się stanie, jeśli ktoś będzie się dzisiaj ścigał na motorze? W Londynie mamy deszcz, a w nocy poniżej zera.*</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Odłożyła telefon z powrotem na blat stolika i udała się w kierunku
swojego pokoju. Najwyższa pora, żeby się ogarnąć. Wyjęła z szafy czarne,
porozdzierane rurki, szarą bokserkę oraz trampki i bluzę w tym samym kolorze,
co spodnie. Wzięła jeszcze do ręki czystą bieliznę i poszła do łazienki. Tam
wzięła szybki prysznic, po czym wysuszyła włosy, związując je w kucyka. Nie
miała zamiaru się stroić. Zeszła z powrotem do kuchni, skąd wyjęła z lodówki
jogurt wiśniowy. Usadowiła się w salonie, włączając telewizor. Kiedy jej wzrok
padł na Nokię przypomniała sobie, że niedawno napisała do Gareth ‘a. Trzymając
łyżeczkę w buzi sięgnęła po telefon i odblokowała, czytając wiadomość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><b><i>OD: Allan DO: Madeleine</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>*Więcej, jak pewne, że kierowca się rozbije, a co?*</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><b><i>OD: Madeleine DO: Allan</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><i><b>*</b>Pamiętajcie, że kocham tylko czarne róże, a zamiast stypy chcę zajebistą imprezę, o której będzie wiedziała cała Anglia.*</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Westchnęła ciężko, przez co przedmiot, trzymany w ustach z łoskotem
upadł na ziemię. Warknęła coś niezrozumiałego nawet dla niej pod nosem i
schyliła się pod stolik. Odłożyła całe jedzenie. Apetyt jakoś jej całkowicie
wyparował. Znała odpowiedź na pytanie zadane przyjacielowi, a on tylko upewnił
ją w tym przekonaniu. Zacisnęła powieki, odpisując coś na szybko, nawet nie
myśląc co. Dopiero, kiedy przeczytała, wysłaną przez siebie wiadomość kilka
minut temu, pożałowała. Na reakcję chłopaka nie musiała długo czekać, ponieważ
już po kilku sekundach pokój wypełniły dźwięki piosenki „Roar”, autorstwa Katty
Pery. Odebrała natychmiast, nie chcąc jeszcze bardziej namieszać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Co ty do
kurwej nędzy odpierdalasz w tym jebanym Londynie?! – nie usłyszała głosu McColl
‘a, a Allana. Przewróciła oczami. Jeszcze nigdy nie usłyszała od niego aż tylu
przekleństw w jednym momencie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Ten błąd
akurat popełniłam w Mullingar, nie w Londynie. – mimo wszystko nie była w
stanie powstrzymać się od sarkastycznej odpowiedzi. Taka właśnie była jej
natura i nic tego nie zmieni.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Możesz
mówić w normalnym języku? – warknął niezbyt miło. Madi zaśmiała się wesoło.
Pokręciła głową z dezaprobatą, przemieszczając się do przedpokoju, żeby założyć
trampki. Nie najbardziej odpowiednie buty na taką pogodę, ale innych nie miała
zamiaru ubierać. Chwyciła jeszcze kask w wolną dłoń, po czym wyszła z domu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Mark
Daniells, kojarzysz może takiego gościa? – zapytała, zamykając za sobą drzwi na
klucz, który schowała do prawej kieszeni w spodniach. Odszukała wzrokiem nowego
motoru i udała się w jego kierunku.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~
Madeleine proszę cię. Chociaż ten jeden jedyny raz sobie odpuść. – powiedział
błagalnym tonem Allan. Dziewczyna westchnęła ciężko.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Nawet
nie wiesz, jak bardzo bym tego chciała. – mruknęła, uśmiechając się smutno. Przełożyła
jedną nogę przez motor, siadając na nim. Położyła kask na kierownicy, opierając
się o niego łokciem.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ To
dlaczego tego po prostu nie zrobisz?! – może i Madi była jego przyjaciółkom,
ale czasami miał ochotę po prostu wbić jej rozum do tej upartej głowy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Bo
dzisiaj chodzi o mój honor, a wiesz, że ja zawsze będę o niego walczyć. –
wytłumaczyła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Słuchaj.
Chciała ci tylko powiedzieć, że się dziś ścigam, nie wiem, czy przeżyję.
Zrobisz z tą informacją co chcesz, a teraz spadam. Mam nadzieję, że do
usłyszenia. – zakończyła. Zagryzła dolną wargę, wyłączając telefon. Nie chciała
teraz z nikim rozmawiać, a po ostatniej wypowiedzi na pewno będzie to
nieuniknione.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Założyła kask na głowę, odpaliła silnik i po woli podjechała do wyjazdu
z garażu. Maszyna prowadziła się na tym krótkim odcinku bardzo dobrze, ale
dziewczyna wie z doświadczenia, że nie należy od razu napalać się, że wszystko będzie
dobrze. Nawet, jeśli sama wcześniej pracowała nad swoim sprzętem. Zatrzymała
się przed bramą wjazdową, która była otwarta na oścież. Westchnęła ciężko,
widząc ciężkie krople deszczu, w ogromnych ilościach spadające na mokry już
asfalt. Studzienki kanalizacyjne po woli przestawały przyjmować hektolitry
wody. Ludzie biegali szybko w te i z powrotem, a samochody jeździły wolniej niż
zwykle z powodu niesamowicie ograniczonej widoczności. Wycieraczki bezustannie
próbowały choć trochę ją polepszyć, ale jak widać praktycznie nic to nie
dawało. Zrezygnowana szatynka w końcu ruszyła z miejsca, zamykając za sobą
wjazd. Ciężkie krople natychmiast zaczęły dudnić w jej kask. Skrzywiła się
nieznacznie, kiedy praktycznie nic nie dane jej już było zobaczyć. Mimo to znacznie
przyspieszyła. Wjechała na ulicę i natychmiast zaczęła wymijać pojedyncze
samochody. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego to robi? Odpowiedź jest bardzo
prosta – musi przygotować się fizycznie do takich warunków, jeżeli w nocy
pogoda dalej się nie zmieni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zatrzymała
się na parkingu w jednej z londyńskich galerii. Co prawda nie lubiła ich
wszystkich, ale jej żołądek po kilku godzinnej jeździe, podczas której
wszystkie zmysły dziewczyny pracowały na najwyższych obrotach, domagał się
jedzenia. Włączyła alarm – nie może ryzykować, że motorowi stanie się coś przed
samym wyścigiem – i ruszyła w kierunku wind, które miały zawieść ją na piętra,
gdzie znajdują się wszystkie restauracje i sklepy. W środku zdjęła z siebie
kask, a kiedy maszyna stanęła od razu z niej wyszła, udając się do pierwszej
lepszej kawiarni. Stanęła przy lodówce, w której znajdowały się apetycznie
wyglądające kanapki. Nic innego nie jest w stanie przełknąć. Wskazała
uśmiechającej się kelnerce jeden z talerzyków, a do tego zamówiła jeszcze
świeży sok marchewkowy. Wzięła tacę ze swoim zamówieniem i usiadła przy jedynym
wolnym stoliku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Obserwowała
młode małżeństwo, które bawiło się ze swoim dzieckiem. Chłopczyk był tak bardzo
do nich podobny, że nawet nie trzeba byłoby robić badań genetycznych, żeby
potwierdzić ich rodzicielstwo. Mężczyzna w ostatnim momencie złapał go, kiedy
ten potknął się o własne nogi i już miał mieć bliższe spotkanie z podłogą.
Szatynka uśmiechnęła się do siebie. Jak już wcześniej wspominałam, Madeleine
kochała dzieci, ponieważ były to jedyne istoty na tej ziemi, które o nic nie
obwiniała. W końcu co takiego mogło zrobić jej dwuletnie maleństwo. No właśnie,
nic. Wbrew pozorom ona również miała uczucia, które dość łatwo było zranić,
chociaż w cale tego po sobie nie pokazywała. Spuściła głowę, zamykając oczy,
kiedy w jej umyśle pojawił się obraz jej i Louisa, niańczących własną pociechę.
Nawet nie wiedziała, dlaczego właśnie to przyszło jej na myśl. Przecież szatyn
powiedział na łamach prasy, że zakochał się w delikatnej, uśmiechniętej, miłej
dziewczynie, a ona nie posiadała nawet jednej z tych cech. Dlaczego w takim
razie uprawiała z nim seks? Bo on miał chwilę słabości, a ona się w nim
zakochała. Tak, przyznała to już sama przed sobą, ale co z tego, skoro on nie odwzajemnia
jej uczuć. Ugryzła się w wewnętrzną stronę policzka, żeby przestać o tym myśleć
i zabrała się za konsumowanie kanapki, ponieważ głodny żołądek postanowił znów
o sobie przypomnieć, co było doprawdy irytujące. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Znany
na całym świecie Louis Tomlinson siedział właśnie w swoim salonie i skakał po
kanałach. Jego umięśniona klatka piersiowa nie była niczym osłonięta, a na
sobie miał jedynie dresowe spodnie od piżamy. Pomimo tego, że było już sporo po
siedemnastej on dalej nie miał zamiaru nic ze sobą zrobić. Cały czas myślał o
szatynce, która dziś wieczorem będzie brać udział w wyścigu. Jak na zawołanie
spojrzał przez okno, za którym rozszalała się niezła ulewa. Zamknął oczy,
zaciskając pięści. Tak strasznie chciał, żeby była teraz obok niego i odpuściła
sobie, ale wiedział, że nie może mieć w tej kwestii nawet nadziei. Obiecał
Madeleine, że nie będzie przekonywał jej do rezygnacji. Podniósł się, udając do
kuchni, gdzie rozdzwonił się jego telefon. Zmarszczył czoło, widząc nieznany
numer na wyświetlaczy, jednak postanowił odebrać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Słucham.
– powiedział pewnym siebie, aczkolwiek zaspanym głosem. Usłyszał serię szmerów
po drugiej stronie, zanim ktoś postanowił się odezwać.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Louis, z
tej strony Gareth, przyjaciel Madeleine. – musiał się chwilę zastanowić, zanim
skojarzył chłopaka, ale po chwili uśmiechnął się delikatnie, chociaż zdawał
sobie sprawę, że on tego nie zobaczy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ To ty
przywiozłeś ostatnio Madeleine samochód na wyścigi. – wypalił, drapiąc się po
karku i ponownie rozsiadając w salonie na kanapie. Ściszył trochę telewizor.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Tak, to
właśnie ja. – zaśmiał się. – Nie pytaj, skąd mam twój numer, bo to teraz
najmniej ważna sprawa. Chodzi o to, że nie możesz pozwolić tej wariatce się
dzisiaj ścigać. – powiedział mocnym głosem, jakby chciał podkreślić wagę swoich
słów. Lou westchnął ciężko.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ To mamy
problem, bo ona nie da się przekonać w żaden sposób. – powiedział, pocierając
twarz wolną dłonią. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~
Tomlinson, ja naprawdę nie żartuję. Mark Davies, koleś który będzie się z nią
dzisiaj rzekomo ścigał chce jej śmierci. – mruknął. W Louisie wszystkie organy
momentalnie się zatrzymały. Jakiś kutas chce zabić jego Madi? Niedoczekanie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Wiecie,
gdzie jest ten wyścig? – zapytał, podrywając się do pozycji siedzącej i w
tempie natychmiastowym udając w kierunku swojego pokoju. Zaczął grzebać w
szafie, żeby znaleźć jakieś konkretne ubrania.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Nie mamy
pojęcia. Chcieliśmy znaleźć ją za pomocą motoru, ale musiała kupić sobie jakiś
nowy, bo stary cały czas stoi w miejscu, a ona gdzieś pojechała. – powiedział
mechanik. Louis zaczął gorączkowo zastanawiać się, jak może czegokolwiek
dowiedzieć się na temat wyścigów motorowych. I wtedy dopadło go olśnienie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Zaraz
będę miał jakieś informacje. – zapewnił, zamykając za sobą drzwi. Włączył
bramę, żeby już się otwierała, a sam niemalże pobiegł w kierunku samochodu. –
Będziecie tutaj? – zapytał, wyjeżdżając z terenu swojej posesji.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Mała
zołza zadzwoniła niedawno i najprawdopodobniej nie zdążymy, ale David już
jedzie w kierunku Londynu. Jednak nie sądzę, żeby udało mu się tam dotrzeć w
zastraszająco szybkim tempie. – powiedział. Szatyn warknął coś pod nosem, kiedy
skręcał już do Niall ‘a. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Poczekaj
chwilę, zaraz oddzwonię, bo będę miał konkretne informacje. – mruknął, widząc w
oknie szczerzącego się Zayn ‘a. Nie czekając na żadną odpowiedź rozłączył się i
pobiegł do środka. Pieprzony deszcz nie przestawał padać.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zdjął
buty, od razu udając się w kierunku salonu. Wszyscy, oprócz niego tam
siedzieli. To znaczy Liam leżał na podłodze, na nim znajdował się Harry,
wykręcając mu rękę, al. Mulat i blondyn nie mogli pohamować szaleńczego
śmiechu. Chłopak, stojący w wejściu pewnie normalnie również zacząłby się
zwijać z radości, ale nie w sytuacji, jakiej się aktualnie znajdował. Musi pomóc swojej Madeleine. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Są dziś jakieś wyścigi motorowe? I gdzie? –
wypalił. Wszyscy popatrzyli w jego kierunku zdziwieni, nie zauważając wcześniej
tego, że ktokolwiek ich obserwuje. Zayn zastanowił się chwilę, drapiąc
teatralnie po brodzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dziś o dwudziestej trzeciej bodajże. Tam,
gdzie zawsze. – powiedział, uśmiechając się szeroko, bo udało mu się coś
przypomnieć. Zaraz jednak na jego twarz wstąpiło zdziwienie. – Po co ci to? –
Chłopak jednak zupełnie go zignorował, siadając na sofie i wybierając ponownie
numer chłopaka. Nie musiał długo czekać, aż odbierze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ David ma
… - zawahał się przez sekundę, patrząc na zegarek, wiszący w kuchni. - … Pięć
godzin. – zakończył, machając ręką na Niall’ a, który już chciał coś
powiedzieć.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Za trzy
powinien być na miejscu. Musisz go zaprowadzić tylko na miejsce i zrobić
wszystko, żeby ta menda nie uczestniczyła w wyścigu. – powiedział, jakby to
była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Tommo westchnął ciężko,
przyglądając się zdezorientowanym chłopakom.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ To teraz
geniuszu powiedz mi, jakim cudem ma mi się to udać. Przecież wy powinniście
wiedzieć najlepiej, jaka ona jest. – mruknął zrezygnowany. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Słuchaj,
skoro ją przeleciałeś, to na pewno znajdziesz jakiś argument, żeby cię
posłuchała. – Louis automatycznie popatrzyła na zdziwioną twarz Niall ‘a. Ku
swojemu wielkiemu szczęściu nie włączył głośnika. Gdyby blondas to usłyszał,
najprawdopodobniej zespół musiałby pracować w czwórkę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Nie będę
pytał, skąd wiesz, bo odpowiedź jest banalna. – zaśmiał się. – Jest jeszcze
jedno. Będę się starał z całej siły, ale nic nie obiecuję. – dodał. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Po
zakończonym połączeniu spojrzał na pytające wyrazy twarzy przyjaciół. Wiedział,
że chcieliby cokolwiek dowiedzieć się na ten temat, ale nie mógł im na razie
nic powiedzieć. Najważniejszym powodem, dla którego tak postanowił był fakt, że
Horan zacząłby panikować i musieliby jeszcze jego pilnować. Wiedział jednak, że
bez udziału Malika się nie obędzie. Właśnie dlatego złapał go za przedramię i
mimo protestów zaciągnął do starego pokoju Madeleine. Zamknął drzwi na klucz,
po czym nie zważając na cały czas padający deszcz wyszedł na balkon. Mulat
automatycznie wykonywał wszystko to, co szatyn. W końcu po kilkuminutowej ciszy
Tomlinson postanowił się odezwać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine. – tyle wystarczyło, żeby Zayn
zacisnął pięści na barierce, a cały jego dobry humor gdzieś wyparował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Słuchaj, dałbyś sobie wreszcie spokój z tą
laską. Wiem, że jest całkiem pociągająca, ale i wkurwiająca w tym samym
stopniu. Zdecydowanie zasługujesz na kogoś lepszego, a Niall powinien w końcu
przestać się o nią martwić. – warknął, nie poruszając się nawet o milimetr.
Louis westchnął ciężko. Mógł się spodziewać, że właśnie taka będzie reakcja
jego przyjaciela – już dawno zauważył, że Madi go denerwuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wczoraj się z nią przespałem, a dzisiaj jakiś
fiut chce mi ją zabić. – powiedział szczerze, walcząc z drżeniem głosu przy
wypowiadaniu dwóch ostatnich słów. Cały czas trudno było mu uwierzyć, że to
jednak prawda. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jak to zabić? – zapytał zupełnie zbity z tropu
Mulat. Tomlinson ‘owi nie dane jednak było nic powiedzieć, ponieważ usłyszeli
huk z wnętrza pokoju. Jak na zawołanie odwrócili się w tamtym kierunku. Cała
reszta stała wbita w podłogę. Nie zrozumieli nic z tego, co powiedział ich
przyjaciel. To znaczy wiedzieli, o co chodzi, ale chyba jeszcze do końca sens wypowiedzi
szatyna jeszcze do nich nie dotarł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall spokojnie, Louis na pewno zaraz nam to
wszystko wytłumaczy. – jako pierwszy ocknął się Liam. Owszem, on również był
zupełnie wytrącony z kontekstu, ale jako tan najmądrzejszy musi stwarzać jakieś
pozory. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chłopaki, nie teraz. – jęknął, przecierając
twarz dłońmi. Nie chciał rozpętać trzeciej wojny światowej. – Powiem po prostu, że jest cholernie źle. Za
jakiś czas przyjedzie tutaj David. Zayn
teraz pokaże mi, gdzie jest to „tam gdzie zawsze”. – powiedział, ostatnie
zdanie kierując do wspomnianego przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nikt
nic już nie powiedział. Trwali w całkowitej ciszy, aż w końcu Louis wskazał
dyskretnie głową na drzwi. Malik od razu zrozumiał, o co chodzi i zaczął iść w
tamtym kierunku. Szatyn podążył za nim. Szatyn miał wsiadać już do samochodu,
ale poczuł uścisk na ramieniu. Odwrócił się do przyjaciela z niezrozumieniem na
twarzy, jednak kiedy zauważył dwa kaski w dłoniach Mulata oraz motor za nim
zrozumiał, o co chodzi. Nie protestował, po prostu zrobił to, co mu mentalnie
przekazał i już po pół godzinie byli na miejscu. Louis uważnie rozglądał się
dookoła. Nigdy nie był w tej części Londynu, ale jakoś za bardzo tego nie
żałował. Poprzewracane śmietniki, szczury, obdarte budynki oraz nieprzyjaźnie
patrzący ludzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie ma jej tu. Nie wiesz, gdzie możemy pojechać?
– chłopak podskoczył na siedzeniu, słysząc głos przyjaciela w kasku. Wywołał
tym u niego śmiech, ale nie trwał on długo, ponieważ Mulat musiałby przestać
prowadzić motor. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie mam pojęcia. – mruknął. – Chociaż,
podjedźmy pod jej mieszkanie. – zaproponował, po czym podał adres Madeleine.
Wiedział, że dziewczyna nie życzyłaby sobie tego, ale nie miał innego wyjścia.
Teraz chciał ją obronić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Madeleine,
kiedy tylko skończyła jeść, nie miała pojęcia, co mogłaby teraz ze sobą zrobić.
Właśnie siedziała przy fontannie, obserwując kolorowe rybki, pływające w
czystej wodzie. Gdzieniegdzie można było dostrzec monety, które wrzucali ludzie
z nadzieją na spełnienie jakichś najskrytszych marzeń. Zaśmiała się kpiąco pod
nosem. Niech ci wszyscy ludzie się nie wygłupiają, tylko w końcu zbiorą dupy i
zabiorą się za robienie czegokolwiek, co przybliży ich do celu. W pewnym
momencie wzięła do ręki telefon. Sama nawet nie wiedziała, dlaczego.
Odblokowała urządzenie i zaczęła przeglądać jego zawartość, aż w końcu
zatrzymała się na ostatnich połączeniach. Na samej górze listy widniało
nazwisko Louisa Tomlinson ‘a. Co prawda chciała z nim porozmawiać, ale z
jakichś nieznanych dla siebie powodów bała się tej konwersacji. Potrząsnęła w
końcu energicznie głową, chowając przedmiot z powrotem do kieszeni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Stanęła
przy wyjściu z budynku. Deszcz przestał padać, dzięki czemu na ulicach od razu
pojawiło się zdecydowanie więcej samochodów, niż jeszcze pół godziny temu. Uśmiechnęła
się do siebie delikatnie. Oby tak pozostało już do wyścigu i podczas niego.
Pchnęła z całej siły przeszklone drzwi i wyszła na zewnątrz. Natychmiast owiał
ją zimny wiatr, przez co jej ciałem zawładnęły nieprzyjemne dreszcze. Dużo by
dała, żeby Louis był teraz przy niej. Ugh! Nie może o nim myśleć, ponieważ to
ją dekoncentruje i przegra ważny wyścig. Odetchnęła głęboko, zakładając na
głowę kask. Wsiadła na motor, po czym odjechała w kierunku starych magazynów.
Zostało jej jeszcze dwie pełne godziny walki samej ze sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~*~<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Lou
i Zayn zaparkowali właśnie w podziemnym parkingu jednego z nowszych bloków w
Londynie. Mulat zgasił silnik i zaraz po tym udali się w kierunku windy. Kiedy
szatyn był tutaj za pierwszym razem oczywiście nie wiedział, na którym piętrze mieszka
dziewczyna, ale jakaś bardzo miła, starsza pani uświadomiła go w tym, mówiąc
gdzie wprowadził się niedawno ktoś nowy. Brunet zapukał z całej siły w drzwi,
ale to nic nie dało. W pewnej chwili usłyszał, jak jego telefon zaczyna
dzwonić. Odebrał bez patrzenia na wyświetlacz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Stoję na
parkingu przy pierwszej knajpie za napisem Londyn. – usłyszał w słuchawce głos
Davida. Odetchnął ciężko, po raz ostatni kąpiąc w drzwi, po czym zbiegł po
schodach z powrotem do garażu. Dobrze wiedział, że Zayn pójdzie za nim. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~
Poczekaj, zaraz tam będziemy. – mruknął podenerwowany. W pełni zdawał sobie
sprawę z tego, że ma coraz mniej czasu. Jeżeli cokolwiek stanie się Madeleine,
to będzie tylko i wyłącznie jego wina.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Spoko,
to czekam. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Dojazd na miejsca zajął im pół godziny.
David faktycznie tam był. Stał na parkingu, grzebiąc coś w swoim telefonie. Już
na pierwszy rzut oka widać było, że jest nieźle zdenerwowany. Jego oczy były przymrużone, a na twarzy błąkał się
groźny grymas. Louis, kiedy tylko Zayn zatrzymał motor, poszedł do niego, po
drodze zdejmując kask. Klepnął go po ramieniu, na co on natychmiast odwrócił
się w jego stronę. Nawet nie próbował się uśmiechnąć, tylko po prostu podał mu
na przywitanie dłoń. Z Mulatem zrobił to samo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jakieś postępy, czy raczej nic? – zapytał,
chowając telefon do kieszeni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wiemy wszystko o wyścigu. – powiedział Malik.
Co prawda nie znał tego chłopaka, ale sam fakt, że dogadywał się z Davies
sprawiał, iż nie ufał mu z stu procentach. Musiał mu pokazać, że jest tego wart.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Posłuchaj. – Seamus odetchnął głęboko, żeby
choć trochę się uspokoić. – Wiem, że nie lubisz mnie, Madeleine, ani nikogo z
naszego teamu. Ja też nie najbardziej za tobą przepadam, ale Madi jest moja
przyjaciółka i nie zamierzam pozwolić, żeby jakiś kutas ją zabił, więc jeśli
masz nam przeszkadzać, zamiast pomagać, to od razu możesz sobie stąd pójść. –
zakończył, podchodząc bardzo blisko chłopaka. Ten w odpowiedzi zamrugał
kilkakrotnie, ale już po chwili jego oczy ciskały piorunami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie, to ty posłuchaj. Nie znam nikogo z waszej
trójki i dobrze mi z tym, ale ten wasz nieogarnięty bachor jest siostrą mojego
najlepszego przyjaciela, któremu mimo wszystko na nim zależy. Gówno mnie
obchodzi, co może jej się stać, a pomagam wam tylko dla Niall ‘a i Louisa,
który jakims cudem potrafił się w niej zakochać. – warknął, praktycznie na
jednym oddechu. Czuł, że przesadził, ale musiał w końcu powiedzieć, co myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nic, kurwa, o niej nie wiesz. Nigdy nie
widziałeś, jak płacze i nie musiałeś jej pocieszać, więc po prostu zostaw ją w
spokoju. – powiedział ostrzegawczo Dawid, podchodząc jeszcze bliżej. Lou stał w
miejscu, zupełnie nie wiedząc, co ma zrobić, żeby ta dwójka zaraz się nie
pobiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- O proszę, to ktoś taki, jak Madeleine Davies
potrafi pokazywać uczucia? – zakpił, wyrzucając ręce w powietrze. Irlandczyk
już miał się na niego rzucić, ale powstrzymał go dobrze znany całej trójce
głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wyobraź sobie Malik, że ja potrafię wszystko. –
stała tutaj i słuchała każdego słowa. Zawiodła się na Mulacie, ponieważ po tym,
jak ostatni raz ze sobą rozmawiali wydał jej się a prawdę warty
zainteresowania. No cóż, nic się nie stało. Po prostu kolejny raz zwiodła się na
człowieku, normalka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Mierząc
całą trójkę nieprzychylnym spojrzeniem zatrzymała się na samym środku. Gdyby
nie fakt, w jakiej aktualnie znajdują się sytuacji, to pogratulowałaby swojemu
przyjacielowi, że tak szybko udało mu się dotrzeć do Londynu w taka pogodę,
jaka aktualnie dookoła panuje. Jednak nie zrobiła nic, oprócz głośnego roześmiania
się. Tak naprawdę nie wiedziała, dlaczego nagle opanowało ją rozbawienie. Po
prostu. Jednak bardzo szybko opanowała się, kładąc po dwa pace na swoich
skroniach i robiąc nimi niewielkie kółka, żeby się choć trochę uspokoić.
Odetchnęła głęboko, po kilku sekundach krzyżując ręce na wysokości klatki
piersiowej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dobrze wiesz, że i tak nic nie uda ci się zdziałać,
więc po co przyjechałeś? – zapytała, odwracając się w kierunku Seamus ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Żeby w końcu przemówić ci do tego zasranego rozsądku,
który na pewno gdzieś tam jeszcze siedzi! – warknął, wyrzucając ręce w
powietrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie podnoś na mnie głosu. – powiedziała spokojnie,
po czym machnęła na Louisa ręką, żeby poszedł za nią. Chłopak uczynił to bez
słowa sprzeciwu. – Dlaczego przyszedłeś z nimi? – zapytała, kiedy byli już wystarczająco
daleko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeline, proszę, posłuchaj mnie do końca.
Wiem, że to, co usłyszysz może cię zdenerwować, ale błagam, zrezygnuj z tego
cholernego wyścigu. Jeden jedyny raz. Martwię się, tak cholernie boje się, że
ten kretyn może ci zrobić jakąś poważną krzywdę. Nie chcę, nie mogę cię
stracić, jesteś najważniejsza na świecie. – powiedział niemal płaczliwym tonem.
Widział, jak na twarzy dziewczyny pojawia się grymas zdziwienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dlaczego nie potraficie zrozumieć, że ja
świetnie zdaję sobie sprawę z tego, co chcę zrobić? Jestem sto razy lepsza od tego
kutasa, więc nie widzę problemu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madi, czy ty się sama słyszysz?! Ten kutas,
jak go sama nazwałaś, z tego co wiem jest kurwa cholernie niebezpieczny! Wiem,
że poradziłabyś sobie z nim, gdyby grał fair, ale to na pewno nie będzie miało
miejsca! On jest zdolny do tego, żeby cię zabić! Dlaczego nie chcesz
zrozumieć?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Bo tutaj nie ma nic do zrozumienia! Louis, teraz
ty mnie posłuchaj. Albo jesteś ze mną, albo przeciwko mnie, wybieraj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- W tym przypadku? Przeciwko. – powiedział twardo.
Poczuła, jak jej serce łamie się na milion drobnych kawałeczków. Mimo wszystko
ślepo wierzyła w to, że jednak ktoś ją zrozumie, chociaż raz w tym popapranym
życiu. Szatyn już chciał coś powiedzieć, ale pokiwała przecząco głową, machając
rękami i spuszczając głowę, żeby nie zobaczył, jak jej oczy robią się szkliste.
To był cios poniżej pasa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nic już nie musisz mówić. Wybrałeś, ja nie mam
nic do powiedzenia. Żegnaj. – starała się, żeby głos się jej nie załamywał, ale
średnio jej to wyszło. Odwróciła się na pięcie, po czym wsiadła jak najszybciej
na motor i odjechała ze złamanym sercem.<o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-24030391771383696722014-03-22T14:13:00.001+01:002015-07-13T15:40:30.364+02:00Chapter Thirteen: "Two bodies joined in her private dance of the senses." +18<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Trzynasty: “Dwa ciała złączone w swoim prywatnym tańcu
zmysłów.” +18<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Coraz częściej dochodzę
do wniosku, że seks, podobnie, jak narkotyki, jest ucieczką od rzeczywistości,
pozwala zapomnieć o kłopotach, odprężyć się. I jak wszystkie używki szkodzi i
wyniszcza. <o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~Paulo Coelho<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">„Jedenaście minut.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">__________________________</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="color: orange; font-family: Georgia, serif;">Uwaga! Tekst pisany pochyłą czcionką jest przeznaczony wyłącznie dla osób powyżej osiemnastego roku życia. Czytasz go na własną odpowiedzialność - autorka nie odpowiada za twój stan po przeczytaniu tych treści. Przepraszam, że jednak ją dodaję, ale później może już nie być do tego okazji. I tak wiem, że większość tego nie pominie ;d</span></i><br />
<i><span style="font-family: Georgia, serif;"><span style="color: red;"><br /></span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span></i><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Madeleine dziś po raz kolejny nie poszła
do szkoły. Zapakowała już wszystkie walizko do jednego z samochodów Niall,
który oczywiście odstawi zaraz po tym, jak odtransportuje wszystkie rzeczy do
nowego mieszkania. Danielle poinformowała ją wczoraj wieczorem, że dziś musiała
pojechać gdzieś tam w bardzo ważnej sprawie. Leine udawała, że ta informacja
nie wywarła na niej najmniejszego wrażenia, jednak w środku cieszyła się z
tego, jak dziecko, które dostało słodycze. Nie musiała martwić się, żeby myśleć
o spławieniu dziewczyny Liam 'a. Wjechała do podziemnego parkingu, na którym
zostały wydzierżawione jej dwa miejsca – jedno na samochód, a drugie motory, bo
w końcu za parę dni, ewentualnie godzin, będzie miała kolejny. Westchnęła
ciężko na samą myśl o tym wyścigu. Nic jej nie pasowało, wszystko wydawało się
podejrzane, ale naprawdę nie mogła zrezygnować, bo wyszłaby na tchórza.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Wtargała walizkę do swojego domu i zaprowadziła prosto do garderoby.
Rozejrzała się uśmiechnięta dookoła siebie. Zawsze chciała mieć własne cztery
ściany, ale nie myślała, że będzie zmuszona tak szybko się do nich
przeprowadzić z powodu przyrodniego brata. Chociaż, to również przez rodziców,
bo gdyby nie kazali jej się przeprowadzać z powrotem do Londynu dalej żyłaby po
swojemu w Mullingar. Tak, zdecydowanie winni są wszyscy, tylko nie ona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Popatrzyła niepewnie na swój telefon. Miała zadzwonić do chłopaków, ale
nie może im wprost powiedzieć, że chce kupić nowy motor, bo zaczną coś
podejrzewać i najprawdopodobniej prawić morały na temat wyścigu. Madeleine
wystarczy już zupełnie świadomość, że po raz pierwszy w życiu nie jest pewna w
stu procentach tego, co chce zrobić. Westchnęła ciężko, przejeżdżając palcem po
ekranie, żeby znaleźć ten jeden konkretny numer. Gdy w końcu już na niego
patrzyła zawahała się. W sumie może sprawdzić nowości na Internecie. No, ale
chłopaki mogą jej powiedzieć cokolwiek na temat motorów, jakimi może się
ścigać, bo przecież mają z nimi do czynienia na co dzień w pracy. Ostatecznie
zadzwoniła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Cóż się
stało Madeleine, że postanowiłaś do nas zadzwonić? – usłyszała ironiczny głos
Allana po drugiej stronie. Normalnie wywróciłaby na tę uwagę lekceważąco
oczami, ale dziś zagryzła dolną wargę, zaciskając powieki. Musi uważać na każde
słowo.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Wiesz,
szczęśliwa piątka pojechała w trasę koncertową, a mnie jakoś tak strasznie
nudno się samej zrobiło. – powiedziała niewinnie, podchodząc do okna
tarasowego. Patrzenie na ruch uliczny bardzo często ją uspokajało. Może i tym
razem się uda. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Dobra,
dobra. Pamiętaj, że znam cię bardzo dobrze, Madi. Powiedz po prostu, co
chciałaś. – zaśmiał się. Szatynka zebrała się w sobie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Poważnie
chciałam pogadać. – zapewniła gorliwie, karcąc się w myślach, za zbyt duży
entuzjazm. – Na przykład o motorach, bo jak wiesz oboje je bardzo lubimy. Może
wiesz coś o jakiejś nowej maszynie, która idealnie nadawałaby się na nielegalne
wyścigi. – mówiła nieporadnie bardziej do siebie, niż do niego. W słuchawce
zapadła kilkusekundowa cisza, która dłużyła jej się niemiłosiernie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Jeżeli
chciałabyś w końcu zmienić tego swojego starego rupcia na coś nowego, to
proponowałbym ci zainwestować w BMW S 1000 RR. Jeździłaś już tą marką, więc
znasz ją bardzo dobrze, a parę dni temu naprawiałem jednego, więc jak wiesz
trzeba było go później sprawdzić i według mnie jest zajebisty. – powiedział
niepewnie, starając się przemyśleć dokładnie każde kolejne słowo. – Tylko
wiesz, że jest już po sezonie i nie musisz się z tym śpieszyć. – dodał po
chwili namysłu. Coś mu tutaj nie pasowało. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Dzięki
Allan, muszę spadać, ale jeszcze kiedyś zadzwonię! – powiedziała radośnie,
rozłączając się. Nie ma na co czekać!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Jednak teraz musi zrobić jeszcze jedną rzecz – a mianowicie znaleźć w
Londynie bank, w którym znajdują się wszystkie jej pieniądze. Wygrzebała z
walizki teczkę z dokumentami, które potrzebne jej będą do zmiany adresu i
wyszła z mieszkania, zamykając go na klucz. Z utęsknieniem popatrzyła na swoje
HP4, kiedy mijała je z daleka, ale dobrze wiedziała, że lepiej jej będzie
jechać teraz samochodem. Odblokowała drzwi za pomocą centralnego zamka i
natychmiast weszła do środka, rzucając biały przedmiot na siedzenie obok.
Odetchnęła głęboko, wpisując w nawigację adres swojego brata. Musi odstawić
auto, w którym aktualnie się znajduje i odebrać swoje. Wtedy wszystko z
przeprowadzką będzie już skończone i Madeleine w końcu będzie zdana tylko na
siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Wjechała na podjazd. Zabarkowała samochód w garażu, po czym od razu
przerzuciła dokumenty do swojego i udała się w kierunku wejścia do domu. Tam
odłożyła kluczyki na stolik w salonie i znalazła kartkę oraz długopis, po czym
zaczęła pisać do blondasa, żeby przypadkiem nie wysłał za nią całego wojska. Po
raz ostatni rozejrzała się po dużym salonie i natychmiast wyszła, żeby wszelkie
przemyślenia dały jej święty spokój. Poinformowała stróża, że już wychodzi i
odjechała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Załatwianie wszystkich spraw w banku zajęło jej nie więcej niż dwie
godziny. Zmęczona opuściła ogromny budynek przy Kingsway. Uśmiechnęła się do siebie, oglądając kartę
bankową ze zaktualizowanymi danymi. Nie ma już siły, żeby włóczyć się po
salonach motorowych – jak najszybciej musi położyć się do łóżka, bo zaraz
zaśnie na środku ulicy. Weszło do samochodu, po czym od razu odpaliła silnik.
Ruszyła przed siebie, modląc się w duchu, żeby nie spowodować żadnego wypadku.
I tak już za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Czas mijał jej bardzo szybko i nawet nie zauważyła, a do wyścigu zostało
jej już tylko kilka dni. Codziennie starała się cokolwiek ulepszać w swoim
nowym motorze tak, żeby mieć pewność wygranej. Niall dzwonił do niej kilka razy
dziennie, ale nie odbierała. Dobrze wiedziała, o czym blondyn chciał rozmawiać
i właśnie dlatego odrzucała każde jedno połączenie. Nie wiedziała dlaczego, ale
coraz trudniej było jej to robić. Wczoraj jakaś dziwna siła kazała jej odebrać
i powiedzieć o wyścigu, ale w ostatnim momencie odrzuciła od siebie tę myśl,
naciskając natychmiast czerwoną słuchawkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Dłonie już się zagoiły. Teraz musiała tylko poczekać, aż zejdą jej
blizny. Nie ukrywa, że na początku każda czynność sprawiała dziewczynie
niesamowitą trudność. Co chwilę krzywiła się i syczała z bólu. Przez pierwszych
kilka dni dostała nawet zwolnienie ze szkoły od wychowawcy, kiedy powiedziała
mu, że naprawiała bratu samochód i oparzyła się o silnik, ponieważ chłopak nie
powiedział jej, że wcześniej jeździł pojazdem. Na szczęście wszyscy uwierzyli w
te bajeczkę nic nie podejrzewając. Za każdym razem zastanawiała się, jak można
być tak głupim. Przecież od silnika czuć ciepło, kiedy jest rozgrzany, a ona
zna się na tym, jak mało kto. Później wróciła na zajęcia, jednak nikt nie
zmuszał jej do zadań praktycznych. Wbrew pozorom nie podobało jej się to.
Madeleine kochała to, co studiuje i na co dzień dziewczynie brakowało „zabawy”
z kluczem francuskim czy cewką zapłonową*. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Była
jeszcze jedna rzecz, której mimo wszystko jej brakowało. Chociaż odpowiedniej
będzie, jeśli powiem, że tęskniła za jedną osobą, która bardzo szybko stała się
dla niej niesamowicie ważna. Przeniosła spojrzenie z zegara na okno, jakby z
nadzieją, że go tam zobaczy. Jak to możliwe, że cały czas siedział w jej
głowie? Przecież jeszcze nigdy, żaden chłopak aż tak jej nie omamił. Nawet
Daniells ‘owi się to nie udało, a Tomlinson ‘owi wystarczyła chwila. Podparła
brodę na ręce, beznamiętnie wpatrując się w tablicę. Jeszcze chwila z matmą i
wyląduje w wariatkowie. Na szczęście nie musiała już długo czekać na dzwonek,
który ogłosił przeszczęśliwym uczniom koniec czwartku. Madeleine poderwała się
miejsca, od razu naciągając na siebie kurtkę, którą wzięła ze sobą. Szeroki
uśmiech przyozdobił jej twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Wyszła na pole, a jej twarz od razu owiało zimne powietrze. Skrzywiła
się nieznacznie, zapinając kurtkę pod samą szyję. Chłód coraz bardziej zaczynał
uświadamiać ją w tym, że senon się skończył, a ona mimo to będzie musiała się
ścigać już pojutrze. Odwróciła głowę w lewo, kiedy usłyszała piski i
przekrzykiwanie się dziewczyn. Nie miała pojęcia, co może doprowadzać je do
takiego stanu. Wzruszyła ramionami i udała się przed siebie. Niestety, miała
spuszczoną głowę, ponieważ grzebała coś w telefonie i nie zauważyła, jak wpada
na znaną jej już blondynkę. Od razu podniosła głowę do góry. Zobaczyła
uśmiechającą się do niej przepraszająco Suzane. Odwzajemniła gest i po raz
kolejny ruszyła przed siebie. Tym razem co innego jednak sprawiło, ze stanęła w
miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W
tłumie dziewczyn zauważyła <i>jego</i>. Nie mogła zrozumieć, po co przyjechał pod jej szkołę. Spanikowana zupełnie nie wiedziała, co ma
zrobić. Ocknęła się dopiero, kiedy ich spojrzenia spotkały się. Natychmiast
ruszyła w kierunku swojego samochodu, nie zwracając uwagi na to, że chłopak
również zaczął podążać w jej kierunku. Nikt z ich piątki nie miał wiedzieć,
gdzie aktualnie mieszka. Westchnęła ciężko. Plus dziesięć punktów
do inteligencji, panie Tomlinson za to, że wymyśliłeś tak prosty sposób na dopadnięcię jej. Wsiadła do Lamborghini, od razu odpalając
silnik i odjeżdżając z szerokim uśmiechem. Była przekonana, że nie uda mu się
jej znaleźć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Dwadzieścia minut później, kiedy siedziała już przed telewizorem w
mieszkaniu, usłyszała dość głośne pukanie do drzwi. Zdziwiona podniosła się z siedzenia
i udała w tamtym kierunku. Nie patrząc przez wizjer otworzyła wejście i to był
właśnie błąd. Ujrzała szczerzącego się Louisa w pełnej okazałości. Chłopak
opierał się szarmancko barkiem o framugę i przyglądał z niedowierzaniem
szatynce. Ta tylko posłała mu niewinny uśmiech i już chciała zamknąć drzwi, ale
on w ostatnim momencie jej to uniemożliwił. Wszedł do mieszkania z grymasem na
twarzy. No cóż, dostać w stopę z drzwi, kiedy to Madi usiłowała je zamknąć na
pewno nie było najmilszym przeżyciem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Leine zaczęła cofać się
do salonu, a Lou od razu poszedł w jej ślady. On stawiał krok do przodu, a ona
do tyłu. Nie zerwali kontaktu wzrokowego. Dziewczyna była wręcz przerażona. Nie
wiedziała do końca, czego może się po nim spodziewać, a jakaś wewnętrzna siła
nie pozwalała jej go w żaden sposób skrzywdzić. Niestety plecy dziewczyny w
końcu trafiły na ścianę. Wzdrygnęła się, czując twardą, zimną powierzchnię za
sobą. Zamknęła oczy wiedząc, że to jest już koniec jej ucieczki. Louis położył
dłonie po obu stronach jej głowy, tym samym uniemożliwiając dziewczynie
jakąkolwiek ucieczkę. Zmniejszył odległość
między ich twarzami do kilku milimetrów. Mocniej zacisnęła powieki,
czując jego ciepły oddech na swoich ustach. Po chwili chłopak pocałował jej
górną, a później dolną wargę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
ładnie tak uciekać bez słowa pożegnania. – powiedział zadziorne, przejeżdżając
nosem po szyi Madeleine, przez co wywołał na całym jej ciele niesamowite
deszcze. Zaciągnął się zapachem jej słodkich perfum. Ona natomiast pozostawała
w szoku, w ogóle nie wiedziała, co może mu teraz odpowiedzieć.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zostawiłam
kartkę, że żyję i nic mi nie jest. – mruknęła, ledwo powstrzymując drżenie
głosu. Nie chciała mu pokazać, jak bardzo na nią działa. Usłyszała jego ciche
westchnienie zrezygnowania, a zaraz potem patrzyli sobie prosto w oczy. Kiedy
chciała odwrócić głowę on jej na to nie pozwolił. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To było
dla Niall ‘a, a ja? – zapytał. Czy jemu na niej zależało? Iskierka nadziei
zapaliła się gdzieś w jej wnętrzu. Może faktycznie dla niego jest tą
dziewczyną, którą opisał w telewizji. Szybko jednak przyszło do niej zwątpienie.
Dla nikogo nie była dziewczęca.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przemyślenia dziewczyny przerwał
Tomlinson, który zaczął na zmianę całować i przygryzać delikatną skórę na jej
szyi. Ciche jęki wydobywały się z ust szatynki, co jeszcze bardziej go
podniecało. W pewnym momencie zassał jedno miejsce, pozostając tak przez
dłuższą chwilę. Jego dłonie po woli zaczynały błądzić pod jej koszulką. Kiedy
się odsunął na szyi Madi widniała sporych rozmiarów malinka. Nie zwracał jednak
uwagi na to, że udało mu się to zrobić. Po prostu z całą zachłannością, na jaką
było go stać, wpił się po raz kolejny w usta partnerki. Nie protestowała, od
razu odwzajemniając pocałunek. Tak strasznie brakowało jej jego bliskości, że
teraz za nic by go nie oddała. Kierowana impulsem położyła jedną dłoń na karku
Louisa, a drugą zaczęła bawić się włosami chłopaka. Poczuła na ustach, jak się
uśmiecha. Nie musiała czekać długo, a wdarł się językiem do jej buzi. Jęknął
cicho, kiedy zaczął po woli podciągać jej koszulkę, ale pozwoliła mu na to i
już po kilku sekundach materiał opadł bezwładnie na kanapę. Złapał Madeleine za
pośladki i podniósł je do góry ściskając mocno, na co od razu oplotła go udami.
Louis zaczął kierować się w stronę schodów. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Po kilkudziesięciu sekundach poczuła
materiał pościeli w swojej sypialni. Wzdrygnęła się na jej dotyk. Przez otwarte
okno była strasznie zimna, co spowodowało nieprzyjemne uczucie na rozgrzanych
plecach dziewczyny. Zignorowała to jednak, całkowicie poddając się pieszczotom
ze strony Louisa. Dobrze wiedziała, że cały czas dążą tylko w jednym kierunku,
ale chciała tego całą sobą. Zdawała sobie sprawę, że później będzie mogła
żałować, ale postanowiła poddać się magii chwili i nie myśleć „co będzie potem”.
W końcu zawsze tak robiła, więc dlaczego teraz miałaby to zmienić? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Louis zaczął zjeżdżać z pocałunkami
coraz niżej. Wplotła palce w jego dłonie, wyginając się w łuk. Było jej tak
niesamowicie. Zagryzała dolną wargę, powstrzymując w gardle jęk rozkoszy, kiedy
poczuła, jak chłopak rozpina jej spodnie. Robił to w ten sposób, że co chwilę
muskał pacami brzucha dziewczyny, czym wywoływał u niej przyjemne dreszcze.
Ściągnął z niej dżinsowy materiał i odrzuciła gdzieś w kąt pomieszczenia.
Przerwał na moment pieszczoty, podciągając się do góry, żeby spojrzeć prosto w
jej zamglone oczy. Bał się, że Madeleine nie będzie chciała z nim tego zrobić i
za chwilę przerwie ten niesamowity, przynajmniej dla niego, moment. Jednak ona
nic takiego nie chciała zrobić. Jakby na potwierdzenie swojej pewności wpiła
się bez ostrzeżenia w jego wargi, tak jak on kilka minut wcześniej i zaczęła
ściągać jego koszulkę. Pomógł jej w tym. </span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">– Jesteś taka piękna. – powiedział
Louis, lustrując całe jej ciało palącym ją spojrzeniem. Na twarz dziewczyny
wkroczył delikatny rumieniec, który dodał jej trochę niewinności. Była
przyzwyczajona do komplementów od płci przeciwnej, ale jeszcze nikt nigdy nie
działał na nią tak, jak szatyn. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie zdążyła nic mu odpowiedzieć,
ponieważ złożył już setny pocałunek tego wieczoru na jej ustach. Jednak ten był
inny od pozostałych. Pełen pasji zarówno z jego, jak i jej strony. Powolny,
namiętny i pobudzający wszystkie zmysły, które jeszcze pozostawały w stanie
spoczynku. Madi złapała za pasek i zaczęła się z nim siłować. Po krótkim czasie
ustąpił, uwalniając erekcję chłopaka. Jęknął cicho, kiedy zaczęła gładzić
otwartą dłonią jego członka. Wiedziała, że sprawia mu tym wiele przyjemności i
postanowiła to wykorzystać. Delikatnie pchnęła go do tyłu, a on nie protestując
wykonał nieme polecenie swojej partnerki. Dziewczyna od razu usiadła na jego
udach i pocałowała, przejmując tym samym kontrolę nad ich ciałami. Jej długie
palce gładziły tors Louisa. Trwali tak przez chwilę, aż w końcu nie była w
stanie już zapanować nad swoim podnieceniem i zdjęła z szatyna bokserki. On uznał
w tym momencie, że najwyższa pora znów być tym dominującym. Przewrócił ich tak,
że Davies znajdowała się pod nim, a on sam idealnie wpasował się między jej
uda. Wystarczyło jedno spojrzenie na jej twarz, a już wiedział, że jest gotowa.
Pozbył się reszty ubrań, jakie na sobie miała, po czym wszedł w nią jednym, szybkim
ruchem. Niemalże natychmiast usłyszał ciche westchnienie, które wydarło się z
otwartych ust dziewczyny. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Poruszał się w niej dość szybko, ale
nie przeszkodziło im to w odnalezieniu wspólnego rytmu. Widział, jak
powstrzymuje się przed pokazaniem mu, jak wiele przyjemności jej sprawia.
Louisowi jednak to nie przeszkadzało, bo i tak coraz bardziej miękła, a co za
tym idzie pokój wypełniał się jej cichymi jękami. W pewnym momencie poczuł, jak
kładzie dłonie na jego plecach, a zaraz potem długie paznokcie Madeleine
zaczynają jeździć po jego plecach, zostawiając najprawdopodobniej krwawe ślady.
Czuł, że jest coraz bliżej i nie mylił się. Po kilku sekundach zadrżała w jego
objęciach. Osiągnęła szczyt, ale on sam musiał na niego jeszcze chwilę
poczekać. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Lou. –
głośne westchnienie wydobyło się z jej ust, a oczy otworzyły szeroko. To
wystarczyło mu, żeby dojść. (Nie wierzę, że to napisałam. Przepraszam za słabą
jakość wcześniejszego fragmentu.)<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Leżeli razem na go w łóżku Madeleine i nie odzywali się do siebie. Po
prostu nie potrzebowali słów, żeby chwila, w której się znajdują była magiczna.
Dziewczyna ułożyła się wygodnie na torsie chłopaka i rysowała palcem
przypadkowe wzroki na jego umięśnionej klatce piersiowej. On natomiast bawił
się jej długimi, brązowymi włosami. Za oknem już dawno zrobiło się ciemno i
jedynie latarnie uliczne oświetlały okolicę. Z ulicy dobiegały odgłosy silników
i pojedyncze krzyki lub nawoływania. Niekiedy zdarzyło się również, że
przejechała jakaś reklama. Nic nowego – zwykłe odgłosy miasta. Jednak ten
wieczór był dla nich wyjątkowy. W końcu oboje uświadomili sobie, jak potrzebują
siebie nawzajem. Czy to była miłość? Jeszcze nie, na razie zauroczenie, ale
oboje byli już coraz bliżej zakochania. Jedno jest pewne. Jeżeli któremu
ktolwiek z nich stanie się coś złego, to drugie nie pozostanie na to obojętne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W
pewnym momencie Madi poruszyła się nerwowo. Naszła ją nagła potrzeba, żeby
powiedzieć swojemu towarzyszowi o tym, co będzie miało miejsce już za
kilkadziesiąt godzin. Nie wiedziała, dlaczego, ale wydawało jej się, że
powinien o tym wiedzieć. Westchnęła cicho, tym samym powodując, że chłopak
otworzył oczy i zaczął zwracać większą uwagę na to, co robi dziewczyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis. – powiedziała niepewnie, podnosząc się
na ręce. W jednej dłoni trzymała kawałek kołdry, którym się zasłaniała. – W
sobotę w nocy będę miała wyścig. – dodała, spuszczając głowę. Usłyszała, jak
szatyn podnosi się i siada na łóżku. Niepewnie popatrzyła na jego plecy.
