piątek, 11 kwietnia 2014

Chapter Nineteen: “I'll be with you until the end, baby.”

Rozdział Dziewiętnasty: “Będę z tobą do końca, skarbie.”

~*~

            Dwa dni później Madeleine cały czas leżała w łóżku i nie mogła się nigdzie ruszać. Zdawała sobie sprawę, że wygląda jak siedem