Zauważyła, że jest pochylony i chowa twarz w dłoniach. Nie miała pojęcia, czego
może się po nim spodziewać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine. – zaczął spokojnie, nie poruszając
się nawet o milimetr. Davies przeszedł przyjemny prąd po kręgosłupie, kiedy
usłyszała, jak wypowiada jej pełne imię. – Dobrze wiesz, że nie jestem w stanie
ci tego zabronić. Zrobisz, jak będziesz uważała i ja muszę to zaakceptować. –
mruknął. Poczuł, jak Madi oplata go od tyłu. Jednak on musiał jeszcze coś
powiedzieć. – Wiedz jednak, że jeżeli cokolwiek ci się stanie, to jako pierwszy
znajdę sukinsyna, który cokolwiek ci zrobił i własnoręcznie go zabiję. –
zakończył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W
umyśle dziewczyny automatycznie pojawiły się obrazy jak Louis bije się z Mark
‘iem. Oczywiście chłopak nie miałby z nim najmniejszych szans, ale to tylko
wyobraźnia, więc wygrywa. Szatynka uśmiechnęła się do siebie
szeroko, siadając na kolanach chłopaka. W końcu znalazła swojego „księcia z
bajki”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><b><i>~*~</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">* cewka zapłonowa</span></i></b><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> – rodzaj transformatora
w instalacji elektrycznej pojazdów mechanicznych z silnikiem benzynowym o
zapłonie iskrowym. (Dalszej części definicji nie będę podawać, bo i tak
większość mało z tego zrozumie ;d)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/yloX-lHPbOY?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
</div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-76499975044808344892014-03-19T13:26:00.004+01:002015-07-13T15:41:03.003+02:00Chapter Twelve: “Moving allows you to implement the new changes.”<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> </span><b style="text-align: center;"><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Dwunasty: “Przeprowadzka pozwala wprowadzić w życie
nowe zmiany.”</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b style="text-align: center;"><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">„Prawdziwa miłość jest chyba samą tęsknotą i pragnieniem.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~Anna Kamieńska</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">__________________ <o:p></o:p></span></i></div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Madeleine przewróciła się na drugi bok, przecierając zaspane oczy
dłońmi. Wczoraj do drugiej w nocy jeździła po starych magazynach, które
ostatnio pokazał jej Louis. Cały czas myślała nad tym, co powiedziała jej
Danielle. Nie wiedziała, że Niall ma dziewczynę<też was kocham <3>. Chociaż w sumie … Skąd mogłaby
wiedzieć, skoro ich najdłuższy, a zarazem jedyny, rozejm trwał mniej więcej
dwie godziny. Przeciągnęła się na łóżku i od razu poderwała do pozycji
siedzącej. Dziś nie idzie do szkoły, bo umówiła się wczoraj w między czasie na oglądanie
dwóch mieszkań. Westchnęła ciężko. Czy aby na pewno chce się stąd wynosić?
Odpowiedź jest oczywista. Nie ma zamiaru dłużej tutaj zostawać, ponieważ
jeszcze jedna taka akcja z Horan ’em i wyląduje w psychiatryku, albo w
więzieniu za morderstwo, co jest bardziej oczywistą wersją w jej przypadku.
Przecież już raz była bliska zabicia tego debila, ale jego przyjaciele zdążyli
ją od niego ociągnąć, niestety …<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Niechętnie podniosła się z łóżka i od razu udała w kierunku łazienki.
Jest sama w domu, ewentualnie Danielle siedzi w salonie, ale przecież obie są
dziewczynami i nic jej się nie stanie, jak zobaczy Madeleine w samym ręczniku.
Zamknęła za sobą drzwi na klucz, ale to bardziej z przyzwyczajenia i podeszła do
wanny. Odkręciła kurki, żeby w czasie, kiedy ona się rozbiera, wanna napełniła
się chociaż trochę ciepłą wodą. Nienawidziła dotykać rozgrzanym ciałem do
zimnych miejsc. Uczucie, jakie wtedy się tworzyło wewnątrz niej nie było w
najmniejszym stopniu przyjemne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://static.faslook.com/cache/fe/1c/fe1c3d98f42d349cad23031a852c2448.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/fe/1c/fe1c3d98f42d349cad23031a852c2448.jpg" height="320" width="320" /></a><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Pół
godziny później suszyła swoje długie do pada włosy. Mimo tego, że wyglądały,
jak jedna wielka szopa, to je lubiła. Uważała, że mają ładny kolor. Związała je
szybko w warkocza na bok i owinięta ręcznikiem opuściła pomieszczenie. Wyjęła z
komody bieliznę, po czym naciągnęła ją szybko na siebie. Teraz nadeszła kolej
na tę trudniejszą część porannego ubierania się – dobieranie ciuchów. Odruchowo
spojrzała przez okno. Dziś zaczyna się październik, a pogoda za oknem w cale
nie zachęca mieszkańców Londynu do opuszczania swoich ciepłych mieszczan.
Madeleine zagryzła dolną wargę, w której już od kilku minut znajdował się
kolczyk, z powrotem odwracając wzrok w kierunku dość sporych rozmiarów mebla.
Zaczęła przekładać poszczególne ubrania w poszukiwaniu tego konkretnego stroju,
który bez żadnych wątpliwości mogłaby dziś na siebie założyć. W końcu wyjęła
swoje ulubione, czarne spodnie z dziurami, specjalnie zaszytymi białym
materiałem. Naciągnęła je na swoje nogi i zaczęła zagłębiać się w poszukiwaniu
reszty stroju. Zdecydowała się na koszulkę z postacią z jakiejś tam kreskówki
oraz szarą bluzę i czarne Converse, które również założyła na stopy. Z biurka
chwyciła jeszcze czapkę, której daszek przekrzywiła lekko w prawą stronę. Dziś
nie będzie musiała jej zdejmować, ponieważ ma zamiar jechać samochodem. Skoro
już go ma, to nie będzie moknąć na deszczu, a poza tym sezon na motory już po
woli dobiegł końca. Teraz nie będzie wyścigów aż do maja. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Zeszła po schodach. Na dole zastała zupełną ciszę. Tak, jak obiecała jej
wczoraj Danielle – nie ma zamiaru ingerować w jej życie. I właśnie takiego
podejścia oczekuje od innych. Kto wie, może uda jej się dogadać z szatynką.
Otworzyła lodówkę, wyjmując z niej wodę mineralną – praktycznie jedyne, co w
niej pozostało i nadaje się do spożycia bez obawy o jakiekolwiek nieprzyjemne
powikłania. Podskoczyła nieznacznie, kiedy usłyszała dość głośne trzaśnięcie
drzwiami. Zdezorientowana udała się do przedpokoju, gdzie zobaczyła
podenerwowaną dziewczynę, o której wcześniej myślała. Obrzuciła ją zdziwionym
spojrzeniem, lekko kiwając głową na powitanie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie mamy teraz czasu na takie drobnostki! –
krzyknęła, wymachując na wszystkie strony telefonem. – Już trzeci raz dzwonią,
a ja zupełnie zapomniałam, że będą cię kontrolować w ten sposób. – dodała,
wyciągając w jej kierunku dłoń z aparatem. Madi westchnęła ciężko, odbierając
przedmiot od dziewczyny i naciskając zieloną słuchawkę. Dan była zbyt zmachana,
żeby z kimkolwiek rozmawiać – wydałoby się, że nie było jej wcześniej w domu
Horan ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Czego? – warknęła mało uprzejmie, nie mając
zamiaru rozmawiać z żadnym z nich. No, może Louis jest wyjątkiem, ale mimo
wszystko musi dalej zachowywać jakieś pozory.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Telefon odbiera się za pierwszym razem. –
sarknął Liam, na co wywróciła oczami, czego on i tak pewnie nie zobaczył. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Twoja dziewczyna aktualnie okupuje ubikację, a
ja nie chciałam odbierać bez jej zgody, ale wy niestety mnie do tego
zmusiliście. – wytłumaczyła, uważnie oglądając swoje paznokcie, jakby były
najciekawszą rzeczą na świecie. No cóż, porównując je do rozmowy z
którymkolwiek członkiem One Direction – zdecydowanie są najciekawszą rzeczą na
świecie. – Mów szybko, czego chcesz, bo
wychodzę. – dodała, przyglądając się szatynce, która podniosła kciuk do góry, że
już wszystko jest w porządku i udało jej się opanować oddech oraz całą resztę
ciała. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Niall kazał sprawdzić, jak tam twoje
przygotowania do szkoły. – powiedział, a ona usłyszała, jak ktoś wchodzi do
pokoju, w którym znajduje się Payne. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Powiedz mu, żeby się gonił. – warknęła,
zrywając połączenie.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Oddała telefon swojej towarzyszce, zajmując miejsce na kanapie obok
niej. Schowała twarz w dłonie, odchylając głowę do tyłu. Wystarczyła jedynie
wzmianka o tym frajerze, a jej ciśnienie znacznie podskoczyło. Zaczęła po woli
w myślach odliczać do dziesięciu, żeby chociaż trochę się uspokoić, ale średnio
jej to pomagało. Już dawno powinna zapomnieć o tym sposobie i bezpośrednio
przechodzić do tego, który zdecydowanie działa w stu procentach. Podniosła się,
żeby wziąć z kuchni spodek z popiołem i od razu wróciła na swoje poprzednie
miejsce, po drodze odpalając pierwszą fajkę. Zaciągnęła się nikotyną, kiedy z
powrotem zajmowała swoje poprzednie miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wbrew pozorom nie gryzę. – zaśmiała się, kiedy
Danielle nie robiła nic, poza obserwowaniem jej. Odwróciła swoje spojrzenie w
kierunku szatynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Po prostu nie wiem, czy to ten moment, w
którym jesteś już opanowana, czy jeszcze lepiej się nie odzywać. – wytłumaczyła
dziewczyna, podnosząc ręce w geście obronnym. Leine zaśmiała się szczerze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine Davies. – przedstawiła się,
wyciągając dłoń w kierunku swojej towarzyszki. Ta od razu odwzajemniła gest,
lekko poruszając ręką w dół i w górę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Danielle Peazer. – odpowiedziała Dan,
poszerzając uśmiech na swojej twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Rozmawiały przez około godzinę, ale w końcu szatynka podniosła się i
poinformowała, że musi iść na umówione spotkanie. Madeleine pokiwała twierdząco
głową, że rozumie i włączyła telewizor, kiedy tylko dziewczyna opuściła dom. Do
jej spotkania pozostało jeszcze dobre półtorej godziny, które ma zamiar
wykorzystać na zupełne nic nierobienie. Przeskakiwała po kanałach, kiedy
trafiła na wywiad Harry ‘ego i Louisa dla jakiejś stacji muzycznej. Przeczucie
kazało jej zostawić ten program, chociaż każda komórka ciała dziewczyny starała
się przycisnąć guzik zmiany kanału na zupełnie inny i to w możliwie jak
najszybszym czasie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>- A jak tam z wybrankami waszych serc? Jesteście
ostatnimi partiami w zespole, które pozostają bez partnerki. – powiedziała
plastikowa prezenterka, która patrzyła prosto na Louisa. Madeleine poczuła
niesamowitą chęć zabicia jej, a lista osób, które muszą umrzeć, żeby jej życie
stało się piękne nieznacznie powiększyła się o jedną osobę.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>- Moje serducho jest zupełnie wolne! – zaśmiał
się Styles, podnosząc ręce do góry. Madi odruchowo wywróciła oczami. Ten koleś
dosłownie doprowadzał ją do irytacji w tym samym stopniu, co Niall do szału. Skończeni
kretyni.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>- Moje jest za to zajęte. – powiedział poważnie
Tomlinson. – To wspaniała dziewczyna, która jest miła, dziewczęca i wyjątkowa.
– dodał, a szatynka w tym momencie wyłączyła telewizor. </i>Poczuła, jak po jej
policzkach spływa słona woda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Dlaczego to tak cholernie boli? Przecież on nie jest dla niej nikim
ważnym! A może po prostu sama siebie oszukuje? Nie, przecież to niemożliwe,
żeby zakochała się w kimś takim, jak on. Już sam fakt, że należy do tego
frajerowanego zespołu go wyklucza. No, ale w sumie całowała się z nim, co jej
się bardzo podobało i te pieprzne motyle w brzuchu, które za każdym budzą się
życia, kiedy ten wariat jest w pobliżu. Złapała ozdobną poduszkę, przyłożyła ją
do twarzy i zaczęła krzyczeć z całej siły. Po kilku sekundach uznała jednak tę
czynność za bezsensowną i mało skuteczną, więc skończyła to robić tak szybko,
jak zaczęła. Jaka ona jest głupia i naiwna! Przecież to oczywiste, że szatyn
nie mówił o niej. Jak kogoś takiego, jak Madeleine można nazwać wspaniałą,
wyjątkową, a już szczególnie dziewczęcą? Właśnie, nie można. Życie jest do
dupy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Stała w przestronnym salonie dwupiętrowego mieszkania w centrum miasta i
zachwycała się jego wyglądem. Pierwsza opcja okazała się totalną porażką.
Wszystko trzeba było remontować od samego początku, a Madeleine nie ma na taką
zabawę czasu. Natomiast opcja długa, którą właśnie skończyła oglądać jest wręcz
idealna dla niej. Kuchnia z nowoczesnym wyposażeniem, która chyba zrobiła na
niej największe wrażenie ze wszystkich pomieszczeń. Trzy pokoje z pełnym
umeblowaniem, każdy zrobiony w innych kolorach. Dwie łazienki – jedna na dole,
druga na górze. Salon i spory balkon, który pochodził już pod taras. Podniosła
się z wygodnego siedzenia, podchodząc do faceta, który pokazywał jej to
miejsce, które ma zamiar kupić. Po załatwieniu kilku formalność umówili się, że
pieniądze przyniesie mu jutro do biura zaraz po tym, jak wyjdzie ze szkoły i
właśnie wtedy dostanie klucze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wieczorem siedziała sobie przed laptopem i
przeglądała zupełnie nieistotne strony internetowe, kiedy zobaczyła, jak jej telefon
zaczyna wściekle wibrować na szafce obok. W ostatnim momencie wzięła go do
ręki, tym samym ratując od rozbicia się o twardą podłogę, której w tym miejscu
nie pokrywał kudłaty dywan. Zdziwiła się, kiedy na wyświetlaczu zobaczyła
nieznany numer. Wzruszyła tylko ramionami, odbierając. Nie wiedziała, czego ma
się spodziewać, ale nie pomyślała, że będzie aż tak źle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Słucham. – powiedziała szorstko, nie
przerywając wcześniejszej czynności. Nerwowo zamknęła jedną z kart
przeglądarki, kiedy zobaczyła wielki tytuł mówiący o tym, że Louis Tomlinson
się zakochał. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Cześć piękna. – każda komórka jej ciała
zamarła, a po plecach przeszły dreszcze, słysząc znienawidzony głos. Zamknęła
oczy, starając się opanować strach, pomieszany z odrazą. Nie może dać ponieść
się emocjom, bo to źle się dla niej skończy.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Czego chcesz Daniels? – zapytała , trzaskając
klapą od komputera. Nie obchodziło jej to, że może się zniszczyć. Usłyszała po
drugiej stronie gardłowy śmiech, przez który poczuła na plecach nieprzyjemny
dreszcz. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Niczego kocie. – zapewnił. – Po prostu
chciałem się z tobą jeszcze raz pościgać. – dodał niewinnym głosem. W głowie
Madeleine pojawiło się niesamowicie wiele wątpliwości. Zaczęła rozważać
wszystkie za i przeciw. Westchnęła, kiedy wyszło na to, że tych drugich jest
zdecydowanie więcej od pierwszych. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Gdzie i kiedy? – te słowa samoistnie wypłynęły
z jej ust. W głowie zakodowała sobie, że jak tylko skończy tę popieprzoną
rozmowę, to musi zadzwonić do któregoś z chłopaków, żeby zapytać, do którego psychiatry najszybciej się dostanie i, czy ewentualnie nie znają jakiegoś. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Weź swój motorek i przyjedź na trasę, gdzie w
Londynie odbywają się nielegalne wyścigi. – wiedziała, no po prostu była pewna,
że ten frajer będzie chciał spróbować czegoś innego, skoro samochodem mu się
nie udało. – Za trzy tygodnie w piątek, godzina dwudziesta trzecia. – dodał po chwili
zastanowienia. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Przecież sezon skończył się wczoraj. –
warknęła, podnosząc się z łóżka. Tylko ona potrafi wpierdolić się w takie bagno
w przeciągu jednej, na pozór nic nie znaczącej, rozmowy. Po prosu niesamowicie
i zajebiście!<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Boisz się, Maleństwo? – zakpił, a krew w
żyłach Madi niebezpiecznie się zagotowała. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ W twoich snach, Daniels. – warknęła,
doprowadzając tym samym swojego wroga do niesamowitego rozbawienia. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~ Tam robimy zupełnie co innego, dzieciaku. –
zakpił, kończąc połączenie. Nie musiał usłyszeć od niej potwierdzenia - dobrze wiedział, że się zgodzi.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Madeleine stanęła na środku pokoju, odrzucając telefon na łóżko.
Zacisnęła dłonie w pięści i rzuciła się na nikomu nic niewinną ścianę. Zaczęła
ją okładać z całej siły, żeby wyładować swoją frustrację, gniew i irytację. Nie
przestawała nawet, kiedy na białej farbie pokazały się pierwsze szkarłatne
plamy. Aktualnie była, jak w amoku – musiała się na czymś wyżyć, a lepiej, żeby
to była ściana w pokoju, niż przypadkowy przechodzeń z ulicy. Syknęła, kiedy
adrenalina spadła nieznacznie, ale wystarczająco, aby odczuć ból. Oparła się
plecami w miejscu, gdzie widnieje jej krew i po woli zsunęła na dół, zakrywając
usta dłonią i zanosząc głośnym szlochem. Przecież on już nigdy nie miał pokazać
się w jej pojebanym życiu. Dwa lata temu, kiedy Gareth z Davidem obijali mu
paskudnego ryja, to miał być koniec ich znajomości. Ukryła głowę w kolanach,
kiedy uświadomiła sobie, że wtedy obiecał się zemścić. W tym momencie
świadomość wróciła do niej ze zdwojoną siłą, wbijając w podłogę. Policja dwa
dni temu nie pojawiła się przypadkowo na wyścigu, kiedy to właśnie oni brali w
nim udział. On ich poinformował o zdarzeniu, kiedy udało jej się doprowadzić do
jego stłuczki z tamtym samochodem. Jak mogła być taka głupia, żeby tego
wcześniej nie zauważyć?! Najprawdopodobniej w piątek gliny będą już na nią
czekać na miejscu. Zaklęła szpetnie pod nosem. Teraz jest za późno na to, żeby
zrezygnować i wyjść z tego z twarzą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Popatrzyła nieprzytomnie na swoje dłonie, krzywiąc się z obrzydzenia.
Skóra była bardzo zakrwawiona, a czerwona ciecz w dalszym ciągu nie przestawała
płynąć. Podniosła się niezgrabnie z podłogi starając się, żeby rany nie miały
żadnego kontaktu z twardymi przedmiotami. Otworzyła drzwi kopniakiem, trzymając
ręce do góry. Automatycznie poczuła krew na przedramionach. Z całej siły
starała się, żeby nic nie skapnęło na podłogę, kiedy niemalże biegła w kierunku
kuchni. Odkręciła ramieniem strumień zimnej wody, wkładając pod nią ręce.
Jęknęła, kiedy poczuła niesamowite pieczenie. Świeczki automatycznie stanęły w
jej oczach. Z tego wszystkiego nawet nie zauważyła, że nie jest sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Danielle siedziała w salonie i rozmawiała przez telefon z Liam ‘em.
Oczywiście chłopaki najpierw chcieli usłyszeć głos Madeleine, żeby mieć
pewność, że aktualnie siedzi w domu, a nie jeździ nie wiadomo gdzie, ale Dan
uparcie obstawała przy tym, że tamta śpi, a ona sama nie ma zamiaru jej budzić.
Chciała dać dziewczynie choć trochę odpoczynku od upierdliwego One Direction.
Prawdą było to, że ubóstwiała tych chłopaków, ale również szczerze współczuła
dziewczynie. Dobrze wiedziała, jak nieznośni potrafią być, kiedy teoretycznie
się o kogoś troszczą. Niestety, kiedy Leine w zawrotnym tempie zbiegła po
schodach było słychać odgłos uderzania stóp o podłogę. Li automatycznie zapytał
się o nią, a chłopaki podłapali temat i kazali Dan zanieść telefon siostrze
Niall ‘a. Dziewczyna westchnęła ciężko, gratulując inteligencji swojemu
chłopakowi, ale podniosła się niechętnie
z kanapy i poszła ślamazarnie do kuchni. Kiedy stanęła w wejściu do
pomieszczenie, dosłownie wbiło ją w podłogę. Jako, że miała spuszczoną głowę
mogła zobaczyć szkarłatne plamy na jasnobrązowych kafelkach. Zaczęła
przerażona, tym samym zwracając na siebie uwagę Madi i doprowadzając do tysięcy
pytań ze strony chłopaków. Nie zwracała na to jednak uwagi, wypuszczając z dłoni telefon, który z głośnym trzaskiem rozbiła
się o posadzkę. Trwały tak wpatrzone w siebie przez kilka sekund, które dłużyły
im się niemiłosiernie. W końcu jednak Danielle pokiwała głową, wprawiając w
szaleńczy ruch swoje długie włosy, żeby przywrócić racjonalne myślenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co ci się stało? – zapytała niepewnie,
podchodząc do Madeleine. Usłyszała jej ciężkie westchnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spierdoliłam życie jedną znajomością. –
powiedziała, uśmiechając się sarkastycznie i wycierając policzki w ramiona.
Skoro nie jest sama, to wszystkie emocje muszą odejść w odstawkę, a ona musi
pokazać, jaka jest twarda. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie mów, jeżeli nie chcesz. – mruknęła po
chwili zastanowienia Peazer, odwracając wzrok od dłoni szatynki. Zawsze był wyczulona
na krew i zdarzało jej się kilkakrotnie zemdleć w kinie na taki scenach, a
dłonie Davies wyglądały wyjątkowo nieciekawie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jeżeli chcesz, to możesz wyjść. Ja sobie
poradzę. – zaśmiała się Madeleine, zakręcając kran. Dan popatrzyła na
dziewczynę z wdzięcznością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Leine podeszła do szafek kuchennych i zaczęła je po kolei przeszukiwać.
Każdy dotyk twardej klamki sprawiał jej niesamowity ból, ale postanowiła nie
poddawać się do samego końca. Zacisnęła powieki, zagryzając dolną wargę, kiedy zaczęła
polewać rany spirytusem. Piętnaście minut później miała już zabandażowane obie
dłonie, ale tak żeby mogła normalnie wykonywać wszystkie czynności. Jedyny
problem był w tym, że ręce dalej piekły i nic nie mogła na to poradzić. W głębi
siebie miała nadzieję, że do jutra przejdzie. Wyszła z kuchni i usiadła na
kanapie w salonie. Popatrzyła kątem oka na zegarek, który wskazywał dwudziestą
pierwszą. Najwyższa pora, żeby kłaść się jutro spać, ale Madeleine nie miała
siły nawet się poruszyć. Zauważyła, że Danielle nie ma już w domu. Nie mam jej
tego w żadnym wypadku za złe, a nawet przeciwnie – nie mogła aktualnie zrobić
nic lepszego, niż opuścić miejsce, w którym przebywa Madi. Szatynka tak
zagłębiła się w swoje przemyślenie, że nawet nie zauważyła, w którym momencie
odpłynęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Rano obudziło ją słońce, które wpadało do pokoju przez niezasunięte
rolety. Podniosła się z kanapy z cichym westchnieniem, wydobywającym się z jej
gardła. Gdy w końcu znalazła się w pozycji siedzącej położyła dłoń na karku i
zaczęła kręcić głową w różne strony. Wszystkie kośni niemiłosiernie ja bolały.
Odruchowo popatrzyła na zabandażowane dłonie. Opatrunek przesiąkł
gdzieniegdzie, ale nie było aż tak źle, jakby się mogło wydawać. Poszła
ślamazarnym krokiem do swojego pokoju, gdzie z szafy zaczęła wyciągać
poszczególne części garderoby. Oczywiście za każdym razem, kiedy dotykała
kolejnych ciuchów krzywiła się i syczała. Bolało, ale będzie z tym walczyć, bo
w końcu jest Madeleine Davies. Założyła na siebie jasne, dżinsowe spodnie,
koszulkę z postacią z kreskówki oraz bluzę z Batmanem. Zeszła do kuchni, ale
nie po to, żeby zrobić sobie śniadanie, z którego postanowiła dziś zrezygnować,
ale zmienić opatrunki na dłoniach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Po jakimś czasie ponownie znalazła się w swoim pokoju po potrzebne do
szkoły rzeczy. Wzięła telefon, który cały czas leżał na łóżku i usiłowała
odblokować. Bardzo zdziwiła się, kiedy odkryła, że urządzenie jest zablokowane.
Pacnęła się z otwartej dłoni w czoło, ale od razu tego pożałowała, gdy poczuła
przeszywający ból. Skrzywiła się nieznacznie. Wracając … Komórka musiała
najpierw uderzyć w ścianę, przez co odmówiła współpracy. Westchnęła ciężko,
włączając swoją Nokię. Pokiwała z uznaniem głową, kiedy zobaczyła na
wyświetlaczu informację o siedemdziesięciu trzech nieodebranych połączeniach i
stu trzydziestu ośmiu wiadomościach do odczytania. Przynajmniej nie będzie się
tak do końca nudzić na dzisiejszych lekcjach. Wzięła plecak i z powrotem zeszła
na dół. Założyła kurtkę skórzaną oraz czarne Converse i już była w pełni
gotowa. Pożegnała się ze stróżem, który pilnował domu Niall ‘a w czasie, kiedy
nikogo w nim nie było i wyjechała z terenu posiadłości, z której wyprowadzi się
w ciągu najbliższych kilku dni, z czego jest niezmiernie szczęśliwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Zatrzymała się dopiero pod szkołą. Oczywiście złamała chyba pół
przepisów drogowych, włącznie z przejazdem na czerwonym świetle, ale strasznie
nudziło jej się, kiedy stała w korkach. Zamknęła wszystkie drzwi za pomocą
zamka centralnego i udała się do wejścia. Po drodze spotkała Denisa, z którym
aktualnie prowadziła bardzo ożywioną rozmowę, w której nie zabrakło
gestykulacji. Chłopak pytał, dlaczego ma zabandażowane obie dłonie, ale zbyła
go jakimś dennym wytłumaczeniem, w które i tak nie uwierzył. Zaraz po dzwonku
pożegnała się z nim i udała w kierunku sali, gdzie odbywać się będzie pierwsza
lekcja – język angielski. Szatynka usiadła w ostatniej ławce, po czym położyła
na niej plecak tak, żeby nauczycielka nie widziała, że bawi się telefonem.
Wpisała hasło i włączyła pierwszą wiadomość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co tam
się kurwa stało?!</span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> - Krótko, aczkolwiek bardzo treściwie. Jak
się można było domyślić nadawcą był nie kto inny, jak blondas. Madeleine ukryła
uśmiech, który cisnął jej się na usta. Po raz kolejny udało jej się zdenerwować
Niall ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jeżeli
nie odbierzesz kolejnego połączenia, to przysięgam, że nasza trasa zakończy się
szybciej niż zaczęła.</span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
– dziewczyna prychnęła pod nosem, tym samym zwracając ku sobie zdziwione
spojrzenie jakiejś laski, siedzącej w ławce obok. Zupełnie ją zignorowała,
otwierając kolejnego sms ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Madeleine wiem, że nie chcesz rozmawiać z Niall ‘em, ale ode mnie mogłabyś
odebrać. – </span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">jak
widać, Louis również próbował się z nią skontaktować. Zagryzła dolną wargę. Nie
stanął w jej obronie, kiedy kłóciła się z Horan ‘em o niańkę, więc jest
obrażona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> To
były tylko trzy wiadomości, jakie były w skrzynce, ale widniało ich tam
znacznie więcej. Niektóre powtarzały się. Jedną wysłał nawet Liam – zwyzywał ją
od nieodpowiedzialnych gówniar i tyle. Cóż, nie tylko blondas ma słabe nerwy.
Prawie zrobiło jej się go szkoda. Równo z dzwonkiem podniosła się z siedzenie i
udała do wyjścia, pisząc do chłopaków, że żyje i nic jej nie jest. Miała cichą
nadzieję, że siedzą na próbie, albo coś takiego i nie będą mogli rozmawiać.
Niestety, już po kilku sekundach poczuła wibracje w kieszeni. Westchnęła
ciężko, udając się w kierunku toalet – jedynego miejsca, w którym panuje jako
taki spokój. Szybko odebrała, widząc numer Lou na wyświetlaczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Halo. –
powiedziała obojętnie, oglądając swoje paznokcie, które wydawały jej się teraz
zaskakująco ciekawe. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Co stało
się wczoraj w nocy, że Danielle krzyczała, a twój telefon był wyłączony? –
zapytał bez ceregieli. Madeleine zaśmiała się sarkastycznie. Wiedziała, że
właśnie o to im chodzi. Pokręciła głową przecząco, chociaż nie mogli tego
zobaczyć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Czuję
się bardzo dobrze chłopcy, dziękuję za troskę. – powiedziała kpiąco. Usłyszała
dzwonek, oznajmiający, że zaraz zaczyna się druga lekcja. – Przykro mi, ale
musimy kończyć, bo już jestem spóźniona na zajęcia. – westchnęła teatralnie,
zrywając połączenie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://24.media.tumblr.com/bbe3aed0c019d87c7ea48bc202d223f1/tumblr_n24w97Lsl71tv1vlzo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/bbe3aed0c019d87c7ea48bc202d223f1/tumblr_n24w97Lsl71tv1vlzo1_250.gif" height="128" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Na ostatniej lekcji czuła, że jej poziom znudzenia jeszcze nigdy nie był
aż tak wysoki. Co chwilę zmieniała pozycję – w jednej chwili podpierała się na
ręce, a następnej wgapiała bezsensownie w tablicę, przechylając głowę w jedną
stronę. Była w stu procentach pewna, że jest to spowodowane tym, że zaraz po
dzwonku pojedzie podpisać umowę o mieszkanie, a co za tym idzie w końcu uwolni
się od upierdliwego starszego brata. Westchnęła ciężko, uderzając palcami o lat
swojego stolika. Popatrzyła zniecierpliwiona na zegarek, a kiedy strzałka
odmierzająca sekundy coraz bardziej zbliżała się do dwunastki, oczy dziewczyny
znacznie powiększyły się. W myślach odliczyła ostatnie dziesięć sekund,
niezauważenie chowając książki do plecaka. Gdy tylko dzwonek w końcu zakończył
kolejny szkolny dzień pierwsza wybiegła z pomieszczenia. Kurtkę zabrała ze
sobą, więc w tempie natychmiastowym ubrała ją po drodze. Nie zwracała uwagi na
zdziwione spojrzenia innych. Wiedziała, że każdy w tej szkole zdążył już
zauważyć, iż z nią nie należy zadzierać. Z tego powodu nikt nawet nie odważył
się jej zatrzymywać. Widziała po niektórych nauczycielach, że oni również się
boją. Leine to pasowało; nawet bardzo.</span></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Tym razem starała się przestrzegać
większej ilości przepisów drogowych, ponieważ na drogach było wiele samochodów,
a co za tym idzie policja czujnie śledziła postępowanie wszystkich. Oczywiście
nie byłaby sobą, gdyby nie przejechała kilku późnych żółtych i przepuściła
wszystkich pieszych, ale to drobnostki przy tym, co potrafi czasami wyczyniać.
Zaparkowała przed wejściem do ogromnego budynku i od razu pognała pod gabinet.
W kolejce nie czekała dłużej, niż trzy minuty, a po załatwieniu wszystkich
formalności wróciła do domu Horan ‘a z uśmiechem na ustach i kluczami do nowego,
własnego mieszkania. </span>Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-30229762798721352852014-03-15T13:42:00.002+01:002015-07-13T15:41:33.576+02:00Chapter Eleven: “When someone does not want to understand your passion will never be your friend.”<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Jedenasty: “Kiedy ktoś nie chce zrozumieć twojej
pasji, nigdy nie będzie twoim przyjacielem.”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">„Trzeba wielu lat by
znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila by go stracić.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~Stanisław Jerzy Lec<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> _____________________________</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Obudził się jako pierwszy i od razu poczuł
nieduży ciężar na kolanach. Zdziwiony popatrzył od razu w tamtym kierunku.
Uśmiech mimowolnie pojawił się na jego zaspanej twarzy. Dokładnie pamiętał, co
się dzisiaj w nocy stało. Był zdziwiony, że Madeleine zadzwoniła do niego o tej
godzinie, ale bez wahania odebrał połączenie od niej. Już kiedy po raz pierwszy
ją zobaczył zaintrygowała go. Nie miał pojęcia, jak to zrobiła, ale nie mógł
przestać o niej myśleć. Za każdym razem, gdy widział swojego przyjaciela w
głowie automatycznie pojawiał mu się obraz uroczej szatynki. Odgarnął jej
ostrożnie kosmyk włosów z zarumienionej twarzy. Zauważył, jak na podjeździe
parkuje auto Niall ‘a. Westchnął ciężko i najdelikatniej, jak potrafi, wziął
dziewczynę na ręce, po czym udał się w kierunku swojej sypialni. Ułożyła ją na
łóżku, przykrywając kołdrą i zszedł na dół, żeby otworzyć przyjacielowi, który
od jakiegoś czasu dobija się do drzwi. On od razu wszedł do środka, otrzepując
się z wody. Deszcz cały czas nie przestawał padać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Po prostu powiedz, czy ona tutaj jest. –
zaczął bez jakiegokolwiek przywitania, obserwując uważnie szatyna. On na to
spiął się lekko. Nie wiedział, czy ma powiedzieć całą prawdę, czy lepiej, żeby
Madeleine zrobiła to osobiście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Śpi u mnie w pokoju. – powiedział spokojnie,
gestem ręki wskazując, żeby wszedł do salonu. Po kilku minutach siedzieli już w
salonie, z kubkami gorącej herbaty w rękach. Bardzo długo się do siebie nie
odzywali. Oboje musieli pozbierać myśli i zastanowić się nad tym, co chcą
powiedzieć. Oczywiście temat ich rozmowy miał być oczywisty – Madeleine Davies.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Cały wczorajszy wieczór spędziła u ciebie? –
zapytał Niall, zaciskając powieki. Louis westchnął, zagryzając dolną wargę. Nie
ma pojęcia, na ile może sobie pozwolić w tej kwestii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie. – mruknął w końcu, spuszczając wzrok na
przedmiot, który trzymał w dłoniach i zaczął uderzać w niego nerwowo palcami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Boli. – powiedział w pewnym momencie Horan.
Lou popatrzył na niego zdziwiony. Był w tym momencie zupełnie wyrwany z
kontekstu. – To, że ty dogadujesz się z nią lepiej ode mnie, chociaż ja jestem
jej bratem. – wytłumaczył. Odstawił kubek na stolik i schował twarz w dłoniach,
opierając łokcie na swoich udach. Tomlinson nie miał pojęcia, co może w tej chwili
powiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- W końcu się do ciebie przekona. Daj jej tylko
trochę czasu. – wydusił z siebie w końcu, a na twarz wpłynął mu delikatny
uśmiech. Farbowany zaczął kręcić energicznie głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie przekona! – krzyknął, prostując się na
siedzeniu, za co dostał reprymendę od przyjaciela. – Nie przekona. –
poprawił się na nieco niższy ton. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Madeleine siedziała na schodach i przysłuchiwała się rozmowie chłopaków.
Po jej policzku spłynęła samotna łza, którą od razu starła wierzchem dłoni. Nie
spała od momentu, w którym Louis ułożył ją na łóżku. Chciała mu pokazać, ale
postanowiła chwilę poczekać. To, co mówili o niej chłopaki jest stu procentową
prawdą. Niall chce polepszyć ich stosunki, ale … Zagryzła dolną wargę. Ona nie
potrafi. Chociażby nie wiem, jak się starała nie da rady się do niego
przekonać, dopóki on nie zaakceptuje pasji dziewczyny. Podniosła się z
siedzenia i powędrowała do łazienki, w której znalazła wczorajsze ubrania.
Naciągnęła je na siebie, zaplatając włosy w luźnego warkocza. Zbiegła po
schodach, zwracając na siebie uwagę chłopaków. Oni jednak nie zrobili nic.
Postanowili poczekać na to, co zrobi szatynka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ona sama w tempie natychmiastowym udała się do samochodu po niewielki pakunek, który wozi ze sobą od wczoraj. Zacisnęła czerwone pudełeczko w dłoniach. Dać mu, czy nie? Po kilku sekundach wróciła do domu. Stanęła w wejściu do salonu, obserwując, jak Lou próbuje pocieszyć blondyna. Z marnym skutkiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Louis. – powiedziała, pojawiając się z
powrotem w salonie. Oboje popatrzyli na nią badawczo. Kiwnęła głową w kierunku
wyjścia. Chłopak, rozumiejąc aluzję natychmiast opuścił pomieszczenie,
uśmiechając się do niej pokrzepiająco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Podeszła do brata i wyciągnęła niewielki pakunek zza swoich pleców,
wręczając mu go. Postanowiła nie odzywać się, ponieważ nigdy nie była dobra w
składaniu życzeń. Blondyn wyszczerzył na nią swoje niebieskie oczy w
zdziwieniu. Niepewnie chwycił pudełeczko i zaczął rozwiązywać złotą kokardkę.
Kiedy skończył jego oczom ukazał się złoty zegarek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Najlepszego. – usłyszał cichy szept. Po raz
kolejny obrzucił siostrę nic nie rozumiejącym spojrzeniem. Skąd wiedziała, że
ma dzisiaj urodziny? Przecież nigdy go o to nie pytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Jednak to nie był koniec wrażeń. Zdezorientowanie chłopaka osiągnęło
apogeum, kiedy Madeleine przytuliła się do niego. Niby nic dziwnego, ale
jeszcze nigdy nie dotknęła go z własnej woli, chyba że miała zamiar uderzyć
blondyna. Niepewnie objął ją ramionami w pasie i pociągnął tak, że wylądowała
na jego kolanach. Ku jemu jeszcze większemu zaskoczeniu w cale nie
protestowała, tylko schowała twarz w zagłębieniu jego szyi. Zaciągnęła się
wonią jego przyjemnych perfum. Teraz cieszy się, że zrezygnowała z takiego
prezentu, ponieważ żaden z zapachów nawet w połowie nie był tak wspaniały, jak
ten. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie przyzwyczajaj się. Mam chwilę słabości. –
powiedziała, nie zmieniając pozycji nawet o milimetr. Wywołała tym ciche
parsknięcie u przyrodniego brata. Na jej twarzy również mimowolnie pojawił się
szeroki uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mogłaby trwać przez cały czas. – zaśmiał się,
odciągają ją od siebie na długość ramion. Automatycznie spuściła głowę, żeby
nie zauważył rumieńców, które wręcz paliły jej twarz. – Słodko teraz wyglądasz.
– powiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie. – burknęła, ześlizgując się z jego kolan.
Udała się w kierunku kuchni, żeby ukryć jakoś swoje zmieszanie. Ugh! Musi z
powrotem zacząć panować nad swoimi uczuciami, bo po woli zaczyna ją to
denerwować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Otworzyła lodówkę i zaczęła w niej grzebać, kiedy poczuła, jak ktoś
kładzie jej dłonie na biodrach. Natychmiast się odwróciła, co nie było
najlepszym posunięciem, ponieważ wylądowała prosto w ramionach Louisa. Pisnęła
przerażona, jednak jakaś dziwna siła nie pozwoliła jej się odsunąć. Patrzyła
tylko szeroko otwartymi oczami prosto w jego tęczówki. Ich twarze dzieliły
tylko milimetry, kiedy przerwało im głośnie chrząknięcie. Tomlinson westchnął
ciężko, przyciągając do siebie dziewczynę, żeby mu przypadkiem nie uciekła i
przekręcił się do swojego przyjaciela tak, że Madeleine stała tyłem do wejścia,
a co za tym idzie, Niall ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zgoda? – zapytał Tommo, szczerząc się jak
głupi. Blondyn obrzucił go nic nierozumiejącym spojrzeniem. – No, między wami.
– wytłumaczył. Horan wzruszył jedynie ramionami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Tylko na razie. – mruknęła szatynka,
wyplątując się uścisku chłopaka i w tempie natychmiastowym schyliła się do
zamrażarki, przypominając sobie, co tam schowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Wyjęła papierową torbę, zaglądając do środka. Nie było jeszcze tak źle –
banknoty nie zdążyły zamarznąć. Czuła na sobie zdziwione spojrzenia towarzyszy,
ale zupełnie je zignorowała, udając się w kierunku wyjścia. Wsiadła do
samochodu, po czym wyjechała z terenu posesji Tomlinson ‘a, kierując się do
domu swojego brata. Żeby ich podenerwować pojechała prosto, zamiast skręcić w
prawo, aby udać się dłuższą trasą. Widziała we wstecznym lusterku samochód
Niall ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Pięć
minut później parkowała w garażu, na specjalnie przeznaczonym dla niej miejscu.
Wyszła z samochodu i udała się w kierunku domu. Zastanawiała się, czy ten
rozejm z Horan ‘em , to tak na stałe, czy będzie trwał krótko. W głębi ducha
chciała, żeby wypadło to pierwsze, ale znając ich relację wszystko jest
możliwe. Uśmiechnęła się słodko do Liam ‘a, który okupywał kanapę przed
telewizorem z pilotem w ręku i bezsensownie skakał po kanałach. Po beznamiętnym
spojrzeniu, jakim obdarzył dziewczynę, wywnioskowała że wczoraj nie miał łatwo
z jej bratem. Trochę żałowała, że nie widziała, jak Niall wyżywa się na kimś
innym, jak ona, ale mówi się trudno. Wbiegła po schodach i weszła do swojego
pokoju. Natychmiast otworzyła torbę, w której znajdowały się pieniądze i
zaczęła upychać je do szafki z bielizną. Musi koniecznie znaleźć swój bank,
bo przecież Horan padnie, jak zobaczy u niej taką ilość kasy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.faslook.com/cache/e8/38/e83840f1be2138f5991dcc860a548d8d.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/e8/38/e83840f1be2138f5991dcc860a548d8d.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">Kiedy wreszcie skończyła, postanowiła przebrać
się w czyste ciuchy. Zaczęła grzebać w szafie, w poszukiwaniu czegokolwiek, co
może założyć. W końcu wybrała przetarte spodnie, białą bokserkę oraz szarą
bluzę. Szybko poszła do łazienki, gdzie wzięła kilkuminutowy prysznic i już po
chwili z schodziła po schodach na dół w samych skarpetkach. Po drodze wzięła
jeszcze tylko z pokoju jasną czapkę, którą założyła na włosy, splecione w ciasny warkocz. Otworzyła lodówkę na oścież, po czym zaczęła przeglądać wszystko, co
się w niej znajduje, czyli praktycznie nic. Westchnęła ciężko, wyjmując jakieś
czekoladowe ciastka. Rozsiadła się z nimi na kanapie w salonie i przeglądała
wszystkie kanały, jaki tylko były dostępne na telewizorze Niall ‘a.
Zastanawiała się, gdzie podziali się chłopaki. I właśnie wtedy naszło ją nagłe
olśnienie. Przecież mieli dzisiaj pojechać w trasę! Pewnie załatwiają coś z nią
związanego, co Madeleine wcale nie powinno obchodzić i nie obchodzi nawet w
najmniejszym stopniu. Rzuciła na stół pustym opakowaniem stwierdzając, że
zjadłaby coś jeszcze. Westchnęła ciężko, sięgając po swoją Nokię. Zaczęła pisać z Allanem na temat wyścigu, żeby zabić nudę, ale zbyt długo to nie trwało, ponieważ chłopaki naprawiali samochód jakiegoś szychy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W
momencie, kiedy odłożyła telefon do domu wszedł blondyn z szerokim
uśmiechem na twarzy. Kiedy popatrzyła na Madi ta postanowiła zrobić coś, co
jest kategorycznie wbrew jej własnym zasadom – odwzajemniła gest chłopaka i na
jej twarz również wpłynął szczery, delikatny uśmiech. Horan usiadł obok niej na
kanapie patrząc z dezaprobatą na stolik do kawy. Domyśliła się, o co mu chodzi,
ale nic nie powiedziała, tylko wzruszyła ramionami. Siedzieli chwilę w ciszy. Widać
było na pierwszy rzut oka, że Niall chce coś powiedzieć swojej przyrodniej
siostrze, ale nie wiedział zupełnie, od czego ma zacząć. W końcu jednak postanowił
się odezwać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Pewnie już wiesz, że dzisiaj wyjeżdżamy w
trasę. Dokładniej za dwie godziny. – zaczął. Davies pokiwała niepewnie głową.
Jej myśli już zaczynały układać czarne scenariusze. – Jutro przyjdzie tutaj
Danielle, dziewczyna Liama i będzie pilnować, żebyś nie zrobiła żadnej głupoty.
– zakończył, a szatynka musiała zamknąć oczy i zacisnąć pięści, żeby się na
niego nie rzucić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie potrzebuję niańki. Sama umiem sobie
doskonale poradzić. – warknęła, wstając z wygodnej kanapy. Blondyn westchnął
ciężko. Wiedział, że dokładnie taka będzie jej reakcja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie chodzi o to. Dan po prostu będzie starała
się nie dopuścić do tego, żebyś brała udział w wyścigach. – mruknął pod nosem,
czekając na wybuch, który był bardzo bliski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ty chyba sam siebie nie słyszysz Horan! Mam
zrezygnować z tego, co kocham, bo ty tak chcesz? – krzyknęła, mocno
gestykulując rękami na wszystkie możliwe strony. Nie miała zamiaru się go
posłuchać, a wyprowadzi się do pierwszego lepszego mieszkania, żeby tylko jak
najszybciej wyprowadzić się z jego domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dlatego, że to jest niebezpieczne! – całe
opanowanie, jakie miał w sobie przed tą rozmową właśnie wyparowało. On się o
nią martwi, a ta jak mu się odpłaca?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dobrze, przestanę się ścigać. – powiedziała, a
w blondynie zapaliło się światełko nadziei, że chociaż raz odpuściła. – Ale ty
zrezygnujesz z muzyki i swojej kariery. – dodała, wskazując na niego palcem.
Szczęka chłopaka właśnie z łoskotem uderzyłaby o podłogę, gdyby nie
ograniczenia anatomiczne. Wszystkie światła zostały zgaszone.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Skąd w ogóle takie porównanie? – zapytał,
podchodząc krok bliżej niej. Zaśmiała się bez grama rozbawienia. W pewnym
momencie urwała, patrząc na niego z chęcią mordu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To jest dokładnie to samo, Horan. Twoją pasją
jest muzyka, a moją motoryzacja i wyścigi. Zrezygnuję ze swojego zamiłowania,
jeżeli ty zrobisz to samo. – wytłumaczyła, jakby jej słowa były najbardziej
oczywistą prawdą na świecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dobrze wiesz, że bez muzyki moje życie jest do
dupy i nie mam zamiaru tego zrobić! – powiedział oskarżycielsko, udając się w
kierunku kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To dlaczego każesz mi zrezygnować z
motoryzacji, skoro ona jest moim życiem. – odpyskowała, idąc za nim. Nie miała
zamiaru odpuszczać. Na pewno nie w tej kwestii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Bo to jest niebezpieczne! – powiedział coś, co
było dla niego najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. Zupełnie nie rozumiał,
dlaczego ona nie może pojąć, jak wielki błąd robi ścigając się akurat na
nielegalnych wyścigach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- I co kurwa z tego! Jakoś ja się nie rzucam, bo
w każdym momencie na twój dom może napaść jakaś psychofanki! – tłumaczenie,
którego przed chwilą użył jej brat działało na nią wyjątkowo drażniąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To nie to samo! – miał już dość tej kłótni,
ale postanowił sobie w duchu, że więcej nie da jej wygrać, chociażby już nigdy
mieli się nie pogodzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ależ oczywiście, że to samo. – powiedziała sarkastycznie,
uśmiechając się szeroko. – I to i to jest niebezpieczeństwem! Mało tego!
Związanym z pasją! – dodała</span><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">, </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">wychodząc z
pomieszczenia</span><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">. </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Nie zaszła jednak daleko, ponieważ poczuła uścisk na
nadgarstku, a zaraz potem ciało brata przygwoździło ją do ściany. Syknęła, po
bliższym spotkaniu z twardą powierzchnią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jutro przyjdzie tutaj Danielle, która
będzie pilnować, żebyś nie ścigała się podczas naszej nieobecności w Londynie. –
powiedział twardo, patrząc prosto w jej oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Teraz Madeleine nie myślała już nad tym, co robi. Nie liczył się fakt,
że Niall to jej przyrodni brat, nieważne było to, że w środku stoją już
zszokowani przyjaciele blondyna oraz wcześniej wspomniana dziewczyna, Madi nie
zwracała zupełnie uwagi na konsekwencje. Po prostu splunęła chłopakowi w twarz.
Ten od razu uwolnił ją z uścisku, a ona nie czekając na nic odsunęła się od
ściany i popatrzyła w kierunku drzwi wejściowych, ponieważ ktoś głośno
odchrząknął. Zmierzyła wszystkich zimnym spojrzeniem, nawet Louisa i udała się
w kierunku wyjścia z mieszkania. Już miała naciskać na klamkę, ale poczuła, jak
ktoś ściska jej ramię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie radzę. – warknęła w kierunku Zayn ‘a,
który natychmiast ją puścił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Wyszła na pole, z przyzwyczajenia już odpalając pierwszą fajkę. Nie
miała zamiaru wsiadać w takim stanie za kółko, mogłaby spowodować wypadek, a to
na pewno źle by się dla niej skończyło. Już chciała otwierać furtkę, ale
usłyszała, jak ktoś ją blokuje. Zaklęła pod nosem, kopiąc w nią z całej siły . Nie miała jednak na razie
zamiaru wracać do środka. Oparła się plecami o ogrodzenie i zsunęła po woli na
mokrą ziemię. Madeleine nie obchodziło to, że zaraz cała jej dupa będzie mokra.
Naciągnęła do płuc tyle dymu, ile tylko była w stanie. Powstrzymała lekki
kaszel, starając się utrzymać nikotynę jak najdłużej wewnątrz siebie. Zamknęła
oczy, a po jej policzkach spłynęło kilka łez. Nie dlatego, że bolało, ale z
powstrzymywanej wściekłości. Po woli zaczęła wypuszczać powietrze, a szara
chmura wydobyła się z jej ust. Powtórzyła czynność jeszcze kilkakrotnie i
dopiero wtedy mogła powiedzieć z czystym sumieniem, że zaczyna się uspokajać. W
głębu duszy miała cichą nadzieję, że w końcu udało jej się na dobre pogodzić z
Niall ‘em, ale jak widać on w cale nie chce rozejmu między nimi i z całej siły
stara się pokazać, że to jego zdanie jest ważniejsze. Niedoczekanie! Podniosła
się z trawnika, rzucając peta gdzieś na bok i powędrowała z powrotem do domu.
Nie zwracając uwagi na towarzystwo weszła do kuchni, wyciągając z lodówki
niegazowaną wodę, odkręciła ją i wypiła pół butelki za jednym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Teraz będzie śmierdzieć fajkami. – powiedział Liam,
krzywiąc się nieznacznie. Chłopak stał oparty o framugę i obserwował szatynkę.
Ta uniosła wysoko brwi, po czym wzruszyła niedbale ramionami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie mój problem. – mruknęła pod nosem i
odłożyła butelkę na miejsce, udając się w stronę wyjścia z pomieszczenia. Już
była na schodach, ale zatrzymał ją głos brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine, chodź! – zupełnie nie miała
pojęcia, dlaczego zrobiła to, co jej kazał. Może po prostu ciekawość. Jakaś
część jej chciała wiedzieć, co ten debil od niej chce, chociaż szczerze
wątpiła, że będą to przeprosiny. Stanęła w wejściu, nie zamierzając pójść nawet
krok dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Zmierzyła blondyna znudzonym wzrokiem. Na bruneta nawet nie popatrzyła.
Wiedziała, że na pewno się do niej uśmiecha, a nie miała zamiaru ryzykować,
żeby przypadkiem nie odwzajemnić tego uśmiechu. Przecież była w tym momencie wkurwiona.
Brat wskazał na kogoś głową, a jej wzrok automatycznie powędrował w tamtym
kierunku. Okazało się, że między Harrym, a Liam ‘em siedzi jakaś dziewczyna,
przytulająca się do tego drugiego. Na twarzy miała duży grymas radości. Madi
stwierdziła, że jest całkiem ładna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- To Danielle. – przedstawił ją Liam. Nic nie
odpowiedziała, tylko lekko skinęła głową. Zastanawiała się tylko, dlaczego
przyszła tutaj dzisiaj, a nie jutro, tak jak mówił ten cwel. No cóż. Może
chciała ją poznać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wychodzę. – warknęła w kierunku przyrodniego
brata i odwróciła się na pięcie. Blondyn momentalnie poderwał się z siedzenia i
szybkim krokiem do niej podszedł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nigdzie teraz nie pójdziesz. My wyjeżdżamy, a
ty poznasz Danielle i będziesz dla niej miła, bo od teraz ona decyduje, co
możesz robić, a czego nie. – syknął wściekle, zaciskając dłonie na nadgarstku
Madeleine. Zabolało, ale nawet się nie skrzywiła. Odwróciła głowę w kierunku
zdziwionej dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Przepraszam cię Danielle, ale od razu mogę
powiedzieć, że mnie nie polubisz. A teraz chcę wyjść i zrobię to, bo jak pewnie
zdążyłaś usłyszeć od wiecznie szczęśliwej piątki, ja nie słucham nikogo i łamię
każdą możliwą zasadę. – powiedziała przesłodzonym głosem, wyrywając rękę z
mocnego uścisku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Wyszła z domu, ale nikt za nią nie poszedł. Domyślała się, że te ciołki
są pewni, iż nie uda jej się wyjść poza teraz posiadłości z powodu zamkniętego
wejścia, ale zapomnieli o jednej bardzo ważnej rzeczy – dla niej nie ma
przeszkód nie do pokonania. Chwyciła dłońmi metal w dwóch miejscach,
podciągając się na rękach. Usłyszała krzyki i głośny śmiech z domu, przez co na
jej twarzy pojawił się sarkastyczny uśmiech. Już miała przechodzić na drugą
stronę, ale przeszkodził jej w tym duży autobus, przez którego się zagapiła i
już po chwili poczuła mocny uścisk na łydce. Nie minęło kilka sekund, a
znalazła się w żelaznym uścisku Louisa. Zmierzyła go wściekłym spojrzeniem,
kiedy chłopak podniósł dziewczynę na rękach i skierował się do wnętrza domu.
Usadził ją na blacie w kuchni, kiedy reszta wynosiła walizki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Chciałaś sobie pójść tak bez pożegnania? –
zapytał szatyn, uśmiechając się zadziornie. Madeleine prychnęła pod nosem,
zakładając ręce na wysokości piersi i odwracając twarz w lewo. Nie miała
zamiaru na niego patrzeć – była w tym momencie obrażona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">
Chłopak westchnął ciężko, ale i z rozbawieniem. Nie patyczkując się po
prostu chwycił podbródek Madi, odwracając ją z powrotem w swoją stronę i bez
zawahania wpił się w jej usta. Zdziwiona dziewczyna nie zdążyła nawet
zaprotestować, tylko od razu przeszła do odwzajemniania pocałunku. Tomlinson
nie pozwolił jej go przerwać nawet wtedy, kiedy usłyszeli głośne chrząknięcie i
szatynka chciała się odsunąć. Wplótł palce w jej włosy i jeszcze bardziej
pogłębił pieszczotę, wdzierając się językiem do ust dziewczyny. Dopiero po kilkudziesięciu
sekundach przerwał pocałunek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Do zobaczenia za dwa tygodnie. – powiedział z
szerokim uśmiechem i wyszedł na pole. Madeleine od razu stanęła przy oknie,
uśmiechając się słodko – sztucznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://24.media.tumblr.com/89fe0ff325711d1e19a9a292737e8134/tumblr_n0xl9r0Izp1t0z3kqo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/89fe0ff325711d1e19a9a292737e8134/tumblr_n0xl9r0Izp1t0z3kqo1_250.gif" height="175" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Zaczęła im machać, kiedy autobus odjeżdżał, a gdy już jej nie widzieli z
niemałą satysfakcją wystawiła w ich kierunku środkowy palec. Nie zwracając
uwagi na Dan wyszła z domu i od razu udała się w kierunku garażu. Teraz, kiedy
jej złość jest już opanowana może robić, co jej się podoba. Nie ma zamiaru
nikogo się słuchać. Odpaliła silnik i już miała wysiąść, żeby otworzyć sobie
bramę, ale w ostatnim momencie ktoś ją przed tym uprzedził. Zdziwiona
popatrzyła w kierunku wejścia, gdzie w otwartych drzwiach stała dziewczyna
Liam 'a, uśmiechając się delikatnie i machając głową na tak. Madi westchnęła
ciężko. Mimo wszystko opuściła Lamborghini, podchodząc do zdziwionej szatynki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Myślałam, że chcesz pojeździć. – powiedziała,
wskazując głową na odpalone, białe auto. Leine (nowe przezwisko, które
wymyśliłam właśnie w momencie napisania go) pokiwała twierdząco głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zastanawia mnie, dlaczego chcesz mi na to
pozwolić. Przecież mój braciszek „zatrudnił” cię w innym celu. – powiedziała sarkastycznie,
robiąc cudzysłów przy słowie „zatrudnił”. Dziewczyna wzruszyła beztrosko
ramionami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Słyszałaś kiedyś o sojuszu jajników? –
zapytała, na co Madi pokiwała twierdząco głową. – Ja i Eleanor przestrzegamy
jego zasad. – wyszczerzyła się jeszcze bardziej, niż wcześniej. </span><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">Szatynka zmarszczyła czoło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">-
Kto to Eleanor? – zapytała zdziwiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">-
Jak to? El jest dziewczyną … <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/YH97Q_DYNE4/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="https://youtube.googleapis.com/v/YH97Q_DYNE4&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="https://youtube.googleapis.com/v/YH97Q_DYNE4&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<br /></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-65727776841801513382014-03-12T13:54:00.001+01:002014-03-12T13:54:06.701+01:00Chapter Ten: “If you win something, what is related to your passion - you are the luckiest man in the world.”<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><b><i>Rozdział Dziesiąty: “Jeśli wygrasz coś, co związane jest z
twoją pasją – jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.”</i></b><o:p></o:p></span></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><i><b> ~*~</b></i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">„Człowiek jest
odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w
innych budzi.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~Stefan Wyszyński<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">______________________</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zacisnęła pięści oraz powieki z całej siły i zaczęła chodzić w te i z
powrotem po pokoju. Całe ciało aktualnie drgało jej ze złości, irytacji, ale
najbardziej chęci mordu na trzech osobnikach płci nieokreślonej. Jak można było
być tak głupim, żeby nie powiedzieć jej, że będzie się ścigać z mordercą, który
nie znosi porażki, najlepszym zawodnikiem nielegalnych wyścigów i jej byłym
chłopakiem, którego wystawiła do wiatru. Głośny krzyk wydarł się z jej gardła,
kiedy nie była w stanie już nad sobą zapanować. Rzuciła wściekłe spojrzenie
przyjacielowi i ruszyła w jego kierunku, stawiając duże, pewne siebie kroki. Od
razu zaczęła wymachiwać rękami na wszystkie strony, usiłując dostać pięściami
jego twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wy na
prawde jesteście takimi przygłupami, czy tylko udajecie?! – warknęła, a jej
paznokcie zostawiły pierwszy ślad na policzku chłopaka, w postaci sporej, dość
mocno krwawiącej szramy. Gareth syknął cicho pod nosem, krzywią się
nieznacznie. Już nigdy więcej nie posłucha Allana, kiedy ten będzie doradzać
mu, żeby z takimi informacjami dla Madeleine czekał na ostatnią chwilę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spokojnie, Leine!
– krzyknął, łapiąc jej nadgarstki i zamykając je w żelaznym uścisku. Przyciągną
dziewczynę do siebie, odwracając się tak na kanapie, że to on leżał na niej,
unieruchamiając całe ciało dziewczyny. Oczywiście ona dalej się nie poddawała,
żywo wymachując nogami, nad którymi on nie był w stanie zapanować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ja ci kurwa dam
spokojnie! Czy wy już zapomnieliście, że ten pojebaniec chce mnie do jasnej
cholery zabić?! – ustała na chwilę z wyrywaniem się, ponieważ zabrakło jej
siły, a i tak nie widziała sensu w dalszej szamotaninie, bo ten debil jest
silniejszy od niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- David i Allan też
będą! Ten kretyn nic ci nie zrobi. – zapewnił, luzując nieznacznie uścisk, gdy
do dłoni Madeleine przestała zupełnie dopływać krew, a ich kolor zaczął
zmieniać się na siny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zejdź ze mnie. –
powiedziała już całkiem spokojna. Sama siebie w tym momencie zadziwiła, że jej
wybuch trwał tak krótko. Zazwyczaj chłopaki musiały przed nią spierdalać przez
dobrą godzinę, a tu proszę. Piętnaście minut i koniec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przez cały czas, jaki został do wyścigu,
starali się ustalić jakąś taktykę. Uznali, że najlepiej będzie, jeśli Madeleine
będzie jechać gładko i spokojnie, nie dając się sprowokować swojemu
przeciwnikowi. Nawet ona wiedziała, że to byłby dla niej koniec. Miała jednak
cichą nadzieję, że dane jej będzie trochę bardziej poszaleć. Równo o godzinie
dwudziestej – pół godziny do wyścigu – stawili się na miejscu. Gareth jechała swoim
samochodem, który pożyczył od jakiegoś znajomego z Londynu. All i Dav mieli
stawić się od razu na wyścigu. Madeleine spięła się nieznacznie, kiedy
zaparkowała samochód obok swoich przeciwników. Jak się okazuje nie będą ścigać
się we dwójkę. I bardzo dobrze, przynajmniej będzie miała większą pewność, że
jej nie zabije. Otworzyła drzwi, zgrabnie wydostając się z pojazdu. Uśmiechnęła
się, widząc zdziwienie, wymalowane na twarzach wszystkich zgromadzonych. Nie
spodziewali się jej tutaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Proszę, proszę. Czyżby
moja najdroższa Madeleine przerzuciła się z dwóch na cztery kółka? – doszedł do
niej kpiący głos Mark 'a. Zacisnęła pięści. Już sama jego obecność doprowadzała
ją do skrajnej wściekłości, a teraz będzie musiała z nim porozmawiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- W twoich marzeniach. –
warknęła, odwracając się w jego stronę. Zmierzyła bruneta nieprzychylnym
spojrzeniem, spod przymrużonych powiek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- W moich marzeniach
dzieją się trochę inne rzeczy. – bezczelny, prostacki typ! Madi powstrzymała w
sobie chęć mordu na osobniku płci nieokreślonej. Nic nie odpowiedziała, tylko
usiadła na masce swojego samochodu. Chciała podejść do przyjaciół, których
zauważyła w tłumie, ale nie była na tyle głupia, żeby zostawiać pojazd, którym
za kilka minut ma się ścigać, na pastwę przeciwnika i największego wroga. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/20763d67011c0e9f97f9bea196626992/tumblr_n1ob4hQnU31ts43ovo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/20763d67011c0e9f97f9bea196626992/tumblr_n1ob4hQnU31ts43ovo1_250.gif" height="161" width="400" /></a></div>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy wreszcie nadszedł czas na wyścig
Madeleine stanęła na linii startu. Miała zacięty wyraz twarzy, który nie
ukazywał żadnych emocji, kłębiących się w jej wnętrzu. Dobrze wiedziała, że
to nie będzie łatwa trasa. Popatrzyła po raz kolejny na nawigację, która
wyświetlała drogę, jaką ma przejechać. Wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić
i odwróciła na moment głowę w prawo, żeby zmierzyć swoich przeciwników
wzrokiem. Oni od razu zrobili to samo. Posłała im automatycznie prowokujący
uśmiech. Dobrze wiedziała, że igra z ogniem, ale taką znali ją wszyscy tutaj
zgromadzeni – nieostrożną i nierozważną. Właśnie za to ją pokochali, a niektórzy znienawidzili.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">(pisane z perspektywy Madeleine)<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Całą swoją
uwagę skupiłam na roznegliżowanej dziewczynie, stojącej naprzeciw nas. Zaczęła
wymachiwać rękami na wszystkie strony, aż w końcu opuściła je z impetem w dół,
tym samym dając nam znak, że wyścig się zaczął. Wbiłam pierwszy bieg, dodając
gazu. Nie wysuwałam się jednak od razu na prowadzenie. Za kilkadziesiąt metrów
będziemy mijać pierwszy zakręt, po którym czeka nas prosta o długości czterech
kilometrów – dopiero tam dam konkretny wycisk maszynie, którą kieruję.
Zauważyłam, że Mark robi to samo, co ja, ale jedzie parę metrów za mną. Nie
spodobało mi się to. Jestem niemalże pewna, że on coś knuje. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zwolniłam
nieznacznie, żeby wejść gładko w zakręt, a zaraz potem zaczęłam wymijać
przeciwników. Aktualnie każdy z nich był moim wrogiem numer jeden – po prostu
niektórzy mniej szkodliwi od innych. Zaklęłam pod nosem, kiedy jeden z tych
frajerów zajechał mi drogę, przez co musiałam ostro przyhamować. Jego tryumf
nie trwał jednak długo, ponieważ już po chwili wyszłam na prowadzenie.
Nawigacja ostrzegła mnie o zbliżającej się przeszkodzie w postaci ronda. W
ogóle, kto ustalał tak idiotyczną trasę przejazdu. Nie dosyć, że jest na niej
od cholery zakrętów, to jeszcze takie niespodzianki. Popatrzyłam we wsteczne
lusterko, zauważając, że za mną jedzie tylko jeden samochód. Zupełnie mi się to
nie spodobało, ponieważ był to oczywiście Daniels. Zaklęłam pod nosem, wyjeżdżając
z tego pieprzonego ronda. Jeszcze tylko kilometr i będziemy w lesie, gdzie
wszystkie zasady przestają istnieć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Pięć minut
później na trasie pojawiły się pierwsze drzewa. Przez niekontrolowany poślizg
jadę z brunetem łeb w łeb. Muszę uważać na każdy ruch, bo on usilnie stara się
wjechać we mnie bokiem, żebym znalazła się w rowie. Widziałam we wstecznym
lusterku, jak co chwilę mówi coś do siebie, ewentualnie rozmawia kimś przez telefon. Mój wyraz twarzy stał się
jeszcze bardziej zacięty. Zapomniałam, że ja również mogę skorzystać z pomocy
chłopaków. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Połącz z David Seamus. – powiedziałam szorstko do
samochodu. Po chwili rozległ się w nim odgłos oczekiwania na odebranie
połączenia. Tak, razem z Gareth ‘em ulepszyliśmy mój wóz pod każdym możliwym
względem, a co za tym idzie, zamontowaliśmy również kierowanie przez głos. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- No nareszcie królewno. – usłyszałam głos przyjaciela.
Westchnęłam ciężko nad tym, jak mnie nazwał, ale postanowiłam tego nie
skomentować. Usłyszałam podekscytowany głos McColl ‘a, który obwieszczał
wszystkim, że „działa, działa”. Jego głupota czasami staje się dołująca.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dalej panowie nawigatorzy. Powiedzcie mi jaką mam pewność,
że frajer jadący za mną nie ma w zanadrzu nieczystych zagrań. – mruknęłam pod
nosem, wbijając szósty bieg. Daniels zrobił to samo. Czy on chociaż raz może
nie powtarzać wszystkich moich zagrań?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Żadnej. – odpowiedział od razu mój przyjaciel. – Nie wiem,
czy twoja nawigacja ci to powiedziała, ale masz pół kilometra do przypadkowego
samochodu. – usłyszałam, co skutkowało tym, że natychmiast popatrzyłam kątem
oka na wcześniej wspomniany przedmiot i zaczęłam dotykać nieprzypadkowych
guzików na konsoli. Miałam widok ograniczony dotrzy stu metrów przede mną i urządzenie
informowało mnie tylko o zakrętach oraz innych przeszkodach, więc musiałam
trochę poprzestawiać, żeby sprawdzić fakt, o którym wspominał Seamus. Kiedy się
już upewniłam powróciłam do poprzedniego trybu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mów mi o takich niespodziankach. – zażądałam, w ostatnim
momencie zjeżdżając w lewo, żeby nie zderzyć się z rywalem. – Pierdolony idiota.
– warknęłam do siebie, zaciskając dłonie na kierownicy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Olej go, Madeleine. Zbliżasz się do samochodu. – ostrzegł Allan.
Muszą siedzieć wewnątrz pojazdu Davida. On ma tam te wszystkie swoje zabawki. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyprostowałam
się w fotelu, kiedy na horyzoncie pojawiła mi się żółta plama. Przynajmniej
tyle, że auto ma jaskrawy kolor – łatwiej mi je zobaczyć w tych ciemnościach. Skupiłam
całą swoją uwagę na nim. Zwolniłam nieznacznie, czego nie zrobił mój wróg.
Zauważyłam, że uśmiecha się z faktu, iż zaczyna mnie doganiać. Na moją twarz
wpłyną kpiarski uśmiech. Nie wie o osobówce przede mną. Zjechałam ostro w
prawo, kiedy znajdowałam się zaledwie kilka metrów od Volkswagena. Zagryzałam
dolną wargę, ponownie rozpędzając samochód. Usłyszałam dość głośny trzask.
Frajer wjechał mu w dupę. Zaczęłam się głośno śmiać. Nawet, jeśli wznowi
wyścig, to i tak uda mi się zyskać wystarczającą przewagę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Na twoim miejscu przestałbym się śmiać i skupił na
wyścigu. – usłyszałam rozbawiony głos Davis 'a. Pokręciłam przecząco głową, wchodząc
w ostry zakręt. Nie spodziewałam się go, przez co tylne koła zaczęły mi
tańczyć. Na szczęści udało mi się to szybko opanować i już po chwili jechałam
zupełnie normalnie. – Właśnie o tym mówię. – dodał.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Oj zamknij się! – warknęłam. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Do końca zostało mi jeszcze dwa
kilometry. Cały czas jechałam sama, ale nie zwalniałam tempa, ponieważ nie
chciałam, żeby ktokolwiek z zawodników mnie dogonił. Muszę być pewna swojej
wygranej. Cały czas słuchałam wskazówek chłopków i zmieniałam nieznacznie
ustawienia na pulpicie. Oczywiście nie obyło się bez sprzeczek i dogryzania
sobie, ale właśnie dlatego nasza przyjaźń jest wyjątkowa – potrafimy się
zwyzywać od najgorszych, a i tak każdy z nas za drugim skoczyłby w ogień. W
pewnym momencie coś zaczęło mi nie grać. Nawigacja samoistnie powiększyła swój
zasięg, a światło ostrzegawcze zaczęło migać na czerwono. Nie rozumiem co się
dzieje. Przecież wszystko powinno działać bez zarzutu. Dostrzegłam z oddali
metę. Automatycznie uderzyłam kilka razy z otwartej dłoni w pulpit, myśląc, że
się zawiesił. Jednak to nic nie dało.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Kurwa. Madeleine przejedź przez tą cholerną metę i
spierdalaj! Gliny tutaj jadą! – usłyszałam krzyk przyjaciela. Zaklęłam szpetnie
pod nosem. Zrobiłam to, co mi kazał. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wybiegłam na
chwilę z samochodu i walcząc z upływającym czasem, którego miałam coraz mniej,
podbiegłam do gościa, który trzymał moją wygraną. Podał mi ją z szerokim
uśmiechem, informując, że obstawiał za mną. Wymusiłam na twarzy sztuczny
uśmiech, po czym natychmiast wsiałam do samochodu, rzucając sporych rozmiarów
papierową torbę na tylne siedzenie i odjechałam w kierunku domu Horan ‘a. Zaklęłam
pod nosem, kiedy zauważyłam naprzeciwko migające światła suki policyjnej.
Natychmiast zawróciłam i zmieniłam trasę. Widziałam zdziwione twarze ludzi,
którzy obserwowali nasz wyścig, ale aktualnie bardziej obchodziło mnie to, żeby
jak najszybciej się stąd zabrać. Jestem pewna, że chłopaki uciekli zaraz po
tym, jak David się rozłączył. Nie mam im tego za złe, a nawet wręcz przeciwnie –
gratulacje, że w końcu skorzystali z mózgów. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Starałam się
dojechać na główne ulice Londynu, żeby wmieszać się pomiędzy inne samochody.
Wiem, że nie będzie to łatwe, ponieważ moje Lamborghini z daleka rzuca się w
oczy, ale muszę spróbować. Jedno jest pewne – nie poddam się bez walki. Wpadłam
na genialny pomysł. Gliny pewnie przyjadą zaraz do domu mojego przygłupiego
braciszka. Jestem pewna, że psy z Mullingar kontaktowały się na mój temat z
tymi ze stolicy. Wyłączyłam konsolę, chowając ją pod specjalnym kawałkiem
plastiku, który zrobił z niej deskę zwykłego samochodu tej marki. Gratuluję
pomysłowości Gareth ‘owi. Rzadko kiedy ma takie przebłyski, ale są naprawdę dobre.
<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Połącz z Louisem Tomlinson ‘em. – wydałam polecenie.
Odebrał po pierwszym sygnale.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Słucham. – odezwał się rozespanym głosem. No tak, jest
prawie czwarta w nocy. Czego mogłam się spodziewać, że będzie jadł śniadanie? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Cześć Louis, robisz coś ciekawego? – zapytałam, wykonując ostry
zakręt. Pieprzeni policjanci zorientowali się, że jestem jednym z uczestników
wyścigu. Usłyszałam kilka klaksonów, ale postanowiłam nie zwracać na nie
najmniejszej uwagi. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spałem. – mruknął. Usłyszałam, jak głośno ziewa. Zaśmiałam
się pod nosem i pokręciłam głową. Moje rozbawienie zostało jednak bardzo szybko
zmienione na przerażenie, kiedy z naprzeciwka wyjechał samochód z kogutem na
dachu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Kurwa. – wyrwało mi się. Zagryzłam dolną wargę, jadąc
prosto na nich. Naciągnęłam na głowę kaptur i nałożyłam okulary
przeciwsłoneczne na nos. Ograniczyło to zdecydowanie moją widoczność, ale przynajmniej
mnie później nie rozpoznają. Niezgrabnie schowałam brązowe włosy pod materiał. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Co się stało? – zapytał chłopak, który momentalnie się
obudził. Zapomniałam o nim przez tych kilka sekund. Jednak teraz nie mogę się
odezwać. <o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/69f73d8fb7e5bdd5902fee726545eb1f/tumblr_n1ryh6NCvO1ts43ovo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/69f73d8fb7e5bdd5902fee726545eb1f/tumblr_n1ryh6NCvO1ts43ovo1_250.gif" height="225" style="cursor: move;" width="400" /></a><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Skupiłam się
całkowicie na gliniarzu, który prowadził radiowóz. Jechaliśmy prosto na siebie,
a cały pas po prawej stronie był wolny.
Uśmiechnęłam się półgębkiem, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
Zauważyłam na niej wiele emocji. Zdenerwowanie, zdziwienie, przerażenie, a na
samym końcu rezygnację, kiedy zwalniał mi drogę. Zaczęłam się śmiać, jak
głupia. Pokręciłam głową z dezaprobatą, wbijając ostro szósty bieg i przyspieszając, pomimo, że licznik wskazywał grubo ponad stówkę. <o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Madeleine, do cholery! – obudził mnie zdenerwowany głos
Louisa.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mogłabym do ciebie przyjechać na chwilę? – zapytałam niewinnie,
skręcając w ciemną uliczkę, na końcu której wyjechałam prosto pod wjazd na
osiedle chłopaków. Nie zwalniałam tempa, a zatrzymałam się dopiero pod otwartym
wjazdem na posesję Tomlinson ‘a. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">(pisane z perspektywy trzecio osobowej)<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ominęła Louisa, który gestem dłoni
wskazał jej, że ma wjechać do garażu. Nie protestowała, tylko wykonała jego
polecenie. Wzięła do ręki papierową torebkę oraz materiałową torbę i wyszła z
samochodu. Uśmiechnęła się szeroko do chłopaka, ściągając kaptur oraz okulary. Podeszła
do rejestracji z przodu, po czym zdjęła ją, zamieniając na wyjętą z torby. To
samo zrobiła z drugą, a opakowanie z nich wrzuciła ze starymi na jedno z
przednich siedzeń. Prowadzona przez chłopaka udała się w kierunku wejścia do
jego domu. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy przez okno salonu zauważyła
przejeżdżający radiowóz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Słuchaj. Zanim ci
cokolwiek wytłumaczę, to proszę daj mi jakąś twoją koszulę, żeby to wyglądało
tak, jakbym u ciebie spała. – poprosiła, chowając papierową torebkę do
zamrażarki. Nic nie odpowiedział, tylko pokiwał głową i zaczął wdrapywać się na
schody. Bez najmniejszego słowa powędrowała za nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy w jej rękach pojawił się delikatny
materiał czarnej koszulki poszła do łazienki, której położenie wskazał jej
Louis. Rozebrała się i weszła pod prysznic. Nagle naszły ją pewne przemyślenia,
co do przeprowadzki, którą chce odbyć podczas nieobecności chłopaków. Nie ma
najmniejszej wątpliwości, że takowa się odbędzie, ale nie jest już tak pewna w
kwestii, czy ma komukolwiek o tym powiedzieć. W tym momencie, w jej nieznośnym
umyśle, przewinął się obraz pewnego przystojnego bruneta. Mimowolnie zagryzła
dolną wargę. Od jakiegoś czasu on jej cały czas usiłuje pomóc. Zupełnie nie rozumie
dlaczego. Przecież jest wredną suką i na każdym kroku wyzywa jednego z jego
najlepszych przyjaciół. Jakby tego było mało, to całuje się z nią. Madeleine
nie wie, co ma o tym wszystkim myśleć. Wzdrygnęła się, kiedy z prysznica
poleciała zimna woda. Od razu zakręciła wszystkie kurki i owinęła się ręcznikiem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zeszła po woli po schodach. Miała na
sobie jedynie bieliznę oraz koszulkę, którą wcześniej dostała od chłopaka. Nie
wiedziała na początku, co ma robić, ale przyciągnął ją grający telewizor.
Stanęła w wejściu do salonu, a na jej twarz mimowolnie wpłynął szeroki uśmiech.
Louis spał słodko na kanapie w pozycji siedzącej. Jego lekko uchylone usta
kusiły, a wyciągnięta dłoń cały czas trzymała pilota. Madeleine przekręciła
głowę w prawo, krzyżując ręce pod piersiami i oparła się barkiem o framugę. Nie
miała sumienia go obudzić. Mimo wszystko ona też je posiada. Na palcach,
stawiając zgrabne, delikatne kroki, podeszła do niego i wyjęła trzymany przedmiot,
po czym odłożyła go na drewniany stolik do kawy. Zagryzła dolną wargę. Nie
mogąc się powstrzymać, odgarnęła mu z twarzy kosmyk włosów. Natychmiast cofnęła
rękę, kiedy się poruszył. To zadziwiające, jak on na nią działa. Jeszcze nigdy
nikomu nie udało się tak łatwo do niej zbliżyć, a on zrobił to tak naprawdę na
samym początku ich krótkiej znajomości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 12pt 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Podniosła niechętnie wzrok słysząc, jak
o parapet zaczynają uderzać ciężkie krople deszczu. Westchnęła ciężko. Jutro
pewnie cały Londyn będzie w kałużach, a na ulicach utworzą się małe „strumyki”
do studzienek kanalizacyjnych. Nie lubiła takiej pogody, bo dołowała wszystkich
dookoła, a jej samopoczucie stawało się wyjątkowo wisielcze. Popatrzyła na
zegarek w kuchni, otwartej na salon. Wskazywał wpół do piątej. Za chwil powinno
robić się już jasno. Nie wiedząc, co ma zrobić, usiadła obok Louisa i położyła
głowę na jego kolanach. Zaczęła wpatrywać się beznamiętnie w grające pudło.
Zmęczona wszystkimi wydarzeniami ostatnich kilku godzin, nie zauważyła kiedy
jej umysłem zawładnął sen.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><b><i>~*~</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> <i>Dziś dodaję wcześniej, bo zaraz będę musiała wyjść. </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>Nie wiem, czy mam tutaj coś do powiedzenia, ale nic ważnego sobie nie przypominam, tylko reklamę, ale to na koniec. </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>No nic, ciepełko wróciło, a ja spadam ;d</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i>Pozdro, Jes. xx</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-family: "Georgia","serif"; font-size: large;"><i>Rozdział Jedenasty w sobotę = 15 (waszych) komentarzy </i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: large;"><i><a href="http://it-is-my-fucking-life-bitch.blogspot.com/2014/03/prolog-gra-pozorow.html">"Nobody will tell me how to live." - Prolog: "Gra pozorów."</a></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><i>Nie obrażę się za komentarze xd</i></span></div>
</div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-65738654811433537802014-03-08T16:18:00.001+01:002015-07-13T15:41:54.784+02:00Chapter Nine: “When someone wants to know your passion - show it to him in every possible detail.”<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Dziewiąty: “Jeśli ktoś chce wiedzieć coś o twojej
pasji – pokaż mu w najmniejszych szczegółach.”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<b><i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 14.0pt;"><br /></span></i></b></div>
<i style="font-family: Georgia, serif;"><b>~*~</b></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"><i>Nie trać nigdy cierpliwości; to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>~Antoine de Saint - Exupery </i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>______________________</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Ile
kurwa można odbierać telefon?! – usłyszeli zdenerwowany głos Harry ‘ego w
słuchawce. Louis zaśmiał się pod nosem. Nie wiedział, że jego przyjaciela stać
na takie słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ O co ci chodzi
stary? To, że nie odebrałem po pierwszym sygnale w cale nie znaczy, że musisz
się tak drzeć i przeklinać. – powiedział mocno rozbawiony. Zauważył, jak na
twarzy szatynki pojawia się szeroki uśmiech. Lubił patrzeć, jak się uśmiecha.
Robiła to bardzo rzadko w naturalny sposób; bez kpiny czy sarkazmu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Nie
wiem, czy wiesz, ale siostra Horan ‘a zniknęła na cały dzień i ma wyłączony
telefon. – może i nie widział Hazzy, ale był pewny, że aktualnie przeciera
sobie twarz, żeby się uspokoić. Popatrzył wymownie na Madeleine, która tylko
beztrosko wzruszyła ramionami i wywróciła oczami w geście irytacji. Uśmiech dalej jednak nie znikał z jej twarzy. Oczywiście ku wielkiej uciesze Louisa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~
Spokojnie, nic jej nie jest. – powiedział, przyciągając do siebie szatynkę. Ta
z kolei schowała twarz w zagłębieniu jego szyi i zaczęła wdychać zapach
niesamowitych perfum chłopaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Ja wiedziałem,
że między coś wami jest po tej akcji w pokoju! – wydarł się na całe gardło. Lou
zagryzł dolną wargę, zaciskając zęby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Harry
spokojnie. Pamiętaj, że masz nic nikomu nie mówić, my zaraz będziemy z
powrotem. – mruknął, starając się nie wybuchnąć głośnym krzykiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Akurat.
Chłopaki! – to było ostatnie, co zdołali usłyszeć, ponieważ zaraz potem z
słuchawki wydobył się dźwięk zrywanego połączenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRWDnEpIg54w5lSFKoXp4WNqjck2QuYXDzK_5uALptvQptuzcmGYszGJSbpwF8nqJ_WukV2kOhSlDaiSf24mcJc6hfahmqSlYRpeK10_uGJOr5OEcAjlBMzukc2KFLGzsNBzQ1m6gEYe4/s1600/Black-and-white-car-cigarett-cigarettes-effy-gif.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRWDnEpIg54w5lSFKoXp4WNqjck2QuYXDzK_5uALptvQptuzcmGYszGJSbpwF8nqJ_WukV2kOhSlDaiSf24mcJc6hfahmqSlYRpeK10_uGJOr5OEcAjlBMzukc2KFLGzsNBzQ1m6gEYe4/s1600/Black-and-white-car-cigarett-cigarettes-effy-gif.gif" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Trwali chwilę w ciszy, ponieważ oboje
musieli zebrać swoje myśli. Dobrze wiedzieli, że Loczek pójdzie z najświeższymi
informacjami na temat ich przyjaciela i Madi do pozostałych chłopaków. Muszą
wymyślić jakąś bardzo fajną, kolorową historię, żeby ich zmylić. Chociaż, może
po prostu wystarczy powiedzieć, że Harry bardzo mocno uderzył się w głowę i
teraz ma halucynacje na wskutek wstrząśnienia mózgu. Szatynka westchnęła
ciężko, odsuwając od siebie Louisa. Popatrzyła w jego piękne, niebieskie oczy,
po czym zeskoczyła z maski samochodu i udała się na miejsce pasażera. Chłopak
popatrzył na nią zdziwiony, a ona w odpowiedzi tylko uśmiechnęła się szeroko,
machając w jego kierunku kluczykami. Od razu zrozumiał aluzję i powędrował za
kierownicę w zawrotnym tempie. Odpalił silnik, a Madeleine odruchowo odpaliła papierosa. Musi się jakoś mentalnie przygotować na "poważną" rozmowę z Horan 'em, a fajka na pewno jej w tym pomoże. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Całą drogę, co chwila zerkała na jego
skupioną twarz i zastanawiała się, jak w tak krótkim czasie dopuściła do siebie
kogoś obcego. Nie miała pojęcia, jakie uczucia żywi do tego chłopaka, ale
wiedziała, że to nigdy nie była nienawiść. Już od samego początku sprawił, że
patrzyła na niego inaczej, niż na wroga – czyli tak, jak postrzegała kogoś
zupełnie dla siebie obcego. Był przystojny, owszem – nie bała się dopuszczać do
siebie tej myśli. Jednak strach opanowywał jej ciało, kiedy uświadamiała sobie,
że jest w jej typie. Nie mogła się zakochać, nie w kimś, kogo nie powinna nawet
tolerować. Zacisnęła powieki, opierając głowę na szybie, kiedy wjechali już na
ich osiedle. Nie chciała jeszcze wracać do domu, bo wiedziała, że będzie się
musiała tłumaczyć, czego wręcz nienawidziła. To jest jej życie i, pomimo upomnień innych, przeżyje je po swojemu; według własnego pomysłu. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Tomlinson w końcu zaparkował na
podjeździe. Już z daleka zauważyli, że w salonie świeci się światło. Madeleine
zagryzła dolną wargę, przypominając sobie istotny fakt, że przy jej oknie stoi
dość wysokie drzewo. Nie zwracając uwagi na chłopaka poszła na tyły domu i
spojrzała w górę. Nie myśląc już nad niczym więcej po prostu zaczęła wspinać
się po roślinie. Czuła na sobie wzrok towarzysza, ale postanowiła zupełnie go
zignorować. Kiedy była już na wprost szyby kopnęła w plastik, który ją otaczał (szybę) i jednym zwinnym ruchem stanęła na parapecie. Spojrzała w dół, uśmiechając się
szeroko, kiedy zauważyła zdezorientowanie z nutką podziwu na twarzy szatyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- A ja? –
zapytał, kręcąc głową z dezaprobatą. Madeleine wzruszyła niedbale ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nic nie
stoi na przeszkodzie, żebyś teraz poszedł do domu, unikając bezsensownej gadki
mojego szurniętego brachola. – zaśmiała się, znikając w pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Od razu podeszła do drzwi, zamykając je
na kluczyk. No cóż, dziś będzie musiała zrezygnować z kąpieli, albo nawet
krótkiego prysznica, co nie jest najbardziej pocieszającą wiadomością, ale
czego nie robi się dla świętego spokoju? Przebrała się szybko w piżamę i
zmęczona padła na łóżko. Sen przyszedł niemalże natychmiast, za co była mu
bardzo wdzięczna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Rano obudziło ją mocne walenie w drzwi i
wiązanka przekleństw. Naciągnęła poduszkę na głowę. Jest pewna, że dziś mają
sobotę, a co za tym idzie dzień wolny. Nie ma najmniejszego zamiaru podnosić
się przed godziną dwunastą. Zdaje sobie sprawę z tego, że wieczorem ma wyścig,
na który pewna Niall zakaże jej iść, po czym się pokłócą, a ona i tak postawi
na swoim. Westchnęła ciężko, podnosząc się z ciepłej pościeli. Otworzyła zamek
w drzwiach, co było niesamowicie wielkim błędem. Od razu do jej pokoju, jak
burza wpadł blondyn. Na jego twarzy wymalowana była niewyobrażalna chęć mordu,
pomieszana ze wściekłością. Madi zaczęła zastanawiać się, jak dużo czasu musiał
spędzić pod jej drzwiami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Czyś ty
do końca rozum straciła?! – wydarł się, zaciskając dłonie w pięści, żeby
pohamować chęć zabicia swojej siostry. Jego zdenerwowanie powiększyło się
jeszcze bardziej, kiedy w odpowiedzi wzruszyła ramionami. – Do salonu! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ślamazarnym krokiem ruszyła we wcześniej
wskazanym kierunku. Tak, zdecydowanie chciała przeciągnąć moment rozpoczęcia
monologu przez blondasa. Odwróciła się, warcząc coś niezrozumiałego pod nosem,
kiedy pchnął ją do przodu. Nic nie powiedział, tylko wskazał palcem, że ma iść
dalej. Stłumiła w sobie chęć przywalenia mu w ten wytapirowany łeb. On
zdecydowanie na za dużo sobie pozwala. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Coś nią wstrząsnęło, kiedy stanęła w
wejściu do pomieszczenia, a tam na kanapach siedziała pozostała czwórka. Louis
znajdował się pomiędzy Liam ‘em a Zayn ‘em. Pokręcił przecząco głową ze zbolałą
miną, zasłaniając twarz dłońmi i oparł łokcie na kolanach, kiedy zauważył, że na niego patrzy. Zrezygnowana zajęła miejsce a fotelu,
żeby nikt nie mógł obok niej usiąść. Wzięła w dłonie pilot i włączyła
telewizor, zatrzymując się na jakiejś stacji muzycznej. Blondyn zaczął chodzić
w te i z powrotem z rękami ciągnącymi włosy. W pewnym momencie zatrzymał się i
popatrzył groźnie na siostrę. Podszedł do niej z chęcią zabrania jej pilota,
ale schowała go za plecami. Zauważyła, że wszyscy bez wyjątku cały czas gapią
się na jej nogi, które były ukazane im w całej okazałości z powodu krótkich
spodenek od piżamy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wy
dwoje. – zaczął groźnie Niall, wskazując Madeleine i Louisa. – Co macie na
swoje wytłumaczenie? – Madi podniosła jedną brew wysoko i wróciła do
beznamiętnego wgapiania się w telewizor, siadając na podkulonych nogach. Zrobiło jej się
trochę zimno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Posłuchaj Niall. Przecież nic jej się nie stało, więc nie wiem, o co ci chodzi.
– powiedział spokojnie szatyn. Madi zaśmiała się w duchu. Najlepszym sposobem
na Horan ‘a jest całkowite zignorowanie go. Chociaż, bardzo chętnie posłucha,
jak Lou się tłumaczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ale do
jasnej cholery moglibyście chociaż odebrać telefon! – dziewczyna, korzystając z
okazji, że chłopak stoi do niej plecami, po porostu wystawiła w jego kierunku
środkowy palec. Kiedy tylko zaczęli się z niej śmiać, a Niall odwrócił w jej
kierunku z powrotem patrzyła się na telewizor udając, że nic nie zrobiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Oj, po
prostu Madeleine padła komórka, a ja nie słyszałem mojej. – zaczął tłumaczyć
się po raz kolejny. Madi prychnęła pod nosem, skupiając na sobie uwagę
chłopaków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
prawda. Ja moją po prostu wyłączyłam, bo chciałam mieć święty spokój. –
zaprotestowała, uśmiechając się słodko do rozbawionego Liam 'a, na którym akurat
spoczął jej wzrok. Jego chyba zaczynała po woli tolerować, bo nie wtrącał się w
to, co robi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Twoja
szczerość jest zadziwiająca. – powiedział Zayn. Od razu na niego popatrzyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Staram
się. – mruknęła i wróciła do ponownego oglądania telewizora. Kiedy tylko zaczęła się
piosenka One Direction zmieniła kanał na inny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ej, to
była nasza piosenka! – krzyknął Harry. Madeleine zmierzyła go nienawistnym
spojrzeniem. Jak on jeszcze w ogóle śmiał się do niej odzywać po tym, jak
poleciał do chłopaków z informacją, że całowała się z Louisem. Jeszcze takiego
frajera w życiu nie spotkała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ty się
lepiej nie odzywaj. – ostrzegła, grożąc mu pilotem. Szatyn spiął się lekko, po
czym wbił plecami w oparcie sofy. I tak ma być – każdy powinien czuć do niej
respekt (ewentualnie po prostu się jej bać, ale to już jest mniej ważna
informacja).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Wracając. – warknął blondyn. – Nie masz się co napalać na ten wyścig, bo i tak
w nim nie pojedziesz. – dodał, odwracając się na pięcie i kierując do kuchni.
Musiał się czegoś napić, bo zaraz oszaleje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wszystkie mięśnie Madeleine napięły
się, a oczy i pięści mocno zacisnęły. Paznokcie boleśnie wbijały się w skórę
dziewczyny, ale ona nie zwracała na to w tym momencie najmniejszej uwagi.
Zagryzła dolną wargę do tego stopnia, że po kilku sekundach poczuła w ustach
metaliczny posmak krwi. Horan po raz kolejny chciał za wszelką cenę pokazać,
jakie to jego zdanie nie jest ważne. Gdy tylko nie dała rady już powstrzymać w
sobie złości, poderwała się z fotela i poszła w kierunku swojego przyrodniego
brata. Właśnie zaczęła się kolejna bitwa, której ona nie ma zamiaru przegrać. 4/5
One Direction wiedziało, że szykuje się duży wybuch. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
jesteś moim ojcem, żeby mówić mi, co mogę robić, a czego nie! – warknęła już od
samego progu, wycierając wierzchem dłoni krew, spływającą jej po brodzie. Wzrok
Madi ciskał piorunami, ale blondyn zdawał się nie przejąć tym za bardzo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Jak
widać twój ojciec nie umiał cię wychować, więc ja spróbuję. – powiedział,
nalewając do szklanki pomarańczowego soku. Szatynka jeszcze mocniej zacisnęła
pięści, przez co skóra zaczynała ją coraz bardziej piec. Wiedziała, co się za
chwilę stanie, ale nie zważała na to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie masz
prawa tak o nim mówić. – syknęła, podchodząc coraz bliżej. – Nie znasz go
nawet. – dodała po chwili namysłu. Tylko on sama miała prawo do obrażania
swojego rodziciela, nikt inny. Syknęła, kiedy poczuła ciepłą ciecz na palcach.
Nie poluźniła jednak uścisku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- O proszę,
a to nowość! – wykrzyknął, podskakując w miejscu i uśmiechając się szeroko. –
Madeleine Davies kogoś broni, ba! To jedna z tych osób, która wyrządziła jej
wielką życiową krzywdę! Wzruszyłem się. – powiedział sarkastycznie i otarł
teatralnie łzę, udając dumnego ze swojej pociechy rodzica. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> To przebrało miarkę. Nikt nie miał prawa
wtrącać się w jej życie zaraz po tym, jak ubliżył ojcu dziewczyny. W jednym
momencie znalazła się przy nim i uderzyła z otwartej dłoni w policzek. Niall
złapał się za zaróżowioną skórę i schylił. Jednak to nie był koniec. Madi
wzięła do ręki butelkę sokiem i wylała
jej zawartość prosto na blond włosy chłopaka. Już chciała uderzyć go z całej
siły w żołądek, żeby stracił na chwilę dech, ale poczuła, jak ktoś mocno
obejmuje ją ramionami i udaje się w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Zaczęła
się szarpać, tak że jej stopy już dawno przestały dotykać podłogi i krzyczeć,
ale to nic nie pomagało. Dopiero, kiedy znalazła się w swoim pokoju jej ręce
zostały uwolnione. Natychmiast odwróciła się w stronę napastnika, którym okazał
się Liam. Mierzyła go nienawistnym spojrzeniem i chciała pójść do łazienki, ale
w ostatnim momencie powstrzymał ją od opuszczenia pomieszczenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Spokojnie! Nie mam zamiaru zbliżać się na więcej niż pięć metrów do tego
frajera! – warknęła, wyrywając swój nadgarstek z jego uścisku. Pokazała swoje dłonie, jakby chcąc mentalnie
przekazać, że idzie zmyć z nich krew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Musicie
przestać się tak zachowywać. – powiedział, mierząc ją surowym spojrzeniem.
Zaśmiała się tak głośno, jak tylko potrafiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Idź z
tym do niego, bo gdyby nie jego niewyparzona gęba nic takiego nie miałoby
miejsca. – mruknęła, odwracając się tyłem i podchodząc do szafy z ubraniami.
Zaczęła w niej grzebać, zupełnie ignorując fakt, że Payne w dalszym ciągu się
jej przygląda oraz to, że większość z nich zaraz będzie ubrudzona na
ciemnoczerwono. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.faslook.com/cache/13/f2/13f2daf141c30d7cd1afa051b7b29982.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/13/f2/13f2daf141c30d7cd1afa051b7b29982.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Kiedy trzymała już w dłoniach dżinsowe
spodnie, czarną bluzę i szarą bluzkę z nadrukiem w postaci Kubusia Puchatka
wyszła z pokoju, wymijając chłopaka, po czym od razu zamknęła się w łazience.
Siedziała w niej równo pół godziny. Po tym czasie, ubrana już, wróciła do
swojego pokoju, w którym nikogo nie było. Od razu odpaliła komputer i zaczęła
szukać mieszkań na sprzedaż. Chciała znaleźć jakieś dwupoziomowe, w centrum
miasta. Tam ten cały zespół nie przebywa zbyt często, więc oprócz tego, że
miałaby blisko do szkoły, to w końcu zyskałaby święty spokój. Dodała zakładki
do kilku odnośników, po czym zamknęła klapę urządzenia. Spojrzała na zegarek.
Do wyścigu zostało jej jeszcze jakieś pięć godzin. Westchnęła ciężko i udała
się w kierunku salonu. Siedział w nim tylko Mulat. Przewróciła oczami, po czym
usiadła na drugiej kanapie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Kiedy
wyjeżdżacie w jakąś trasę koncertową? – wypaliła nagle, w cale na niego nie
patrząc. Za to Zayn zaczął jej się przyglądać. Nie mógł uwierzyć w to, że jako
pierwsza się do niego odezwała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dwa dzień po urodzinach Niall ‘a. – odpowiedział niepewnie. Madeleine westchnęła ciężko,
wyrażając tym samym wysoki poziom swojej irytacji. – Jutro są. – dodał Malik,
kiedy domyślił się, co znów jej nie pasuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Już nic więcej nie powiedziała, tylko
podniosła się i poszła do kuchni. Tak swoją drogą, to dość zabawne, że jest już
tutaj od kilku tygodni, a zdążyła zobaczyć w całym domu trzy pomieszczenia. Z
resztą, nie interesuje jej ta cała rudera. Wyjęła z szafki niewielki spodek i
odpaliła papierosa, otwierając okno na oścież. Nie zwracając uwagi na to, że na
dworze pada lekki deszcz usiadła na szafce kuchennej. Zaciągnęła się mocno dymem.
A już udało jej się rzucić palenie. No cóż, mówi się trudno. Lepsze to, niż
rozniesienie całej tej snobistycznej dzielnicy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zamknij
to cholerne okno! – usłyszała krzyk z sąsiedniego pomieszczenia. Zaśmiała się
na tyle głośno, żeby ją usłyszał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spierdalaj!
– odkrzyknęła, dziękując w duchu, że jego głupota zdołała poprawić jej w
nieznacznym stopniu humor. Kaszlnęła, kiedy okazało się, że między palcami
został jej już sam filtr. Wykrzywiła twarz w grymasie obrzydzenia, po czym
zgasiła peta na spodku, który trzymała w dłoniach. Niewiele myśląc, odpaliła
kolejnego papierosa. Odwróciła znudzony wzrok, kiedy w drzwiach pojawił się
Mulat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Powiedziałem, żebyś zamknęła to o … ołł. – nie skończył, kiedy zobaczył, co
dziewczyna robi. – Palisz? Tak beze mnie? – zapytał, udając obrażony ton. W
kilka sekund znalazł się obok swojej towarzyszki, wyciągając z kieszeni bluzy
paczkę fajek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ile was
nie będzie? – zapytała po chwili milczenia. Po raz kolejny tego dnia zmierzył
ją uważnie wzrokiem. Musi wiedzieć, jak bardzo szybko trzeba przeprowadzić
akcję po tytułem „przeprowadzka”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dwa
tygodnie. – odparł, nie odrywając wzroku od jej twarzy, która zwrócona była w
tym momencie na dom po przeciwnej stronie ulicy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Tamten
ładniejszy. – powiedziała, wskazując dłonią dom, który cały czas taksowała.
Zayn zaczął się śmiać. Zmierzyła go zdziwionym spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
wiem, co cię tak śmieszy. – warknęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mój. –
wydyszał, pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu. Uniosła jedną brew wysoko,
ponieważ dopiero po chwili dotarł do niej sens ostatniej wypowiedzi mulata. Wzruszyła
ramionami i wróciła do obserwowania widoków za oknem. – Dlaczego akurat
motoryzacja? – zapytał nagle chłopak, po kilku minutach spędzonych w zupełnej
ciszy. Madeleine popatrzyła zdziwiona prosto na niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
wiem, po prostu mnie do tego ciągnie. – odpowiedziała, odpalając trzeciego z
rzędu papierosa. Zdecydowanie nikt tak skutecznie nie potrafi podnieść jej
ciśnienia, jak ten blond frajer.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Opowiedz,
jak ty to czujesz. – zaproponował, kończąc papierosa. Wzruszyła ramionami,
odwracając wzrok z powrotem na ulicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Przecież
też jeździsz. Dobrze wiesz, jakie to niesamowite, kiedy z każdym przejechanym
metrem adrenalina skacze coraz wyżej. W podbrzuszu czujesz mrowienie, które
potrafi doprowadzić do euforii. To tak, jakbyś się zakochał, ale ta miłość jest
prawdziwa. Dobrze wiesz, że twój motor cię nie porzuci, a jeśli będziesz o
niego dbał, to on san odwdzięczy się tym samym, tylko trochę w inny sposób.
Zaufanie do maszyny jest niemalże naturalne, inaczej już na samym początku
mógłbyś zrezygnować. Za każdym razem, kiedy jako pierwsza przekraczam linię
mety, pomimo tego, że jest wielu zawodników, którzy mają zdecydowanie lepszy
sprzęt ode mnie, czuję się, jakby jakaś część mnie chciała wyskoczyć i zacząć
tańczyć wszystkie tańce szczęścia, jakie tylko istnieją. Każdy kolejny wyścig
jest nowym marzeniem, z którego nie potrafię zrezygnować. Zawsze, gdy ktoś
mówi, że nie mogę się ścigać, bo to
niebezpieczne, to chciałabym mu wtedy zabrać coś najważniejszego, co udało się
mu w całym życiu zdobyć i kazać funkcjonować bez tego. To tak, jakbyś stracił
tlen, serce stanęło, a ludzie dookoła żądali, żebyś cały czas egzystował. –
zakończyła, a oczy Zayn ‘a mało nie wyszły mu z oczodołów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Owszem, Madeleine miała rację,
mówiąc że również się ściga, ale on robił to bardziej dlatego, że to lubił.
Parę razy udało mu się wygrać, ale nie przykładał do tego tak wielkiego
znaczenia, jak Madi. Dla niej zwycięstwa były taką samą pasją, jak motoryzacja.
Podziwiał ją za takie oddanie. Ona faktycznie zakochała się w motorach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,422332,20130829,mokry-szymbark.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,422332,20130829,mokry-szymbark.jpg" height="240" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Po kilku minutach bezczynnego
siedzenia podniosła się z parapetu, podając prowizoryczną popielniczkę swojemu
towarzyszowi, aby następnie udać się do swojego pokoju. Założyła na siebie
skórzaną kurtkę, a na stopy trampki. Wsadziła jeszcze tylko do kieszeni
kluczyki od samochodu i zbiegła po schodach. W wejściu minęła się z Liam ‘em,
który najprawdopodobniej przyszedł podmienić Mulata i zajmować się niańczeniem
jej. Zdziwiony nie zorientował się, co Madeleine robi i już po chwili szatynka
siedziała w swoim samochodzie, wyjeżdżając z posesji brata. Dopiero wtedy
zauważyła, jak dwóch chłopaków biegnie w jej stronę, żeby ją powstrzymać.
Uśmiechnęła się półgębkiem, kiedy wjeżdżała już na czarny asfalt, lekko mokry
od wcześniej padającego deszczu. Przyspieszyła, chcąc dać jak najmniej czasu do
namyślania się swoim opiekunkom.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Tak naprawdę nie wie, gdzie chce teraz
pojechać. To, że wyszła z domu było najnormalniej w świecie niezrozumiałym
nawet dla niej samej impulsem. Po prostu – coś powiedziało jej, że może nie
mieć dzisiaj więcej okazji, żeby wyrwać się z tego domu wariatów, więc
postanowiła skorzystać z tej, którą aktualnie otrzymała. Zaczęła się
zastanawiać tylko, gdzie aktualnie jest Niall i reszta wesołej gromadki. Może
nie przebywała z nimi zbyt długo, ale zdążyła zauważyć, że jeżeli nie ma ich na
oku przez dłuższy okres czasu, to może stać się coś naprawdę niedobrego dla
niej. Westchnęła ciężko nad swoim losem, po czym skręciła w lewo, kierując się
prosto do galerii handlowej. Horan, to frajer, ale podświadomość kazała jej
kupić mu coś na urodziny. W końcu są rodzeństwem; przyszywanym, ale zawsze to
coś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zaparkowała i wyszła z samochodu, udając
się prosto do dużego, przeszklonego wejścia. Skierowała się od razu do
drogerii. Stając przy półkach naszły ją przemyślenia odnośnie tego, co
powiedziała Malikowi. Każde jedno słowo było prawdziwe. Nie kryła się z tym, co
kocha i w najbliższej przyszłości nie miała takiego zamiaru. Jeżeli trzeba, to
może nawet oddać wszystkie pieniądze, które odtąd wygrała, żeby tylko dalej
mogła się ścigać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Skrzywiła się nieznacznie, wąchając
któreś z kolei męskie perfumy. Na razie żadne jej się nie spodobały aż tak
bardzo, żeby wydała na nie tyle pieniędzy, ile za nie żądają. Zdziercy i tyle.
Westchnęła zrezygnowana, wyciągając telefon. Zaczęła przeglądać listę numerów,
aż w końcu trafiła na ten konkretny. Zagryzła dolną wargę, wahając się.
Przecież on znowu może przebywać w czyimś towarzystwie. Coś zakuło ją w sercu
na samą myśl, ale postarała się to zupełnie zignorować. Postanowiła, że
najpierw napisze do niego sms ‘a. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_dJvFNpvo5Jk7LMfKivrB9F3DdOpLy0_LTrPPA_aOksGlQQl0gbdZa7x8aUfMpkR5RYHCnkQb3Wz77k2jjQVd-NxnUtRQqPp9jHkoWcwwzJedgJduoc3fs0UqQ4hVfhR70QhIoyWYm8w/s1600/pobrane.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_dJvFNpvo5Jk7LMfKivrB9F3DdOpLy0_LTrPPA_aOksGlQQl0gbdZa7x8aUfMpkR5RYHCnkQb3Wz77k2jjQVd-NxnUtRQqPp9jHkoWcwwzJedgJduoc3fs0UqQ4hVfhR70QhIoyWYm8w/s1600/pobrane.png" width="213" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Westchnęła ciężko. Nic jej to nie dało.
Postanowiła jednak, że poczeka, aż on sam do niej zadzwoni. Skrzywiła się
lekko, odkładając na półkę kolejny flakonik. Westchnęła ciężko, przemieszczając
się pomiędzy poszczególnymi regałami. Nie chciała tutaj być, ale sumienie nie pozwalało
jej opuścić tego cholernego miejsca. Poczuła, jak jej Nokia wibruje w kieszeni.
Popatrzyła na wyświetlacz, a uśmiech mimowolnie ozdobił twarz dziewczyny. Dotknęła
ekranu, odbierając tym samym połączenie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Słucham?
– powiedziała, usiłując zachować obojętny ton głosu. Przecież musiała stwarzać
jakieś pozory, żeby wesoła piątka nie pomyślała, że zaczyna się zmieniać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ To ty
pytałaś co robię, więc pomyślałem, że czegoś chcesz. – zaśmiał się po drugiej
stronie. Zagryzła dolną wargę. Teraz zauważyła, że to chyba jednak był głupi pomysł,
żeby do niego dzwonić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Wiesz
co, już nie ważne. – powiedziała zrezygnowana, odkładając koszyk i w szybkim
tempie udając się do jubilera naprzeciwko. Przywitała się, po czym od razu zabrała
za oglądanie zegarków. Nie zauważyła, żeby Niall miał kiedykolwiek jakiś
ubrany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Gdzie
jesteś? – zapytał zaciekawiony tym, że słyszał inne głosy. Na samą myśl, że
może przebywać w towarzystwie innego mężczyzny złość rosła w nim w
zastraszająco szybkim tempie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ W
galerii. – odparła, jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. W
między czasie wskazała jeszcze na jeden z zegarków. Jubiler od razu zabrał się
za wyciąganie go z gablotki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Zaraz
tam będę. – powiedział, a Madeleine usłyszała szelest, więc wywnioskowała błyskotliwie,
że chłopak podniósł się z siedzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Skąd
wiesz, w której? – pokiwała twierdząco głową i udała się w kierunku kasy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ W
której? – powtórzył niechętnie jej słowa. Nienawidził nie mieć racji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ I tak
już zaraz wychodzę, więc się nie wysilaj. – zaśmiała się, odbierając zapakowany
prezent. Pożegnała się skinieniem głowy i udała w kierunki wyjścia z tego
znienawidzonego miejsca. – Na razie! – powiedziała wesoło, zrywając połączenie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wsiadła do samochodu i od razu skierowała
się do hotelu, żeby porozmawiać jeszcze przed wyścigiem z Gareth ‘em. Musi
dowiedzieć się, z kim ma w ogóle rywalizować. Tak naprawdę, od jego przyjazdu
do Londynu, ani raz nie poruszali tematu wydarzenia dzisiejszego wieczoru. Teraz
uświadomiła sobie, że to trochę dziwne, iż za każdym razem próbowała nawiązać
do wyścigu, to przyjaciel zmieniał natychmiast zdanie. Tak, jakby bał się jej
reakcji, gdy dowie się czegokolwiek o swoim przeciwniku. Przecież to bez sensu.
Jej rozmyślania przerwał fakt, że właśnie dotarła na miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zaparkowała przed dużym budynkiem i
udała się w kierunku głównego wejścia. W środku przywitał ją ogromny,
nowocześnie urządzony hol. Nie zwracała jednak uwagi na wystrój. Minęła
recepcję, zza której uśmiechała się do niej szeroko jakaś blondynka.
Zignorowała ją zupełnie, wchodząc do windy. Nacisnęła guzik, dzięki któremu
dostanie się na drugie piętro – dostała dokładne instrukcje od Gareth ‘a na
temat tego, gdzie zamieszkał na czas pobytu w jej rodzinnym mieście. Westchnęła
ciężko, przypominając sobie tę ciężką rozmowę. Madeleine czasami wydaje się, że
on uważa ją za głupszą, niż jest w rzeczywistości. Kiedy dotarła w końcu pod
jego drzwi nawet nie bawiła się w pukanie, tylko weszła z marszu. Chłopak leżał
na łóżku i przeglądał bezsensownie kanały na plazmowym telewizorze.
Odchrząknęła, uświadamiając go, że nie jest już od kilku sekund sam. Od razu
popatrzył w jej kierunku i wyszczerzył się, jak głupi. Nudziło mu się przez te kilka
ostatnich dni bez wkurzającej go na każdym kroku przyjaciółki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Z kim
się będę ścigać dziś wieczorem? – zapytała prosto z mostu, krzyżując ręce na
wysokości piersi. Nie miała zamiaru bawić się z nim więcej w podchody. Chciała
coś wiedzieć, a to trzeba koniecznie uszanować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- No
wiesz, nasz go bardzo dobrze. – zaczął się jąkać, błądząc wzrokiem po całym
pomieszczeniu. Podeszła do niego, stając naprzeciwko i obrzucając wyczekującym
spojrzeniem. Westchnął ciężko, wiedząc, co za chwilę nastąpi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mark
Daniels. – powiedział, zasłaniając się rękami. Madi pobladła na twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Panie Boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi
siłę, to ich wszystkich zapierdolę gołymi rękami.<o:p></o:p></span></i></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-37709269171295490032014-03-05T16:32:00.002+01:002015-07-13T15:42:55.459+02:00Chapter Eight: “Always develop your passion.”<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">Rozdział Ósmy: “Zawsze rozwijaj swoją pasję.” <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;">~*~</span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;"> </span><i style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;">"Życie bez pasji zabija."</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;">______________________</i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i style="font-family: Georgia, serif; font-size: 16px;"><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"> </span><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Kiedy wyszła z budynku była
najszczęśliwszą osobą na świecie. W końcu skończył się pierwszy dzień, który
okazał się niezwykle męczącym. Jeszcze nigdy nie musiała tyle razy tłumaczyć
wszystkim dookoła, że nie szuka nowych znajomości. Oczywiście kilkakrotnie
chłopaki, z którymi postanowiła mimo wszystko odnowić znajomość, musieli
zareagować, kiedy Madeleine rozpędzała się i chciała wdawać w bójki. Dziękowała
im za to z całej duszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Weszła do domu, zupełnie ignorując
brata, który oglądał telewizję w towarzystwie Liam 'a. Powędrowała najpierw do
kuchni, gdzie zaopatrzyła się w karton z napojem pomarańczowym, a na następny
cel obrała swój pokój. Rzuciła plecakiem na podłogę, kładąc kask na biurku.
Poczuła wibracje w kieszeni. Chwyciła telefon w dłonie i odebrała wiadomość od
Gareth ‘a, nie kryjąc zdziwienia, które wymalowało się na jej twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1U8ojES4cq8gllzlukDdR-kNAOvOkxYnw5n_inJhfKQZXHthGZ5BIGGCysSLyPe1ylfo0lxYaK8rdIiCSzbJ93QaiexigOmP_KU_YXnmsBbd5iw4VLjycU3b0HC2e24qEvKwBCcAJYuw/s1600/pobrane.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1U8ojES4cq8gllzlukDdR-kNAOvOkxYnw5n_inJhfKQZXHthGZ5BIGGCysSLyPe1ylfo0lxYaK8rdIiCSzbJ93QaiexigOmP_KU_YXnmsBbd5iw4VLjycU3b0HC2e24qEvKwBCcAJYuw/s1600/pobrane.png" width="212" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpDEE2LmZNf6ECrWItLcXY60MgtULVuVKF5OHcZi_2ywSVh5TK1Spu0rLeEhg12f8LsKQ4_UiT9cyI71hMKVdSJ30vJX8Ua1Qm92yrtyEOfsvs78X8TWYscbYnCxXRzNMh1rizy8Z5NVs/s1600/pobrane+(1).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpDEE2LmZNf6ECrWItLcXY60MgtULVuVKF5OHcZi_2ywSVh5TK1Spu0rLeEhg12f8LsKQ4_UiT9cyI71hMKVdSJ30vJX8Ua1Qm92yrtyEOfsvs78X8TWYscbYnCxXRzNMh1rizy8Z5NVs/s1600/pobrane+(1).png" width="212" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX4cBDBmkDh4duV8Y8DQyBevGLVw5aiGUPQSpSFlinJJEghh9bnDWa61LMwkKeTXzfAOH1sWzo6EgmeKhCurw3zWQVWZ-rFUgqtRfHTGgU4bhnLOSx_MFSvDBrBmUwS6uZd4XmDY7FP1k/s1600/pobrane+(2).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX4cBDBmkDh4duV8Y8DQyBevGLVw5aiGUPQSpSFlinJJEghh9bnDWa61LMwkKeTXzfAOH1sWzo6EgmeKhCurw3zWQVWZ-rFUgqtRfHTGgU4bhnLOSx_MFSvDBrBmUwS6uZd4XmDY7FP1k/s1600/pobrane+(2).png" width="212" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrnhSAdfa0XBTBixm84eJhGE0R0J4gzg_neldAKRa1TDAFXd1NbqX6ywGyeDbrqKJ03SF2VVerZnEHM205fOwII1fjUIW4xIZpFqPaPVVuCz2gFqGBPLKkDJMSDJxwTFTKQV16RChf8x4/s1600/pobrane+(3).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrnhSAdfa0XBTBixm84eJhGE0R0J4gzg_neldAKRa1TDAFXd1NbqX6ywGyeDbrqKJ03SF2VVerZnEHM205fOwII1fjUIW4xIZpFqPaPVVuCz2gFqGBPLKkDJMSDJxwTFTKQV16RChf8x4/s1600/pobrane+(3).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUtpCd2zPMiUCkbYk1YMaKJvBUWlN9g-A1wTvYmUYJALDK8aCKgvSW-g-m0NUWLz7Z7-PvYswFtieBgbhtUJNFVNAAYEuhl_RAmwgZVLbLfHZph3bOSYGRmY4UDE6ZkL_4cmyCMfYaDek/s1600/pobrane+(4).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUtpCd2zPMiUCkbYk1YMaKJvBUWlN9g-A1wTvYmUYJALDK8aCKgvSW-g-m0NUWLz7Z7-PvYswFtieBgbhtUJNFVNAAYEuhl_RAmwgZVLbLfHZph3bOSYGRmY4UDE6ZkL_4cmyCMfYaDek/s1600/pobrane+(4).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSnyHyfiJ4S28nwDfXlbjgea7mNAwOPMWnDJHlyfnfnaFh6_uCtvUAAIhcacTW7k-mPoNy0kykQ7oyxGT6PSVXk0kVUYFAQfv3Eyu6y-uZ1Xni8Lm4kdCyHQ44ibQAS4xAEHnIvwIVo1E/s1600/pobrane+(5).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSnyHyfiJ4S28nwDfXlbjgea7mNAwOPMWnDJHlyfnfnaFh6_uCtvUAAIhcacTW7k-mPoNy0kykQ7oyxGT6PSVXk0kVUYFAQfv3Eyu6y-uZ1Xni8Lm4kdCyHQ44ibQAS4xAEHnIvwIVo1E/s1600/pobrane+(5).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPWl2eZBYg_U60CS2e_NTc75XGMRx2_0NcTF9tfVWWPV8j-eyuiEtil-sf3iQ0BwMqAuPbvnpcNkmaSVw-cXcnt0XF8JRPEidfBTPbp___6m7Qic97YtdicaPFtLDF8TUjH44LVB_zBBg/s1600/pobrane+(6).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPWl2eZBYg_U60CS2e_NTc75XGMRx2_0NcTF9tfVWWPV8j-eyuiEtil-sf3iQ0BwMqAuPbvnpcNkmaSVw-cXcnt0XF8JRPEidfBTPbp___6m7Qic97YtdicaPFtLDF8TUjH44LVB_zBBg/s1600/pobrane+(6).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho8GXFGXYteP5qMEpDqbNCULTTXWMmJXKViKUMKlZ5ndhBEnwhLt8MhQJqkbMlHZ18jhcIFE4uUl5wAvVlwhyTrtzMcllrsIAl7GhutN8Y622oCLOchOfgSOMnzJxfBmixNz7TE8jbrp0/s1600/pobrane+(7).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho8GXFGXYteP5qMEpDqbNCULTTXWMmJXKViKUMKlZ5ndhBEnwhLt8MhQJqkbMlHZ18jhcIFE4uUl5wAvVlwhyTrtzMcllrsIAl7GhutN8Y622oCLOchOfgSOMnzJxfBmixNz7TE8jbrp0/s1600/pobrane+(7).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje4vda_OBELtBd46PT-FuN9sdRbYOJiS2mNn1mI-6kUmVymT02tudfkcTUPSHKDcQKTrvdnU1EjWU2uuyWHp6ZjrHQ3RptGr2jSdaK5JL_XuhHIrxjruBjP7NQuSrBaTu2BSZ5INnegdI/s1600/pobrane+%25288%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje4vda_OBELtBd46PT-FuN9sdRbYOJiS2mNn1mI-6kUmVymT02tudfkcTUPSHKDcQKTrvdnU1EjWU2uuyWHp6ZjrHQ3RptGr2jSdaK5JL_XuhHIrxjruBjP7NQuSrBaTu2BSZ5INnegdI/s1600/pobrane+%25288%2529.png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVktdUsenKCQIwX1ep2B1gxlElE6vPjivRuLelfTgOUnAjg2Hb9rzgTgdgdc6pDzAB_ozbHMl0gjBdyW_AXGQpOoibU4h7yvjusgl3eZjOZ-yp435gB2CU5gRuK9hGAtb5lOm73DfQX-E/s1600/pobrane+(9).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVktdUsenKCQIwX1ep2B1gxlElE6vPjivRuLelfTgOUnAjg2Hb9rzgTgdgdc6pDzAB_ozbHMl0gjBdyW_AXGQpOoibU4h7yvjusgl3eZjOZ-yp435gB2CU5gRuK9hGAtb5lOm73DfQX-E/s1600/pobrane+(9).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGK51Duen1Pe-WdFwwiqtMsIjkdkSKE3BmHjG-bWYsxT43crOrV-BU5Kgu8CbM-We4oQq8nvrpod70K8-Wg0qLHDKc2C7U3ytfwvt6BWYzjU3tR6kDshhEqzazFbhuggA3Q74-b4OCfzw/s1600/pobrane+(10).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGK51Duen1Pe-WdFwwiqtMsIjkdkSKE3BmHjG-bWYsxT43crOrV-BU5Kgu8CbM-We4oQq8nvrpod70K8-Wg0qLHDKc2C7U3ytfwvt6BWYzjU3tR6kDshhEqzazFbhuggA3Q74-b4OCfzw/s1600/pobrane+(10).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV-U52zW_b46R5WJv48zqGFJv9i8IZ1PZN5iLiZvTZZB9aaxN89a47yN8qq6Xf08m5Ngkd6fJt0sDOsG_cjCqZGNmb8B98Wb035RMLpHiZEFc5WLThRsFYUNpvVcVMvT9Sc7tk9oJyMrU/s1600/pobrane+(11).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgV-U52zW_b46R5WJv48zqGFJv9i8IZ1PZN5iLiZvTZZB9aaxN89a47yN8qq6Xf08m5Ngkd6fJt0sDOsG_cjCqZGNmb8B98Wb035RMLpHiZEFc5WLThRsFYUNpvVcVMvT9Sc7tk9oJyMrU/s1600/pobrane+(11).png" width="213" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zeszła wściekła po schodach, prosto do
lodówki. Jak ten frajer w ogóle mógł powiedzieć, że ona tchórzy?! Przecież to
jest tak niedorzeczne, jak fakt, że polubi Anabelle. Ta blondi ma tak na imię.
Trzasnęła z całej siły drzwiami od lodówki, nie zauważając, że ktoś stoi w
wejściu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Zaraz
zniszczysz ten nikomu nic niewinny przedmiot. – powiedział spokojnie Liam,
obserwując szatynkę. Ta obrzuciła go tylko nienawistnym spojrzeniem, po czym
jeszcze raz zrobiła dokładnie to samo, co przed chwilą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Widzę,
że dziś nie w humorze. – w wejściu do pomieszczenia pojawiła się szczęśliwa
głowa Louis ‘a. Madeleine mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem, wychodząc z
kuchni. Wróciła do pokoju tylko po papierosy i w tempie natychmiastowym
znalazła się na podwórku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zajęła jedno z krzeseł przy basenie i
odpaliła pierwszą fajkę. Musi popracować nad nerwami. Ewentualnie zabić Gareth
‘a za to, że ją obraził, ale pierwsza opcja jest bezpieczniejsza. I tak miała
już przesrane u policji, a zabójstwo wcale nie pomogłoby w polepszeniu sprawy.
Zaciągnęła się dymem. Nikotyna skutecznie łagodziła jej zdenerwowanie.
Rozejrzała się dookoła, zawieszając wzrok na oknie kuchennym. Zauważyła, jak
trójka co chwilę na nią zerka. Można się, więc domyśleć, że rozmawiają na jej
temat. Prychnęła pod nosem. Banda idiotów w za ciasnych gatkach. No bo, jak
chłopak może chodzić w rurkach? Zdeptała peta i rzuciła go gdzieś za siebie, po
czym na resztę dnia zamknęła w pokoju. Nie miała zamiaru rozmawiać z nikim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy już miała kłaść się spać usłyszała, jak jej telefon zaczyna wibrować. Zaklęła szpetnie pod nosem. Poczłapała jednak do biurka z zamiarem odebrania wiadomości, ale i postanowieniem, że jak tylko zobaczy na wyświetlaczu imię tego frajera, to od razu usunie wiadomość, nawet jej nie czytając.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhranE-pVArMYtntfgD_bI_ZwIEOSmgIADnIDUUaj6uphXN_yH7V7uTdgxcvHh0A0cWH3bjhc5i2x8VuYGBXy-Z9eUtzUJJWHB78gWpOlbS-f6qvG7qWCgNJnm6907m7yLhxwAQpCPGxX8/s1600/pobrane+%252812%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhranE-pVArMYtntfgD_bI_ZwIEOSmgIADnIDUUaj6uphXN_yH7V7uTdgxcvHh0A0cWH3bjhc5i2x8VuYGBXy-Z9eUtzUJJWHB78gWpOlbS-f6qvG7qWCgNJnm6907m7yLhxwAQpCPGxX8/s1600/pobrane+%252812%2529.png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIPIXyWxu_2u1gJeHh41A4g6B7-dMMZ5frFMuXS7ZBB-tBVH10LTGds_lBVmZ9eCdT-VY7GDKQyyLto3L9ier0PIBzIvjgJXwf64QENCqHribQCChWdgla-wPK6vxZPJF-G7U7aF3Xgow/s1600/pobrane+(13).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIPIXyWxu_2u1gJeHh41A4g6B7-dMMZ5frFMuXS7ZBB-tBVH10LTGds_lBVmZ9eCdT-VY7GDKQyyLto3L9ier0PIBzIvjgJXwf64QENCqHribQCChWdgla-wPK6vxZPJF-G7U7aF3Xgow/s1600/pobrane+(13).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXOqTRMrf-SZ3aNRRaZ9sCIif6DO0E5eVllN4UqmXrPwedfAsesmy0WfFEV2DX3xpSJO2Yif32UTXsCHIZ_-kFjiN-uUvLzIh517JPUSUfasAhevAtsBRcSJ2jXHSzgOY8UaV1_-3JTcs/s1600/pobrane+%252814%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXOqTRMrf-SZ3aNRRaZ9sCIif6DO0E5eVllN4UqmXrPwedfAsesmy0WfFEV2DX3xpSJO2Yif32UTXsCHIZ_-kFjiN-uUvLzIh517JPUSUfasAhevAtsBRcSJ2jXHSzgOY8UaV1_-3JTcs/s1600/pobrane+%252814%2529.png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivxFASTlvL9IUkzVt7-6EN2ejUbzACjfmT5Xk49WHgxoyRrAs5Q6bEjiShIax62L1p5MbNwAgUAkpOAZFTcGHVJuXf1PkmAnAX2H660zFZ4JQM9UVMq1I5gqOLPgVj-NKi7dsUYQ7Rb_U/s1600/pobrane+%252815%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivxFASTlvL9IUkzVt7-6EN2ejUbzACjfmT5Xk49WHgxoyRrAs5Q6bEjiShIax62L1p5MbNwAgUAkpOAZFTcGHVJuXf1PkmAnAX2H660zFZ4JQM9UVMq1I5gqOLPgVj-NKi7dsUYQ7Rb_U/s1600/pobrane+%252815%2529.png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_iJ8vmTsUmuA9RO8c4eSZTsZuGTmZb2_YRmWqqOZ50lVPHX-noV4zNFGVxU2aF7AfceXqkR6cwsBbWH_BDLykYC5Yjlyw-8on6nyf7q8HSDBVdyirTXqYegaBkfubI_hBY9tz1QvhmaA/s1600/pobrane+%252816%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_iJ8vmTsUmuA9RO8c4eSZTsZuGTmZb2_YRmWqqOZ50lVPHX-noV4zNFGVxU2aF7AfceXqkR6cwsBbWH_BDLykYC5Yjlyw-8on6nyf7q8HSDBVdyirTXqYegaBkfubI_hBY9tz1QvhmaA/s1600/pobrane+%252816%2529.png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifyq7M03mOB4cKq59kazbnVsIkR4WlZ29NQz4RZKonpEpAnJ-OCT_AV19k0GWnGbERw-cPrB7vgkG9MFw3P3Pgz38pByl0Nv1RturUo6u5Cj6LAopHo6Vep8souHgNuobuqETmbiedDPM/s1600/pobrane+(17).png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifyq7M03mOB4cKq59kazbnVsIkR4WlZ29NQz4RZKonpEpAnJ-OCT_AV19k0GWnGbERw-cPrB7vgkG9MFw3P3Pgz38pByl0Nv1RturUo6u5Cj6LAopHo6Vep8souHgNuobuqETmbiedDPM/s1600/pobrane+(17).png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiTm5f51VfdwuLXqI7HMZRx6zRnkWKlPJZJ8FdZfpg9saFF6Yyc5VXZib68ugbs_YP13SEEkfgChUXNQTmYAYdnuyItcbXzvl4BsY9D5eyoyN9HM6ZMGQarBGqUZ-zdEz-tTdyQHVAcfE/s1600/pobrane+%252818%2529.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiTm5f51VfdwuLXqI7HMZRx6zRnkWKlPJZJ8FdZfpg9saFF6Yyc5VXZib68ugbs_YP13SEEkfgChUXNQTmYAYdnuyItcbXzvl4BsY9D5eyoyN9HM6ZMGQarBGqUZ-zdEz-tTdyQHVAcfE/s1600/pobrane+%252818%2529.png" width="213" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt; text-align: center;"> Rano obudziło ją mocne walenie w
drzwi. Podniosła się niechętnie i otworzyła zamek w drzwiach. Od razu obrzuciła
niechętnym wzrokiem podnieconego, przyrodniego brata. Widziała, jak świecą mu
się oczy, a całą swoją postawą wskazywał, że coś mu się spodobało. Nie mógł
wydobyć z siebie najmniejszego słowa, jedynie nie ogarnięte ruchy, którymi
wskazywał na podwórko przed domem sygnalizowały Madi, gdzie ma się udać. Ta tylko
wzruszyła ramionami i udała się we wskazanym kierunku.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://ts2.mm.bing.net/th?id=H.4559263659852799&pid=1.7" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://ts2.mm.bing.net/th?id=H.4559263659852799&pid=1.7" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Kiedy jej bose stopy dotknęły trawy od
razu wiedziała, o co chodzi. Na podjeździe stało Lamborghini Aventador. Samej
Madeleine również oczy mało nie wyskoczyły z orbit. W tempie natychmiastowym
znalazła się przy samochodzie, w którym siedział szczerzący się Dawid.
Popatrzyła na niego zdziwiona, a później gestem ręki pokazała, żeby wysiadł z
samochodu. Zaciągnęła go do salonu i kazała poczekać, aż się przebierze. Sama
jak najszybciej ognała w kierunku pokoju. Wyciągnęła pierwsze lepsze ubrania z szafy,
którymi okazały się być czarne, poszarpane rurki, szara bokserka, a na nią
luźna bluzka, z napisem i skórzana kurtka. Na stopy wsunęła czarne Vansy i była
już w pełni gotowa. Od razu wybiegła z powrotem na podwórko, z tą różnicą, że
tym razem trzymała w dłoni plecak z książkami.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.faslook.com/cache/1f/97/1f978be034e55c80d0073d3fd54b0540.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/1f/97/1f978be034e55c80d0073d3fd54b0540.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dawaj
klucze. – zażądała, wystawiając dłoń w kierunku przyjaciela, na co on się tylko
zaśmiał, ale spełnił jej żądanie. – Mój motor jest nietykalny nawet dla ciebie,
do mojego pokoju też nie wolno nikomu wchodzić, wrócę po lekcjach i wtedy
wszystko mi wytłumaczysz. – poinstruowała, wsiadając do samochodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Zamknęła drzwi, rzuciła torbę na
siedzenie obok i położyła dłonie na kierownicy. Dawno tego nie robiła; dawno
nie jeździła samochodem, ale dla takiego cuda warto się przełamać. Wsadziła
kluczyki w stacyjkę i odpaliła silnik, który przyjemnie zamruczał. Wcisnęła
sprzęgło, wrzuciła wsteczny i po woli, żeby nie uszkodzić pojazdu, wyjechała na
ulicę. Wrzuciła jedynkę i, zostawiając po sobie dym z palonych opon, odjechała.
Powoli przyspieszała, aż w końcu doszła do trzeciego biegu. Lambo prowadziło
się nienagannie, tylko trzeba było mu wstawić trochę mocniejszy silnik, skoro
ma się nim ścigać i zdecydowanie wymienić hamulce. Poprzedni właściciel ich nie
oszczędzał. Zaparkowała przed szkołą, przyciągając uwagę wszystkich, którzy
aktualnie znajdowali się przed budynkiem. Uśmiechnęła się do siebie i wyszła z
pojazdu. Zablokowała drzwi zamkiem centralnym i weszła do środka budynku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Skąd
masz taką maszynę? – zapytał Nathan, obserwując ją dokładnie. Odpowiedział mu
tylko perlisty śmiech dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Dostałam
prezent od znajomego z Mullingar. – powiedziała, rąbiąc charakterystyczny ruch
ręką, który oznacza „zamykam usta” i weszła do klasy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Widziała, jak przez wszystkie lekcje
ciekawość wręcz zżera jej dawnych przyjaciół od środka. Ale musieli się
powstrzymywać, bo ona i tak im nie powie. Kiedy w końcu nadszedł czas na wf,
Madi cieszyła się, jak głupia. Na boisku stała pierwsza. Jak się okazało tę
lekcję miała wraz z Denisem, Nathanem i Danielem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Rozgrzewka minęła w szybkim tempie, a
po niej nastąpiło wybieranie drużyn do gry w siatkówkę. Madeleine nie miała nic
przeciwko, ale jednak wolałaby zagrać w coś, gdzie trzeba więcej biegania.
Tęsknym spojrzeniem obrzuciła chłopaków, którzy wybierali składy do gry w
nożną. Westchnęła zrezygnowana, stając po stronie „swojej drużyny”. Po
pierwszym secie już wiadomo było, która dziewczyna będzie najlepsza w swoim
roczniku z zajęć wychowania fizycznego. Madi starała się za każdym razem
odbijać, kiedy piłka leciała właśnie na nią. Życie nauczyło ją, że musi
pokazywać na każdym kroku, że jest we wszystkim najlepsza. Wtedy wszyscy
dookoła ją szanują i ma święty spokój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Po lekcji musiała jeszcze chwilę
zostać. Zastanawiała się, co nauczycielka od niej chce. Przestępowała nerwowo z
nogi na nogę. Musi się pospieszyć, bo nie wie, kiedy będzie wyścig, a
przydałoby się przypomnieć kilka sztuczek przed tym wieczorem. Westchnęła
zrezygnowana, patrząc na zegarek, którego wskazówki jak na złość przesuwały się
coraz szybciej. Rozejrzała się dookoła i na kilka sekund uśmiechnęła, kiedy
zobaczyła biegnącą w jej stronę nauczycielkę. Kobieta w dość szybkim tempie
przemierzała korytarz i już po chwili znalazła się przy szatynce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Przepraszam, ale musiałam zostać chwilę dłużej w pokoju nauczycielskim. – Madi
niezauważalnie wywróciła oczami. Już ona wie, jak wyglądał powód, dla którego
pani Kosowski została tam, zamiast uszanować cenny czas dziewczyny. – Chciałabym
ci zaproponować miejsce w szkolnym składzie siatkarek. – powiedziała,
uśmiechając się zachęcająco, na co Madeleine od razu pomachała przecząco głową.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie. –
odpowiedziała stanowczo. – Siatkówka, to nie sport, który pokochałam. –
powiedziała, wskazując na kluczyki od samochodu i kierując się w stronę
wyjścia. – Do widzenia. – dodała i odwróciła się na pięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy była już na dziedzińcu widziała,
jak dookoła jej samochodu zdążyła zebrać się całkiem spora liczba osób,
obserwujących pojazd. Uśmiechnęła się złośliwie pod nosem. Pewnie nie jeden z
nich chciał mieć takie cudo na własność. Już miała ruszyć, kiedy poczuła
nieprzyjemny uścisk na ramieniu. Natychmiast się odwróciła, a z jej ust wydobył
się niekontrolowany jęk zawodu. Wolałaby już nawet zobaczyć za sobą Horan ‘a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Odwieziesz mnie dziś do domu. – powiedziała stanowczo Anabelle. Madeleine w
odpowiedzi popukała się w czoło i ruszyła w kierunku samochodu. Nie zaszła
daleko, ponieważ blondynka chyba za punkt honoru obrała sobie zdenerwowanie jej
dzisiaj. – Bez dyskusji. Ja nie mam jeszcze prawa jazdy i od dziś to ty mnie
odwozisz. – warknęła, patrząc prosto w oczy szatynki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wiesz
co, lakier do włosów chyba całkowicie wyżarł ci resztki mózgu. – sarknęła pokazując
wskazującym palcem na swoją głowę i machając w kółko. Chciała jak najszybciej
się stąd zmyć, a blondyna wcale jej w tym nie pomagała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Posłuchaj, właśnie proponuję ci przyjaźń. Wiesz, jesteś dobra z wf ‘u, jeździsz
fajnymi samochodami, a ja mam kasę. Na pewno jakoś się dogadamy. – obstawała
dalej przy swoim, przyklejając do twarzy sztuczny uśmiech. Madeleine po raz
kolejny ponowiła próbę ucieczki. Stała się naprawdę zdenerwowana, kiedy znów
nie udało jej się postawić nawet kroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">-
Posłuchaj mnie uważnie. – warknęła, mierząc palcem w jej klatkę piersiową. –
Zapewniam cię, że mam więcej kasy niż ty. Jakbyś chciała tak bardzo wiedzieć i
jeszcze nie zauważyła, to mnie denerwujesz, a ja nie mam zamiaru spędzać w
twoim towarzystwie więcej czasu, niż to konieczne. – zakończyła, odchodząc z
uniesioną głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Ludzie, którzy dotąd stali przy jej
samochodzie, widząc co się przed chwilą stało, od razu pouciekali. W myślach
gratulowała im spostrzegawczości. Wsiadła do Lomborhgini i od razu odjechała. Nie
miała zamiaru dłużej przebywać na terenie szkoły. Oczywiście, jak na nią
przystało, prędkość była dość spora, więc po niecałych dziesięciu minutach
parkowała już na podjeździe. Kiedy zgasiła silnik musiała odczekać chwilę, bo
ktoś mógłby ucierpieć. Zacisnęła dłonie na kierownicy i zamknęła oczy. Tylko
spokojnie; wdech i wydech. Nabrała pełno powietrza do płuc, a kiedy nie mogła
już go dłużej utrzymać, to wypuściła je z cichym świstem. Emocje po woli
zaczynały opadać. Panowanie nad nimi nie sprawiało już takich trudności.
Wysiadła z samochodu i z plecakiem w ręku skierowała się do swojego pokoju. Ma
zamiar właśnie teraz sprawdzić stan techniczny samochodu i lepiej, żeby nikt
jej w tym nie przeszkodził, bo może być krucho. Wbiegła po schodach na górę,
zupełnie ignorując blondyna i szatyna, rozmawiających w kuchni. Ich znajomość
zdecydowanie za bardzo się rozwinęła przez te ostanie kilka godzin, przez
których siedziała w szkole i użerała się ze wszystkimi dookoła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Podeszła do szafy i wyjęła z niej ubrania,
w których chodziła po szpitalu. Jeżeli wysmaruje się cała smarem, to
przynajmniej nie zniszczy ubrań, w których chodzi na co dzień. Związała włosy w
luźnego warkocza i pozwoliła mu swobodnie opaść na prawe ramię. Wzięła ze sobą
dwie puste butelki po napojach i zeszła do kuchni. Zupełnie ignorując obecność
chłopaków zaczęła grzebać w lodówce. Była cholernie głodna, a silnik musi
akurat trochę przestygnąć. Wyjęła jakiś biały serek i wzięła chleb po czym
zrobiła dwie kanapki. Chwyciła je w obie ręce i gryząc jedną usiadła w salonie,
włączając telewizor na pierwszej lepszej stacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Coś
musiało ją nieźle zdenerwować. – usłyszała głos Gareth ‘a. Westchnęła
zrezygnowana. Czy oni już nie mają innych tematów do rozmowy, tylko to, co ją
właśnie ugryzło. No trudno, niech się trochę koprodukują, a ona z chęcią
posłucha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Wiesz.
Od jakiegoś czasu robię to albo ja, albo moi przyjaciele z zespołu. – mruknął
Niall, a Madeleine zachciało się śmiać. Usiłowała się jednak powstrzymać, co
marnie jej wychodziło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Mnie się
też ostatnio zebrało. Jak widać jeszcze jej nie przeszło. – odpowiedział
przyjaciel Madi, a ona sama zauważyła, jak w pocieszającym geście pociera ramię
jej przyrodniego brata. W tym momencie nie była w stanie powstrzymać
szaleńczego chichotu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Panienki,
może w końcu przestaniecie mnie obgadywać? – warknęła opanowana. Jak ona
strasznie lubi robić sobie z nich jaja. Usłyszała tylko, jak któryś z nich
zaklął pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Przybrała nieodgadniony wyraz twarzy i
udała się w kierunku kuchni. W cale się nie odzywając podeszła po raz kolejny
do lodówki i wyjęła z niej sok pomarańczowy, z którym się ostatnio nie
rozstaje. Niemalże czuła na sobie spojrzenie dwóch par oczu. Niewzruszona
usiadła na blacie i zaczęła pić napój, dalej ignorując chłopaków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Byłeś na
tyle inteligentny, żeby zabrać ze sobą narzędzia i zapasowe części, czy równie
domyślny jak ty Dawid nawet nie zrobił przeglądu? – zapytała, zakręcając
butelkę. Chłopak nie musiał nic mówić. Wystarczyło, że zobaczyła zmieszanie na
jego twarzy i już wiedziała wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- No ten
tego … Wiesz … - zaczął się jąkać. Madi pokręciła głową z dezaprobatą,
załamując ramiona. Naprawdę wierzyła w resztki myślenia u swoich przyjaciół. –
Nie było przeglądu, ale mam trochę zapasowych części, więc możesz działać. –
powiedział nagle, podrywając się z siedzenia. Obrzuciła go beznamiętnym
spojrzeniem, udając się w kierunku drzwi wyjściowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Myślała, że padnie ze śmiechu, kiedy
Loczek i Louis stali na podjeździe, wpatrując się w jej samochód. Pokręciła
tylko głową i podeszła do nich od tyłu. Już miała zamiar rzucić się na nich,
żeby ich przestraszyć, ale wyprzedził ją Niall, których pchnął swoją siostrę na
Lou. Dziewczyna, nie przygotowana na taki ruch ze strony blondyna, wylądowała z
chłopakiem prosto na trawniku. Zaklęła pod nosem, kiedy upadła na lekko zdarte
kolana. Otworzyła szeroko oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Pozycja, w jakiej się znajdowali była
dość dwuznaczna. Madi leżała na szatynie i patrzyła prosto w jego niebieskie,
hipnotyzujące tęczówki. On natomiast trzymał dłonie na jej biodrach i nie
zamierzał ruszać się nawet o milimetr. Ich twarze dzieliło jedynie kilka
milimetrów. Ocknęła się, kiedy usłyszała, jak Gareth zmierza w ich stronę.
McColl darł się na całe gardło, że nadchodzi, więc trudno było to przegapić.
Natychmiast usiadła na trawie i zaczęła się rozglądać dookoła poszukiwaniu jakiejkolwiek deskorolki.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że wszyscy aktualnie się na nią gapią, ale
miała ich głęboko w dupie. Kiedy nie znalazła poszukiwanego przedmiotu na czworaka podeszła do samochodu i chwyciła lewarek, który znalazł się w niewyjaśnionych okolicznościach obok niej. Podniosła samochód trochę do góry, po czym weszła pod
niego, żeby zając się przeglądem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Do prawdy Madeleine. Twój talent do
wychodzenia z niezręcznych sytuacji naprawdę mnie zadziwia. – </span></i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">usłyszała głos swojej
podświadomości, który postanowiła zupełnie zignorować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Latarka.
– mruknęła, wystawiając dłoń spod pojazdu. Nie musiała długo czekać, a
przedmiot znalazł się w jej dłoni. Od razu, kiedy tylko włączyła światło
myślała, że wyjdzie z siebie i stanie obok. – Pojebało?! – warknęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Aż tak
źle? – dobiegł ją głos Gareth ‘a. Westchnęła żałośnie, wyciągając telefon z kieszeni
dresów. Miała mało miejsca i ledwo się ruszała, ale nie mogła czekać. Musiała w
tym momencie opieprzyć Davida, żeby jej się przypadkiem nie zapomniało.
Wykręciła numer przyjaciela, po czym położyła go sobie obok głowy z głośno
mówiącym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Madeleine?
Czy ten pajac nie dojechał w jednym kawałku? – usłyszała od razu po drugiej
stronie. Słyszała, jak szatyn rzuca się z powodu przezwiska, jakie właśnie
zostało użyte na jego temat. Postanowiła wykorzystać resztki opanowania i nie
odezwała się nawet słowem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ To cud,
że dojechał bez szwanku. – mruknęła pod nosem, przesuwając się w prawo, żeby
sprawdzić kolejne elementy podwozia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Czekaj,
czekaj. To co z tym samochodem jest nie tak? – zapytał zdziwiony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Klocki
do wymiany. Pasek do wymiany. Nie sprawdzałam poziomu płynów, ale sądząc po
twoim zdziwieniu ty nie oglądałeś tego samochodu przed wyjazdem, więc
zważając na inteligencję tych dwóch frajerów wszystko jest możliwe. – mruknęła
pod nosem. Podniosła prawą nogę z impetem do góry, kiedy któryś usiłował ją
wyciągnąć. W odpowiedzi dostała jęk – musiała trafić w jakieś fajne miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Poczekaj
chwilę. – poprosił. Po chwili w słuchawce dało się słyszeć dosyć
głośne „Allan, ty cioto!”. Dobrze wiedziała, że jej przyjaciel jest
zdenerwowany, bo nienawidzi, kiedy z warsztatu wyjeżdża nie do końca naprawione
auto, a już szczególnie, kiedy na niego patrzył. – Tych dwóch debili
stwierdziło, że we dwójkę na pewno sobie poradzicie. Jak tylko stąd wyjdę, to
obiecuje, że zabije najpierw jego, a później tego drugiego. – usłyszała ciężkie
westchnięcie <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Pierwsza
to zrobię. – zapewniła, wydostając się spod samochodu. Telefon trzymała w
prawej ręce, ale wręczyła go Louis ‘owi. Oczywiście nie szczędziła sobie
miażdżącego, spojrzenia, które miało go ostrzec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Gareth,
macie skąd wziąć części? – ewidentnie powstrzymywał się od tego, żeby nie
zwyzywać przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">~ Ja znam.
– mruknęła Madi. – Dobra, kończę. Pa. – dodała, po czym wcisnęła czerwoną
słuchawkę na telefonie, który wcześniej odebrała od Lou. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Naprawa samochodu trwała dwa tygodnie. Przez
ten czas najdłużej musieli czekać na nowe części. Madeleine nie dawała się
nikomu zbliżyć do pojazdu, a co za tym idzie wszystko naprawiała zupełnie sama.
Stwierdziła, że woli mieć pewność, co do stanu technicznego pojazdu, a już
szczególnie przed wyścigiem. Oczywiście Gareth obraził się na nią śmiertelnie i
nie odzywał w ogóle. Za każdym razem, kiedy Madi wchodziła do jakiegoś
pomieszczenia – on go opuszczał. Szatynce nie było przykro, a nawet wręcz
przeciwnie; ledwo hamowała się przed wybuchem śmiechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Właśnie skończyła naprawę ostatniej
części. Była cała umazana smarem, więc postanowiła iść się umyć. Zamknęła
samochód, który stał w garażu, dzięki wspaniałemu pomysłowi Niall ‘a, który nie
mógł pozwolić, żeby takie cudeńko stała na polu i było narażone na złośliwość
natury. Madeleine tym razem nie protestowała. Weszła szybko po schodach, a
zaraz potem do swojego pokoju. Nie zważając na to, że ktoś przygląda się jej z
łóżka podeszła do szafy. Zaczęła w niej grzebać, co skutkowało wyjęciem
pierwszych lepszych ubrań, czyli swetra z ćwiekami na ramionach i krótkich,
dżinsowych szortów. Postanowiła, że po więcej wróci, jak tylko się umyje. Odwróciła
się i mało nie padła na zawał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Cześć. –
powiedział wyszczerzony Louis, widząc reakcję Madeleine. Spodziewał się
wszystkiego, ale nie tego, że najpierw go nie zauważy, a później wystraszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Kto
pozwolił ci wejść do mojego pokoju? – warknęła, maskując zdziwienie na twarzy.
Nie miała zamiaru być miła. I tak na za dużo pozwalała sobie w jego
towarzystwie. Kiedy nie ruszył się nawet o milimetr wskazała na drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Odpowiedział jej tylko śmiech chłopaka.
Nie wiedziała, czy ciśnienie wędruje jej w górę dlatego, że jej nie posłuchał,
czy się z niej śmieje. Zacisnęła powieki, usiłując opanować nerwy. Zdecydowanie
zbyt często nie panuje nad emocjami, od kiedy znalazła się z powrotem w
Londynie. Machnęła na niego ręką i opuściła pomieszczenie. Ma nadzieję, że
niebieskooki zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli czegokolwiek dotknie, to
wyląduje na cmentarzu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.faslook.com/cache/eb/98/eb9855f2f36f6b50f4cefac6ddb01c85.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/eb/98/eb9855f2f36f6b50f4cefac6ddb01c85.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Gdy piętnaście minut później weszła
odświeżona do pokoju, a chłopak dalej w nim przebywał nie powiedziała nic.
Westchnęła zrezygnowana nad swoim ciężkim losem i postanowiła go zupełnie
zignorować. Podeszła do szuflady z bielizną i wyjęła z niej czarne
nadkolanówki. Włożyła kolczyki w uszy, wargę i nos, po czym wyjęła z szafy
swoje krótkie Converse. Wręcz czuła na sobie palące spojrzenie Lou. Odwróciła
się i podeszła do biurka. Zaczęła szukać na nim swojego prawa jazdy na
samochody – musi się przygotować, ponieważ dawno nie brała udziału w wyścigach,
które nie dotyczyły motorów. Westchnęła ciężko, zaciskając w palcach plastikowy
kartonik i usilnie próbowała przypomnieć sobie, gdzie mogłaby się udać. Zaklęła
pod nosem, kiedy nic nie przyszło jej do głowy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> W pewnym momencie poczuła, jak na jej
biodrach spoczywają dwie, duże dłonie. Zdziwiona nie była w stanie nawet się
poruszyć. Dobrze wiedziała, kto to, ale jakaś wewnętrzna siła, której nie była
w stanie się przeciwstawić, kazała dziewczynie poddać się dotykowi chłopaka.
Zamknęła, rozszerzone przed chwilą do nienaturalnych rozmiarów, oczy. Louis
zaczął delikatnie całować jej kark. Odgarnęła włosy na jedną stronę, tym samym
zachęcając go jeszcze bardziej do tego, co robi. Podobało jej się to. W pewnym
momencie szatyn odwrócił ją do siebie przodem, dłonie natomiast położył na jej
pośladkach. Zaczął wpatrywać się w jej usta. Madeleine dobrze wiedziała, co
chce zrobić, ale zauważyła również, że się waha. Niewiele myśląc oblizała usta,
zmniejszając odległość między nimi do kilku milimetrów.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjetRCSBLoIJ90oQphGz3UXpRR4HVnPAYxVd4vFIp4JRSZ9eBSzzRvBY-sLDRh6kah7vi2DTtksvik7N_pPVaggmKhxAYJLVxkCNULfOkjhygXfU6Ebo4khB-WysH54rZttY76h1XHWOj0/s1600/tumblr_m55z54CWSl1rnxhr3o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjetRCSBLoIJ90oQphGz3UXpRR4HVnPAYxVd4vFIp4JRSZ9eBSzzRvBY-sLDRh6kah7vi2DTtksvik7N_pPVaggmKhxAYJLVxkCNULfOkjhygXfU6Ebo4khB-WysH54rZttY76h1XHWOj0/s1600/tumblr_m55z54CWSl1rnxhr3o1_500.gif" width="320" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Pił
się w nią z zachłannością, jakiej sam po sobie się nawet nie spodziewał.
Madeleine odwzajemniała każdy pocałunek. Jeszcze nigdy nie czuła się tak
podniecona, chociaż nic konkretnego nie zrobili. Wplotła palce we włosy Lou, a
kiedy poczuła, jak podnosi ją do góry i sadza na biurku, owinęła jego biodra
nogami. Nie protestowała, kiedy poprosił o dostęp do jej buzi. Pocałunek stawał
się coraz bardziej namiętny, a dłonie szatyna zaczęły wędrować pod jej
sweterkiem. Oboje czuli, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Niestety, ktoś w dosyć brutalny sposób
odważył się im przerwać. Drzwi do pokoju dziewczyny otworzyły się z głośnym
hukiem, a ona sama pisnęła przerażona, chowając zaczerwienioną twarz w
zagłębieniu szyi rozbawionego Tomlinson ‘a. W wejściu stał bardzo zdziwiony
Harry i z niedowierzaniem wpatrywał się w plecy swojego przyjaciela. Madeleine
poruszyła się niepewni na biurku, dając tym samym do zrozumienia, że chce z
niego zejść. Chłopak chyba zrozumiał, o co jej chodzi, bo zaraz odsunął się na
niewielką odległość, umożliwiającą dziewczynie postawienie stóp na podłodze.
Oczywiście dalej chowała się za nim, próbując ukryć dwie, ogromne, szkarłatne
plamy na swojej twarzy. Oboje zupełnie zapomnieli o obecności Lokowatego, który
chyba odzyskał świadomość tego, czego był przed chwilą obserwatorem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall! –
wydarł się na całe gardło, a mina Louis ‘a od razu spoważniała. Domyślał się,
co jego przyjaciel chce zrobić – wygadać chłopakom o pocałunku jego i Madi. Nie
mógł na to pozwolić, bo dziewczyna już nigdy nie dopuściłaby go do siebie na
odległość mniejszą, niż dwa metry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Od razu odskoczył od niej i rzucił się w
pościg za Styles ‘em. Dziewczyna uczyniła to samo, ale postanowiła w bardziej
dyskretny sposób obserwować, co zrobią chłopaki – tak na wszelki wypadek, żeby
nikt się nie domyślił, o co chodzi. Zamykając drzwi do swojego królestwa
zauważyła, jak oboje zbiegają już po schodach. Postanowiła przyspieszyć
nieznacznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Niall! –
ponownie usłyszała nawoływanie Lokowatego, ale postanowiła opanować w sobie
chęć rzucenia się biegiem, żeby jak najszybciej rozbić tę jego włochatą głowę o
ścianę. Zeszła na dół i z obojętnym wyrazem twarzy powędrowała do kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyjęła z lodówki butelkę z wodą, po czym
usiadła na wysepce kuchennej, tak żeby mogła obserwować, co dzieje się w
salonie, gdzie byli wszyscy członkowie zespołu, wraz z Gareth ‘em. Przyłożyła
butelkę do ust i przekręciła tak, żeby ciecz mogła rozlać się po jej ustach i
przełyku. Kiedy skończyła, zakręciła opakowanie z napojem i oblizała usta
uświadomiła sobie, że cały czas czuje na nich smak warg Tomlinson ‘a. Od razu
przypomniało jej się zdarzenie sprzed niecałych pięciu minut. Co dziwne – w
cale tego nie żałowała, a nawet wręcz przeciwnie – z chęcią znów by go
pocałowała. Potrząsnęła głową, usiłując wyrzucić z niej ostatnią myśl.
Uświadomiła sobie, że miała obserwować, co dzieje się w salonie. Przeraziła
się, kiedy rozbawiony Liam, wraz z Mulatem siedzieli na Louis ‘ie, a Loczek już
otwierał usta, żeby coś powiedzieć. Chwyciła pierwszą lepszą rzecz, jak był pod
ręką (jabłko) i rzuciła nią przed siebie z całej siły. Owoc wylądował prosto na
głowie Styles ‘a, co skutkowało tym, że pocierając obolałe miejsce, odwrócił
się w jej stronę. Obrzuciła go spojrzeniem mówiącym: <i>„Jeżeli nie chcesz, żeby zbierali cię ze ścian, to lepiej się zamknij”.
</i>Poskutkowało. Zadowolona z siebie, nie spuszczając morderczego wzroku z
Harry ‘ego, udała się w kierunku salonu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Gdzie
jest jakiś duży plac, na którym mogłabym pojeździć bez zainteresowania policji?
– zapytała szatynka, jak gdyby nigdy nic rzucając się pomiędzy Malika i Gareth
‘a. Niall obrzucił ją złym spojrzeniem. Westchnęła ciężko, wiedząc co się zaraz
stanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
będziesz brała udziału w żadnych wyścigach. – warknął w jej kierunku. Ona tylko
westchnęła zrezygnowana i popatrzyła na Louisa, który trzymał się za zdarty
policzek. Chłopak pokiwał niezauważalnie głową na „tak”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Spadam
stąd w takim razie. – mruknęła i udała się w kierunku wyjścia z domu. Kiedy
była już przy samochodzie i miała do niego wsiąść, poczuła wibracje w kieszeni.
Wyjęła niechętnie telefon, a kiedy zobaczyła nadawcę wiadomości odruchowo
popatrzyła w okno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHaPjiLZdhdL1nLepfStlj0Q7TcSjMquex3iB7BzGl8m8aTjuXrt8jsB3I_o6QdDYsgqf-AcJJYJRKrP1Hy3_LFRzh-YsgeyNHdRw5NAJK8qCLQH-Aq5UVMgp2EwYJAKUrLAovdAJQ8EU/s1600/pobrane.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHaPjiLZdhdL1nLepfStlj0Q7TcSjMquex3iB7BzGl8m8aTjuXrt8jsB3I_o6QdDYsgqf-AcJJYJRKrP1Hy3_LFRzh-YsgeyNHdRw5NAJK8qCLQH-Aq5UVMgp2EwYJAKUrLAovdAJQ8EU/s1600/pobrane.png" width="213" /></a></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Pokiwała
twierdząco głową, że zrozumiała i wykonała wcześniej przerwaną czynność. Kiedy
tylko dojechała pod wskazany wcześniej przez Tomlinson ‘a dom, zatrzymała się i
zaczęła czekać. Domyślała się, oczywiście głównie po wielkości, że ta chata
jest właśnie jego. Nie musiała czekać długo, a chłopak już po chwili pojawił
się przy niej. Zmierzyła go zdziwionym spojrzeniem, kiedy bez najmniejszego
słowa zajął miejsce kierowcy. Pokręciła przecząco głową informując tym samym,
że się nie zgadza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- No już
nie bądź taka. Przecież zawiozę cię tylko w jakieś odludnione miejsce i już
oddaję kluczyki. – poprosił niemal błagalnym tonem, robiąc miną kota z Shyrek
‘a. Madeleine westchnęła cicho pod nosem, ale podała mu klucze i niechętnie
usiadła po drugiej stronie. Widziała, jak oczy Lou zaświeciły się, kiedy tylko
odpalił silnik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Całą drogę pokonali w zupełnej
ciszy. Każde zamyślone. Kiedy Louis skręcił w jakąś uliczkę, Madeleine zaczęła
się uważnie rozglądać. Co prawda wcześniej mieszkała w Londynie, ale nie
pamięta tego miejsca. Uśmiechnęła się do siebie. Wtedy była zupełnie inną
osobą. Jest pewna, że jeżeli powiedziałaby komuś kilka lat temu, że teraz
będzie wygrywać nielegalne wyścigi motorowe, to na pewno wyśmiałby ją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Kiedy znaleźli się na miejscu,
Louis od razu wysiadł z samochodu, nawet nie gasząc silnika, po czym udał się
usiąść na jakiś stary, metalowy kontener. Madeleine rozejrzała się dookoła.
Chłopak wywiózł ją na jakieś stare magazyny. Wszędzie dookoła nic nie było, a
kurz, który wszędzie zalegał, podnosił się niemal z każdym ich ruchem.
Dziewczyna zajęła miejsce kierowcy i po raz kolejny rozejrzała się dookoła,
żeby mieć pewność, że są tutaj zupełnie sami. Zacisnęła dłonie na kierownicy,
po czym ruszyła z miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/f28afdff694058c4017e6fa90e8390f2/tumblr_n0xaug4EfF1ts43ovo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/f28afdff694058c4017e6fa90e8390f2/tumblr_n0xaug4EfF1ts43ovo1_250.gif" height="156" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Najpierw jechała po woli. Musiała
przypomnieć sobie wszystkie manewry. Już dwa lata nie ścigała się samochodem.
Tak na prawdę, to nie miała pojęcia, dlaczego zrezygnowała z tych wyścigów. W
nich też szło jej bardzo dobrze. Może nie tak, jak motorem, ale nigdy nie
dojechała na metę niżej, niż na trzecim miejscu. Później jeździła w kółko,
robiąc nagłe zakręty, jednak to dalej nie było wszystko, co musi przećwiczyć.
Wzięła głęboki oddech, po przejechaniu trzeciego kółka. Najwyższa pora, żeby
zrobić coś bardziej szalonego. Ustawiła pojazd zaraz naprzeciwko żółtego
kontenera. Raz kozie śmierć. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/309c9efe556925cd7ee802378f874e05/tumblr_n0fdrxNXWF1ts43ovo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/309c9efe556925cd7ee802378f874e05/tumblr_n0fdrxNXWF1ts43ovo1_250.gif" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;">Zaczęła stopniowo dodawać gazu, aż w końcu
rozpędziła się do dwustu dwudziestu. Słyszała, jak Louis krzyczy, że za chwilę
się zabije, ale ona zupełnie go zignorowała i dopiero w ostatnim momencie
zakręciła tak, że pojazd ustawił się równolegle do przeszkody. Znajdowała się
od niej jakieś pięć centymetrów. Charakterystyczny uśmiech od razu zastąpił
zdeterminowanie na jej twarzy. Zamknęła na moment oczy. Nie wyszła jeszcze z
wprawy. Tym gorzej dla jej przeciwników.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Potrząsnęła energicznie głową i wróciła
na środek pustego placu. Kiedy miała już hamować zakręciła tyłem samochodu tak,
że obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i od razu stanął w miejscu. Zaczęła
dodawać gazu, nie puszczając hamulców, tym samym sprawiając, że kurz zaczął
unosić się wielką chmurą dookoła niej. Na reszcie była w swoim żywiole. <o:p></o:p></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/7d37a19dcc8733a83299f8cee4d44242/tumblr_n0fgn0xBXQ1ts43ovo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/7d37a19dcc8733a83299f8cee4d44242/tumblr_n0fgn0xBXQ1ts43ovo1_250.gif" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Swoje ćwiczenia skończyła dopiero,
kiedy dookoła było już zupełnie ciemno. Aktualnie siedziała na masce samochodu
po turecku i, razem z Louisem, który stał obok niej, również opierając się o
wóz, obserwowali gwiazdy. Musieli być na obrzeżach miasta, ponieważ tutaj można
było dostrzec ich zdecydowanie więcej, niż na osiedlu chłopaków. Zamknęła oczy,
odchylając głowę do tyłu, a na jej twarz wpłynął szeroki uśmiech, którego nie
była w stanie pohamować. Dobrze wiedziała, że szatyn przygląda jej się
dokładnie, jednak nie obchodziło jej to teraz. Gdzieś w środku czuła, że może
mu zaufać tak, jak swoim przyjaciołom. Miała tylko jeden problem. Bała się, że
kiedy już pozwoli mu na więcej, to on zacznie robić się taki, jak Niall i na
każdym kroku będzie próbował ją nawrócić. Tego by nie zniosła. Wystarczy jej
już w zupełności jedna, marudząca na każdym kroku niańka w postaci przyrodniego
brata.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Ładnie
ci z uśmiechem na twarzy. – usłyszała cichy głos Louisa, co spowodowało, że od
razu spuściła głowę w dół, zasłaniając ją natychmiast włosami. Poczuła, jak
twarz zaczyna ją piec, ponieważ pojawiają się na niej dwa, ogromne rumieńce. Z
jednej strony było to niesamowite, że ten chłopak potrafi wywołać w niej takie
spontaniczne reakcje jednym, pustym komplementem. Natomiast z drugiej była tym
faktem przerażona. – Z rumieńcami również. – dodał po chwili milczenia i stanął
na wprost dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie
prawda. – burknęła pod nosem bardziej do siebie, ale Lou i tak to usłyszał, co
sprawiło, że na jego twarzy pojawił się ogromny „banan”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;"> Wiedział, że nie powinien tego robić,
ale musiał zobaczyć, jaka będzie jej reakcja. Przyłożył niepewnie dwa palce do
jej podbródka i uniósł delikatnie do góry. Jej czekoladowe spojówki były
zasłonięte przez powieki, ale nie zniechęcił się tym. Przysunął swoją twarz do
jej na odległość kilku centymetrów sprawiając, że ich oddechy zaczęły mieszać
się ze sobą. Po woli przesunął dłoń na jej policzek i zaczął jeździć kciukiem
po kusząco wyglądających wargach. Zauważył, jak zagryza dolną, przez co wzdłuż
kręgosłupa przeszedł mu przyjemny dreszcz. Nie mógł już dłużej czekać.
Zachłannie wpił się w usta dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/18887e590a241a360a310045b068113e/tumblr_muxltfiaUu1qkzl7oo1_r1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="185" src="https://31.media.tumblr.com/18887e590a241a360a310045b068113e/tumblr_muxltfiaUu1qkzl7oo1_r1_500.gif" width="200" /></a></div>
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12pt;"> Kiedy tylko ich spragnione pocałunku wargi
spotkały się, Madi od razu otworzyła szeroko oczy. Czuła tysiące motyli w
podbrzuszu, które natychmiast obudziły się i zaczęły swój taniec. Nie
wiedziała, co robi, ale odruchowo wplotła swoje długie palce prawej dłoni w
jego wystylizowane włosy. Lewą natomiast zjechała na jego szyję i przyciągnęła
mocniej do siebie. Zsunęła się na masce samochodu i rozłożyła nogi tak, żeby
mógł wygodnie się między nimi ulokować. Po raz kolejny ją pocałował, a ona znów
nie chciała przerywać tego niesamowitego momentu. Poczuła, jak Louis uśmiecha
się do siebie, kiedy oplotła jego biodra swoimi łydkami. Było jej tak
wspaniale, kiedy swoim zwinnym językiem pieścił jej czułe podniebienie. Nie
wiedziała, dlaczego, ale miała wrażenie, że jeszcze nigdy z żadnym chłopakiem
całowanie nie wywoływało w niej tak wielu emocji na raz. Niestety, ale po raz
kolejny przerwano im w dość brutalny sposób.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 12.0pt;">Panie Boże, nie za dobrze bawisz się tam na
górze?</span></i><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://24.media.tumblr.com/9a56157a94845996c0b61b9e7917cd8d/tumblr_n0fen11xfp1ts43ovo1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/9a56157a94845996c0b61b9e7917cd8d/tumblr_n0fen11xfp1ts43ovo1_250.gif" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">(Tak Madeleine jeździła, ale gif już nie zmieścił mi się w tamtym miejscu, więc dodaję go tutaj)</td></tr>
</tbody></table>
</div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-7318485382114290142014-03-01T17:00:00.001+01:002017-09-21T22:59:56.973+02:00Chapter Seven: If the passion that makes you more popular in our environment - use, but never in bad faith.<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Rozdział Siódmy: “Jeżeli pasja sprawia, że jesteś popularny w
swoim środowisku – korzystaj z tego, ale nigdy w złej wierze.”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "georgia" , serif;">~*~</span></i></b></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">„Ilością znajomych można zmierzyć popularność, ale do mierzenia
sławy – potrzebni są wrogowie.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">~ Władysław Grzeszczyk<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
</div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">„Parada paradoksów”</span></i></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">____________________________</span></i></div>
<div align="right" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;"><br /></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: left;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;"> <o:p></o:p></span></i><span lang="EN-US" style="font-family: "georgia" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">Godzina dwudziesta
zbliżała się nieubłaganie, a załamana Madeleine leżała na łóżku w swoim pokoju i bezczynnie podpierała głowę na dłoniach. Nie zdążyła posprzątać ubrań z rana, co w połączeniu z tymi, które wyjęła później stworzyło jeden wielki, nieprzenikniony bałagan. Westchnęła ciężko, przekręcając się na plecy. Na co dzień nie miała problemu z dobieraniem odpowiednich ubrań. Wyciągała kilka ciuchów i zakładała je na siebie. Schody zaczynały się wtedy, gdy musiała wysilić się bardziej. I chociaż wybierała się na zwykłą imprezę z dawnymi znajomymi, chciała wyglądać ładniej niż zazwyczaj. Sama nie wiedziała dlaczego.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Znudzona po kilkunastominutowym, bezproduktywnym wegetowaniu w łóżku, podniosła się z niego i zbiegła po schodach na dół, idąc prosto do kuchni. Szare, sprane dresy i stara koszulka z dziwacznym napisem, które miała na sobie, były znacznie za duże na jej drobne ciało, przez co musiała co chwilę poprawiać je na zmianę. Musiała jednak przyznać, że ubrania Nialla były wygodne i dawały odpowiednią ilość ciepła do spania. Dlatego nie zamierzała mu ich nigdy więcej oddawać.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Wyjęła z lodówki napój, a z szafki paczkę kukurydzianych chrupek. Była głodna, ale nie miała czasu na gotowanie czy zamawianie jedzenia. Dlatego usiadła na blacie i opierając się plecami o lodówkę, otworzyła foliowe opakowanie, od razu biorąc się za jedzenie. Wyjrzała za okno na ulicę, po której poruszało się zadziwiająco niewiele samochodów. Dom Nialla znajdował się w dość ruchliwej ulicy. Zerknęła na zegarek i skrzywiła się mocno. Czas uciekał, a ona nie była w ogóle gotowa do wyjścia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Kiedy opróżniła już całą paczkę z jej zawartości, wyrzuciła ją do śmieci, ówcześnie zeskakując z blatu. Dopiła napój, to samo robiąc z puszką po nim. Rozciągnęła się i wolnym krokiem ruszyła w stronę salonu, rozglądając się uważnie dookoła. Musiała
rozprostować wszystkie kończyny, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego mrowienia na łydkach. Weszła do salonu, gdzie świeciło pustkami.
Niebezpieczna sprawa. Madeleine zawsze powinna wiedzieć, gdzie ta banda
kretynów aktualnie się znajduje. Podeszła do komody i wzięła do ręki jedną z
ramek na niej stojących. Przyjrzała się uważnie małemu blondasowi, który całą
twarz miał umazaną czekoladą. Przesłodki widok. Odstawiła fotografię
natychmiast, kiedy usłyszała trzask drzwi. Nie czekając na nic więcej udała się
do swojego pokoju. Musieli nie zauważyć, że w ogóle z niego wychodziła.</span><br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Kilkanaście
minut później stała już ubrana w łazience. Przez chwilę zastanawiała się, czy jej ubranie nie jest zbyt skąpe. Krótka spódnica, którą miała rano na rozpoczęciu roku szkolnego, czarny stanik
z ćwiekami oraz buty na wysokim obcasie. Na wierzch nałożyła czerwoną, skórzaną kurtkę,
a do małej torebki wsadziła telefon, papierosy, zapalniczkę i portfel. Makijaż
również zagościł na jej twarzy. Czerwone usta, eyeliner, tusz do rzęs i jasne
cienie do powiek idealnie ze sobą współgrały. Z biżuterii postawiła na dwie
pary kolczyków w uszach, po jednym w wardze i nosie oraz bransoletkę z
charmsami. Efekt końcowy całkiem przypadł jej do gustu, a ona sama doszła do wniosku, że inne dziewczyny goszczące na domówce na pewno będą bardziej wyuzdane. Odetchnęła cicho, wychodząc z łazienki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> | Westchnęła ciężko nad
swoim losem i zaczęła schodzić po schodach. Była już przygotowana psychicznie i
mentalnie na pogadankę, że ma wrócić trzeźwa i nie po dziesiątej. No cóż, jak
Naill ma taki kaprys, to niech sobie pogada. Ona i tak zrobi swoje. Przeszła
obok salonu, gdzie grali na konsoli, starając się zrobić jak najmniej hałasu.
Może tym razem się uda. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Z jej ust wydobył się
przeciągły jęk zawodu. Czy ona na prawdę musi mieć aż takiego pecha?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Słuchaj, jeżeli chcesz sobie pogadać, to proszę
bardzo, ale radzę ci się sprężyć, bo zaraz przyjedzie moja taksówka. - warknęła.
Nie miała zamiaru patrzeć na osobnika, który właśnie przed nią stoi i szczerzy
się szeroko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- To może przynajmniej pozwól mi się zawieść tam,
gdzie chcesz iść. - powiedział, robiąc szerokie oczy i błagalną minę. A co jej
tam, najwyżej nie opędzi się w szkole od plotek na temat swojego sławnego
chłopaka. Wzruszyła ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- No dobra, ale to tłumaczysz taksówkarzowi, że
niepotrzebnie się fatygował. - powiedziała, wskazując na żółty samochód, który
właśnie podjechał pod bramę. Louis wyszczerzył się i poszedł do drzwi. Zaczął
coś tłumaczyć, żywo gestykulując rękami, a Madeleine zastanawiała się, czy aby
na pewno dobrze zrobiła. Nie zdążyła jednak nie zdążyła powiedzieć, ponieważ
zauważyła, jak chłopak zaprasza ją gestem ręki do swojego samochodu. Wzruszyła
ramionami. Przecież nie ma nic do stracenia, chyba ...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Jechali w całkowitej
ciszy. Żadne z nich nie wiedziało, na jaki temat mogliby poruszyć rozmowę.
Oboje pozostawali, więc w swoich własnych myślach. Kiedy wreszcie znaleźli się
na miejscu, Louis od razu wyszedł i obszedł samochód, żeby otworzyć Madeleine
drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- To nie mów im, gdzie jestem, co robię, a czy wrócę
na noc, to kwestia bardzo sprzeczna i jeszcze wiele rzeczy może się w niej
zmienić. - powiedziała, patrząc prosto w rozbawione oczy szatyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Zadzwoń, kiedy impreza się skończy. Przyjadę po
ciebie. - powiedział, hamując śmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- <i>Pewnie tak samo, jak wczoraj wieczorem. </i>- pomyślała, ale nie odezwała się, nie chcąc rzucać kąśliwej uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Odwróciła się i
nic nie mówiąc udała się w kierunku dosyć sporego domu. Kiedy otworzyła drzwi
uderzyła w nią niesamowicie głośna muzyka. Zamrugała kilkakrotnie, żeby
odzyskać świadomość po konfrontacji z dużą ilością decybeli. Pewnym krokiem
weszła do środka i rozejrzała się dookoła. Dość spora grupa ludzi była już nieźle
wstawiona. Zdjęła kurtkę i zawiesiła ją na haczyku. Myśl o tym, że ubrała się
zbyt wyzywająco już dawno przestała ją męczyć. Dokładniej, gdy zobaczyła
dziewczyny, którym opaski pomyliły się ze spódnicami. Odnalazła wzrokiem
gospodarza imprezy i udała się w jego kierunku. Rozmawiał z jakimiś dwoma
kolesiami. Wzruszyła ramionami. Jak mu przerwie, to, chyba jej nie zabije.
Podeszła do pleców chłopaka. Szturchnęła go w ramię. Odwrócił się natychmiast.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Madeleine! - krzyknął, zamykając szatynkę w stalowym
uścisku swoich ramion. - Pamiętasz resztę? - zapytał, wskazując rudego, szatyna
i bruneta. Wydęła usta zastanawiając się, skąd kojarzy ich wyszczerzone twarze.
Oczywiście, jakby mogła o nich zapomnieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">
Przekręciła oczami, chwyciła pierwszego lepszego drinka i zniknęła w
tłumie bawiących się osób, zupełnie ignorując rozbawione spojrzenia chłopaków.
Przyszła tutaj, żeby się zabawić, a nie wspominać „stare dobre czasy”. Rozejrzała
się dokoła i powędrowała na sam środek prowizorycznego parkietu, zalotnie
kręcąc biodrami. Dobrze wiedziała, jak działa na tych wszystkich napaleńców i
podobało jej się to. Puściła perskie oko w kierunku Daniela. Odpowiedział jej
odchylając głowę, co oznaczało, że ma z niej niezły ubaw.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> W
głowie już jej szumiało. Piętnaście minut temu poznała niejaką Suzane, która
okazała się bardzo pozytywną osobą. Oczywiście, gdyby nie procenty, to na pewno
nie gadała by z nią, jak ze starą znajomą, ale już dawno wszystko przestało się
liczyć. Zostawiła na chwilę blondynę i podeszła do jakiegoś pierwszego lepszego
chłopaka. Przysunęła się do niego bardzo blisko. Poczuła, jak kładzie na jej
biodrach duże dłonie. Uśmiechnęła się zalotnie i zaczęła ocierać o jego krocze.
O tak, właśnie w tym momencie film jej się urwał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Impreza
coraz bardziej zaczynała się rozkręcać. Większość ludzi straciła już świadomość
czasu i przestrzeni. Madeleine przestała liczyć, którą z kolei puszkę piwa
poróżniła. Świąt dawno wirował, a szare odcienie nabrały barw. Poznała kilkoro
nowych ludzi, którzy okazali się bardzo pozytywnymi osobami. No, a może to po
prostu procenty, które krążą w jej organizmie? Mniej ważne. W pewnym momencie
Madi wpadła na genialny pomysł. Pociągnęła blondynkę za rękę, co spotkało się z
jękiem zawodu i skierowała swoje kroki w kierunku prowizorycznego barku. Nie
musiała nic mówić, Su od razu zrozumiała, o co chodzi. Wskoczyła na blat razem
z szatynką i zaczęły tańczyć dość ... wyzywająco wyglądający ... taniec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Denis
z coraz większym przerażeniem patrzył na poczynania byłej przyjaciółki.
Wiedział, że się zmieniła; znał jej historię w każdym szczególe. Odszukał
wzrokiem Nathana i wskazał na dwie dziewczyny, dookoła których zebrał się już
niemały tłum wiwatujących napaleńców. Szatyn spojrzał w tamtą stronę, a
jego źrenice rozszerzyły się kilkakrotnie. Od razu rzucił się w szaleńczy
pościg do stolika. Jednym, zdecydowanym ruchem pociągnął dziewczynę tak, że
wylądowała wprost w jego ramionach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">
Tymczasem w domu niejakiego Naill 'a Horan 'a piątka przyjaciół siedziała w
salonie. Chociaż blondyn chodził w te i z powrotem wydzierając się na Louis 'a.
Chciał rozszarpać go gołymi rękami za to, że zawiózł Madeleine na tę pieprzoną
imprezę, nawet go o tym nie informując.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Oj przesadzasz trochę. Przecież jest już dorosła,
poradzi sobie. - postanowił stanąć w obronie szatyna Liam. Blondyn obrzucił
Payne 'a morderczym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- No właśnie jakoś tego po niej kurwa nie widać. -
warknął, opadając na fotel. Zapadła cisza, którą przerwał dopiero dzwonek sygnalizujący
o nadchodzącym połączeniu. Wszyscy automatycznie spojrzeli na Tomlinson 'a,
który już sprawdzał, kto usiłuje się z nim skontaktować. Madeleine; odebrał bez
wahania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">~ Hej, z tej strony Denis, organizator imprezy i dawny
przyjaciel Madi. Jeżeli chcecie jeszcze kiedykolwiek zobaczyć ją w jednym
kawałku, to radzę się po nią stawić, najlepiej we dwóch. - usłyszeli głos z
słuchawki. W tle leciała głośna muzyka, która prawie zagłuszała chłopaka po
drugiej stronie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">~ W co ta gówniara się znowu wpakowała? - jęknął
zrezygnowany Horan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">~ Aktualnie usiłuje uciec wraz z Suzane i McCain łap
te wariatki! - krzyk na pewno nie był skierowany do nich, ale coś musiało się
stać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">~ Zaraz po nią będziemy. - mruknął Louis, kończąc
połączenie. Powstrzymał gestem dłoni blondyna, po czym machnął na Zayn 'a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">~ Aktualnie usiłuje uciec z Suzane i McCain łap te
wariatki! - krzyknął brunet w kierunku swojego rudego przyjaciela. Usłyszał
zapewnienie, że zaraz zjawią się po Madeleine, a później dźwięk rozłączanego
połączenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Padnij! - krzyknął Alberth, kiedy w ich kierunku
poleciała szklana butelka, która rozbiła się z głośnym trzaskiem na jednej ze
ścian.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Zdezorientowani nie zdążyli
zareagować, kiedy szatynka i blondynka wyszły z domu pełnego ludzi. Skierowały
się do ogrodu, gdzie zdjęły szpilki. Już miały wyjść na ulicę, ale w ucieczce
przeszkodziło im dwóch chłopaków. Madeleine od razu zawróciła w kierunku drzwi,
ale na niewiele się to zdało, ponieważ już po kilku krokach poczuła, jak silne
ramiona oplatają ją w pasie. W kolejnej sekundzie została uniesiona w
powietrzu, a w następnej zmierzała już w kierunku samochodu. Oczywiście wyrywała
się i szamotała na wszystkie strony, ale nie przynosiło to żadnych efektów.
Warknęła coś niezrozumiałego pod nosem, kiedy w dość brutalny sposób wepchnięto
ją do samochodu. Już chciała wyjść drzwiami po drugiej stronie, ale Zayn w
ostatniej chwili uniemożliwi jej to, zamykając cały pojazd za pomocą zamka centralnego. Zaczęła
ciągnąć za klamkę. Jednak nie przyniosło to oczekiwanych efektów i tylko
utwierdzało ją w przekonaniu, że jest w czarnej dupie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Kiedy w
końcu dotarli na miejsce, dziewczyna postanowiła w ogóle nie ułatwiać im
zadania wprowadzenia jej do domu. Założyła ręce na wysokości klatki piersiowej
i zaczęła rzucać w nich spojeniem pod tytułem "spierdalaj". Wymorzyła
tym tylko ich rozbawienie do granic możliwości. Lou, po tym, jak Zayn
odblokował drzwi, otworzył je i wziął szatynkę na ręce. Nie protestowała,
postanawiając obrazić się na cały świat. Co oni sobie w ogóle myślą? Że są
super fajni, bo z nich takie wielkie gwiazdy?! Ich niedoczekanie …<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Możesz mi powiedzieć, co ty kurwa robisz ze swoim życiem? – od progu przywitał ją przyrodni brat. Obrzuciła go tyko badawczym
spojrzeniem. Wzruszyła ramionami i dalej pozostawała w „stanie ciszy i
spokoju”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Ile wypiłaś? Zgrzewkę, dwie? – zaśmiał się Harry.
Madeleine zupełnie nie zwracając na niego uwagi dalej udawała, że biała ściana
w przedpokoju jest niezwykle interesująca. Poczuła szarpnięcie na
przedramieniu, a chwilę później została w dość brutalny sposób postawiona na
ziemi. Jęknęła, kiedy uścisk jeszcze bardziej się zacieśnił, a ona sama została poprowadzona do jej pokoju. Naill posadził, a raczej popchnął
dziewczynę, w skutek czego opadła na łóżko. Rozejrzała się zdezorientowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Czy jesteś z siebie zadowolona? – warknął prosto w
jej twarz. Zamrugała kilkakrotnie, żeby odzyskać świadomość tego, co się
dookoła niej dzieje. – Pytam, czy jesteś z siebie, kurwa, zadowolona?! – tym
razem z gardła chłopaka wydostał się głośny krzyk. Usłyszeli, jak kilka par
butów wbiega po schodach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Nie mam zupełnie pojęcia, o co ci chodzi. –
mruknęła pod nosem i podniosła się z siedzenia, podchodząc do szafy. Zaczęła w
niej grzebać. <a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3400270786710447369" name="_GoBack"></a>Musiała jak najszybciej położyć się spać,
żeby nie palnąć jakiejś głupoty, której później może żałować. Po pijaku stawała
się aż nazbyt wylewna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Już ty dobrze wiesz, o co mi chodzi. – syknął.
Obróciła się w jego stronę ze znudzeniem wymalowanym na twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Daj spokój. Przecież nic się nie stało. –
powiedziała od niechcenia, zaciskając w dłoniach piżamę. – A tak poza tym,
jeżeli bardzo cię interesuje moje życie, to ta impreza była jedną z
najnudniejszych. – dodała i od razu wyszła z pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Rano
obudziło ją mocne pulsowanie z tyłu głowy. Susza, jaka panowała na jej języku i
w gardle była wręcz irytująca. Jęknęła przeciągle, przewracając się na drugą
stronę i nakrywając głowę poduszką. Usłyszała, jak ktoś wchodzi do jej pokoju.
Usiłowała nie zwracać na tego osobnika uwagi, jeszcze mocniej naciągając miękki
przedmiot po bokach. Poczuła uginanie się materaca obok niej, a później jakiś
osobnik położył jej dłoń na ramieniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Przyniosłem ci wodę i proszki przeciwbólowe. –
usłyszała głos Naill ‘a. Westchnęła ciężko, jednak możliwość zaspokojenia
pragnienia zwyciężyła i Madeleine podniosła się po woli do pozycji siedzącej. Wzięła
od niego wszystko, a już po kilku sekundach przez jej przełyk przepływał
przyjemny chłód. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- No dalej. Wiem, że masz ogromną ochotę
pokrzyczeć sobie na mnie akurat w tym momencie. – mruknęła pod nosem widząc,
jak chłopak błądzi wzrokiem po ścianach. Westchnęła zrezygnowana, kiedy się nie
odezwał i z cichym jękiem powędrowała w kierunku szafy. Dziś pierwszy
dzień nauki; nie mogła go sobie lepiej wyobrazić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Zatrzymała się w połowie drogi. Przecież wszystkie jej ubrania leżą na
podłodze. Rozejrzała się dookoła i załamała ramiona. Ona do świąt nie
doszuka się w tym wszystkim czegoś normalnego. Przetarła twarz dłońmi. Ból
głowy w cale nie pomagał w wykonywaniu jakiejkolwiek czynności; tylko wszystko
utrudniał. Z wielkimi trudnościami namierzyła spodnie, a zaraz obok nich czarną
koszulkę, którą zdecydowanie musi założyć. Z bluzą nie było już tak łatwo.
Westchnęła zrezygnowana. Nagle w oczy rzucił jej się niebieski materiał.
Przeraczkowała do niego od razu. Może być. Z szuflady wyjęła czystą bieliznę i
od razu poszła do łazienki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://static.faslook.com/cache/9c/2f/9c2fbdd1423dc0b574dd8906032654cc.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://static.faslook.com/cache/9c/2f/9c2fbdd1423dc0b574dd8906032654cc.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Cała
poranna toaleta zajęła jej mniej więcej piętnaście minut. Nie malowała się i
nie pindrzyć; po prostu umyła i ubrała. Wróciła na chwilę do pokoju, gdzie
dalej siedziała Naill. Nic nie powiedziała. Podeszła do słuchawek, które
przełożyła sobie przez szyję i wsadziła kolczyk w dolną wargę. Tak, teraz już
jest dobrze. W dalszym ciągu ignorując przyrodniego brata udała się do kuchni.
Tam wyjęła z lodówki sok pomarańczowy i zaczęła pić go duszkiem. Nic nie
przejdzie jej teraz przez gardło. Usłyszała, jak ktoś schodzi po schodach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Zmieniłeś zdanie i chcesz jednak trochę mnie
podręczyć? – sarknęła, kiedy blondyn wszedł już do kuchni. Westchnął ciężko i
usiadł naprzeciwko niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Czy my możemy chociaż raz normalnie
porozmawiać? – zapytał, chowając twarz w dłoniach, opartych na blacie. Wzruszyła
niedbale ramionami, obrzucając go badawczym spojrzeniem. Nic nie mówiąc
podniosła się i udała do swojego pokoju po książki. Bała się, czy to będą aby
na pewno właściwe podręczniki, ponieważ kupowali je Loczek z Louisem, no ale
musi im … uwierzyć, bo na zaufanie nie mają co liczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Założyła
na siebie skórzaną kurtkę i buty, do jednej ręki chwyciła klucze od motoru, a
drugiej plecak. Jeszcze tylko schowała telefon do kieszeni, po czym z powrotem
znalazła się na parterze, by następnie wyjść na pole. Zarzuciła plecak na
plecy, zapięła kask i odjechała. Całą drogę zastanawiała się nad pytaniem,
jakie zadał jej przyrodni brat. <i>„Czy nie
moglibyśmy chociaż raz porozmawiać normalnie?”</i> Niby jedno zdanie, a cały
czas nie może o nim zapomnieć. Nie wiedziała; nie miała zielonego pojęcia. Chociaż,
nie – nie są w stanie. Ona jeszcze nie da rady rozmawiać z nim normalnie, a
szczególnie po tym, jak okazało się, że on wiedział, a ona nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Zaparkowała pod szkołą, a dookoła niej od razu zebrał się nie mały
tłumek. Wiedziała, że tak będzie – każdy chce z nią rozmawiać, zakumulować się,
dlaczego? Bo potrafi jeździć na motorze i nie zachowuje się, jak każda pusta
laka, a co za tym idzie – staje się popularna w miejscu, gdzie aktualnie się
znajduje. Mało tego! Ostatnio nawrzeszczała na jedną z, jak mniema, bardziej
znanych dziewczyn w szkole. Przepchnęła się przez tłum, ściągając kask i udała
się w kierunku szkoły. Chciała jak najszybciej znaleźć swoją szafkę, a później
usiąść gdzieś na parapecie i gromić wzrokiem wszystkich, którzy podejdą do niej
bliżej, niż na metr. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Nie musiała się obracać, żeby mieć pewność, że kilka osób za nią idzie.
Miała ochotę odwrócić się i zawarczeć na nich wszystkich, ale ostatkiem sił
zdołała powstrzymać swoje ciało od tego ruchu. Nie chce mieć kłopotów;
przynajmniej nie zaraz w pierwszym dniu nauki. To za wcześnie, nawet jak na
Madeleine. Stanęła w miejscu, kiedy zauważyła na szafce przyklejoną kartkę z
jej imieniem i nazwiskiem. Otworzyła ją za pomocom hasła, jakie wczoraj
otrzymała i od razu wsadziła do środka kask. W plecaku zostawiła tylko książki,
które potrzebne jej będą przez najbliższe trzy lekcje. Nie ma zamiaru tego
wszystkiego ze sobą dźwigać. Popatrzyła na plan lekcji i udała się pod salę
205B, gdzie miała odbyć się matematyka. Westchnęła ciężko pod nosem. Jaki
kretyn ustalał plan lekcji, że zaczynają właśnie od tej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Usiadła na ławce i zamknęła oczy,
odchylając głowę do tyłu, po czym zaczęła rozmasowywać skronie. Wszystko dalej
ją bolało, a oczy praktycznie same się zamykały. W pewnym momencie poczuła, jak
ktoś siada obok niej. Nie poruszyła się nawet o milimetr. Miała ich wszystkich
głęboko w poważaniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Kac morderca? – usłyszała znajomy głos. Było
słychać, że Nathan również nie jest w najlepszej formie po wczorajszej
imprezie. W pewnym momencie naszło ją nagłe oświecenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Pamiętasz cokolwiek, co zrobiłam, a teraz mogę
tego żałować? – zapytała, bardzo ostrożnie przekręcając się w jego stronę.
Zobaczyła, jak na jego twarzy maluje się niebezpiecznie szeroki uśmiech.
Pokiwała przecząco głową, na co o przytaknął. Już chciał coś powiedzieć, ale
przerwał mu dźwięk dzwonka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Wzruszył bezradnie ramionami, po czym udał się w kierunku sali
matematycznej. Madeleine zrobiła to samo. Zajęła miejsce gdzieś na końcu klasy,
obok dawnego przyjaciela i zaczęła obserwować wszystkich, którzy wchodzą do
środka. Jęknęła żałośnie, kiedy w jednej z pierwszych ławek usiadła blondyna, z
którą miała przyjemność wczoraj rozmawiać. Zna ją niecały dzień, a już wie, że
same z nią będą kłopoty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Madeleine nienawidzi szczególnie takich ludzi, jak ona. Myślą, że są
najlepsi, bo mają pieniądze. Skąd wie, że ta dziewczyna do takich należy?
Uwierzcie, to widać na pierwszy rzut oka. Markowe ubrania, wysokie szpilki i
cholernie drogie zabawki. Telefon, w który aktualnie uderzały tipsy blondyny na
pewno nie zaliczał się do tanich. Jeżeli ma spędzić z nią najbliższych kilka
lat, to życie jest cholernie niefajne. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><i>Panie Boże zabierz wszystkich denerwujących mnie ludzi, bo w końcu nie wytrzymam i rozerwę ich na strzępy, a na samym końcu zatańczę na grobach tych frajerów.</i></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-66933030320970721482014-02-26T12:53:00.000+01:002016-10-20T19:16:56.676+02:00Chapter Six: "Passion often helps to settle in."<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział Szósty: „Pasja często pomaga się zaaklimatyzować.”</span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 14.0pt;">~*~ <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">„O tym, że się jest
szczęśliwym, wie się dopiero, kiedy to minęło.”<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~ Stanisław Lem<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">___________________________</span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Obudziło ją światło, wpadające przez odsłonięte
rolety. Zaklęła pod nosem. Czy ona naprawdę nie mogła się domyśleć, żeby
spuścić to cholerstwo? Teraz miałaby święty spokój. Niechętnie zwlekła się z
łóżka, po czym powędrowała do okna, żeby zobaczyć pogodę. Jakie było jej
zdziwienie, kiedy ujrzała ludzi chodzących w letnich ciuchach. Niby nic
nadzwyczajnego, zważając na porę roku, jaką właśnie mają, ale kilka ostatnich
dni raczej nie było najcieplejsze. Uśmiechnęła się do siebie. Może odwiedzi
boisko w starej szkole i pogra z chłopakami w nogę? Dawno tego nie robiła. </span><br />
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Wyjęła z szafy szorty, z motywem flagi USA, czarną bokserkę oraz czapkę
w tym samym kolorze. Weszła do łazienki, umyła się i już po chwili stała z
powrotem w pokoju, wiążąc swoje czerwone Converse. Stanęła przed lustrem i
zaczęła zastanawiać się, czy uświadomić piątkę kretynów, że w jej wyglądzie
jest coś jeszcze oprócz tego, o czym wiedzą. Po chwili stwierdziła, że to nie
ich interes i założyła dodatkową parę kolczyków w uszy oraz po jednym w nosie i
wardze. Tak, teraz zdecydowanie była w stu procentach sobą. Przełożyła jeszcze
tylko czarne słuchawki przez szyję i była gotowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Zeszła szybkim krokiem po schodach do kuchni i zrobiła kanapkę na
śniadanie. Przeważnie nie je tego posiłku, ale dziś, może dlatego, że jest
dwunasta po południu, zrobiła wyjątek. Właśnie popijała kolejny kęs sokiem
pomarańczowym, kiedy zza okna spostrzegła dosyć ciekawą scenę. Louis latał z
futbolówką od jednego chłopaka do drugiego i wręcz błagał, żeby ktoś z nim
zagrał. Uśmiech od razu <span style="font-family: "georgia" , serif;">uniósł nieznacznie kąciki jej ust</span>. Nie wiedziała jednak, dlaczego t<span style="font-family: "georgia" , serif;">a scena tak na nią wpłynęła. Dlatego szybko w<span style="font-family: "georgia" , serif;">rócił<span style="font-family: "georgia" , serif;">a do obojętnej maski. </span></span></span>Skończyła szybko jedzenie i niemalże
wybiegła z domu do ogródka. Oparła się o jedną ze ścian domu i wsadziła dłonie
do kieszeni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Harry, skarbie, no nie bądź taki! – usłyszała
skomlenie szatyna. Zaczęła mu się przyglądać i musiała stwierdzić, że z szeroko
otworzonymi oczami, wysuniętą dolną wargą, na kolanach oraz z błagalnym wyrazem
twarzy wyglądał przekomicznie. Spuściła głowę, kiedy na jej usta ponownie wpłynął
szeroki, niechciany uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Proszę, proszę. Księżniczka zaszczyciła nas
swoją obecnością – usłyszała sarkastyczną barwę głosu blondyna i całe
szczęście od razu ją opuściło. W pewnym sensie była mu za to wdzięczna. Nie chciała w <span style="font-family: "georgia" , "serif";">końcu, żeby którykolwiek z nich pomyślał, że cokolwiek może sprawić, aby poczuła się dobrze w ich towarzystwie. </span>Obrzuciła chłopaka nienawistnym spojrzeniem,
odwróciła się na pięcie i już zamierzała udać się na wcześniej zaplanowany
spacer, ale w ostatnim momencie, kiedy znajdowała się już przy bramie, poczuła
uścisk na nadgarstku. Od razu przystanęła i zaczęła obserwować chłopaka z piłką
w rękach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Zagraj ze mną! – krzyknął, machając jej
przedmiotem przed oczami. Uniosła brew, odsuwając się z<span style="font-family: "georgia" , "serif";">nacznie, nie chcąc aby uszkodził jej nos. Zacisnęła szczęki<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, przyglądając się z bliska szatynowi.</span></span></span><br />
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Przecież ona nie zadaje się z nikim, kto nie
jest tego wart! Nawet nie próbuj Lou i tak nie masz co do niej startować! –
usłyszeli zza domu. Madeleine zacisnęła pięści i powieki, licząc w myślach do
dziesięciu. Jeszcze chwila, a sławny BoyBand będzie musiał funkcjonować w
czwórkę<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, a ona <span style="font-family: "georgia" , "serif";">bardzo chętnie i z dumą odpowie<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> za morderst<span style="font-family: "georgia" , "serif";">wo na swoim przyszywanym bracie.</span></span></span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Leżą przy basenie? – zapytała. Tomlinson
pokiwał gorliwie głową, myśl<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ąc że je<span style="font-family: "georgia" , "serif";">żeli będzie współpracował, to dziewczyna spełni jego prośbę</span></span>. Chwyciła piłkę w obie dłonie po czym kopnęła ją z całej
siły tak, że przeleciała nad dachem budynku. Po chwili dało się słyszeć donośny
pisk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Niezłego masz kopa – przyznał szatyn, kiwając z uznaniem głową, na co
ona tylko<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>uśmiechnęła się tr<span style="font-family: "georgia" , "serif";">yumfująco</span>. Zauważyła, jak podbiega do nich dwóch chłopaków.
Oczywiście oboje mokrzy. Jeden to Lokowaty, a drugi, jak on tam miał? No
właśnie jakoś na pewno. Podeszli do Louisa i wzięli go na ręce. Nie mogła tego
przegapić. Oczywiście tłumaczenia typu „to ona!” lub „to nie ja!” niczemu nie
pomogły i już w następnej sekundzie wylądował w basenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
czekając na nic po prostu wyszła z posesji po czym udała się w bliżej
nieokreśloną stronę. Nie wiedziała, dlaczego, ale nagle odechciało jej się
wszystkiego. Przecież nic takiego się nie stało, a cały jej dobry humor poszedł
się kochać. Westchnęła żałośnie. Jak jeden kretyn potrafi na nią wpłynąć. To
wręcz nie do pomyślenia! Jak najszybciej musi coś z tym zrobić. Najlepiej <span style="font-family: "georgia" , "serif";">jak najszybciej wyprowadzić się stąd <span style="font-family: "georgia" , "serif";">i wrócić do Mullingar.</span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Po
pół godzinnym spacerze dotarła do pierwszych większych sklepów w Londynie. Dom Horana znajdował się wręcz na jego przedmieściach, co było, musi przyznać, dość
komfortowe. Zważając na fakt, że dzielnica była strzeżona i jeżeli ktoś
nieproszony przez ludzi mieszkających na osiedlu chciał wejść, musiał najpierw
dostać na to pozwolenie. Praktyczne, zważając na wszystkich dziennikarz,
kręcących się dookoła chłopaków, kiedy tylko chcą zrobić coś szalonego<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, było to dla n<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ich idealnym rozwią<span style="font-family: "georgia" , "serif";">z<span style="font-family: "georgia" , "serif";">aniem, aby mogli wieść w miarę spokojne życie.</span></span></span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Zatrzymała się dopiero przy wejściu do jednej z wielu lodziarni w tym
ogromnym mieście. Jednak ta konkretna była wyjątkowa. To właśnie tutaj chodzili
z rodzicami, kiedy odniosła jakikolwiek sukces w szkole, a rodzicielka
Madeleine potrafiła przychodzić tutaj z nią tylko we dwie na plotki. Uśmiechnęła się
do siebie i swoich szczę<span style="font-family: "georgia" , "serif";">śliwych wspomnień</span>. Pchnęła drzwi; przywitał ją dźwięk małego dzwoneczka. Rozejrzała się
uważnie dookoła. Wygląd pomieszczenia był dokładnie taki, jak go sobie
zapamiętała. Niewielkie, okrągłe stoliki, poustawiane w dowolnych miejscach,
przykryte beżowymi obrusami. Ściany w kolorach kawy z mlekiem, ozdobione ciemno
– brązowymi kwiatami. Na suficie duży żyrandol. Powędrowała do jednego ze
stolików i zajęła miejsce na wygodnym krześle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie
wiedziała, ile czasu spędziła w kawiarni, w towarzystwie wspomnień, ale było
jej niesamowicie. Jadła lody czekoladowo – śmietankowe, obserwowała ludzi,
rozmawiała z panią Anną, która jest kobietą w podeszłym wieku, a jednocześnie
właścicielką tego magicznego miejsca. Okazało się, że rozpoznała szatynkę, gdy
tylko ją zobaczyła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Kiedy Madeleine opuszczała lokal zaczynało się ściemniać. Rozejrzała się
dookoła. Nie pamiętała na tyle dobrze okolicy, żeby wracać po ciemku. Zaklęła
pod nosem. Dlaczego musiała się aż tak bardzo zasiedzieć? Zamknęła oczy po czym
chwyciła telefon w dłoń. Kilka sekund patrzyła w wybrany numer, ale nie mogła
się zdecydować, czy nacisnąć zieloną słuchawkę. Zagryzła dolną wargę. W sumie
kazał dzwonić, kiedy tylko będzie potrzebowała pomocy, więc czemu ma nie
skorzystać? Zadzwoniła, przystawiając słuchawkę do ucha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~ Słucham – usłyszała w słuchawce głos, od
którego ciarki od razu przeszły jej po plecach. Do dziś nie potrafi zrozumieć,
jak to się dzieje, że ten chłopak tak na nią działa<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ł. Planowała szybko coś z tym zrobić.</span></span><br />
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~ Tu Madeleine. Mógłbyś po mnie podjechać? –
zapytała niepewnie, bawiąc się palcami wolnej dłoni. Co się z nią do jasnej
cholery dzieje?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~ Gdzie jesteś? – zapytał po chwili milczenia, a
Madi usłyszała w słuchawce narzekania jakiejś dziewczyny. Louis też nie był
nadzwyczaj zadowolony, że mu w czymś przeszkadza. Spięła się nie znacznie i z
niezrozumiałych dla niej przyczyn zrobiło jej się smutno. Zacisnęła powieki
najmocniej jak tylko potrafiła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~ Słuchaj, skoro ci przeszkadzam, to
przepraszam. Wystarczyło powiedzieć. Poradzę sobie jakoś sama – mruknęła pod nosem i nie czekając na
żadną odpowiedź po prostu się rozłączyła. Spojrzała niepewnie na zegarek.
Dwudziesta. Może jak się spręży i wytęży pamięć, to uda jej się dotrzeć na
miejsce w jednym kawałku. Właśnie nadszedł ten moment, kiedy zaczęła żałować,
że nie wzięła numeru od Nialla. Chociaż do niego pewn<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ie i tak by nie zadzwoniła.</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Westchnęła ciężko i na nic więcej nie czekając ruszyła przed siebie.
Zdjęła okulary </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
przeciwsłoneczne i wsadziła je sobie niezgrabnie we włosy.
Dlaczego jedna rozmowa z szatynem sprawiła, że odechciało jej się uśmiechać?
Przecież tak naprawdę nic dla siebie nie znaczą. Są tylko znajomymi i to od
niedawna. Madi mogła się spodziewać, że Lou podał numer tylko z grzeczności;
ponieważ tak wypadało. Otarła wierzchem dłoni samotną łzę, która nieproszona
spłynęła po jej policzku. Rozejrzała się dookoła. Kojarzyła tę okolicę. Za chwilę
powinna skręcić w prawo, tam minie niewielki sklepik osiedlowy, a za dziesięć,
góra piętnaście metrów, znajdzie się przy wjeździe na strzeżoną dzielnicę.
Uśmiechnęła się do siebie. Czyli jednak jej orientacja w terenie nie jest tak
beznadziejna, jak się dziewczynie wcześniej wydawało. Była z siebie bardzo zadowolona.
<o:p></o:p><br />
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Poczuła, jak telefon w kieszeni jej wibruje. Popatrzyła na wyświetlacz.
Czy do niego nie docierają jasne słowa „poradzę sobie sama”?! Zupełnie
zignorowała to i kilka kolejnych prób połączenia się z nią. Miała ich
wszystkich głęboko w dupie. Tak, z rozżalającej się nad sobą Madi przeszła w tą
zimną sukę Madeleine i nie zamierzała zmieniać takiego stanu rzeczy. Tamto, to
była tylko chwila zupełnie nie kontrolowanej słabości. Na pewno więcej się nie
trafi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> W
końcu dotarła przed bramę. Spojrzała na wyświetlacz. Dwudziesta pierwsza. Pół godziny dłużej, niż w tamtą stronę, ale to i tak dosyć dobry wynik jak na jej
wolne tempo. Westchnęła ciężko, pchnęła furtkę i weszła na teren posesji.
Zdawała sobie sprawę, że dostanie kazanie na temat odbierania telefonu, ale po
prostu nie miała siły, żeby z nimi rozmawiać. Otworzyła drzwi wejściowe, a
pierwszym, co zobaczyła był Loczek, niosący na rękach pełną miskę popcornu. Popatrzył
na nią zdziwiony i nic nie mówiąc, w natychmiastowym tempie powędrował do salonu.
Madeleine korzystając z tego, że nie wydarł się na całe gardło, informując tym
samym o jej obecności, przemknęła szybko do swojego pokoju. Zatrzasnęła za sobą
wejście i rzuciła na pościelone łóżko. Zdjęła buty, rzucając nimi w jeden z
kątów pokoju. Nie miała siły na nic. Ten spacer wykończył ją pod każdym,
możliwym względem. Jęknęła, dotykając swojej łopatki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Już
prawie usnęła w ubraniach, ale usłyszała dosyć głośną rozmowę pod swoimi
drzwiami. Powinna już dawno spać, bo przecież jutro ma rozpoczęcie <span style="font-family: "georgia" , "serif";">szkoły</span>, ale jak na załączonym obrazku widać – blondas nie może wytrzymać
dnia bez porządnej kłótni. Westchnęła żałośnie nad swoim losem i podeszła do
wejścia. Otworzyła drzwi na całą szerokość. Louis i Niall popatrzyli na nią
zdziwieni, a pod ścianą naprzeciwko siedziała pozostała trójka zawzięcie jedząc
miskę popcornu. Obrzuciła ich nienawistnym spojrzeniem, czekając na dalszy
rozwój wydarzeń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Dlaczego nie powiedziałaś mi, gdzie mam po
ciebie przyjechać? – odchrząknął Louis, prostując swoją postawę. Była pewna, że
ci na podłodze mają niezłe przedstawienie. No cóż, przynajmniej dzieciakom się
podoba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Powiedziałam, że poradzę sobie sama. Jestem
już dużą dziewczynką<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– warknęła w ich kierunku<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, przewracając ocz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ami.</span></span> Niall momentalnie zwęził
powieki, wyrażając tym samym chęć mordu na przyrodniej siostrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Mogłaś przynajmniej odebrać telefon<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>–
mruknął, przybierając bojową postawę i machając Madi palcem przed nosem jak j<span style="font-family: "georgia" , "serif";">akaś stara przekupa</span>. Błąd,
to działało na szatynkę, jak przysłowiowa „płachta na byka”. Postanowiła, że
jeszcze przez chwilę będzie hamować swoje nerwy, bo może im zrobić poważną
krzywdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Od kiedy to ty się o mnie martwisz? –
zapytała, uśmiechając się sarkastycznie. <span style="font-family: "georgia" , "serif";">Gd</span>yby to było możliwe, głowa Hora<span style="font-family: "georgia" , "serif";">n</span>a
eksplodowałaby właśnie w tym momencie. Już miała iść do pokoju, ale zatrzymał
ją głos blondasa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Odkąd rodzicom na tobie zależy. Jak dla mnie
mogłabyś zginąć na tym swoim motorze – zabolało. Nie ważne, czy powiedział to
pod wpływem emocji i tak zabolało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Madeleine, nie wiele myśląc podeszła do Horana i z otwartej dłoni
sprzedała mu siarczystego policzka, po czym odwróciła się na pięcie i weszła do
pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Dlaczego to tak cholernie ukuło ją w
serce, przecież na tym gnojku nawet jej nie zależy. Rzuciła się z powrotem na
łóżko, starając się, żeby cała woda z jej oczu wsiąknęła w poduszkę. Dlaczego w
Mullingar takie uwagi nie robiły na niej wrażenia, a w Londynie od razu płacze?
Może to dlatego, że w Irlandii miała przyjaciół, a tutaj jest zupełnie sama? Szkoda, że nie za<span style="font-family: "georgia" , "serif";">uważyła jak cała piątka przygląda jej się<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> <span style="font-family: "georgia" , "serif";">niem<span style="font-family: "georgia" , "serif";">o z szeroko otwartymi ustami. Na pewno poprawiłoby jej to nieznacznie s<span style="font-family: "georgia" , "serif";">am<span style="font-family: "georgia" , "serif";">opoczucie.</span></span></span></span></span></span></span><br />
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> W końcu nadszedł ten
dzień. Madeleine podniosła się niechętnie z łóżka i, pomstując na czym tylko
świat stoi, podeszła do szafy. Zupełnie nie wiedziała, co ma na siebie założyć.
Wyrzucała za siebie poszczególne ubrania, aż w końcu chwyciła skórzaną
spódnicę. Zaczęła przyglądać się jej ze wszystkich stron. Na jej twarz wkradł
się grymas niezadowolenia, gdy zdała sobie sprawę, że żaden lepszy pomysł nie
przyjdzie jej do głowy. Westchnęła ciężko. Nawet nie zorientowała się, kiedy
większa część szafy wylądowała na podłodze. Odrzuciła rzecz, którą trzymała w
dłoniach na łóżko i zabrała za poszukiwania białej bokserki. Warknęła coś
niezrozumiałego pod nosem, uświadamiając sobie, że ma ich od cholery, a teraz
żadnej nie może zlokalizować. Zdecydowanie powinna zmienić sposób poszukiwania
strojów. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy podniosła do góry poszukiwaną część
garderoby. To teraz wystarczy zastanowić się, co jeszcze? Na pewno jedzie
motorem, więc bez skórzanej kurtki się nie obejdzie. Z butami nie miała
problemu. Wybrała czarne wysokie, które nie miały ani obcasów, ani koturnów.
Mimo to były jednymi z najwygodniejszych butów, w jakie wyposażona jest jej
szafa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Wzięła wybrany strój i udała
się w kierunku wyjścia z pokoju. Oczywiście wrodzone kalectwo musiało dać o
sobie znać i, kiedy Madeleine była już przy drzwiach, jej stopy zaplątały się w
jakiś ciuch, dzięki czemu nie ominęło jej bliższe spotkanie z twardą podłogą.
Pisnęła przerażona w czasie "lotu". Starała się złapać klamki, ale to
nic nie dało. Odgarnęła zamaszystym ruchem do tyłu włosy, które przysłoniły jej
twarz. Z jej ust wydobywały się najróżniejsze przekleństwa, kiedy na czworaka,
oczywiście ze spódnicą i bokserką w dłoniach (postanowiła odpuścić sobie na
razie obuwie), zmierzała w kierunku wyjścia z pokoju. Podniosła się niezgrabnie
z podłogi po czym wyszła na korytarz. Rozejrzała się dookoła. Nikogo chyba nie
ma w domu. Wzruszyła ramionami. Była pewna, że Niall wpuszczał kogoś jakieś
dwadzieścia minut temu, nie więcej. No cóż - Madi to w cale nie interesuje!</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Padnij! - usłyszała głośny krzyk, więc jak na komendę ciało
szatynki po raz kolejny tego pięknego ranka zrównało się z poziomem parkietu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Jęknęła zrezygnowana,
pocierając zaczerwienione kolana. Natężenie przekleństw, które wydobywały się
zza jej zaciśniętej szczęki, wzrosło dwukrotnie. Po raz kolejny odgarnęła
długie włosy z twarzy. Refleks miała wyśmienity, dzięki czemu uniknę bliższego
spotkania z, jak się okazało, ciastem czekoladowym. Niestety Louis nie miał już
takiego szczęścia i aktualnie leżał na plecach z wybałuszonymi gałami oraz
wystawionym do wierzchu jęzorem, najprawdopodobniej udając martwego. Na twarzy
miał resztki deseru. Doprawdy, wyglądało to bardzo realistycznie, zważając na
szeroki uśmiech, którego nie był w stanie pohamować. Zacisnęła pięści, jej usta
uformowały się w wąską kreskę, która była niemalże biała, a oczy zwęziły do
nienaturalnych rozmiarów, ciskając piorunami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Was do reszty pojebało? - warknęła w kierunku zwijającej się ze
śmiechu czwórki. Nie rozumiała, dlaczego jej słowa wzmocniły ich rozbawienie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Spokojnie, mała. To tylko żarty - zaśmiał się Loczek. Policzyła
w myślach do dziesięciu, ale i tak nie dała rady powstrzymać się przed
złośliwym komentarzem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Mała, to jest twoja pała - mruknęła pod nosem. Jeszcze nigdy
nie widział, żeby ktoś aż tak ryczał ze śmiechu. Wszyscy, nawet Harry, którego
dotyczyła wcześniejsza złośliwa uwaga oraz "martwy" Louis, leżeli w tym
momencie na podłodze, a ich twarze dosyć szybko stawały się mokre od płaczu.
Westchnęła ciężko po raz kolejny tego ranka i wstała z podłogi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> W tempie natychmiastowym znalazła
się w łazience i zamknęła od środka, żeby przypadkiem nie paść ofiarą ataku
pięciu frajerów, których wycie było najprawdopodobniej słychać w całej
dzielnicy. Zastanawiała się, skąd oni biorą aż tyle radości życiowej. Na każdym
kroku i ze wszystkiego robiliby sobie żarty; mają niesamowity dystans do siebie
samych. Pokręciła głową na wszystkie strony, kiedy jej myśli zaczęły zbaczać na
niewłaściwy tor. Jeszcze chwila i uzna, że podziwia ich za to. Zaśmiała się nerwowo.
Do takich wniosków na pewno nigdy nie dojdzie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Rozebrała się i weszła pod
prysznic. Zignorowała pieczenie lekko zdartych kolan, kiedy chłodna woda
zaczęła je obmywać. Na pewno zaczerwienione będą idealnie współgrały z dosyć
krótką spódnicą. Rajstop nie ma zamiaru zakładać, ten pomysł odpada ba starcie.
Może, kiedy natrze je trochę kremem do rąk przybiorą mniej więcej normalny
kolor. Marne szanse, ale zawsze można spróbować. Zakręciła kurki i wyszła spod
prysznica, wycierając się dokładnie. Stanęła przed lustrem, żeby przeczesać
długie włosy. Już miała wziąć się za ubieranie, kiedy uświadomiła sobie jedną
bardzo ważną rzecz. Nie wzięła bielizny. Westchnęła żałośnie pp raz wtóry i
przewinęła się ręcznikiem. Musi tylko zabrać z pokoju to czego zapomniała i w
tempie natychmiastowym wrócić do łazienki, żeby zakończyć poranną toaletę.
Położyła dłoń na klamce i odliczyła do trzech. Zacisnęła powieki, po czym
pchnęła drzwi z całej siły. Teraz, albo nigdy. Na jej szczęście nikogo nie było
na korytarzu. Oparła się o wejście do swojego pokoju, odchylając nieznacznie
głowę do tyłu. Niestety, jej chwila chwały została w dość brutalny sposób
przerwana.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Wow<span style="font-family: "georgia" , serif;"> </span>- usłyszała z głębi pomieszczenia. Jej oczy momentalnie
otworzyły się szeroko. Popatrzyła przed siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> W stu procentach zdawała sobie sprawę,
jak obecna sytuacja wygląda. Na jej łóżku, przykryci kołdrą, leżą Horan i
Tomlinson. Sama Madeleine natomiast stoi obie przed nimi w samym ręczniku,
który odkrywa dość sporo i lekkim rozkroku. Po jej ramionach oraz dekolcie
spływa woda, powodująca gęsią skórę na ciele szatynki. Potrząsnęła głową i nie
spuszczając z nich wzroku skierowała się do komody z bielizną. Na oślep
otworzyła szufladę, po czym w ten sam sposób znalazła koronkowy zestaw,
składający się z białej góry i czarnego dołu. W tempie natychmiastowym
przemieściła się do pomieszczenia, zajmowanego wcześniej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Piętnaście minut później schodziła już na
boso po schodach. Ubrana! I miała zamiar sprawić niezły opieprz dwójce, która
miała czelność wejść do jej pokoju i wpakować się do jej łóżka, pod jej kołdrę.
Ich niedoczekanie. Madeleine nie ma zamiaru pozwalać na naruszanie swojej
przestrzeni osobistej. Idzie o zakład, że jeśli ona wparowałaby do pokoju
któregokolwiek z nich bez uprzedzenia, to byłaby awantura na pół Londynu.
Wparowała do salonu, gdzie ca piątka najwyraźniej odpoczywała i stanęła przed
telewizorem, zakładając ręce na wysokości piersi. Od razu zaczęło się gadanie,
żeby odsłoniła, ale Madi tylko podniosła wysoko lewą brew.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Jeszcze raz zobaczę któregoś w moim pokoju, a wyląduje na
cmentarzu<span style="font-family: "georgia" , serif;"> </span>- <span style="font-family: "georgia" , serif;">wymamrotała</span>, kładąc nacisk na słowo, wskazujące o czyim pomieszczeniu
jest mowa oraz wskazując palcem dwóch winowajców.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Wzrok dziewczyny padł na naścienny
zegar. Z przerażeniem stwierdziła, że do rozpoczęcia została jej tylko godzina,
a musi dojechać jeszcze praktycznie na drugi koniec miasta. Z cichym piskiem
pobiegła po kurtkę i buty. Telefon wraz z portfelem wsadziła do kieszeni
nakrycia wierzchniego, a kluczyki chwyciła w dłoń. Biegiem udała się w kierunku
drzwi wyjściowych. Krzyknęła tylko "wychodzę", a pięć minut później
jechała już w kierunku szkoły. Oczywiście spódnica nie pomagała w jeździe na
motorze, ale Madeleine starała się ją z całej siły zignorować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Kiedy parkowała na szkolnym
parkingu swój motor dookoła znajdowało się już całkiem sporo ludzi. Większość z
nich oczywiście patrzyła w jej kierunku, co wcale nie ułatwiało dziewczynie
zadania wmieszania się w tłum. Zaklęła pod nosem. Może jeszcze nikt nie wie,
czyim jest bratem. Modliła się o to z całego, zamarzniętego serca. Zdjęła kask
i poprawia na ramieniu warkocz, który zaplotła rano. Rozpięła zamek w kurtce,
chwytając telefon. Czymś musiała się zająć, żeby nie rozerwać na strzępy
ich wszystkich.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> W pewnym momencie jej wzrok
powędrował w kierunku samotnej dziewczyny. Nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby
nie fakt, że nad nią stały trzy inne, które wyglądały, jak typowe
plastiki. Oczy rudej wyglądały, jakby zaraz miała się popłakać. Madeleine
westchnęła zrezygnowana. Nie wiedziała, dlaczego, ale poczuła w środku chęć
pomocy dziewczynie. Zgrabnymi ruchami wyminęła dosyć sporą grupę ludzi i
stanęła za pustakami. Zaraz zacznie się zabawa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Te blondi, lepiej zrobisz, jak pójdziesz zająć się przydługimi
tipsami - wysyczała w jej kierunku przez zaciśnięte zęby. Spojrzenie
wszystkich par oczu od razu powędrowało w jej stronę. Oczywiście sama
zainteresowana również mroziła ją spojrzeniem, ale Madi wydało się to
niesamowicie śmieszne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Lepiej zajmij się sobą, zamiast wtrącać w sprawy innych -
warknęła blondynka, co spotkało się jedynie z sarkastycznym śmiechem szatynki.
Wytapetowana twarz dziewczyny poczerwieniała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Nie wiedziałam, że plastik potrafi mówić - syknęła, nie kryjąc
tryumfującego uśmieszku, który wpłynął na twarz dziewczyny, widząc
zdezorientowanie na twarzy rywalki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Madeleine w ostatnim
momencie złapała dłoń blondynki, która zatrzymała się przed jej twarzą.
Pokiwała przecząco głową. Dała tym samym znak, że takie posunięcie było błędem.
Wykręciła rękę dziewczyny do tyłu. Nachyliła się nad jej uchem. Czuła, jak po
plecach szatynki przebiega nieprzyjemny dreszcz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo powiem to delikatnie tylko raz.
Jeżeli chcesz się z kogoś ponabijać, to wybierz sobie taką osobę, której nie
skrzywdzisz. Mam nadzieję, że nie będę musiała tłumaczyć ci tego w inny sposób.
Do niezobaczenia - zakończyła, puszczając rękę blondynki. Podeszła natomiast
do rudej i odciągnęła ją od tyłu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Nazywam się Madeleine, dla znajomych Madi - przedstawiła się,
kiedy znalazły się już na bezpiecznej odległości.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Cortni - odpowiedziała, niepewnie chwytając wystawioną w
jej kierunku dłoń. - Dlaczego się za mnie wstawiłaś? - zapytała. Madeleine
zaśmiała się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Po prostu nie lubię wytapetowanych pustaków - odparła po chwili
zastanowienia. - Chodź, idziemy. Zaraz zacznie się raz cała szopka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Dwie godziny później, wycieńczona
Madeleine stała z powrotem na polu. Cortni pojechała już z mamą do domu, a
szatynka za chwilę również miała opuścić to miejsce. Właśnie studiowała plan
lekcji, kiedy usłyszała, jak ktoś woła jej imię. Oderwała się od kartki papieru
i odwróciła. W jej kierunku biegła grupka chłopaków z umięśnionym blondynem na
czele. Obrzuciła ich wyczekującym spojrzeniem, kiedy zdyszani prawie położyli
się na trawniku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Jestem Denis - powiedział na sam początek. - Serdecznie
zapraszam cię do siebie na zajebistą imprezę. Harley Street 12. Godzina
dwudziesta rozpoczęcie - zakończył uśmiechając się szeroko. Madi zaczęła
intensywnie myśleć. Nagle dopadło ją oświecenie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Ale nie będziesz ciągnąć mnie za kucyki? - wypaliła, szczerząc
swoje białe zęby. Widziała, jak twarz chłopaka zmienia się diametralnie.
Uśmiech wkroczył na jego, bądź co bądź, przystojną twarz. Momentalnie rzucił
się w jej ramiona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Davies! No to teraz nie
wyobrażam sobie tej imprezy bez ciebie! – krzyknął, ściskając dziewczynę z
całej siły tak, że łatwo łapała oddech. Zaśmiała się perliście. Zawsze
wiedziała, że Denis Mcmilan to wariat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;">- Dusisz<span style="font-family: "georgia" , serif;"> </span>– mruknęła po dłuższej chwili trwania w stalowym
uścisku. Poczuła, jak bardzo po woli zwalnia się, a zaraz później odzyskała
możliwość oddychania. Może nie mi<span style="font-family: "georgia" , serif;">ało być aż tak źle...</span><o:p><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><i><b><br /></b></i></span></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-12319670068696392332014-02-22T15:48:00.000+01:002016-10-14T22:39:50.676+02:00Chapter Five: “The danger posed by the possession of the dangers of passion is the most beautiful in the world.” <div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 14.0pt;">Rozdział
Piąty: “Zagrażenie, jakie niesie ze sobą pasja jest najpiękniejszym na świecie.”<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 14.0pt;">~*~</span></i></b></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">„[…]
istnieje wielka różnica między niebezpieczeństwem i strachem.”</span></i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">~Paulo
Coelho</span></i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">"Brida"</span></i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">____________________</span></i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-align: right;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">Zaparkowała moto<span style="font-family: "georgia" , serif;">cykl</span> w garażu, który - o dziwo - był
otwarty i z kurtką naciągniętą na głowę pobiegła w kierunku drzwi wejściowych. Nie chciała <span style="font-family: "georgia" , serif;">tam</span> być<span style="font-family: "georgia" , serif;">. Zdecydowanie wolał<span style="font-family: "georgia" , serif;">aby wrócić do swojego ukochanego pokoju, z<span style="font-family: "georgia" , serif;">najdują<span style="font-family: "georgia" , serif;">cego się w Mullingar, </span></span></span></span>ale nie miała innego wyboru. Mogła co prawda <span style="font-family: "georgia" , serif;">powłó<span style="font-family: "georgia" , serif;">czyć się jeszcze po <span style="font-family: "georgia" , serif;">Londynie, jednak </span></span>j</span>ej ubrania były zbyt mocno
przemoknięte<span style="font-family: "georgia" , serif;"> na zrealizow<span style="font-family: "georgia" , serif;">anie tego pomysł<span style="font-family: "georgia" , serif;">u</span></span></span>. Żałowała, że tak wiele czasu spędziła na cmentarzu. Mogła po prostu postawić znicz i sobie pójść, a ona płakała jak idiotka.<span style="font-family: "georgia" , serif;"> <span style="font-family: "georgia" , serif;">Z jednej strony t<span style="font-family: "georgia" , serif;">o dobrze, że nie rozbeczała si<span style="font-family: "georgia" , serif;">ę przy chłopakach. W końcu była to ostatni<span style="font-family: "georgia" , serif;">a rzecz, któr<span style="font-family: "georgia" , serif;">a podtrzymałaby opinię 'niegrzecznej dziewczyny', jaka już chyba na st<span style="font-family: "georgia" , serif;">ałę przyległa <span style="font-family: "georgia" , serif;">do niej w ich ocz<span style="font-family: "georgia" , serif;">ach. <span style="font-family: "georgia" , serif;">Na pewno wiedziała jedno - nigdy więcej nie mogła dop<span style="font-family: "georgia" , serif;">uścić do podobnej sytuacji. Miała wystarczająco dużo czasu na zaak<span style="font-family: "georgia" , serif;">limatyzowanie<span style="font-family: "georgia" , serif;"> się, <span style="font-family: "georgia" , serif;">musiała już tylko wrócić do p<span style="font-family: "georgia" , serif;">anow<span style="font-family: "georgia" , serif;">ania nad swoimi emoc<span style="font-family: "georgia" , serif;">jami.</span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Weszła do domu, starając nie trzasnąć za sobą drzwiami. Zdjęła z siebie skórę i trampki po
czym w tempie natychmiastowym, przesk<span style="font-family: "georgia" , serif;">akując co dr<span style="font-family: "georgia" , serif;">gi schodek<span style="font-family: "georgia" , serif;"> <span style="font-family: "georgia" , serif;">i robiąc to na palcach,</span></span></span></span> udała się do pokoju. Wyjęła z szafki ręcznik i zaczęła się rozbierać. Mokre ubrania rozłożyła na łóżku, zawinęła turban na obolałej głowie,
żeby z włosów nie leciała jej woda i ubrała suche dżinsowe,
podarte spodnie, biały T – shirt z motywem USA oraz czarną bluzę. Na bose stopy naciągnęła skarpetki. Na razie nigdzie szła, więc nie było sensu zakładać butów. Włosy zdążyły w
miarę przeschnąć, więc pozostawiła je rozpuszczone i wilgotne. N<span style="font-family: "georgia" , serif;">awet nie m<span style="font-family: "georgia" , serif;">iała się dla kogo stroić.</span></span></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">
Zeszła po schodach, kierując się do kuchni. Musiała się czegoś napić, bo
suche gardło zaczynało po woli doprowadzać ją do szaleństwa. Stanęła zdziwiona
w drzwiach. Czy ta piątka nie mo<span style="font-family: "georgia" , "serif";">gła</span> posiedzieć w innym domu, tylko u
Horana? W końcu każdy z nich miał swój własny, prawda? To nie <span style="font-family: "georgia" , "serif";">było nawet w najmniejszym calu</span> normalne. Nie potrzebwała nianiek, a już na pewno nie takich ich pokro<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ju. </span>Potrząsnęła głową i z obojętnym wyrazem twarzy podeszła do lodówki. Wyjęła z
niej swój ulubiony napój pomarańczowy, po czym skierowała <span style="font-family: "georgia" , "serif";">swoje kroki do wyjścia z pomieszczenia</span>. Nie miała
zamiaru przebywać z żadnym z nich<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> dłużej niż to było konieczne.</span> Nawet z Louisem. Choci<span style="font-family: "georgia" , "serif";">aż nie miała pojęcia, dlaczego pomyślała o ni<span style="font-family: "georgia" , "serif";">m. Był pewnie taki sam jak pozost<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ali, <span style="font-family: "georgia" , "serif";">a w przypływie współcz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ucia postanowić okiełznać rozwydrzoną<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, przyrodnią si<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ostrę przyjaciela. Jego niedocze<span style="font-family: "georgia" , "serif";">kanie; ona mu jeszcze pok<span style="font-family: "georgia" , "serif";">aże, jak rozwydrzona potr<span style="font-family: "georgia" , "serif";">afi być. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>Nie chciała mieć w tamtym momencie do czynienia z żadnym z nich<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, <i>a <span style="font-family: "georgia" , "serif";">już szczególnie z Louisem.</span></i></span></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- To teraz będziemy się
zupełnie ignorować? – zapytał sarkastycznie blondyn, przewracając przy t<span style="font-family: "georgia" , serif;">ym oczami</span>. Madeleine wzruszyła obojętnie ramionami, nie chcąc zaczynać zbędnej kłótni, żeby móc sobie po p<span style="font-family: "georgia" , serif;">rostu</span> stamtąd pójść. Jednak nie mogła
powstrzymać się tylko z wykonaniem jednego gestu. Nawet się nie odwracając
pokazała mu środkowy palec i w tempie
natychmiastowym, odprowadzona śmiechem pozostałych chłopaków, znalazła się w
swoim pokoju. Po raz kolejny, to ona wygrała i niech lepiej ten kretyn się
przyzwyczaja, bo tak będzie już zawsze. Nawet<span style="font-family: "georgia" , serif;">, jeżeli w tamtym momencie wyszła na kilkuletniego bachora.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><i>~*~</i></span><br />
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Godziny mijały w dosyć szybkim tempie i
wkrótce z czternastej zrobiła się dwudziesta pierwsza. Madi patrzyła niepewnie
przez okno. Deszcz cały czas padał. Z cichym westchnieniem na ustach podniosła
się z łóżka. <span style="font-family: "georgia" , serif;">Nadszed<span style="font-family: "georgia" , serif;">ł <span style="font-family: "georgia" , serif;">najwyższy czas, ab<span style="font-family: "georgia" , serif;">y</span></span></span></span> zbierać się, jeśli chc<span style="font-family: "georgia" , serif;">iała</span> zdążyć na<span style="font-family: "georgia" , serif;"> wyznaczoną godzinę</span>. Popatrzyła ni<span style="font-family: "georgia" , serif;">echętnie </span>w lustro<span style="font-family: "georgia" , serif;">, od r<span style="font-family: "georgia" , serif;">azu zauważając</span></span> swoje zmęczone, <span style="font-family: "georgia" , serif;">wymizerowane </span>odbicie. Zaczęła zastanawiać się, czy aby na pewno dobrze robi.
Przecież, jeżeli raz odpuści, to nic się nie stanie. Nawet ma wytłumaczenie;
niedawno została poszkodowana w dość poważnym wypadku, po którym przebywała w
dość długiej śpiączce. Na pewno nikt nie będzie miał jej tego za złe. Zacisnęła pięści. Nie
dałaby rady. Sumienie zjadłoby ją od środka, gdyby teraz, kiedy wie że są wyścigi,
zrezygnowała. I wyszłaby na podłego tchórza, a do tego nie <span style="font-family: "georgia" , serif;">mogła dop<span style="font-family: "georgia" , serif;">u</span>ścić.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> Splotła swoje włosy w warkocz, nałożyła na siebie
kurtkę, wzięła kluczyki i zaczęła powoli schodzić po schodach. Znajomi Nialla już dawno sobie poszli, ale sam zainteresowany cały czas oglądał telewizję. <span style="font-family: "georgia" , serif;">Na pewno chciał w ten sposób pilnować drzwi wejściow<span style="font-family: "georgia" , serif;">wych, Cerber. </span></span>Madeleine nie chciała, żeby ją zobaczył,
ponieważ wtedy musiałaby się mu tłumaczyć z tego gdzie idzie, a nie była w stanie na razie </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">wymyślić</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> żadnej wymówki. Wiązała już sznurówki w trampkach, kiedy coś przysłoniło jej światło. Zrezygnowana podniosła wzrok.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Zapomnij – mruknął
pod nosem blondyn. Stał oparty o ścianę, a światło żarówki utworzyło jasną aureolę dookoła jego głowy. Ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej. Szatynka uśmiechnęła się słodko, ignoruj<span style="font-family: "georgia" , serif;">ąc jego ostrzeg<span style="font-family: "georgia" , serif;">awcze i pełne złości spojrzenie,</span></span> po czym podniosła na równe
nogi i otrzepała niewidzialny kurz ze spodni. Oblizała usta, skupiając na nim wzrok.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Nie rozumiem, o co ci
chodzi. Idę się tylko przejść – powiedziała,wzruszając beztrosko ramionami i cofając się w kierunku drzwi. Już
naciskała klamkę, kiedy ponownie usłyszała głos przyrodniego brata. Naprawdę, chyb<span style="font-family: "georgia" , serif;">a nie myśl<span style="font-family: "georgia" , serif;">a<span style="font-family: "georgia" , serif;">ł, że zamierzała go posłuchać. C<span style="font-family: "georgia" , serif;">hy<span style="font-family: "georgia" , serif;">ba nie był aż tak naiwny.</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- W deszcz, na motorze,
ścigać się na nielegalnych wyścigach – zironizował, machając głową po każdym
wypowiedzianym słowie. Madeleine zrobiła minę urażonej dziewczyny, wysuwając
dolną wargę do przodu. Czuła się jak coraz większa idiotka. No cóż, po prostu zniżała się do poziomu swojego rozmówcy, chciał<span style="font-family: "georgia" , serif;">a być po prostu uprzejma w sto<span style="font-family: "georgia" , serif;">sunku do niego i nie sprawić, <span style="font-family: "georgia" , serif;">aby czuł się nie swoj<span style="font-family: "georgia" , serif;">o w towarzystwie kogoś <span style="font-family: "georgia" , serif;">mądrzejszego od siebie.</span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Skądże, jeszcze nie
zorientowałam się, kiedy takie fajne wydarzenia są w Londynie – fuknęła,
krzyżując ręce na wysokości piersi, chcąc go w ten sposób naśladować i jeszcze bardziej wkurzyć. Jeszcze chwila i naprawdę się spóźni, a nie
może do tego dopuścić.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Ale Malik zdążył i
zapewniam cię, że się na nich nie pojawisz<span style="font-family: "georgia" , serif;"> </span>– warkną.<span style="font-family: "georgia" , serif;"> Leine</span>, niewiele myśląc,
nacisnęła na klamkę, przy której się znalazła i wybiegła na zewnątrz, mocno trzaskając za sobą drzwiami, żeby opóźnić wyjście Nialla na zewnątrz.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Podbiegła szybko do swojego BMW. Założyła na głowę kask po czym z
prędkością światła usi<span style="font-family: "georgia" , serif;">adła na maszynę i</span> odjechała, ponieważ przyrodni chyba odzyskał zdolność trzeźwego myślenia, zorientował się co właśnie
zrobiła i zaczął zamykać bramę. Za późno. Zadowolona szatynka jechała już w
kierunku miejsca, gdzie po raz kolejny będzie mogła spełnić swoje marzenie. Wjechała
po woli w ciemną uliczkę, klnąc na czym tylko świat stoi. Pieprzony deszcz
dalej nie przestawał padać.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><i>~*~</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"> Jechała pomiędzy innymi zawodnikami,
którzy przyglądali jej się uważnie. Była nowa, a co za tym idzie musiała
udowodnić, że na tyle dobra, żeby się z nimi równać. Co by nie zrobiła jej
występ w dzisiejszych wyścigach jest obowiązkowy, bo następnym razem może się
już tutaj nie pokazywać. Stanęła obok faceta, z którym ostatnio wygrała i
zdjęła z głowy kask, nie zważając na to, że za chwilę będzie cała mokra.
Naciągnęła tylko kaptur na głowę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Witaj. Nie myślałem,
że pojawisz się u nas w taką pogodę – usłyszała, a na jego ustach rozciągnął się złośliw<span style="font-family: "georgia" , serif;">y </span>uśmiech, kiedy tylko na nią
popatrzył. Zauważyła Malika, który stał obok niego i przyglądał jej się
uważnie. Pokręcił przecząco głową, a jego ust<span style="font-family: "georgia" , serif;">a bezgłośnie poruszyły się układając <span style="font-family: "georgia" , serif;">w słow<span style="font-family: "georgia" , serif;">a "nie r<span style="font-family: "georgia" , serif;">adzę". </span></span></span></span>No cóż, jego ostrzeżenie nic nie dało. – Trasę znasz, jechaliśmy nią
wczoraj – dodał szybko mężczyzna, odwracając się przodem do startu. Ich rozmowa właśnie się skończyła.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">- Ja nigdy nie rezygnuję z własnej woli – odparła twardo, mając cichą nadzieję, że Zayn ją usłyszał i z powrotem założyła na głowę kask<span style="font-family: "georgia" , serif;">;</span> ruszyła
w kierunku, gdzie na linii startu ustawiło się kilka motorów. Widać, że pogoda
zniechęciła wiele osób. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ma<span style="font-family: "georgia" , "serif";">deine's POV</span></span></span></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> <i>Znów
to samo. Za chwilę po raz kolejny miałam szansę spełnić swoje marzenia. Każdy wyścig nimi był; to sz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ale</span>ństwo nie miało końca. Popatrzyłam uważnie w prawo i lewo na moich przeciwników.
Same chłopaki, żadnej dziewczyny.<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> Uśmiechnęłam się pod nosem, uświadam<span style="font-family: "georgia" , "serif";">iając sobie jak wi<span style="font-family: "georgia" , "serif";">elką pora<span style="font-family: "georgia" , "serif";">żką <span style="font-family: "georgia" , "serif";">miało być dla ni<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ch moje zwycięstwo.</span></span></span></span></span></span> Dostrzegłam Malika, pochylającego się nas swoim motocyklem. Cały czas patrzył na mnie spod ściany jednego z budynków, a ja odniosłam wrażenie, że planuje mi w ten spo<span style="font-family: "georgia" , "serif";">sób wypalić dziurę w plec<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ach</span></span>. On nie ryzykował i nie dziwiłam mu się. Gdyby miał wypadek, cały świat by się o tym dowiedział i policja miałaby używanie na tym miejscu. A może on nigdy się nie ścigał. Mo<span style="font-family: "georgia" , "serif";">że po pros<span style="font-family: "georgia" , "serif";">tu prz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ychodził <span style="font-family: "georgia" , "serif";">poobserwować. Cóż... Nie <span style="font-family: "georgia" , "serif";">powinno mnie to <span style="font-family: "georgia" , "serif";">o<span style="font-family: "georgia" , "serif";">bchodzic i wcale tak nie było.</span></span></span></span></span></span></span></i></span><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Pochyliłam się nieznacznie i zacisnęłam dłonie na kierownicy, kiedy jakaś dziewczyna podniosła do góry rękę z
przemokniętym, czarno - białym materiałem. To nie był taki sam wyścig, jak w
Mullingar. W Londynie byłam nowa; nie znałam ludzi, z którymi dane mi było konkurować, a trasę
przejechałam tylko raz. Powoli zaczynałam żałować, że dzień wcześniej nie zmierzyłam się z nią jeszcze przynajmniej kilkakrotnie. Nie było to zbyt profesjonalne zachowanie z mojej
strony.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Zwolniłam
wszystkie zahamowania, kiedy flaga opadła na mokry od deszczu asfalt. Od razu
poczułam, jak moja tylna opona zaczyna tańczyć, jednak udało mi się ją dosyć
szybko opanować. Zauważyłam dwóch zawodników, którym się ta sztuka nie udała i rozłożyli się na ziemi. Uśmiechnęłam się w swój charakterystyczny sposób; frajerzy.
Przyspieszyłam, wymijając jednego z pozostałych, a po dwóch sekundach znalazłam
się już na prowadzeniu. Jak dla mnie – sami nowicjusze.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Zbliżaliśmy się
do zakrętu, a ja z oddali zauważyłam światła samochodu. Moje oczy od razu
rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów, a źrenice pomniejszyły. Wszystkie
wspomnienia wróciły w jednym momencie. Potrząsnęłam głową, kiedy poczułam lekki
podmuch po lewej ręce. Szlag, wyprzedził mnie! Już chciałam dodać gazu, żeby
znów stać się liderem wyścigu, ale przeszkodziła mi odległość. Weszłam gładko w
zakręt, przez co spadłam na trzecie miejsce. Kurwa. I to wszystko przez jedno
głupie wspomnienie. Muszę się go jak najszybciej pozbyć i wrócić do normalności, bo w ten sposób mogę wygrać jedynie bilet na samo dno.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Zebrałam się w
sobie po czym zaczęłam walczyć o to, co moje. Udało mi się, chociaż muszę
przyznać, że nie było to wcale takie
łatwe. No cóż, niechętnie stwierdzam wyższość zawodników z Londynu nad tymi z
Mullingar. Zacisnęłam zęby, kiedy po raz drugi musiałam odzyskać panowanie nad
BMW. Zjechałam nieznacznie w prawo, w ostatnim momencie blokując kolesiowi
drogę, do wyminięcia mnie. Spadaj na drzewo frajerze. Weszłam w przed ostatni
zakręt.</span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Na moją twarz
wkroczył grymas. Zdecydowanie trzeba zacząć składać na nową maszynę, a jak na
razie wymienić co nieco. Tak, moje BMW dużo ze mną przeszło i pewnie
nigdy go nie oddam, ale żeby cokolwiek znaczyć na nielegalnych wyścigach trzeba
mieć sprzęt, który może dorównać przeciwnikowi. Mój się zestarzał i nie zawsze
daje radę. Na przykład teraz; gdyby nie mój refleks mogłabym sobie odpuścić na
starcie, jak tych dwóch kolesi.</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Wyszłam z zakrętu
i podniosłam głowę. Ostatnia prosta. Przyspieszyłam, na ile tylko mogłam,
starając się, żeby nikt mnie nie wyprzedził. Widziałam ludzi, stojących na
linii mety. Już tak blisko, jeszcze tylko kilka sekund. Musi mi się udać!</span></i><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~*~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> </i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> I udało się. Madeleine, z zaciśniętymi
powiekami, przekroczyła linię mety, jako pierwsza. Co prawda, od drugiego
miejsca dzieliło ją tylko kilka setnych sekundy, ale to tylko umacniało jej
pozycję lidera dzisiejszego wieczoru. Uśmiechnęła się do siebie, odchylając
głowę do tyłu i nie zdejmując kasku. Gdziekolwiek by nie była i z kim musiała
się zmierzyć – zawsze będzie najlepsza w tym, co robi. To pasja właśnie dodaje jej skrzydeł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Poczuła delikatny uścisk na prawym
ramieniu, który przywrócił ją do rzeczywistości. Ściągnęła kask i zasłoniła
głowę kapturem, odwracając się do osoby, której dłoń cały czas jej dotykała.
Zauważyła tam szczerzącego się faceta, z którym ostatnio miała przyjemność
wygrać. Widać było, że jest zadowolony z jej przejazdu. Uśmiechnęła się do
siebie. Wystarczyło, że Madeleine znów spełniła swoje marzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Całą drogę powrotną do domu czuła się
przez kogoś śledzona. Dobrze wiedziała, że tą osobą był Zayn. Najwyraźniej
Horan nie mógł znieś myśli, że po raz kolejny okazała się lepszą od niego i
sprawił jej niańkę w postaci Mulata na dwóch kółkach. Zazgrzytała zębami. On
nie miał prawa wtrącać się w jej życie. Dała mu znak ręką, żeby zjechał na
pobocze, a sama zrobiła to samo. Po chwili pojawił się przy niej szatyn. Zdjęła
kask i obrzuciła go badawczym spojrzeniem, kiedy wykonywał tę samą czynność, co
ona przed sekundą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Horan? – zapytała
prosto z mostu, wyciągając paczkę papierosów. Szybko odpaliła jednego,
wyczekując niecierpliwie na odpowiedź. Nie podniosła n<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a niego na początku wzroku. P<span style="font-family: "georgia" , "serif";">rzyglądała się uważnie swoim butom, jakby były cennym dziełem sztuki.</span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Byłem tam z własnej
woli, on mnie tylko poprosił, żebym robił w razie czego za twoją ochronę. Nie
miej mu tego za złe. On naprawdę chce, żeby wasze relacje się poprawiły –
powiedział Mulat po chwili zastanowienia, zaciskając niepewnie usta w wąską
kreskę. Madeleine w odpowiedzi zaśmiała się kpiąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Jeżeli na każdym kroku
będzie podstawiał mi niańkę i wyzywał, to nie życzę sukcesów pod tym względem.
– sarknęła, zaciągając się dymem. O tak, to zdecydowanie uspokaja. Przymknęła
oczy, odchylając do tyłu głowę. Jeszcze chwilę i chyba uda jej się opanować
nerwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Boli go to, że z Louis
‘em rozmawiasz normalnie, a na niego warczysz. – wypalił Zayn. Dziewczyna od
razu popatrzyła na niego z żądzą mordu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Odpłacam się pięknym
za nadobne. – warknęła. Zgasiła niedopałek, po czym wsiadła na motor i
pojechała w kierunku tymczasowego miejsca zamieszkania. Tak swoją drogą, to
musi jak najszybciej znaleźć coś swojego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Brama była otwarta, a w salonie świeciło
się światło. Zaklęła pod nosem. Czy ten pajac nie potrzebuje przypadkiem snu?
Zaparkowała maszynę w garażu, zamknęła wejście i udała się w kierunku drzwi
wejściowych. Wdech, wydech i mogła wejść. Przywitał ją blondyn z tajemniczym
wyrazem twarzy, opierając się o framugę. Nie odzywał się, tylko zlustrował ją
dziwnym wzrokiem. Wzruszyła ramionami, wyminęła go i pognała do swojego pokoju.
Tam zdjęła z siebie mokre ubrania, przebrała w suche piżamy i od razu padła
zmęczona na poduszki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Panie Boże, niech w końcu moje życie będzie normalne. <o:p></o:p></span></i></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-55666500864610337282014-02-15T18:38:00.001+01:002016-07-18T23:00:15.127+02:00Chapter Four: “Passion and dreams have one thing in common - both are associated with dreams."<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 14pt;"><i><b>Rozdział Czwarty: „Pasja i sny mają jedną wspólną cechę – oba są związane z marzeniami.”</b></i><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 14pt;"><i><b>~*~</b></i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">~ Paulo Coelho<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> „Alchemik”<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">_________________</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: start;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Ciche sapnięcia i jęki, wydobywające się z gardła Madeleine, przerywały ciszę panującą w jej tymczasowym pokoju. Dziewczyna przewracała się nerwowo z boku na bok i wędrowała nieświadomie po całym łóżku. Jej powieki zacisnęły się na tyle, na ile mogły, a dłonie ściskały kołdrę. Knykcie w dłoniach pobielały, a na całym ciele pojawił się lepki pot, spowodowany wysiłkiem. Jej włoski na karku skleiły się, a włosy rozsypały po poduszkach. Po policzkach Madie nieustannie spływała duża ilość łez. Śniły jej się szczęśliwe wspomnienia, których już nigdy nie dane jej było przeżyć. Stały się koszmarem, z którym nie była w stanie walczyć.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> <i>Ciemnowłosa czternastolatka siedziała na kanapie w salonie i wraz z rodzicami oglądała komedię familijną, którą udało im się znaleźć na przypadkowym kanale telewizyjnym. Dziewczyna śmiała się głośno i uśmiechała się szeroko, jednak nie z powodu beznadziejnie nakręconego filmu. Rodzice co chwilę rozśmieszali ją i siebie nawzajem. Wygłupom nie było końca. Madeleine nie mogła chcieć nic więcej do szczęścia. Przynajmniej w tamtym, dość krótkim momencie.<o:p></o:p></i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Jednak szczęśliwe chwile mijają znacznie szybciej niż byśmy tego pragnęli. Mama czternastolatki podniosła się z kanapy i rzucając za sobą szybkie 'za chwilę', opuściła pomieszczenie. Madie, nie chcąc przerywać zabawy, zaczęła dźgać ojca po żebrach, co ze względu na jego łaskotki, sprawiało jej ogromną przyjemność. Śmiała się głośno, kiedy mężczyzna przyszpilił ją swoim ciałem do kanapy i odwdzięczył się tym samym, nie zwracając większej uwagi na małe piąstki, które okładały go po całym ciele. Wszystko to trwało nawet, kiedy mama dziewczyny wróciła i usiadła obok. Jednak coś było nie tak, jak jeszcze kilka minut wcześniej.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Kobieta miała chwiejny krok, nie mogła utrzymać równowagi. Głowę spuściła, wzrokiem uważnie śledząc podłogę. Ojciec szatynki od razu zrozumiał, o co chodzi. Kazał jej natychmiast wyjść i zamknąć się w swoim pokoju. Madeleine wiedziała, co zaraz nastąpi. Zbyt dużo razy musiała się z tym zmierzyć w przeszłości. Zacisnęła drobne dłonie w pięści, walcząc ze łzami i udała się w kierunku wskazanym przez tatę. Drzwi pozostawiła otwarte i usiadła na podłodze, skulając się w kłębek. Chciała słyszeć każde słowo, jakie padnie, kiedy rodzice znów będą się kłócić. Czuła się, jakby wszystkie wulgaryzmy i wyzwiska padały pod jej adresem, a przecież tak naprawdę nie była niczemu winna.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Madeleine krzyknęła głośno, kiedy w jej głowie echem odbiły się słowa, wyrzucane przez małżeństwo. Każde jedno wyzwisko, każdy jeden atak wywiercał jej dziurę w pamięci i sprawiał, że miękkie serce pękało od nowa. Rzuciła się w pościeli, a do jej twarzy przykleiło się jeszcze więcej włosów. Chciała się obudzić, po prostu otworzyć oczy i przesiedzieć resztę nocy na oknie. Albo wymknąć się z domu i pójść na długi, kilkugodzinny spacer. Niestety, pierwszy koszmar był dopiero początkiem ciężkiej nocy, jaką przed sobą miała.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> <i> Dwa miesiące później siedziała już na jednym z plastikowych krzesełek w korytarzu sądowym. Za dużymi, drewnianymi drzwiami odbywała się rozprawa rozwodowa jej rodziców. Psycholog, zajmująca miejsce obok niej, nie pozwoliła dziewczynie zeznawać. Madeleine nawet nie chciała. Chociaż była tak młoda, czuła się emocjonalnym wrakiem człowieka. Nie odczuwała już żadnych uczuć. W jej wnętrzu pozostawała niesamowita pustka, której już nikt ani nic najprawdopodobniej nigdy więcej miał nie wypełnić.<o:p></o:p></i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Kiedy drzwi się otworzyły Madeleine nie mogła się powstrzymać i chciała podbiec do matki, która wyszła jako pierwsza. Już miała rzucać się w jej ramiona, ale w ostatnim momencie poczuła, jak ktoś łapie ją w pasie. Zaczęła się wyrywać, szarpać i piszczeć, po jej policzkach poleciały pierwsze, a potem kolejne łzy, ale to nic nie dawało. Żelazny uścisk kogoś z tyłu nie pozwalał dziewczynie nawet zbliżyć się do płaczącej matki. Kobieta spuściła głowę i pomachała swojej córce po czym odwróciła się niechętnie i udała w stronę wyjścia. Z ust Madi wypływały coraz głośniejsze błagania o pomoc, o to, żeby jej ukochana mama odwróciła się i zabrała ją z tego okropnego miejsca, żeby razem z tatą wrócili do domu, włączyli bzdurny film i oglądali go, nie zastanawiając się nad niczym, ale jej wysiłki były były zupełnie daremne. W pewnym momencie w jej czekoladowych oczach pojawiły się czarne plamy, przysłaniające świat. Usłyszała tylko wołanie jej imienia z oddali, a później nie widziała nic. Zemdlała.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Przebywając nieustannie we śnie nie zauważyła, jak do pomieszczenia wszedł rozeźlony blondyn. Jego pokój znajdował się za ścianą i słyszał każdy jeden pisk, krzyk, czy nawoływanie o pomoc. Nie obchodziło go to w tamtym momencie, że jego przyrodniej siostrze mogło się stać się coś złego. Miał zamiar obudzić ją w jeden z najbrutalniejszych sposobów, jaki zna, żeby w końcu zamknęła się i dała mu normalnie spać.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> Jednak, kiedy otworzył drzwi i zobaczył, co dzieje się z ciemnowłosą dziewczyną, zamarł w pół kroku, a wszystkie myśli zniknęły z jego przerażonego umysłu. Prawie cała pościel została skopana na podłogę, blade ciało dziewczyny miotało się na wszystkie możliwe strony,wyginając pod różnymi, dziwnymi kątami, a z jej ust wydobywały się pojedyncze błagania, </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">stłumione</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> niemalże natychmiast przez kolejne krzyki. Nie wiedział, co ma zrobić. Musi zadzwonić po Liam 'a. Tak, on na pewno coś wymyśli. To jedyny rozsądny pomysł. Chłopak wyszedł szybko z pomieszczenia, żeby znaleźć swoją komórkę.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> <i>Na początku nie wiedziała, gdzie jest. Znajome, aczkolwiek jednocześnie obce ściany wydawały się z niej drwić, kiedy siedziała na podłodze, cała zapłakana, w przepoconej piżamie i płakała jak przestraszone dziecko. Po dłuższym zastanowieniu i próbie opanowania swoich emocji, stwierdziła że to jej stare mieszkanie w Londynie, z którego wyprowadziła się z ojcem do Mullingar, do jego nowej partnerki. Na samą myśl o tym, jak szybko znalazł sobie zastępczynię za mamę wstrząsnął nią dreszcz obrzydzenia do niego. Tak, właśnie od tego czasu stała się niemiła, przestała dopuszczać do siebie ludzi i zamknęła w sobie. Nie potrafiła inaczej bronić się przed rzeczywistością, która z uporem maniaka przypominała jej o rozwodzie dwóch, najważniejszych osób w życiu.<o:p></o:p></i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Zaintrygowana hałasem, który przerwał jej smętne rozmyślania, udała się w kierunku łazienki, z której one dochodziły. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać - w końcu zawsze mogła trafić na jakiegoś seryjnego mordercę, albo gwałciciela. Spróbowała chwycić jakąś ciężką figurkę, stojącą w salonie. Jednak z przerażeniem stwierdziła, że jej dłoń przenika przez przedmiot. Pisnęła zdziwiona i sięgnęła po kryształowy wazon, stojący niedaleko telewizora. Kiedy to również nie przyniosło zamierzonego efektu, odskoczyła na bok, prosto na ścianę. Ku jeszcze większemu przerażeniu dziewczyny ona również nie stawiała jej żadnego oporu. Zaczęła machać przez nią rękami. Potrząsnęła po chwili głową, żeby jako taka świadomość do niej wróciła. Zapanowała nad sobą i wolnym krokiem zaczęła przemieszczać się po mieszkaniu.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Udała się w kierunku łazienki i niepewnie "przeniknęła" przez drzwi, domyślając się, że nie będzie miała szans, kiedy spróbuje pociągnąć za klamkę. To, co zobaczyła wewnątrz pomieszczenia sprawiło, że łzy po raz kolejny tej nocy zapiekły ją w oczy. Jej mama leżała na podłodze, oczy miała zamknięte, a dookoła niej było pełno krwi. Madeleine zakryła usta dłonią. Kobieta nie żyła. Nawet nie musiała podejmować marnej próby w wyczuciu jej pulsu na szyi czy porozcinanych nadgarstkach.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Poczuła uścisk na ramieniu. Pisnęła przerażona, odwracając się do tyłu. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Za nią stała jej rodzicielka we własnej osobie; a może raczej we własnym duchu. Kobieta uśmiechała się do niej uspokajająco. Madi tak dobrze znała ten uśmiech, tęskniła za nim. Serce zaczęło mocniej łomotać w jej piersi.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Wszystko, co tutaj widzisz jest prawdą - zaczęła spokojnie zjawa, czułym spojrzeniem wodząc po bladej s przerażenia twarzy córki. - Nie żyję. Pogrzeb odbył się całkiem niedawno. Zgaduję, że ojciec ci o tym nie powiedział - chociaż nie było to potrzebne, Davies pokręciła przecząco głową. - Jednak nie po to tutaj jesteś, w swoim koszmarze. Chciałam ci tylko powiedzieć, żebyś otworzyła się na ludzi, którzy naprawdę chcą ci pomóc. Może ci się to wydawać absurdalne, ale wszyscy ci, którzy cię teraz otaczają są dla ciebie jak rodzina. Przekonasz się o tym z czasem - aksamitny głos kobiety nieoczekiwanie zadziałał jak miód na jej popękane serce. - Mną się nie przejmuj, a twoja macocha jest naprawdę wspaniałą kobietą. Zaufaj jej dla mnie – po chwili obrazy zaczęły się rozmywać, a Madeleine poczuła się, jakby bardzo powoli zaczęła opadać w czarną, bezkresną odchłań, opatulającą jej ciało jak ciepły koc, chroniący przed zimnem.<o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Dwójka chłopaków siedziała w pokoju Madeleine i przyglądała się jej z uwagą. Nic nie było w stanie wyrwać jej z głębokiego koszmaru. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że się nie martwią, ponieważ w takich sytuacjach jest to po prostu niemożliwe. Chcieli, żeby ta mordęga w końcu się skończyła, bo dziewczyna może długo tego nie wytrzymać. Już od kilku minut, kiedy przestała krzyczeć, tylko rzucała się na wszystkie strony, mieli wrażenie, że zaczyna powoli opadać z sił.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Nagle szatynka z głośnym krzykiem poderwała się do pozycji siedzącej. Jej oczy były szeroko otwarte, a dłonie zaciśnięte na pościeli tak, że aż dziewczynie na powrót pobielały kostki. Zaczęła rozglądać się nerwowo dookoła, by po chwili spojrzeć na swoje dłonie, szybko odrywając je od prześcieradła. Dopiero wtedy zorientowała się, że ktoś się jej przygląda. Niewiele myśląc poderwała się z łóżka i pobiegła w kierunku łazienki, w ostatnim momencie zamykając wejście od środka. Słyszała, jak dobijają się do niej, ale zupełnie to zignorowała.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Stanęła przy umywalce, na której oparła trzęsące się dłonie. Licząc w myślach do dziesięciu usiłowała uspokoić nierówny i urywany oddech. Łez, które żłobiły ścieżki w jej bladych policzkach, nawet nie starała się powstrzymywać; wiedziała, że i tak nic by to nie dało. Podniosłą po woli głowę do góry. Wyglądała żałośnie. Zapuchnięte oczy i skołtunione włosy w cale nie dodawały jej uroku, a nawet ujmowały go. Bez żadnych skrupułów mogła porównać się do czupiradła z niskobudżetowego horroru.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Zacisnęła na chwilę powieki, ale był to duży błąd. Od razu zaczęły przewijać jej się przed oczami wszystkie obrazy z dzisiejszych koszmarów. Nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na całe gardło. Czuła, jak zaczyna ją boleć i słyszała coraz mocniejsze pukanie w drzwi. Jednak nie przestawała; musiała w jakiś sposób wyładować emocje. Czuła, że zaraz wybuchnie od środka, jeżeli nie zadziała w żaden sposób.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Madeleine, bo </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">wyważymy</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> drzwi! – usłyszała głos. Nie wiedziała, czyj to, bo nie rozróżniała ich jeszcze aż tak dobrze. Ale to nie było ważne, ich ostrzeżenia się nie liczyły. Oni oboje zupełnie nic nie rozumieli.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> W końcu zapanowała cisza, przerywana tylko jej ciężkim oddechem. Nie z powodu groźby, tylko dlatego, że nie dawała już rady. To było za mało. Musiała jeszcze coś zrobić, bo wszystkie emocje rozerwą ją od środka. Jej wściekły wzrok znów padł na szkło, znajdujące się przed nią. Niewiele myśląc uderzyła prosto w lustro, które natychmiast roztrzaskała się z hukiem i opadło w kawałkach na kafelki. Madeleine pisnęła przerażona, kiedy kilka odłamków przebiło jej delikatną skórę na prawej dłoni. Jęknęła cicho, upadając na kolana. Łzy znów pociekły po jej policzkach, płynąc po starych śladach. Krew obficie spływała po jej nadgarstku, kapiąc na podłogę i tworząc na niej szkarłatne plamy, kontrastujące z bielą posadzki. Zupełnie tak jak w koszmarze - poszarpana skóra i czerwona ciecz, plamiąca wszystko dookoła. Pokręciła głową, szlochając głośno. To wszystko zaczynało dziać się naprawdę.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i>~*~</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i><br /></i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Usłyszeli huk po drugiej stronie drzwi. Liam gestem ręki kazał swojemu przyjacielowi się odsunąć, po czym z całej siły uderzył barkiem w drewniany przedmiot. Ten jednak tylko ledwo drgnął. Zacisnął powieki, kiedy poczuł rwący ból w miejscu, gdzie zderzył się z twardą powierzchnią. Popatrzył na przerażonego Niall ‘a. Przyjaciel nie mógł mu pomóc, w końcu niedawno udało mu się wyleczyć złamaną rękę.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Dzwoń po Malika, sam sobie z tymi drzwiami nie poradzę – zakomunikował. Blondyn tylko gorliwie pokiwał głową i trybie natychmiastowym udał się po swój telefon. Kilka kolejnych minut, przez które musieli czekać na </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">Mulata</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> dłużyła im się niemiłosiernie.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><i>~*~</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><i><br /></i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Patrzyła na swoją krew, która niesamowicie ją w tym momencie zafascynowała. Wyglądała zupełnie jak ta, która wypływała z martwego ciała matki. Nie wiedziała, dlaczego, ale chciała zobaczyć jej jeszcze więcej. Kierowana dziwnym impulsem wzięła do ręki jeden z większych odłamków potłuczonego szkła i przejechała nim kilka razy po całym przedramieniu. Niemalże czuła, jak czerwona ciecz wypływa z niej i staje się jej coraz mniej. Zaczęła oddychać coraz ciężej. Czarne plamy przysłoniły jej widok. Miała wrażenie, że za moment zemdleje. Albo umrze.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Usłyszała głośny huk. Drzwi do łazienki momentalnie się otworzyły, a ona niezauważenie odrzuciła kawałek szkła przed siebie. Albo sam wypadł z jej palców. Czuła jak zaczyna osuwać się na ziemię. Czy zniszczone lustro bardzo pokiereszuje jej zapłakaną twarz?<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Matko boska – jęknął przerażony Naill i od razu wyszedł. Madeleine domyśliła się, że idzie po apteczkę, żeby opatrzyć jej rękę. Jednak ona nie chciała, żeby krew przestała płynąć. Była taka niesamowita, kiedy opuszczała jej ciało. Nawet jeżeli powoli zaczynała przestawać to odczuwać. Oczami wyobraźni widziała siebie, jak leży na podłodze, a dookoła niej pojawia się coraz więcej krwi.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> Poczuła, jak czyjeś silne ręce podnoszą ją delikatnie do góry. Nie protestowała, ale i nie zamierzała współpracować. Jej wzrok był zupełnie pusty, a twarz wyprana z uczuć. Resztka świadomości podpowiadała, że ktoś, kto ją niesie schodzi ze schodów, a następnie kładzie na kanapie w salonie. Jeszcze nigdy nie czuła się tak dziwnie. Jakby na świecie nie istniały emocje; wyłącznie obojętność. Popatrzyła na </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">Mulata</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">, który obserwował jej zakrwawioną dłoń. Chciała wyrwać ją z jego uścisku, ale nie miała na to siły. Zamknęła oczy, nie chcąc widzieć już nic więcej.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Co cie w ogóle podkusiło, żeby stłuc to cholerne lustro? – warknął Naill, kiedy jeden z trójki chłopaków opatrywał rany na rękach Madeleine. Zignorowała zarówno pytanie, jak i wściekłość, która buzowała w ciele blondyna. Nie miała wystarczająco dużo sił na kłócenie się z nim. Równomierne pulsowanie w skroniach zapowiadało przerażająco mocny ból głowy.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Wiesz, że moja mama nie żyje – stwierdziła cicho, nawet na sekundę nie otwierając oczy, żeby popatrzeć na przyrodniego brata. Odpowiedziała jej głucha cisza. Zaśmiała się sarkastycznie, niemalże jak szaleniec, odchylając głowę do tyłu. Tak naprawdę nie wiedziała sama, co ją rozbawiło. Od tak, poczuła potrzebę okazania fałszywego szczęścia, a ona wszystkie swoje potrzeby zaspokaja. Czuła, jak siły powoli zaczynają wracać do jej ciała. Jakby to wszystko było zależne od krwawienia, które zostało zatamowane, a krew wznowiła krążenie.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Kiedy opatrunek na dłoni został już założony jej śmiech uciął się w momencie, a na twarz wstąpił grymas wściekłości. Dlaczego wszyscy tak bardzo chcieli ukryć przed nią fakt śmierci jej najukochańszej matki. Poderwała się z kanapy i w dwóch zamaszystych krokach znalazła przy blondynie. Miała teraz zamiar pokazać mu, jak bardzo jest zła. Załapała go za koszulę, nie zważając na rwący ból pokaleczonej dłoni i przycisnęła do ściany. Zdziwiony nawet nie zdążył zaprotestować. Nie spodziewał się, że będzie miała na tyle siły. Zwłaszcza po tym, co nie tak dawno przeżyła.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Czy wy wszyscy myślicie, że jak nie dowiem się od was, to już nikt mi tego nie powie?! – zaczęła, patrząc prosto w niebieskie oczy Niall‘a. Nie zamierzała teraz się oszczędzać. – Otóż wyobraźcie sobie, że jesteście wszyscy w wielkim błędzie! Chciałam również zakomunikować, że , uwaga tutaj niespodzianka, ja również mam uczucia! Zadziwiające, prawda?! – zakpiła, a na jej twarz wkroczył charakterystyczny dla niej uśmiech. – Wiesz co? Pieprze ciebie, pieprze ojca, pieprze twoją matkę! Możecie robić sobie, co chcecie, nawet być jedną wielką, szczęśliwą, kochającą się kurwa rodzinką! Ja nie biorę w tym udziału! Odpierdolcie się ode mnie! – wykrzyczała, co leżało jej na sercu, puściła koszulę chłopaka i udała się do swojego pokoju.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> Zatrzasnęła za sobą drzwi z myślą, że musi się stąd jak najszybciej wynieść. Wyjęła z, nierozpakowanej jeszcze torby, podarte na kolanach spodnie, biały </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">T-shirt</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> i czystą bieliznę. Udała się w kierunku łazienki i zamknęła od wewnątrz. Może tym razem nie wyciągnął jej stąd siłą. Zdjęła z dłoni opatrunek, nie zważając na to, że przed chwilą został założony i najpewniej z ręki dalej leci jej krew. Rozebrała się i wzięła szybki prysznic. Zignorowała pieczenie ran, kiedy rozprowadzała szampon po włosach. Teraz liczyło się tylko to, żeby jak najszybciej wyjść z tego domu.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Ubrana w dżinsowe spodnie i białą koszulkę, z wysuszonymi włosami weszła z powrotem do pokoju.. Zabandażowała z powrotem całe przedramię. Założyła trampki i skórzaną kurtkę. Do jednej kieszeni wsadziła telefon, a do drugiej portfel z kartą do konta tatuśka. To jedyne, do czego jej się na razie przydał, chociaż i tak swoich pieniędzy po wyścigach miała więcej; ale nikt nie musiał tego wiedzieć. Zbiegła po schodach. W salonie nie było już dwóch poprzednich gostków, ale na białej kanapie siedział Louis i starał się pocieszyć blondyna. Kiedy zauważył, że mu się przygląda od razu poderwał się z miejsca i podszedł do szatynki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Gdy był na wyciągnięcie ręki odruchowo postawiła krok w tył. Nie ufała mu już tak bardzo, jak na początku. Nikomu z bandy tych popaprańców już nie ufała. Równie dobrze każdy z nich mógł wiedzieć, że jej mama nie żyje. Obrzuciła go badawczym spojrzeniem, a szczególnie szeroki uśmiech. Śmiał się z niej?<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Nie będę cię zatrzymywał, tylko zapisz sobie mój numer telefonu – powiedział, podnosząc ręce do góry, jakby chciał pokazać, że nie kłamie i jest niewinny. Uniosła wysoko brew i machnęła na niego lekceważąco ręką.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- A niby po co mi on? – warknęła, nie zważając na uprzejmość. Lou jednak w cale nie poczuł się urażony. Wiedział, w jakim stanie jest szatynka i nie zamierzał jeszcze bardziej jej drażnić.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Tak na wszelki wypadek – wyszczerz na jego twarzy powiększyłby się dwukrotnie, ale było to anatomicznie niemożliwe. Madi podała mu niepewnie swoją Nokię Lumię i obserwowała, jak zręcznie skacze palcami po dotykowym ekranie. Wyrwała mu go nieuprzejmie z rąk, kiedy skończył i wymaszerowała z domu. Stanęła przy swoim motorze i rozejrzała się uważnie dookoła. Nikt na nią nie patrzył. Otworzyła schowek w motorze i wyjęła z niego paczkę papierosów. A miała rzucić. No cóż, właśnie na takie sytuacje ją zachowała.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://31.media.tumblr.com/5cc0063d97f59b00c2c67fcca0b38fad/tumblr_n043nr7Kbu1t0z3kqo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/5cc0063d97f59b00c2c67fcca0b38fad/tumblr_n043nr7Kbu1t0z3kqo1_250.gif" /></a><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Przystawiła pudełko do ust i wyjęła jednego, po czym odpaliła go i zaciągnęła się dymem. Miała głęboko w poważaniu, czy popieprzony Boys Band jej braciszka na to patrzy. Nic im do tego, co robi. Oparła się o maszynę i po raz kolejny wciągnęła nikotynę do płuc. Tak, brakowało jej tego. Poczuła, jak ktoś szturcha ją w ramię. Odwróciła się niechętnie i zobaczyła Mulata, który był tutaj jakieś półtorej godziny wcześniej.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Masz ognia? – zapytał, pokazując białego papierosa, trzymanego w dłoni. Popatrzyła na niego, podnosząc jedną brew najwyżej, jak to tylko możliwe, ale zrobiła to, o co poprosi; odpaliła mu fajkę. – Tak w ogóle jestem Zayn – powiedział, wyciągając w jej kierunku dłoń. Uścisnęła ją, po czym szybko odsunęła się od niego.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://24.media.tumblr.com/14b359ed7bb7dcc183da39af06cc2c39/tumblr_n0436vQ7uf1t0z3kqo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/14b359ed7bb7dcc183da39af06cc2c39/tumblr_n0436vQ7uf1t0z3kqo1_250.gif" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Pewnie wiesz, ale mam na imię Madeleine – odparła. Odchyliła głowę do tyłu i wypuściła dym z płuc, rozkoszując się jego widokiem. – Tak na marginesie. Gadam z tobą normalnie tylko dlatego, że papierosy działają na mnie uspokajająco – mruknęła, trwając cały czas w takiej samej pozycji.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;">- Zdaję sobie z tego sprawę – zaśmiał się ciemnowłosy. Obserwował dokładnie, jak zgniata w palcach peta i wyrzuca go za siebie. Doskonale wiedział, że robi to dlatego, że znajduje się na terenie posiadłości Niall‘a.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Nic nie mówiąc usiadła na motocyklu i odjechała w kierunku najbliższego supermarketu. Po drodze naszły ją przemyślenia. Nie lubiła tego, ale wiedziała, że nie pozbędzie się tych wszystkich myśli z głowy. Dzisiaj piętek; wyścigi. Nie miała zamiaru z nich rezygnować, a nawet potrzebowała tego, jak najszybciej. Zastanawiała się, czy aby nie wrócić do domu dopiero po ich zakończeniu. A może najlepiej, żeby tak wyglądał od teraz każdy jej dzień. Wstaje rano, wychodzi, wraca wieczorem. Nie, raczej nie ujdzie, bo za tydzień rozpoczęcie roku, a ona naprawdę chce skorzystać z tych studiów. Niech się na cokolwiek przyda jej wyjazd do tego więzienia. Ale z drugiej strony, kto powiedział, że będzie musiała wracać od razu po zakończeniu zajęć?<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Zaparkowała pod sklepem i weszła do środka, po drodze zdejmując kask z głowy. Od razu skierowała się do alejki ze zniczami. Wybrała jeden, czerwony, nieduży. Przecież nie liczy się rozmiar, tylko gest. Udała się od razu do kasy, nie chciała nic więcej. Pomyślała, że skoro ma nie daleko do cmentarza, to może się przejść. Tak też zrobiła. Po piętnastu minutach drogi błądziła między nagrobkami, szukając tego konkretnego. Mimo wszystko chciała, żeby to była nieprawda. Miała ochotę biec, ile sił w nogach, do swojego starego mieszkania, ale nie zrobiła tego. Stwierdziła, że najpierw przeszuka to miejsce, a dopiero później zacznie robić więcej.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> W pewnym momencie jej wzrok przyciągnął jeden, niewielki, czarny nagrobek. Podeszła do niego niepewnie. Kiedy tylko zobaczyła złoty napis, który układał się w imię i nazwisko zmarłej osoby zacisnęła równocześnie powieki oraz usta. Nie walczyła ze łzami, które po woli spływały po jej twarzy. Odpaliła świeczkę, którą trzymała w chłodnych, trzęsących się dłoniach i ostrożnie postawiła ją na marmurze. Nie zważając na to, że jest dość chłodno, a godzina szósta rano nie przynosi największych upałów nawet, jak na lato, usiadła przy pomniku i zaczęła jeździć palcami po napisie, który głosił: „<i>Samantha Davies. Pokój jej duszy.”<o:p></o:p></i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i><br /></i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/8ae4a271ea38e83055590ef787443622/tumblr_mx75x5NQKM1t0z3kqo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/8ae4a271ea38e83055590ef787443622/tumblr_mx75x5NQKM1t0z3kqo1_250.gif" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Dlaczego ja płaczę? – zapytała samą siebie, ocierając zaróżowione policzki palcami. Zupełnie przestawała rozumieć wszystkie swoje reakcje tamtego dnia.. Płakała, dawała się ponieść emocjom i pozwoliła, żeby nieznajomy chłopak dotykał jej twarzy. Ugh! Ten powrót do Londynu i banda popaprańców źle na nią działają. Powinna jak najszybciej coś </span><span style="font-family: "georgia" , serif;">wymyślić</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">, żeby się od nich wynieść.<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> A może to dlatego, że właśnie uświadomiła sobie, iż nigdy więcej nie zobaczy najukochańszej mamy. Co, jak co, ale kiedy jej rodzice byli jeszcze razem, to ona bardziej zwracała uwagę na własną córkę. Chwaliła, zagniła, kiedy było potrzeba, ale przede wszystkim bawiła się z Madi. Szatynka miała do niej pełne zaufanie, a ojciec nie mógł się poszczycić tym tytułem. Owszem, scena z koszmaru czasami się powtarzała - spędzali ze sobą wspólnie czas, jako niewielka rodzina, jednak takich momentów ze strony ojca zawsze jej brakowało. Świadomość, że już nigdy nie przytuli się do swojej rodzicielki skutkowała jeszcze większą ilością słonej wody na twarzy dziewczyny.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"> Dopiero, kiedy zaczął kropić deszcz zdecydowała, że opuści cmentarz i pojedzie na chwilę do domu. Przy odrobinie szczęścia nikogo w nim nie będzie. Jeżeli prawda okaże się inna, co w jej przypadku jest bardzo możliwe, to po prostu zignoruje ich i pójdzie do siebie do pokoju. Dobiegła do motocykla, po czym wsiadła na niego i odjechała. Warunki nie były najlepsze na przejażdżkę. Z każdą chwilą deszcz padał coraz mocniej, a niebo zaczęły przecinać pojedyncze błyskawice. Madeleine modliła się w duchu, żeby do wyścigu w miarę się rozpogodziło. Wiedziała dobrze, że go nie odwołają, a jazda w deszczu jest potwornie niebezpieczna przy takich prędkościach. Mimo wszystko nie zrezygnuje. Może i w tym momencie zachowuje się, jak nieodpowiedzialna gówniara, ale wystartuje. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12pt;"><i>Panie Boże, po tym wszystkim, jeżeli umrę chce trafić do nieba.</i></span></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; margin-bottom: 0.0001pt; orphans: auto; text-align: right; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: auto; word-spacing: 0px;">
</div>
</div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-91928495881567392872014-02-14T17:33:00.000+01:002017-09-18T21:35:28.082+02:00Chapter Three: “Even if everything was about to change, it's true passion remains the same.”<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i><b>Rozdział Trzeci: "Nawet, gdyby wszystko miało się zmienić, to prawdziwa pasja
pozostaje taka sama."</b></i><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i><b>~*~</b></i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Kocha się ludzi, którzy
kochają swoją pasję.<o:p></o:p></span></i></span></blockquote>
</div>
<blockquote>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~ Kuba Wojewódzki</span></i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> <o:p></o:p></span></span></div>
</blockquote>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">________________</span></i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Wpakowała
już wszystkie swoje rzeczy do bagażnika <span style="font-family: "georgia" , "serif";">jednego z samochodów, należących do</span> One Direction, bo taką właśnie okazała
się nazwa zespołu<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, w którym ś<span style="font-family: "georgia" , "serif";">piewał jej brat</span></span>. Oni jechali na dwa <span style="font-family: "georgia" , "serif";">auta</span>, a ona miała na moto<span style="font-family: "georgia" , "serif";">cyklu</span> - z<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a żadne skarby nie poz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">woliła zostawić go <span style="font-family: "georgia" , "serif";">w Mullingar</span></span> - </span>między
nimi, żeby przypadkiem w ostatnim momencie nie zawrócić. Dziwne, skoro wszystko
co jej, w bagażnikach mają oni, ale już nie miała siły się kłócić. Wcześniej czy później i tak zrobi
po swojemu. Wczoraj pożegnała się z przyjaciółmi i obiecała, że jak tylko
dojedzie na miejsce, <span style="font-family: "georgia" , "serif";">zadzwoni do nich</span>. Do rodziców nawet się nie odezwała i
nie miała takiego zamiaru. Naill kilkakrotnie próbował, jak on to ujął, „przemówić
jej do rozsądku”, ale i tak marnie mu to wyszło. Z resztą mógł się tego spodziewać, jeszcze zanim zaczynał swoje wywody. W ten sposób zaoszczędziłby gadania i czasu ich obojga. Ale skoro on to lubi<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ł, to przynajmniej tej jednej przyjemności nie m<span style="font-family: "georgia" , "serif";">usiał<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a mu zabierać.</span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Jechali już dwie godziny. Jeszcze jedną<span style="font-family: "georgia" , serif;">, po której mieli dotrzeć </span>do promu, ale Madeleine
już dawno zaczęło się strasznie nudzić. Są na autostradzie, a te ciołki nie
przekroczyły jeszcze stu dwudziestu na godzinę. W końcu, kiedy wyprzedził ją
już któryś z kolei samochód, który normalnie nie miałby z nią szans, nie
wytrzymała. Dodała delikatnie gazu i zaczęła podjeżdżać nieznacznie, stopniowo pod tył
samochodu przed nią. Jechał nim Naill wraz z jakimś </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Mulatem</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">. Debile nawet tego nie zauważyli. Nawet, gdy prawie stykała się z ich pojazdem. Dopiero, kiedy
chłopak, który był u niej w tę pamiętną noc, zaczął trąbić z drugiego
samochodu łaskawie spojrzeli w lusterka wsteczne. Jednak było już za późno. Pomachała im zadziornie, wyczuła odpowiedni moment i wyminęła ich
jednym, sprawnym ruchem,</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">przyspieszając od razu, kiedy
zauważyła, że próbuje ją dogonić. Nie miała zamiaru wlec się, jak jakiś ślimak
tylko dlatego, że on tak chce. Chociaż, zdecydowanie przede wszystkim dlatego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Dotarła do portu i stanęła w kolejce na prom. Kiedy już zapłaciła za
wjazd i zaparkowała w wolnym miejscu zauważyła, jak dwa znane jej czarne Porsche
również ustawiają się na parkingu. Widziała dokładnie blondyna, którego przed
rzuceniem się na nią powstrzymuje tylko </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Mulat</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">, uspokajający go. Szło mu marnie,
bo przyrodni brat Madeleine jakby poczerwieniał na twarzy. Dziewczyna odchyliła
głowę w kasku do tyłu i zaczęła się śmia<span style="font-family: "georgia" , serif;">ć, na co wskazywały jej trzęsące się ramiona</span>, sygnalizując tym samym, że sytuacja jest dla niej
wyjątkowo zabawna. Odwróciła się, ściągając kask, kiedy poczuła delikatny dotyk
na ramieniu. Podniosła brew do góry, widząc kto za nią stoi.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Louis. Wiem, że i tak nie zapamiętasz – zaśmiał
się, widząc jej zdziwiony wyraz twarzy. – Od razu mówię, że nie przyszedłem tutaj,
żeby prawić ci jakiekolwiek wykłady – wtrącił, podnosząc ręce do góry, kiedy
chciała coś powiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- No to co w takim razie chciałeś? – zapytała obojętnie. Musiała go spł<span style="font-family: "georgia" , serif;">awić, żeby zająć się czymś bardziej pożytecznym niż rozmowa z nim. Na przykład granie w jak<span style="font-family: "georgia" , serif;">ś bezsensowną grę na komórce i b<span style="font-family: "georgia" , serif;">łaganie wszystkich świętości, żeby <span style="font-family: "georgia" , serif;">mogła już położyć się w łóżku, które jej przygotowali.</span></span></span></span></span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Porozmawiać – odparł szczerze. Popatrzyła na
niego oczami, wielkości pięciozłotówek. Poczekała chwilę, ponieważ myślała, że
chłopak zacznie skakać, śmiać się, albo cokolwiek innego, oznajmującego jej o
tym, iż właśnie rzucił jakimś mało wybrednym żartem. Jednak nic takiego nie
nastąpiło, a szatyn stał przed nią z szerokim uśmiechem, zdobiącym jego <s>całkiem
przystojną</s> twarz. Niepotrzebne skreślić. Po raz kolejny obrzuciła go
przenikliwym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Wiesz, nie wiem, czy dogadasz się z zołzowatą
suką bez uczuć<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, która nie potrafi nic poza krzywdzeniem inn<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ych </span></span> – mruknęła pod nosem przypominając sobie słowa Naill‘a, kiedy
próbował jej wytłumaczyć jak bardzo krzywdzi rodziców. Prychnęła pod nosem, jak
rozwścieczona kotka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Wiesz tak samo dobrze, jak ja, że możesz
zmienić swoją opinię. Wystarczy się tylko trochę postarać – powiedział
spokojnie, podchodząc bliżej. Wiedział, że poprzez taką zwyczajną wymianę zdań
zyskuje kruche zaufanie dziewczyny. Nie wiedział dlaczego, ale zależało mu na
nim. Może po prostu chciał pomóc przyjacielowi w okiełznaniu jej? Chociaż … A z
resztą nie, nie ważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Zbyt długo pracowałam na takie zdanie innych,
żeby teraz to zmienić – po jej wypowiedzi zapadła cisza. Nie była ona
krępująca. Po prostu każde z nich musiało zebrać swoje myśli i poukładać je w <span style="font-family: "georgia" , "serif";">jedną, w miarę składną całość</span>. – Obiecałeś, że
nie będziesz chciał mnie nawracać. Jeżeli zmieniłeś zdanie, to możesz wrócić do
mojego braciszka i pomóc im go uspokaja. – powiedziała dziwnie zawiedziona tym, na
jaki tor już od początku zboczyła ich rozmowa. Wskazała obojętnie głową na samochód,
z którego blondyn dalej nie wyszedł.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Ich
spojrzenia skrzyżowały się. Zauważyła łzy w jego niebieskich źrenicach.
Zastanawiała się, dlaczego płakał. Z bezsilności czy dlatego, że boli go to,
jak zachowuje się względem jego. Przymrużyła oczy, a widząc, jak usiłuje na
marne zabić ją spojrzeniem uśmiechnęła się w ten charakterystyczny dla niej,
wredny sposób. Jakby „połówką twarzy”. Naill spuścił wzrok. Jednak bolało. Nie
rozumiała, dlaczego tak bardzo poprawiało jej to humor<span style="font-family: "georgia" , serif;">, jednak m<span style="font-family: "georgia" , serif;">ogła robić to częś<span style="font-family: "georgia" , serif;">ciej. W końcu <span style="font-family: "georgia" , serif;">to szczęście <span style="font-family: "georgia" , serif;">szatynki jest najważniejsze.</span></span></span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Mścisz się na nim – bardziej stwierdził, niż
zapytał Louis, przerywając ciszę panującą międz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">y nimi od <span style="font-family: "georgia" , "serif";">paru minut</span></span>. Odwróciła się z powrotem do niego. – Za to wtedy na wakacjach –
dodał, kiedy nie odzywała się dłuższą chwilę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Być może – odparła wymijająco. Spuściła
wzrok. Dlaczego ona jest taka przewidywalna?! Ugh. Kolejna rzecz, nad którą
zdecydowanie musi popracować, bo może bardzo źle na tej wadzie wyjść. - Albo to coś więcej niż <span style="font-family: "georgia" , "serif";">ten jed<span style="font-family: "georgia" , "serif";">en raz - dodała po chwili, <span style="font-family: "georgia" , "serif";">b<span style="font-family: "georgia" , "serif";">awiąc się swoimi <span style="font-family: "georgia" , "serif";">paznokciami.</span></span></span></span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- To powiedz, co tam u ciebie ciekawego? –
zapytał, podchodząc jeszcze bliżej. Odpowiedział mu wesoły śmiech dziewczyny. Nie
sarkastyczny, udawany czy kpiący. Ona po prostu się śmiała. Tak, jak dziewczyna
do chłopaka, kiedy opowie, jakiś naprawdę ciekawy żart. Popatrzył na nią
rozbawiony i pokiwał głową. – Nie wiem, co w tym takiego śmiesznego –
powiedział, udając urażonego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Rozmawiamy od dobrych kilku minut, a ty
dopiero teraz pytasz, co powiem ciekawego – odparła, a grymas radości nie
znikał z jej twarzy. Lou przyjrzał jej się dokładnie. Podobała m<span style="font-family: "georgia" , serif;">u się taka.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Ładnie wyglądasz, jak się uśmiechasz –
powiedział, wywołując tym samym rumieniec na twarzy dziewczyny. Od razu
odwróciła się do niego tyłem, żeby nie zobaczył dwóch, dużych, <span style="font-family: "georgia" , "serif";">lekko różow<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ych</span></span> plam
na jej policzkach. Nie powinna tak reagow<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ać!</span> Chłopak zagryzł wargę i zrobił coś, czego nie powinien. I
chociaż dobrze o tym wiedział, to nie mógł się powstrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Podszedł do niej, by dwoma palcami przekręcić za podbródek jej twarz w
swoim kierunku. Nie miał bladego pojęcia, co nim kierowało. Jednak, kiedy
zobaczył jej ogromne ze zdziwienia, czekoladowe w tym momencie oczy, nie
żałował. Zdawał sobie sprawę, że później będzie tego żałował, ale aktualnie
liczyło się tylko to, że mógłby się rozpłynąć w źrenicach dziewczyny. Wydawały
mu się takie ciepłe, kiedy nie rzucały w nikogo piorunami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Nie dotykaj mnie<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> już nigdy więcej</span> – wyszeptała, nie zdolna do
niczego innego. Natychmiast spełnił jej obietnicę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Poczuli się, jakby ktoś wyrwał ich z transu. Nie wiedzieli, co się
dookoła nich dzieje. Tak, jakby cały świat przestał istnieć. Liczyły się dla
nich tylko ich źrenice. Dla niego jej – brązowe, a dla niej jego – niebieskie.
Mogliby tak trwać wiecznie, ale to byłoby zbyt piękne. Madeleine nie mogła
okazywać uczuć. Postanowiła to już dawno temu i ma zamiar trzymać się tej
zasady za wszelką cenę. Tak było <span style="font-family: "georgia" , serif;">łatwiej.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Lepiej będzie, jak pójdziesz już do nich –
dodała, kiedy patrzył na nią wyczekująco. Zacisnął usta w wąską kreskę,
odwrócił się i odszedł w kierunku zdziwionych przyjaciół, zostawiając ją z
głową pełną przemyśleń. Z resztą. Sam nie miał wcale lepiej. Był pewny, że
będzie musiał tłumaczyć się przed chłopakami, dlaczego <span style="font-family: "georgia" , "serif";">tak długo przy niej stał i jak w ogóle udało mu się skłonić j do normalnej rozmo<span style="font-family: "georgia" , "serif";">wy. Jednak on już postanowił, co<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> zrobi. Będzie milc<span style="font-family: "georgia" , "serif";">zał do momentu, w którym sam<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> tego nie zrozumie.</span></span></span></span></span></span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><u><i>~*~*~*~</i></u></span></span></span></span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Kiedy prom już się zatrzymał nie miała zamiaru na nikogo czekać. Od razu
wyjechała na stały ląd i zaczęła zmierzać w kierunku Londynu. Była pewna, że
sama sobie poradzi w dotarciu do stolicy Wielkiej Brytanii. W końcu n<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a autostradzie znajdowała się<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> cała masa znaków. </span></span>Jechała bardzo
szybko, czasami nawet ponad dwieście <span style="font-family: "georgia" , "serif";">na godzinę</span>, ale nie przeszkadzało jej to. Zdawała
sobie sprawę, że niedawno miała dosyć poważny wypadek, jednak wiedziała również,
że to nie było z jej winy i nie ma się czego bać, bo jest świetnym kierowcą.
Takie myślenie naprawdę jej pomagało. Z resztą, przecież to właśnie ona jest
najlepsza i nie zamierza rezygnować z tego tytułu. Zbyt dużo radości i zysków
jej to przynosi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Zauważyła we wstecznym lusterku, że jej brat za wszelką cenę postanowił
nie spuszczać z niej oczu. Zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową. Wiedziała,
że to zauważył. Jechał przecież tylko kilk<span style="font-family: "georgia" , "serif";">anaście</span> metrów za nią. Postanowiła, że po
raz kolejny pokaże mu, kto w tym rodzeństwie jest lepszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><a href="http://25.media.tumblr.com/db0a0bbd802cc8e08a15063de3a9030e/tumblr_mxfpwriq6F1t0z3kqo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Pochyliła tułów jeszcze bardziej do przodu, nogi wyrzuciła do tyłu
najbardziej, jak tylko się da. Dodała gazu, nie puszczając hamulców. Na razie
tylko się przygotowywała. Przymrużyła powieki, zerkając we </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">wsteczne lusterko,
aby sprawdzić czy blondyn zdał sobie w pełni sprawę z tego, co chce zrobić. Zauważyła
zdenerwowanie wymalowane na jego twarzy. O to jej chodziło – doprowadzić go do
szewskiej pasji. Zauważyła, że zbliża<span style="font-family: "georgia" , serif;">li</span> się do tunelu. Bardzo dobrze, <span style="font-family: "georgia" , serif;">mogło być</span>
jeszcze ciekawiej. Przyspieszyła, zwalniając wszystkie zabezpieczenia.
Zauważyła, jak jedna ze strzałek wyraźnie wskazuje dwieście dwadzieścia. Nie
przeszkadzało jej to. Zwinnie wymijała kolejne samochody, mieściła się nawet w
najmniejsze szczeliny </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 12pt;">między pojazdami większymi od jej motoru. Wiedziała, ile
ryzykuje. Jednak właśnie o to chodziło w jeździe na dwóch kółkach. Niewyobrażalna
prędkość powodowała adrenalinę, która buzowała w żyłach i doprowadzała niemalże
do orgazmu. Przyspieszyła, żeby w ostatnim momencie dążyć przed wyprzedzającym
samochodem. Usłyszała tylko głośny dźwięk kilku klaksonów. Niewiele myśląc
pokazała facetowi, który siedział za kółkiem, środkowy palec i pojechała
zadowolona dalej przed siebie.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Kiedy zauważyła tabliczkę z napisem „Londyn” był<span style="font-family: "georgia" , "serif";">o koło godziny</span> siedemnasta.
Chłopaki znajdowali się <span style="font-family: "georgia" , "serif";">przynajmniej dwie więcej</span> drogi za nią. Postanowiła, że
zatrzyma się na ten czas w jakiejś knajpie, przez której okno będzie mogła
obserwować ulicę. Na pewno pozna ich samochody, przecież prawie pół dnia
jechała pomiędzy nimi. Głupki z nich, przecież mogli się domyśleć, że ona nie
zniesie tak wolnego tempa, kiedy pod sobą ma sto dziewięćdziesiąt trzy konie
mechaniczne. No bez przesady. Owszem, zatrzymywała się żeby zatankować swoją
maszynę, no ale taka jest uroda pojazdów mechanicznych – na powietrze nie
jeżdżą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Zaparkowała na jednym z wolnych miejsc i włączyła alarm. Nie może sobie
pozwolić, żeby ktoś uszkodził jej cudeńko. Szczególnie, że nie tak dawno przecież przeszło swoje. Stanęła przed kasą i spojrzała na
menu. W zasadzie nic ciekawego, ale w końcu zdecydowała się na zwykłe latte.
Rozsiadła się przy jednym ze stolików, ówcześnie kładąc na niego swój kask.
Bacznie obserwowała wszystkich, którzy podchodzili do jej BMW. Widziała zachwyt
w ich oczach i nie dziwiła się. W końcu nie codziennie można zobaczyć takie <span style="font-family: "georgia" , serif;">cudo</span>. Pozwalała, żeby robili sobie zdjęcia z jej moto<span style="font-family: "georgia" , serif;">cyklem</span>. Madeleine to nie
przeszkadzało, a nawet wręcz przeciwnie – schlebiało. Pomachała twierdząco
głową, kiedy jakieś młode małżeństwo, gestem ręki wskazało na pojazd, co miało
oznaczać, że zgadza się, aby posadzili na nim swojego syna. Nacisnęła przycisk
na pilocie, dzięki czemu alarm się nie włączył, a kiedy „sesja zdjęciowa” się
skończyła z powrotem go włączyła. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy jej
podziękowali. Lubiła uszczęśliwiać dzieci. To były jedyne istoty na całej
ziemi, które niczym jej nie zawiniły.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Wyostrzyła wzrok, kiedy zauważyła znajome pojazdy, <span style="font-family: "georgia" , serif;">parkujące</span> w przy
knajpie. Nie pomyliła się. Wesoła piątka wysiadła z samochodów, a ich wzrok
padł prosto na nią. Pomachała w ich kierunku. Widziała, jak z twarzy Naill’ a
znika szeroki uśmiech, który najprawdopodobniej spowodowany był tym, że przez
ten krótki czas nie musiał znosić jej drażniącego towarzystwa. I vice versa.
Oczywiście wszyscy dosiedli się do niej. Prychnęła pod nosem. Mogliby chociaż
zapytać ją o pozwolenie; pierwsza zajęła ten stolik.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Jechałaś, jak wariatka – stwierdził bez ogró<span style="font-family: "georgia" , serif;">dek</span> ten z
najkrótszymi włosami. Podniosła brew do góry i obrzuciła go zdziwionym
spojrzeniem, po czym zaśmiała się kpiarsko, odchylając do tyłu. Pokiwała <span style="font-family: "georgia" , serif;">nią</span>
z dezaprobatą. Już ona mu da popalić za tą wariatkę.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Lubię adrenalinę<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– odparła spokojnie,
podciągając prawą nogę do góry<span style="font-family: "georgia" , "serif";">;</span> opierając ją na krzesełku. – Z nią życie jest ciekawsze –
dodała po chwili zastanowienia<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, a kąciki jej ust mimowolnie powędrowały w g<span style="font-family: "georgia" , "serif";">órę.</span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Ale ty prawie wjechałaś w samochód! –
powiedział podniesionym głosem. Popatrzyła na niego rozbawiona. Lubiła, kiedy
jej przyjaciele tak się zachowywali po każdym wyścigu, w którym prawie w coś
nie wjechała. Rozbawiali ją do granic niemożliwości.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Wiesz, ja jeżdżę na moto<span style="font-family: "georgia" , serif;">cyklu</span> od około czterech
lat. Jak sam miałeś okazję się przekonać biorę udział w nielegalnych wyścigach,
a za tym idzie ogromne niebezpieczeństwo. Adrenalina buzuje w żyłach, dzięki
czemu możesz robić takie rzeczy – odparła spokojnie, wzruszając lekko ramionami. O swojej pasji mogła
opowiadać godzinami, nawet im.<span style="font-family: "georgia" , serif;"> W sumie, nie było aż tak źle, jak się <span style="font-family: "georgia" , serif;">spodziewała, kiedy zobaczyła Pors<span style="font-family: "georgia" , serif;">che. Do czas<span style="font-family: "georgia" , serif;">u...</span></span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Nie za dużo ci adrenaliny po ostatnim wypadku?
– zakpił Naill. Popatrzyła na niego z charakterystycznym wyrazem twarzy – górna
warga podniesiona do góry, szeroko otwarte oczy – i pomachała głową w kpiarskim
geście; przedrzeźniała go bez słów.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Później już się nie odzywała. Poczuła się urażona, ponieważ po raz
pierwszy w życiu chciała z kimś pokroju Horana nawiązać normalną rozmowę. No
cóż, jak widać na załączonym obrazku on by się z nią tylko kłócił. Nie będzie
mu w takim razie odbierać przyjemności. Dowiedziała się tylko, na jakiej ulicy
mieszkają, żeby nie musiała na nich czekać i od razu ruszyła. Cały dobry humor,
który pojawił się dzięki przejażdżce, poszedł się kochać, bo jakiś
blondyn postanowił sobie użyć i wyżyć na niej. Widziała, jak zespół również
wychodzi przez szklane drzwi, ale nie miała zamiaru na nich czekać.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> W
połowie drogi wpadła na genialny pomysł. Uświadomiła sobie, że nie pożyczyła od
żadnego kluczyków, adres przecież zna, więc dlaczego nie miałaby trochę
pozwiedzać Londynu i przypomnieć wszystkie zakątki? No właśnie. Rozejrzała się
dookoła i skręciła w jakąś uliczkę. Dobrze wiedziała, gdzie chce dojechać –
obrzeża miasta. To miejsce, gdzie na pewno dostanie informacje na temat, który
najbardziej ją <span style="font-family: "georgia" , "serif";">wtedy</span> intere<span style="font-family: "georgia" , "serif";">sował</span>.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <u><i>~*~*~*~</i></u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Tynk na elewacjach stawał się coraz bardziej
obdarty, a dookoła zaczęły walać się resztki po papierosach, szklanych
butelkach i innych śmieciach. Była również pewna, że gdzieś w oddali zauważyła
gromadę szczurów. Ten widok zupełnie jej nie ruszał, ponieważ dane jej było zobaczyć
gorsze rzeczy w życiu. Skręciła w wąską uliczkę, gdzie bawiły się dzieci.
Pomimo tego, że była na chodniku, to nie zamierzała schodzić z motoru. W takich
miejscach zupełnie nie było to potrzebne. Zatrzymała się przy grupie chłopców,
którzy oglądali jakiegoś robaka. Zaśmiała się pod nosem, zdejmując kask. Od
razu na nią popatrzyli.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Cześć chłopaki. Nie wiecie może, z kim
mogłabym porozmawiać na temat nielegalnych wyścigów? – zagadnęła do nich.
Zauważyła, jak na ich twarzach malują się grymasy. Popatrzyli najpierw po
sobie, a później na nią. Jeden z nich, chyba najstarszy, pokiwał przecząco
głową. Zrozumiała, o co chodzi. – Spokojnie. Chciałam z nim tylko porozmawiać,
nie jestem z policji ani nic z tych rzeczy<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– odparła na ich reakcję, podnosząc
ręce do góry.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Słucham uroczą panią – usłyszała za sobą
męski głos. Zacisnęła powieki i odwróciła się po woli. Zmierzyła grupę facetów
krytycznym spojrzeniem. Widziała szerokie uśmiechy, które mówiły tylko jedno.
Podoba im się. Zarzuciła włosami i podniosła dumnie głowę. – Podobno chciałaby
pani ze mną porozmawiać – dodał jeden z nic<span style="font-family: "georgia" , serif;">h</span>, widząc jej wyczekujący wyraz twarzy. Miał ciemno brązowe włosy<span style="font-family: "georgia" , serif;">, <span style="font-family: "georgia" , serif;">czarne<span style="font-family: "georgia" , serif;"> dżinsowe spodnie <span style="font-family: "georgia" , serif;">i skórzaną k<span style="font-family: "georgia" , serif;">urtkę<span style="font-family: "georgia" , serif;"> w tym samym kolorz<span style="font-family: "georgia" , serif;">e, spod której wystawała <span style="font-family: "georgia" , serif;">sz<span style="font-family: "georgia" , serif;">ara koszulk<span style="font-family: "georgia" , serif;">a z dekoltem w serek. Zupełnie nie w jej stylu, chociaż zdecydowanie przypominał facetów, z j<span style="font-family: "georgia" , serif;">akimi<span style="font-family: "georgia" , serif;"> zadaw<span style="font-family: "georgia" , serif;">ała się na c<span style="font-family: "georgia" , serif;">o<span style="font-family: "georgia" , serif;"> dzień. </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Owszem, jeżeli wie pan, kiedy odbywają się
najbliższe nielegalne wyścigi oraz gdzie będą miały miejsce, to tak. Chcę z
panem porozmawiać – powiedziała, nie ruszając się nawet o centymetr. Przedrzeźniała jego nadmierną grzeczność, co -<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> <span style="font-family: "georgia" , "serif";">sądząc po z<span style="font-family: "georgia" , "serif";">adziornym uśmiechu na jego twarzy - ewidentnie mu się spodobało.</span></span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Nowa w zawodzie, czy przeniosłaś się do
Londynu? – zapytał, podchodząc do niej. – Carlos. – przedstawił się, wyciągając
w jej kierunku dużą, męską dłoń. Obce imi<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ę. To tłumaczyło lekko <span style="font-family: "georgia" , "serif";">hiszpański akcent. Uścisnęła jego rękę, potrząsając nią lekko.</span></span></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><span style="font-family: "georgia" , "serif";">- Można powiedzieć, że przeniosła- odp<span style="font-family: "georgia" , "serif";">arła po<span style="font-family: "georgia" , "serif";">bieżnie, kiwając w zamyśleniu głową. Nie chciała z nim rozmawiać. Nie przyjechała tutaj<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, żeby zawierać nowe znajomości, a już na pewno nie z <span style="font-family: "georgia" , "serif";">lovelasami, udającymi badboy'ów jego pokro<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ju. </span></span></span></span></span> </span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Jak dobrze znasz Londyn? – zapytał, rzucając w
jednego z mężczyzn stojących za nim kluczykami. Mia mu<span style="font-family: "georgia" , serif;"> </span> przyprowadzić <span style="font-family: "georgia" , serif;">motor. Od r<span style="font-family: "georgia" , serif;">azu domyśliła się, <span style="font-family: "georgia" , serif;">o co cho<span style="font-family: "georgia" , serif;">dziło.</span></span></span> Chc<span style="font-family: "georgia" , serif;">ieli ją sprawdzić. Nie było najmniejszego pro<span style="font-family: "georgia" , serif;">blemu.</span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Dosyć<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– odparła pewnie. Wytłumaczył jej trasę
przejazdu. Zgodziła się bez wahania. Na sam koniec obrzuciła jeszcze tylko spojrzeniem
jego pojazd. Kawasaki z800. Szybszy, ale Madi jest lepsza. W wyścigach nie chodzi o to, kto na <span style="font-family: "georgia" , "serif";">czym siedzi, ale ile ma w głowie i j<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ak dobrze potrafi to wykorzyst<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ać. To taktyka jest n<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ajważniejsza. </span></span></span></span>Gdyby myślała <span style="font-family: "georgia" , serif;">inaczej, na pewno nie <span style="font-family: "georgia" , serif;">udałoby <span style="font-family: "georgia" , serif;">jej się zajść tak daleko.</span></span></span></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Ustawili się na prowizorycznej linii startu i czekali, na sygnał. Blondyn - ubr<span style="font-family: "georgia" , serif;">any w dżinsy i ciemną bl<span style="font-family: "georgia" , serif;">uzę</span></span>,
który miał go dać, podniósł rękę do góry. Madeleine przygotowała się do startu,
jak za każdym razem. Dłoń poszła w dół, a ona od razu wystartowała. Wyjeżdżała
już z uliczki, na której się aktualnie znajdowała. Zauważyła znak stop, ale
zupełnie go ignorując przyspieszyła, by wymusić pierwszeństwo. Kiedy zobaczyła,
kto siedzi za kółkiem z przerażoną miną zachciało jej się śmiać. Lokowaty.
Czyżby już przyjechali do domu i teraz stwierdzili, że muszą ją znaleźć? To się
zdziwił. Jej pewnie nie rozpozna, ale moto<span style="font-family: "georgia" , serif;">cykl</span>, to już inna bajka. Musi wymyślić
coś, jak ten kretyn pójdzie się poskarżyć Niallowi. Mniejsza z tym, teraz
ważniejsze jest to, że przez zamieszanie <span style="font-family: "georgia" , serif;">mężczyzna</span>, z którym się ściga stracił do
niej kilka sekund.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Nie
zatrzymała się na późnym żółtym. Zwolniła tylko na chwilę, kiedy z oddali zauważyła samochód policyjny. Musiała
uważać, żeby jej nie złapali, bo miałaby wtedy, <span style="font-family: "georgia" , "serif";">mogłaby zapomnieć o jakimk<span style="font-family: "georgia" , "serif";">olwiek życiu poza <span style="font-family: "georgia" , "serif";">szkołą i domem przyrodniego br<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ata</span></span></span></span>. Horan na pewno zamknął by ją pod kluczem<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, ponieważ g</span>liny z Mullingar na
pewno wtrąciłby swoje trzy grosze w takiej sytuacji, a ona mogłaby skończyć w
najlepszym przypadku na warunkowym. Z doświadczenia innych wie, że to nic przyjemnego,
musieć uważać na wszystko, co się robi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Droga, która normalnie zajęłaby jej co najmniej godzinę, skończyła się
po mniej więcej <span style="font-family: "georgia" , serif;">trzydziestu</span> minutach. Zaparkowała niedaleko parku, uznanego przez nich za
koniec trasy wyścigu. Usiadła na jednej z ławek. Nie musiała czekać długo, a
zauważyła, jak obok jej BMW zatrzymuje się, znane dziewczynie, Kawasaki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Piątek, godzina siedemnasta, zbieramy się w
tym miejscu, gdzie dziś zaczęliśmy nasz wyścig – poinformował ją pełnym
uznania głosem mężczyzna. Jechał cały czas za nią. Jej technika była niesamowita,
potrafiła zrobić wszystko ze swoją maszyną. Nawet te najtrudniejsze sztuczki.
Słyszał od niej wcześniej od znajomego z Mullingar, ale nie spodziewał się, że
jest aż tak dobra w tym, co robi. Ludzie lubią wyolbrzymiać niektóre rzeczy, szcz<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ególnie te dość efektowne.</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Dwie
godziny później parkowała już na posesji swojego przyrodniego brata. Musiała
niechętnie przyznać, że dom zrobił na niej dość spore wrażenie. No, ale w końcu
czego mogła się spodziewać po jednej z najdroższych dzielnic w Londynie.
Westchnęła zrezygnowana i udała się w stronę wejścia do domu. Z przerażeniem
stwierdziła, że w holu leży o cztery pary butów za dużo. Po cichu udała się w
kierunku schodów, ale kiedy już przy nich była, to zdała sobie sprawę, że i tak
musi zapytać, gdzie są jej walizki i który pokój może sobie wziąć. Zaklęła
szpetnie pod nosem. Zawróciła od razu. Chciała mieć to już jak najszybciej za
sobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Stanęła w miejscu, opierając się o framugę i zaczęła przyglądać się
temu, co miało miejsce w pomieszczeniu. Na białej, skórzanej kanapie siedział
chłopak, z którym prawie miała dzisiaj stłuczkę, a dookoła niego zebrali się
prawie wszyscy. Brakowało tylko Louisa. Nie! Nie może o nim myśleć. Poczuła,
jak ktoś łapie ją delikatnie za ramię. Odwróciła się po woli. </span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i>Przypadek? Nie sądzę.</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Lou – powiedziała to tak cicho, że niemal
podchodziło pod szept. W odpowiedzi dostała szeroki uśmiech chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Czyli jednak zapamiętałaś moje imię – zaśmiał
się. Mruknęła pod nosem coś w stylu „Nie martw się, nie na długo”, ale sama
ledwo zrozumiała, co przed chwilą powiedziała. Jego wzrok padł na czwórkę,
siedzącą w salonie. – Podobno o mało nie zderzył się z jakimś wariatem na
motorze. Jest przerażony<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– dodał, wskazując głową na Loczka. Madeleine ledwo
powstrzymała w sobie głośny wybuch śmiechu. Nie udało jej się tylko zapanować
nad ironicznym uśmieszkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Na przyszłość niech uważa, bo motory są
wszędzi<span style="font-family: "georgia" , "serif";">e</span> – powiedziała sarkastycznie, tym samym zwracając na siebie uwagę
wszystkich zgromadzonych. Zmarszczka, która ozdobiła czoło blondasa zwiastowała
„poważną” rozmowę. No trudno, na pewno uda jej się jakoś wytrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Wyjechał z podporządkowanej<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– wyszeptał
przerażony chłopak. Dopiero teraz zauważyła, że ma kolana podciągnięte pod
brodę. Wyjrzał przez okno, a jego oczy powiększyły się do niemożliwych
rozmiarów. Powędrowała wzrokiem w miejsce, które obserwuje. No to teraz się
zacznie. – To ten motor! – pisnął rzucając się prosto w ramiona Liama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- No popatrz. Czyżby to zbieg okoliczności? –
sarknął <span style="font-family: "georgia" , "serif";">M</span>ulat, patrząc prosto na Madeleine. Dziewczyna odpowiedziała
nieodgadnionym wyrazem twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Gdzie są moje walizki i gdzie mam pokój? – zapytała,
niewzruszona stanem <span style="font-family: "georgia" , "serif";">przestraszonego <span style="font-family: "georgia" , "serif";">członka zespołu</span></span>. Naprawdę chciała z całej siły uniknąć kłótni,
która wręcz wisiała w powietrzu. Pisnęła, kiedy w dość brutalny sposób została
posadzona na kanapie obok <span style="font-family: "georgia" , "serif";">brązowowłosego</span>. Widziała rozbawienie na twarzy Louisa.
Poruszył ustami, jakby chciał bezgłośnie powiedzieć „powodzenia”, a następnie
rozsiadł się na fotelu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Czy to ty wyjechałaś Harry ‘emu spod
podporządkowanej? – warknął Naill. Madi przewróciła oczami, pokazując, jak
bardzo jest znudzona. W duchu ledwo hamowała wybuch śmiechu. Jak bardzo się
pomyliła, kiedy pomyślała, że w <span style="font-family: "georgia" , serif;">stolic<span style="font-family: "georgia" , serif;">y Zjednoczonego Królestwa</span></span> będzie miała nudno.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- W całym Londynie nie tylko ja mam takie BMW<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, jest dość stare i niezbyt drogie j<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ak na motocykle </span></span>–
mruknęła. Chyba udało się ich przekonać, ale mimo to musiała tutaj siedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Teraz ustalamy pewne zasady, których masz się
trzymać<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– powiedział blondyn, a Madeleine myślała, że wybuchnie śmiechem.
Zdusiła jednak po raz kolejny tę chęć w sobie, a jedyną oznaką, ze usłyszała to, co przed
chwilę powiedział była uniesiona wysoko brew. – Nie bierzesz udziału w wyścigach, nie
przeklinasz, nie chodzisz na imprezy, wracasz przed dziesiątą<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– wyliczał na
palcach<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, robiąc k<span style="font-family: "georgia" , "serif";">rótką przerwę n<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a zastanowienie</span> po każdej regule. </span></span> Dziewczyna kiwała gorliwie głową. – Drzwi do twojego
pokoju, to te trzecie po lewej, a naprzeciwko masz łazienkę – oznajmił po
chwili zdziwiony, że przystała na wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Zgaduję, że mój bagaż jest już na miejscu –
powiedziała, podnosząc się z gracją. Piątka chłopaków przytaknęła, obserwując
uważnie każdy jej ruch. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Kiedy znalazła się w pomieszczeniu, gdzie teraz będzie mieszkać, musiała
niechętnie przyznać, że osoba która zajęła się wystrojem naprawdę ma gust. Podeszła
do walizki <span style="font-family: "georgia" , "serif";">i</span> wyjęła z niej kosmetyczkę po czym powędrowała w kierunku łazienki.
Weszła do środka i zamknęła się od wewnątrz. Jedyne, co teraz potrzebuje, to
gorąca kąpiel. Odkręciła, pozwalając wodzie swobodnie wypełnić dużą, narożną
wannę. Sama natomiast zaczęła się po woli rozbierać. Na sam koniec wrzuciła
wszystkie ubrania do kosza z brudami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Stanęła przed lustrem i zaczęła przyglądać się swojemu odbiciu.
Przejechała delikatnie opuszkami palców po dosyć sporawej bliźnie na prawym
biodrze. Pamiątka po bójce z jakiś niezrównoważonym kretynem, który nie potrafił przegrywać z godnością. Chociaż, gdyby nie Allan mogłoby się to dla niej źle skończyć. Pokręciła głową i
weszła do wanny. Poczuła ciepło, rozchodzące się po całym jej ciele. Zanurzyła
się cała. Tak, to jest właśnie to, co kocha najbardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Gdy woda zrobiła się już całkiem zimna wyszła z wanny i zaczęła
wycierać. Na głowie zawiązała turban, żeby włosy zdążyły choć trochę wyschnąć.
Rozejrzała się dookoła i pacnęła z otwartej dłoni w czoło. Jak mogła być na
tyle głupia, żeby zapomnieć ubrań? Westchnęła żałośnie nad swoim nieszczęsnym
losem i owinęła ręcznikiem. No trudno, jest już stosunkowo późno, może nikogo
nie ma, a Naill siedzi w swoim pokoju. Nie myśląc więcej wyszła z łazienki.
Trzy metry, które dzieliły ją od pokoju pokonała w kilku zamaszystych krokach.
Kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły naparła na nie plecami. Jest uratowana.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i>Panie Boże, daj mi to przeżyć bez myśli samobójczych.</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-20941996242435392852014-02-08T17:44:00.001+01:002017-09-18T21:34:55.199+02:00Chapter Two: “Dreams are worth the greatest sacrifices.”<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b><i><span lang="EN-US" style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Rozdział Drugi: "Marzenia są warte największej ofiary."<o:p></o:p></span></i></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: small;"><b><i><span lang="EN-US" style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">~*~</span></i></b></span><br />
</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><i>Lepiej, żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><i>~ Kurt Cobain</i></span></div>
</blockquote>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><i>________________________</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><i><br /></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="EN-US" style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><b><i> </i></b> </span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">Szczęście z powodu odzyskania pełnej świadomości
nie trwało długo, ponieważ Madeleine </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">zauważyła, jak do pomieszczenia wchodzi
jej przyrodni, znienawidzony brat. Wcale nie chciała widzieć go teraz na oczy, ba! Po ostatnim
wspomnieniu, jakie widziała podczas śpiączki najlepiej byłoby dla niego, gdyby
w tempie natychmiastowym opuścił to pomieszczenie i już nigdy więcej <span style="font-family: "georgia" , serif;">nie po<span style="font-family: "georgia" , serif;">kazywał<span style="font-family: "georgia" , serif;"> się dziewczynie na oczy</span></span></span>. Niestety, kiedy usiadł na
okrągłym metalowym krzesełku uświadomiła sobie, że szansa na spokojne
wyzdrowienie poszła się kochać. No cóż, nie pozostaje jej nic innego, jak
ignorowanie pewnego blondwłosego chłopaka, nie rozumiejącego, że jes<span style="font-family: "georgia" , serif;">t niemile widziany</span>. Zawsze to jakieś interesujące
zajęcie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Na
początku <span style="font-family: "georgia" , "serif";">oboje t<span style="font-family: "georgia" , "serif";">rwali w zupełnej ciszy</span></span>. Niall przyglądał się swojej siostrze z
nieukrywanym zaciekawieniem. Ona sama natomiast podziwiała sufit ozdobiony w różnego rodzaju
plamy, które powstały najprawdopodobniej po jakiejś większej ulewie, kiedy to dach musiał zupełnie przesiąknąć. W końcu
znajdowali się na ostatnim piętrze szpitala. Madeleine zaczęła zastanawiać się,
dlaczego tak właściwie nie zlikwidują tych zacieków. Była niemalże pewna, że w
innych salach również nikt nic z nimi nie zrobił. A podobno znajdowali się w budynku państwowym. Ugh! Ona chyba na prawdę
mocno uderzyła się w głowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Wiesz, że oni naprawdę chcą dla ciebie dobrze?
– dobiegł do niej cichy głos starszego brata. Udała, że wcale nie usłyszała
tego, co przed chwilą do nie powiedział i w dalszym ciągu obserwowała
zniszczone sklepienie. Ch<span style="font-family: "georgia" , "serif";">oc<span style="font-family: "georgia" , "serif";">iaż <span style="font-family: "georgia" , "serif";">d<span style="font-family: "georgia" , "serif";">oskonale <span style="font-family: "georgia" , "serif";">wiedziała, o <span style="font-family: "georgia" , "serif";">kim do niej mówił</span></span></span></span></span></span> – Martwią się. Za każdym razem, kiedy coś dzieje się z
tobą nie tak dzwonią do mnie po radę – kontynuował niezrażony jej ignorancją. Już dawno postanowił, że będzie w<span style="font-family: "georgia" , "serif";">alczyć o jej względy. Prze<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ci</span>eż to nie mogło być aż tak trudne, jak się wydaje. </span>Prychnęła
zniesmaczona. To zadziwiające, że był tutaj dopiero od trzech minut, a ona od
pięciu chce go zabić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- I ty akurat wiedziałeś, jak mi pomóc? –
zakpiła <span style="font-family: "georgia" , serif;">lekko zachrypniętym głosem</span>, rzucając mu niechętne spojrzenie. – Uświadomię cię w czymś, Horan.
Widzieliśmy się tyko raz, wyzywaliśmy i na tym zakończyła się nasza epicka
znajomość – warknęła. Gdyby tylko mogła się podnieść już dawno zarobiłby w ten
swój ufarbowany łeb. W ogóle, jak chłopak może zmieniać kolor włosów i do tego
nakładać na nie tyle lakieru?! To jest co najmniej niedorzeczne. –
Reasumując. Nie wiesz nic o moim zapchlonym życiu i niech tak pozostanie. A
teraz żegnam pana. Lekarz prowadzący powiedział, że mam dużo odpoczywać<span style="font-family: "georgia" , serif;"> iprzede w<span style="font-family: "georgia" , serif;">szystkim nie wolno mi się d<span style="font-family: "georgia" , serif;">enerwować </span></span></span>–
zakończyła definitywnie ich rozmowę. Żałowała, że musi pozostać w takiej
pozycji, a nie może odwrócić się plecami do tego skończonego kretyna; albo chociażby skrzyżow<span style="font-family: "georgia" , serif;">ać rąk</span>. Zamknęła
oczy słysząc, jak zamyka za sobą drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <span style="font-family: "georgia" , "serif";">Odczekał<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a kilk<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a sekund i z</span></span></span>aczęła liczyć po woli do dziesięciu. Dlaczego wydawało jej się, że
to jeszcze nie koniec niespodzianek, jakie czekają ją w tym chorym miejscu?
Nienawidziła tego pieprzonego uczucia, kiedy nie była czegoś pewna. Westchnęła
dosyć głośno. Jedyne, czego <span style="font-family: "georgia" , "serif";">potrzebowała</span>, to upragniony sen. O tak,
zdecydowanie to jedyna rzecz, której teraz pragnie. Odpoczynek...</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><u><i>~*~*~*~</i></u></span></div>
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Rano
obudziły ją ciche, drażniące szmery w sali. Zdenerwowana, że ktoś w ogóle raczył wyrwać ją
z tak pięknego snu, w jakim się znajdowała<span style="font-family: "georgia" , "serif";">;</span> otworzyła po woli oczy.
Na początku zupełnie nie miała pojęcia, o co chodzi, ale świadomość wróciła do
niej w zdwojonym tempie. Kiedy tylko zdała sobie sprawę z tego, że
dookoła jej łóżka siedzi cały zespół jej przyrodniego brata chciała piszczeć,
jak głupia i drzeć się na całe gardło, żeby ich stąd zabrali, ale powstrzymała
się resztkami sił i <span style="font-family: "georgia" , "serif";">silnej woli</span>, jakie jej zostały. Spuściła powieki i zamierzała wrócić do
krainy Morfeusza, co nie było takie proste, jakby się mogło wydawać. Ich ciągłe
gadanie i śmianie się wcale jej w tym nie pomagały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Czy możecie już opuścić to pomieszczenie? –
zapytała, nie obserwując ich w dalszym ciągu. Nie miała najmniejszego zamiaru
na nich patrzeć, a tym bardziej prowadzić jakikolwiek konwersacje. <span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kiedy tylko zrozumieli, że Madeleine się odezwała, natychmiast poderwali się z mi<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ejsc.</span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Hej, jestem Harry! Tamten to Zayn, następny
jest Liam , później Louis, a Nailla już znasz! – powiedział wesoło chłopak z
burzą brązowych loków na głowie. Niestety, zrobił to odrobinę za głośno. Mad<span style="font-family: "georgia" , "serif";">i </span>jeszcze nie zdążyła dojść do siebie i głowa cały czas ją bolała. Co prawda
starała się tego nie okazywać, ale tym razem zabolało i to mocno. Skrzywiła się
nieznacznie, jednak każda, z obserwujących ją pięciu par oczu, wychwyciła ten
gest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Kim wy w ogóle jesteście? – zapytała, cały
czas mając grymas niezadowolenia na twarzy. Siedzieli u niej dopiero jakieś pół
minuty, a już chciała ich wszystkich wywalić stąd na zbity pysk. – I kto
pozwolił wam tutaj wejść wszystkim, w jednym momencie? – zapytała po chwili
zastanowienia. Wiedziała, że jest nieuprzejma, ale miała stuprocentową pewność,
że brat poinformował ich o jej charakterze oraz nastawieniu <span style="font-family: "georgia" , "serif";">do niego i wszystkiego, co go dotyczy</span>. I poza tym w cale nie chciała być
dla nich miła. W sumie ona do nikogo, oprócz przyjaciół, nie pałała specjalnie
ciepłymi uczuciami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Przyszliśmy ci tylko powiedzieć, że jak stąd
wyjdziesz jedziesz z nami do Londynu – poinformował chłodno blondyn. Miał już
jej dość. Niby i była jego przyrodnią siostrą, ale on nie miał zamiaru być
dobrym dla kogoś, kto<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> tak karygodnie</span> traktuje innych. Jednak m<span style="font-family: "georgia" , "serif";">usiał pomóc rodzic<span style="font-family: "georgia" , "serif";">om<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> nawet, jeżeli <span style="font-family: "georgia" , "serif";">jego ż<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ycie m<span style="font-family: "georgia" , "serif";">iało stać się przejściem przez mękę. </span></span></span></span></span></span>Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie
oczami. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Pomieszczenie wypełnił jej
sarkastyczny śmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Dobre Horan. Szkoda, że ja nigdzie się stąd
nie wybieram<span style="font-family: "georgia" , serif;"> </span>– powiedziała z charakterystycznym dla siebie uśmiechem „na pół twarzy”.
Naill<span style="font-family: "georgia" , serif;"> chciał odpowiedzieć siostrze</span>, ale przerwał mu lekarz, który wszedł do sali.
Grzecznie wyprosił chłopaków i podszedł do dziewczyny. Usiadł na krześle, które
przed chwilą było zajmowane przez Harry‘ego. O ile dobrze zapamiętała imię
chłopaka w lokach na głowie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Witaj Madeleine – zaczął oficjalnie. Szatynka
nie odezwała się, tylko obrzuciła go nieprzychylnym spojrzeniem i kiwnęła
niechętnie głową. W końcu jakiś, bo jakiś, ale szacunek mu się należy za to, że
uratował jej gówno warte życie. – Przychodzę do ciebie z dosyć dobrymi
informacjami. Już dziś zostanie ci wyłącznie jednak kroplówka, ale to tylko
leki na wzmocnienie organizmu. Jeżeli przez następne siedem dni twój stan się
nie pogorszy, to będziesz mogła dostać wypis – uśmiechnął się delikatnie po
ostatnich słowach.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> b</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Dziewczyna spuściła spojrzenie swoich piwnych oczu na białą pościel i
zaczęła bawić się jednym z rogów kołdry. Zastanowiła się przez chwilę, ale jej<span style="font-family: "georgia" , serif;"> <span style="font-family: "georgia" , serif;">- </span></span>jeszcze bladą, twarz ozdobił grymas radości. Lekarz pożegnał się. Już miał
naciskać klamkę i wychodzić z pomieszczenia, ale przypomniał sobie jedną
zasadniczą rzecz, o której niemalże zapomniał jej powiedzieć.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Jak już będziesz podpięta tylko do jednej
kroplówki, to możesz się przemieszczać. Oczywiście ze stojakiem – mruknął pod
nosem, po czym opuścił pomieszczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span> Madi
nie miała nawet chwili na zastanowienie, ponieważ do pokoju wparował jej
ojciec. Westchnęła zrezygnowana. Ona naprawdę nie ma zamiaru teraz z nikim
rozmawiać. No, chyba że to byłby Allan, David, albo Gareth, mówiący jej
cokolwiek o BMW. Wtedy mogłaby zrobić wyjątek i pozwolić im zabrać odrobinę swojego
cennego czasu. No, ale nic takiego nie nastąpiło, więc on m<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ógł</span> już opuścić to
pomieszczenie i dać jej święty spokój. <span style="font-family: "georgia" , "serif";">Najlepiej natychmiast</span>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Pewnie już wiesz, że kiedy tylko stąd
wyjdziesz, jedziesz do Londynu<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– zaczął niepewnie. Wiedział, że od pewnego
czasu jego córka jest nieprzewidywalna. Bolało go to, jak się do wszystkich
odnosi, ale wiedział, że to też jego wina. – Będziesz tam <span style="font-family: "georgia" , "serif";">uczęszczać do technikum samochodowego. Tak jak zawsze chciałaś</span> – kontynuował, kiedy się nie odezwała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Musiało minąć kilka sekund, zanim do Madeleine dotarło to, co powiedział
jej ojciec. Oczy dziewczyny rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów, a
twarz wykrzywiła w geście całkowitej dezorientacji. Czy on właśnie powiedział
jej, że będzie <span style="font-family: "georgia" , "serif";">uczyć się czeg<span style="font-family: "georgia" , "serif";">oś</span></span>, czego oni z Maurą tak strasznie nienawidzą?
Zamrugała kilka razy, próbując zapanować nad swoimi emocjami. Już i tak za dużo
ich dzisiaj pokazała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Nic nie powiesz? – zapytał zrezygnowany
mężczyzna. Liczył choć na trochę radości od strony córki, ale ja widać
przeliczył się. Tak cholernie bolała go ta pieprzona nienawiść względem
wszystkich, która płynęła z osoby, którą kochał ponad własne życie. Przecież nie tak starał się ją
wychować. Teraz żałuje, że nie pozwolił jej nawet pożegnać się z matką. Może
wtedy lepiej zniosłaby rozwód?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Czego ty ode mnie oczekujesz? Że zacznę skakać
z radości, ładnie podziękuję, uśmiechnę się <span style="font-family: "georgia" , "serif";">normalnie</span> i
rzucę ci się w ramiona? że jedną rzeczą sprawisz, że wszystko będzie tak jak kiedyś? – sarkazm, jakim cała odpowiedź była nasycona sprawił,
że powietrze w pomieszczeniu wręczy wyczuwalnie zgęstniało. Mężczyzna popatrzył
na nią oczami wielkości pięciozłotówek. To nie była jego malutka Madi. Teraz
miał przed sobą zupełni inną, nieznaną mu dziewczynę. – Muszę cię zmartwić. To
już dawno nie jest w moim stylu<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– syknęła i odwróciła głowę w drugą stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Mężczyzna stwierdził, że nie będzie już więcej tam siedział, bo i tak
nie ma po co. Kiedy wyszedł z sali od razu, szybkim krokiem powędrował w stronę
łazienki. Nie mógł pokazać, że płacze przez własne dziecko. Musiał znaleźć się
na chwilę w odosobnieniu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Naill
patrzył na to wszystko z niedowierzaniem. Owszem, rodzice mówili mu o tym, jaka
jest jego przyrodnia siostra, ale nie sądził, że jest z nią aż tak źle. Wtedy,
kiedy przyjechał do nich z Louisem i zobaczył, jak jego mama przez nią płacze
pomyślał, że to jednorazowa sytuacja i dlatego, że szatynka była po pijaku<span style="font-family: "georgia" , serif;"> - głupia<span style="font-family: "georgia" , serif;">, niedoświa<span style="font-family: "georgia" , serif;">d<span style="font-family: "georgia" , serif;">czona n<span style="font-family: "georgia" , serif;">astolatka nadużyła <span style="font-family: "georgia" , serif;">alkoholu.</span></span></span></span></span></span> No,
ale jak widać pomylił się. Zastanawiała go tylko jedna sprawa. Dlaczego? Przecież
z tego, co widzi starają się dla niej jak najlepiej tylko potrafią.
Zdecydowanie musi z tym coś zrobić, bo rodzice nie wytrzymają tego psychicznie.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><u><i>~*~*~*~</i></u></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><u><i> </i></u> </span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <span style="font-family: "georgia" , "serif";">Davies z</span>astanawiała się nad tym, czy powinna jechać do Londynu. Nie chciała
opuszczać Mullingar, ale świadomość, że może spełnić marzenie życia
była bardzo kusząca. Przecież to tylko cztery lata, a później może tutaj wrócić
i otworzyć chłopakami własny warsztat. Jej
rozmyślania przerwała młoda kobieta w białym kitlu, która z zapałem
poinformowała ją, że przyszła odpiąć zbędne kroplówki. Madeleine nic nie
odpowiedziała, tylko obserwowała blondynkę przy pracy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Kiedy już mogła wstać była najszczęśliwszą osobą na świecie. Od razu
podniosła się i ruszyła w kierunku torby z czystymi ubraniami, którą przyniósł
jej najprawdopodobniej ktoś z rodziny. Kiedy zaczęła przerzucać ubrania
uśmiechnęła się do siebie zadowolona. Ktoś miał przebłysk myślenia i spakował
jej dresy. Zapunktował u niej, ciekawe na jak długo. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Wzięła je do ręki, wygrzebała jeszcze jakąś koszulkę, skarpetki, swoje
ulubione buty oraz to, co najważniejsze – czystą bieliznę. Wyjrzała przez
przeszkloną ścianę. Siedzieli tam wszyscy, oprócz jej ojca. Westchnęła
zrezygnowana. No trudno, musi się przebrać, bo zaraz coś ją trafi od tej
piżamki szpitalnej. Niewiele się namyślając, z ubraniami oraz kosmetykami w ręce, nacisnęła klamkę i
nie oglądając się na nikogo powędrowała szybkim krokiem. Nie mogła tylko znieść
pchania tego pieprzonego stojaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Gdy tylko znalazła się za drzwiami od razu je
za sobą zamknęła. Rozejrzała się, czy w pomieszczeniu nie ma żadnych kamer lub
innych ludzi. Kiedy upewniła się, że jest całkowicie sama odpięła kroplówkę.
Była w szpitalu już nie raz, chociaż to był pierwszy po tak dużym wypadku.
Wiedziała, że to dziadostwo tylko przeszkadzałoby jej w myciu włosów, więc
najlepiej było się go pozbyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">
Wszystkie czynności zajęły jej niewiele czasu i już po chwili stała
odświeżona i ubrana. Włosy wysuszyła szpitalną suszarką, przykręconą do ściany.
Ponownie podpięła się do kroplówki i udała w drogę powrotną. Oczywiście
spojrzenia wszystkich zgromadzonych pod drzwiami spoczęły właśnie na niej, ale
zupełnie to zignorowała. Była przyzwyczajona do tego, że jest w centrum uwagi.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i><u>~*~*~*~</u></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i><u> </u></i> </span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Tak
minął jej cały tydzień, spędzony na szpitalnym łóżku. Co chwila ktoś
nieproszony wchodził i zaczynał swój wywód na każdy możliwy temat, na który ona
sama nie miała zamiaru rozmawiać. Zbywała każdego sarkazmem i nieuprzejmością.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego wszyscy chcą jej pomóc, skoro ona nie chce
niczyjej pomocy. Najbardziej denerwujący był Naill. Za każdym razem narzekał,
że ona nie może w taki sposób traktować rodziców. Opowiadał, jakby to było
wspaniale, gdyby tylko chciała się zmienić. Za każdym razem odpowiadała tak
samo. Sarkastycznym śmiechem, kilkoma niezbyt uprzejmymi epitetami kierowanymi
do wszystkich i zapewnieniem, że Madeleine Davies nigdy się nie zmieni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Raz
do jej drzwi zapukała nawet policja. Pytali o to, co robiła tej nocy i
dlaczego? Skłamała gładko, że przez przypadek wpakowała się w sam środek
nielegalnego wyścigu, a tak naprawdę wracała do domu. Co prawda nie chcieli jej
uwierzyć, co tłumaczyli zeznaniami faceta z samochodu, który ją potrącił, ale
ona i tak wygrała. Stwierdziła, że wyprzedzał i nie zauważył jej, jadącej
na motorze. Uwierzyli.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">W
końcu nadszedł cudowny dzień, w którym to mogła wyjść z więzienia, jak zacz<span style="font-family: "georgia" , serif;">ęła nazywać budynek szpitla</span>.
Rano załatwiła jeszcze tylko kilka formalności, jakimi było pobranie krwi, czy
pozbycie się wenflonu ze zgięcia łokcia. O godzinie dwunastej stała już na
parkingu przed szpitalem i kłóciła się ze swoim bratem o to, że wraca taksówką.
On oczywiście się na to nie zgodził, wyrwał dziewczynie torbę z rąk, wpakował
do swojego samochodu, a na samym końcu usadził ją na fotelu pasażera i
zablokował drzwi po jej stronie. Kiedy tylko zajął miejsce kierowcy myślała, że
wydrapie mu oczy. Rzuciła się na niego niemalże od razu, na co zupełnie nie był
przygotowany. Efektem tego było wielkie<span style="font-family: "georgia" , serif;">, krw<span style="font-family: "georgia" , serif;">awiące </span></span>zadrapanie na policzku chłopaka.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Uspokój się wreszcie! – wrzasnął, kiedy nie
mógł poradzić sobie z jej pięściami. To jednak nic nie dało, tylko jeszcze
bardziej wzmocniło atak szatynki na blondyna. Trwałoby to pewnie wieczność,
gdyby ktoś mu nie pomógł.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Z
tylnego siedzenia wyłonił się chłopak o brązowych włosach i zdołał usadzić
Madeleine na siedzeniu. Objął ją od tyłu, przygwożdżając ramionami do oparcia,
a co za tym idzie – unieruchamiając. Co prawda kopała wszystko dookoła, ale to
już nic jej nie dawało. Naill, patrząc na nią wściekle, otarł wierzchem dłoni stróżkę
krwi, która wypływała z zadrapania.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Czy ty chociaż raz mogłabyś nie zachowywać
się, jak opętana? – warknął w jej stronę. Madeleine uspokoiła się na chwilę i
zaczęła mierzyć go wzrokiem, który rzucał sztyletami pod jego adresem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Czy ty chociaż raz mógłbyś nie być skończonym
kretynem? – odcięła się prawie natychmiast. Widziała, że blondyn chce coś
jeszcze powiedzieć, ale zrezygnowany przetarł twarz dłońmi i machnął na nią
ręką, po czym odpalił silnik. Chciał mieć już tą drogę jak najszybciej z głowy.
– Możesz już zabrać swoje łapy<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– dodała, kiedy po kilku przejechanych metrach
przyjaciel jej brata dalej usiłował powstrzymać ją przed zabójstwem. <span style="font-family: "georgia" , "serif";">Po chwili zawa<span style="font-family: "georgia" , "serif";">hani<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a ze strony chłopaka j<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ej ręce znów były całkiem wolne.</span></span></span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Kiedy
tylko zaparkowali na podjeździe, a drzwi od strony Madeleine odblokowane,
dziewczyna od razu wybiegła z samochodu i udała się w kierunku warsztatu, gdzie
pracowali jej przyjaciele. Była już kilka metrów od chłopaków, kiedy usłyszała,
jak ktoś za nią biegnie. Kierowana instynktem natychmiast się odwróciła i w
ostatnim momencie zrobiła krok w tył. Okazało się, że jej niedorozwinięty
braciszek i jego znajomi chcą ją złapać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Po jaką kurwę ty za mną idziesz? – warknęła,
pokazując palcem na blondyna. Ten znów spróbował chwycić jej nadgarstek, ale
zwinnie go zabrała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Nie uważasz, że powinnaś pokazać się rodzicom,
że jeszcze żyjesz? – odpowiedział pytaniem na pytanie, nie przestając patrzeć w
jej piwne oczy. Zaśmiała się kpiąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Spierdalaj – <span style="font-family: "georgia" , "serif";">burknęła</span> i puściła się biegiem. Nie
miała zamiaru dalej na nich patrzeć<span style="font-family: "georgia" , "serif";">, <span style="font-family: "georgia" , "serif";">a już tym bardziej rozmawiać. Musiała w końcu o<span style="font-family: "georgia" , "serif";">d<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> nich odpocząć.</span></span></span></span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> W
warsztacie znalazła się po piętnastu minutach. Weszła do niego bez problemu,
ponieważ była tutaj częstym gościem, a co za tym idzie – znali ją wszyscy.
Pobieżnie odpowiadając na przywitania udała się do chłopaków. Znalazła ich,
pracujących przy jakimś drogim samochodzie. Niewiele myśląc podeszła do Allana,
leżącego pod samochodem i wysunęła go spod niego jednym, silnym ruchem. Na
początku nie wiedział, co się dzieje, ale kiedy tylko zobaczył roześmianą twarz
szatynki pokręcił głową z dezaprobatą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Masz szczęście, że skończyłem zakręcać, bo
zginęłabyś na miejscu<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– mruknął, czym jeszcze bardziej rozbawił dziewczynę. Jej
śmiech przywołał pozostałą dwójkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Proszę, proszę. Królewnę wypuścili ze
szpitala? – zapytał sarkastycznie Da<span style="font-family: "georgia" , "serif";">vid, wycierając ręce ze sma<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ru</span></span>. Madi pokiwała tylko głową w lekceważącym
geście z grymasem na twarzy. Nie trwało to jednak długo, ponieważ niemalże od
razu się wyprostowała i obrzuciła ich
przenikliwym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Gdzie moje maleństwo? – zapytała, podpierając
się za biodra. Po kilkusekundowej ciszy w pomieszczeniu zapanowało ogólne
rozbawienie. – Ha ha ha. Takie to śmieszne<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> </span>– sarknęła, wywracając oczami.
Gareth podszedł do jakiegoś przedmiotu i zdjął z niego ciemną płachtę. Oczom
wszystkich ukazał się motor Madeleine, a jej samej w oczach zaświeciły się
iskierki. Podeszła do niego natychmiast i zaczęła przytulać z każdej strony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Nie ma za co – mruknął rozbawiony David.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko z uśmiechem wystawił<span style="font-family: "georgia" , "serif";">a </span>rękę po kluczyki.
Dostała, co chciała, założyła kask na głowę i z zapewnieniem, że za chwilę
wróci wyjechała z warsztatu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Kiedy
tylko zaczęła obserwować świat przez wizjer kasku poczuła się, jak
najszczęśliwszy człowiek na świecie. Dodała gazu, nie zwalniając hamulców. Poczuła
zapach palonej gumy spod tylnego koła. Zaciągnęła się mocno. O tak,
zdecydowanie tego brakowało jej przez ten czas, który spędziła w szpitalu. Można
uznać za dziwne, że dziewczyna w jej wieku lubi „zabawki dla chłopców”, ale
taka właśnie była Madeleine. Prędkość, brak ograniczeń, zapach smaru, oleju i
palonej gumy sprawiał, że czuła się naprawdę szczęśliwa. Stąd też właśnie przez
całą przejażdżkę z jej twarzy nie schodził delikatny uśmiech. Ten prawdziwy, który<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> gościł na niej sporadycznie</span>.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">W
pewnym momencie zagryzła dolną wargę i zaczęła bardzo mocno się nad czymś
zastanawiać. Skierowała swoją maszynę w kierunku miejsca wypadku. Nie wiedziała, czy
dobrze robi, ale musiała mieć to za sobą. Bała się, a i owszem. Wiedziała
również, że najgorzej będzie na tym jednym zakręcie. Jednak ona musi się
przełamać już teraz, gdyby zgodziła się pojechać do tego Londynu. Strach, który
kumulowałby się w niej przez te kilka lat mógłby sprawić, że już nigdy nie
przemogłaby się i nie pojechała tamtędy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Stanęła w miejscu, gdzie znajdował się start. Odetchnęła głęboko <span style="font-family: "georgia" , serif;">parę</span>
razy i ruszyła. Najpierw powoli. Wcześniejszy odcinek nie sprawiał jej
problemu, w końcu tutaj była najlepsza. Dopiero, kiedy z daleka zobaczyła ten
zakręt. Przetarła kask dłońmi, na chwile odrywając je od kierownicy. Mogła
sobie na to pozwolić, ponieważ doskonale opanowała sztukę prowadzenia motoru.
Strach ściskał ją w gardle. Przyspieszyła, wmawiając sobie, że to nie była jej
wina. Naprawdę wiele ją to kosztowało. Weszła gładko w zakręt, przechylając się
w lewą stronę. Czas jakby dla niej w tym momencie zwolnił. Nie liczyło się nic,
oprócz jej, warkotu silnika i bliskości asfaltu. Te sekundy wydawały jej się
godzinami. Czuła niemalże każdy, najmniejszy kamyczek z nierównej nawierzchni. Jednak
udało się. Przemogła swój strach. Była na prawdę dumna z siebie. Zawróciła i
już bez problemów obrała dom za kierunek.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">
</span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">Kiedy była na miejscu otworzyła bramę i wjechała na podjazd. Od razu w
oczy rzuciło jej się, że rodzice robią grilla wraz z jej bratem i tymi
chłopakami. Postanowiła im nie przeszkadzać, tylko zrobić to, po co tu przyszła,
a mianowicie iść się przebrać. Zdjęła kask i udała się w kierunku wejścia do
domu, a później po schodach do swojego pokoju. Nad ubiorem nie musiała długo
myśleć – liczyło się tylko to, żeby wygodnie jej się jechało. Wyjęła przetarte
dżinsy, białą koszulkę i czarną bluzę. Na nogi założyła ciemne Nike, a w
przedpokoju chwyciła jeszcze skórzane rękawiczki i ramoneskę. Włosy związała w
kucyka. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: small;"></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;"> Wyszła do ogrodu, żeby znów oswoić swoją bestię, ale nie spodobało jej
się to, co zobaczyła. Naill stał oparty o niego z rękami założonymi na
wysokości piersi. Miała ochotę wydrapać mu oczy, ale powstrzymała się. W końcu
niedawno ledwo wybroniła się przed policjantami, a teraz nie chciałaby mieć
kłopotów.</span><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Co? – warknęła, podchodząc do niego. Zdała
sobie sprawę, że nikt ich nie obserwuje, bo wszyscy są zajęci wygłupami
lokowatego i gościa, który uratował jej brata przed nią samą. Idioci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Nie uważasz, że należałoby się przywitać z
rodzicami? – sarknął sprawiając, że w Madeleine coś się zagotowało. Zacisnęła
palce na kasku, który trzymała w dłoniach. Widzieli się dopiero tydzień, a ona
codziennie miała coraz to większą ochotę, żeby pozbawić go tych kłaków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Tobie chyba lakier do włosów mózg wyżarł,
jeśli myślisz, że będę robić to, co ty uważasz za stosowne – odparła, patrząc
na niego wściekle. Nie miała zamiaru dłużej przebywać w jego towarzystwie, ale
jak widać obrywanie od niej po ryju stało się jego pasją.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> <o:p></o:p></span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">- Jestem starszy. – <span style="font-family: "georgia" , serif;">mruknął, prostując się</span>. Odpowiedział mu kpiący śmiech szatynki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- A ja mądrzejsza – odpowiedziała, uspokajając
się odrobinę. Podeszła do niego i nadepnęła mu z całej siły na stopę. Chłopak
od razu złapał ją w dłonie i zaczął skakać dookoła. Przyciągnął tym uwagę
bawiących się rodziców i przyjaciół. – Siema nara – mruknęła już bardziej do
siebie dziewczyna, usiadła na motorze, założyła kask i ruszyła w drogę.
Widziała tylko, jak na sam koniec blondyn pokazuje jej środkowy palec, co ją
tylko bardziej rozbawiło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Kiedy
znalazła się ponownie w warsztacie chłopaki już na nią czekali. Okazało się, że
skończyli naprawiać już wszystko, co mieli na dziś zaplanowane i teraz mogą
udać się w swoje ulubione miejsce. Poczekała na nich chwilę i udali się do lasu
za Mullingar. Tam zostawili motory przed wejściem i z kaskami ruszyli na
polanę, gdzie zawsze rozmawiali w spokoju. Po chwili ciszy Madi postanowiła, że
w końcu powie, co ją męczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Chcą mnie zabrać na <span style="font-family: "georgia" , "serif";">naukę </span>do Londynu –
wypaliła prosto z mostu, siadając na zielonej trawie. Dobrze, że jej znajomi
siedzieli, bo najprawdopodobniej kolana by się pod nimi ugięły. Wszyscy
patrzyli na nią zdumieni. – Nie byle jak<span style="font-family: "georgia" , "serif";">ą</span>. Mechanika – dodała, otulając się
ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- I w czym problem, przecież zawsze chciałaś być
mechanikiem? – zapytał Allan, podnosząc jedną brew do góry, sygnalizując, że
nic z tego nie rozumie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;">- Będę musiała mieszkać z wesołą piątką –
odpowiedziała, spuszczając wzrok na dół. Naprawdę nie wiedziała, co ma zrobić.</span><br />
<span style="font-size: small;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Bóg chyba
naprawdę ma niezły ubaw patrząc na to, jak się męczy.<o:p></o:p></span></i></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3400270786710447369.post-36093469783907000902014-02-01T17:28:00.000+01:002017-09-18T21:33:33.959+02:00Chapter One: “Passion makes me the strength to fight.”<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i>Rozdział Pierwszy: „Pasja
daje mi siłę do walki.”</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-top: 6pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i>~*~</i></span></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Przed, podczas oraz po przeprowadzce nie myśl, jak wiele
straciłeś po zmianie – zobacz, jak wiele zyskujesz !<o:p></o:p></span></i></span></div>
</blockquote>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">______________________</span></i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"><br /></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"> <span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Poczuła niesamowicie nieprzyjemne kłucie w tyle czaszki. Ból
był nie do zniesienia. Spróbowała otworzyć oczy, ale jej starania spełzły na
niczym. Nie mogła się w ogóle ruszać. <i>Co
do cholery? </i>Zapytała samą siebie. Nie rozumiała niczego. Jednak świadomość szybko do niej
wróciła. Miała wypadek na wczorajszych wyścigach. Zaklęła w czarną przestrzeń,
w jakiej się znajdowała. Zaraz, zaraz. Czy ona nie żyje? Czarne myśli od razu
zaczęły wchodzić nieproszone do jej umysłu. Chciała je od siebie, odpędzić, ale
to zupełnie nic nie dawało, a pogarszało tylko sprawę. Im bardziej
starała się z nimi walczyć, to w miarę upływu czasu pojawiało się ich coraz więcej
za, aniżeli przeciw. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Smętne rozmyślania Madeleine przerwał dotyk chłodnej dłoni na jej ręce. Poczuła, jak ktoś
dotyka swojego policzka jej palcami. Dobrze znała tą delikatną teksturę skóry,
przecież nie raz zdążyła już przekonać się, jak bardzo macocha ma przyjemne
dla innych dłonie. Jednak ona nie chciała teraz jej obecności. Wolałaby, żeby
to ta biologiczna mama przy niej siedziała, albo chociaż ojciec, ale jak widać
tylko zupełnie obcą dla niej kobietę było stać na to, żeby zamartwiać się o nie
swoje dziecko. Poczuła, jak po jej twarzy spływa słona łza. Maura musiała ją
zauważyć, ponieważ zaraz zaczęła wołać lekarza. Madi błagała ją, żeby tak nie
krzyczała, ale to zupełnie nic nie dawało, a tylko pogarszało sprawę, ponieważ
jeszcze bardziej musiała nadwyrężać swój nadszarpnięty wypadkiem mózg. Czarna otchłań coraz
bardziej powiększała się, aż w końcu pomieszczenie wypełniło nieznośne
piszczenie jakiegoś szpitalnego sprzętu. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i><b><u>~*~*~*~</u></b></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"><i><br /></i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Tym
razem Madeleine również nie dała rady podnieść powiek. Stawało się to dla niej bardzo
irytujące, ale nic nie mogła poradzić. Głowa dalej bolała - wręcz rozsadzało jej mózg od środka. Regularne pikanie nie pomagało.
Sprawiało tylko, że szatynka zaczęła się już po woli </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">tym </span><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: small;">irytować. W pewnym
momencie coś sobie uświadomiła. Całe jej ciało jest wolne od czyjegoś dotyku.
Najprawdopodobniej leży bezwładnie, blade na białej pościeli. Przez jej myśl
przebiegło pytanie, czy w ogóle da się ją odróżnić od posłania.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Nie
ważne. Czarną przestrzeń, jaka ją otaczała i najprawdopodobniej była umysłem dziewczyny, wypełniło jedno, jedyne pytanie. <i>Dlaczego
nikogo przy mnie nie ma?</i> Zastanawiała się nad swoim losem. Owszem, przez
ostatnie lata ich relacje nie najlepiej
się układały, ale macocha pokazała, że jednak interesuje ją los jej pasierbicy.
Może stwierdziła, że jednak nie warto tracić czasu na kogoś takiego, jak Madeleine?
Nie zdziwiłaby się ani trochę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Wtedy właśnie w jej umyśle pojawiło się
wspomnienie pewnego letniego wieczoru. Chociaż, to był już bardziej wieczór.
Madeleine dała się wciągnąć chłopakom do jakiegoś klubu na obrzeżach Mullingar.
Miała na sobie najbardziej wyzywającą sukienkę, jaka tylko znajdowała się w jej
obszernej szafie. Do tego wysokie szpilki idealnie eksponowały jej długie nogi
i uwydatniały zgrabną pupę. Kusiła swoim ciałem specjalnie, każdego kto tylko
przeszedł obok niej. Zgrabnie poruszała się w rytm, jaki akurat postanowił
puścić DJ. Czuła się wspaniale, co było nie małą zasługą alkoholu, jaki do tej
pory spożyła. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> No właśnie, procenty. Ktoś
niedoświadczony, jak Madi, jest w stanie upić się w przeciągu paru godzin od
rozpoczęcia imprezy. Tak, nie mylicie się – dziewczyna narąbała się w cztery
dupy, czego skutkiem był jej prowokacyjny taniec na barze. Kiedy już miało
dojść do momentu, w którym zdejmuje kusą sukienkę, na całe szczęście, pojawił
się Allan – jeden z jej przyjaciół – i w tempie natychmiastowym wyprowadził z
klubu. Oczywiście szatynka szarpała się na wszystkie możliwe sposoby i
usiłowała wydostać z uścisku przyjaciela, ale na marne, ponieważ był od niej o
wiele silniejszy. W końcu przestała i
Allan mógł w spokoju donieść ją do domu. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Nie było to łatwe, ponieważ znajdowali się
w dość sporej odległości od niego, a blondynowi alkohol również dawał się we
znaki, czego skutkiem okazał się dość chwiejny krok. Nie zadzwonił po taksówkę,
gdyż wszystkie pieniądze zostały w klubie wraz z Davidem i Gareth ‘em –
pozostałą dwójką. Nic dziwnego, że gdy tylko dotarł pod drzwi był wycieńczony,
a zarazem radosny, że mieszka tylko dwa domy dalej. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Oczywiście ani macocha, ani ojciec nie
byli zadowoleni z tego, do jakiego stanu się doprowadziła, ale jej to
kompletnie w tamtym momencie nie obchodziło. Liczył się tylko alkohol, cały
czas buzujący w jej organizmie, pomimo dosyć długiego spaceru przecznicami
Mullingar. Zdawała sobie sprawę, że właśnie w tym momencie czeka ją kazanie, że
piętnastolatka nie powinna doprowadzić się do stanu rozpaczy i klęski
żywiołowej, ale postanowiła podejść do tego na luzie. Oczywiście docinki,
przekleństwa i sarkazm będą jej towarzyszyć do końca rozmowy, ale ta prawa
akurat była oczywista.<o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Powiedz
mi, dlaczego aż tak bardzo chciałaś doprowadzić się do rozpaczy? – zapytała
łagodnie Maura, mając pewność, że jej mąż nie będzie w stanie powstrzymać
swoich emocji, a głównie wściekłości, która wręcz się z niego wylewała. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Po pokoju rozniósł się sarkastyczny,
pełny nienawiści śmiech Madeleine. Dobrze wiedziała, jaki ból im tym sprawia,
ale właśnie o to jej chodziło. Chciała ich zniszczyć psychicznie tak, żeby
poczuli się, jak ona po rozwodzie rodziców, widząc płaczącą matkę, do której
nawet nie pozwolono jej się przytulić. Na samo wspomnienie tego wieczoru złość
i irytacja wezbrały się w jej drobnym ciele i wypełniły niemalże każdą,
najmniejszą komórkę. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Powiedz
mi, co cię to w ogóle obchodzi? – zapytała, podnosząc się z kanapy i stając na
równi z macochą. Dzięki szpilkom, które miała na stopach stała się od niej
odrobinę wyższa. Zarzuciła rękami i skrzyżowała je na wysokości piersi. –
Przecież nie jesteś nawet moją matką – powiedziała z takim jadem, że kobieta
mimowolnie cofnęła się o krok do tyłu.<o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">-
Madeleine! – zaczął ostro ojciec dziewczyny, ale Maura w ostatnim momencie
uciszyła go gestem dłoni, dając mu tym samy do zrozumienia, że sama na pewno
sobie poradzi. Jej niedoczekanie!<o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Jednak
chciałabym, żebyś traktowała mnie, jak swoją biologiczną matkę. To naprawdę wiele dla mnie znaczy– powiedziała szeptem, uśmiechając się delikatnie do dziewczyny.
Dokładnie tak, jakby chciała wymusić jakikolwiek pozytywne uczucie w tej
osobie, którą naprawdę pokochała, mimo jej uprzedzeń. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Niestety, po raz kolejny jej uczucia
zostały zranione przez szaleńczy śmiech panny Davies. Jednakże tym razem prawie
dusiła się, gdyż nie mogła złapać powietrza. Jej rozbawienie skończyło się tak
szybko, jak się zaczęło i już po chwili stała wyprostowana, z dumnie uniesioną
głową, obserwując macochę z pogardą wręcz wymalowaną na twarzy.<o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">- Na to
nie masz co liczyć. Względem ciebie, jedynym pozytywnym uczuciem będzie
ignorowanie cię. I nigdy więcej nie waż porównywać się do mojej prawdziwej
mamy. Lepiej zajmij się tym swoim blondaskiem. Właśnie przyjechał –
zakończyła, patrząc na podjazd, gdzie zaparkowało dosyć drogie auto. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;"> Podniosła jedną brew, kiedy do salonu
wszedł Naill we własnej osobie z jakimś chłopakiem, który mu towarzyszył. Wiać
było, że obydwoje w ogóle nie mogą zrozumieć, o co chodzi. Na kanapie siedzi
ojczym Horana, z niedowierzaniem, wymalowanym na twarzy i widocznym w oczach, a na środku salony stoi jego
matka ze łzami na policzkach. Popatrzył przerażony na Madeleine, ale ta w
odpowiedzi tylko uśmiechnęła się tryumfująco i z dumnie uniesioną głową, choć
chwiejnym krokiem, udała się do swojego pokoju, z którego przez najbliższe dni
na pewno nie wyjdzie. Szczerze? Zupełnie jej to wisiało. Ważne było to, że oni
oboje dowiedzieli się, jakie jest jej zdanie na ten temat. Tylko i wyłącznie to
się liczyło, a nie jakieś tam nieważne uczucia innych. <o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Wzdrygnęła się, kiedy przypomniała sobie sytuację sprzed dwóch lat.
Oczywiście podobne zdarzały się dużo częściej, ale Maura nigdy przez nią nie
płakała. Tylko ten jeden, jedyny raz. Już zaczynała żałować tego wieczoru, ale
od razu przypomniała jej się mama w sądzie, kiedy nie pozwolili im się nawet
pożegnać. Tak, ona zdecydowanie ma prawo do tego, żeby nienawidzić ich
wszystkich razem i każdego z osobna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Nagle
znów poczuła narastający ból w czaszce. Niemalże czuła, jak jej tętno zwalnia tempa, aż w końcu czarna otchłań pochłania ją w zupełności. Ostatni, co
pamięta, to wycie tej samej maszyny szpitalnej, co wcześniej i przytłaczającą
pustkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Jak
to się mówi? Do trzech razy sztuka? No to ktoś pierdolnął gafę, bo Madeleine po
raz kolejny nie udało się otworzyć oczu. Powieki znów okazały się zbyt ciężkie.
Jednak teraz była pewna, że żyje, ponieważ odczuwała dosłownie wszystko, co się
dookoła niej dzieje. Za każdym razem, gdy lekarz zmieniający jej kroplówkę
zahaczył przypadkowo szlafrokiem o jej dłoń lub podczas otwierania okna zawiał
chłodny, wiosenny wiatr – czuła to. Chciał skakać z radości, ale nie mogła się
ruszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> W tym
momencie naszła ją przerażająca myśl. Co jeśli już nigdy nie będzie mogła
wsiąść na motor? Przecież to będzie dla niej koniec świata. Ona bez tej pasji
sobie nie poradzi. Zdaje sobie sprawę w stu procentach, że na początku dosyć
trudno będzie jej chociażby popatrzeć na swoją maszynę, ale w końcu się przemoże.
Przecież przez jakiś głupi wypadek, który nawet nie był z jej winy, nie
zrezygnuje z marzeń, a przede wszystkim, jedynej prawdziwej miłości, która
pozwalała dziewczynie oderwać się od świata i zapomnieć o wszystkich problemach, jakie
jej doskwierają. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Uwielbiała siadać na swoim największym skarbie, zapinać kask i wyruszać przed
siebie. Nie ważne gdzie i jak długo miałaby trwać ta podróż. W końcu im dłużej
tym lepiej. Zawsze wtedy czuła się taka wolna. Wiatr rozwiewał jej włosy, które
wystawały spod kasku. Ten pęd, który za każdym razem napierał na ciało siedemnastolatki. Jadąc na motorze naprawdę można zajrzeć śmierci
prosto w oczy, na co ona jest idealnym przykładem. Jednak robiąc niebezpieczne
sztuczki, gdzie to na przykład tylko jedno koło dotyka podłoża, czuła, że już
osiągnęła pełnię spełnienia. To jest, jak najwspanialszy orgazm w całym życiu.
Adrenalina buzowała w jej ciele, a hormony odpowiadające za szczęście nigdy nie pracowały na aż takich obrotach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Poczuła niewyobrażalną chęć spojrzenia na świat, żeby jak najszybciej
móc udać się do warsztatu chłopków i odebrać swoje BMW. Usłyszała, jak drzwi do
jej sali zatrzaskują się za kimś. Świetnie, czyli lekarz prowadzący opuścił pomieszczenie.
Jednak ona nie mogła poddać się tak łatwo. Zacisnęła drobne dłonie w pięści i zaczęła
walczyć z własnymi słabościami. Tej walki nie przegra. To bitwa o marzenia,
najważniejsza w jej siedemnastoletnim życiu. <i>Powieki już się poruszyły,
jeszcze trochę! Tak, udało jej się! </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Otworzyła oczy, ale niemalże natychmiast je zamknęła. Światło, wpadające
do pomieszczenia przez odsłonięte okna zostało dodatkowo spotęgowane przez
biel, która znajdowała się w każdym, możliwym miejscu. Poczekała chwilę, by
znów móc popatrzeć na świat. Za drugim razem w uniesienie powiek włożyła już
mniej wysiłku. Rozejrzała się dookoła, żeby przyzwyczaić spojówki do obrazów,
jakie ją otaczały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: small;"> Usłyszała ruch na korytarzu, a zaraz później w sali pojawił się
mężczyzna w białym kitlu. Zaczął coś majstrować przy jej kroplówkach, pobrał
krew i kazał połknąć jakieś leki. To ostatnie zrobiła bardzo niechętnie,
ponieważ pigułki były dość sporych rozmiarów. Wydał kilka poleceń i instrukcji
po czym w szybkim tempie opuścił pomieszczenie. Madi zdążyła wyłapać, że mówił
coś do siebie o jakichś papierach które musi jak najszybciej wypełnić. Nie
obchodziło jej to nawet za bardzo. Liczył się fakt, że wróciła do żywych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-size: small;"><i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; font-size: 12.0pt;">Bóg chyba
jednak ma co do niej na razie inne plany, niż śmierć.</span></i></span></div>
Jesica Evanshttp://www.blogger.com/profile/07498995833244732856noreply@blogger.com2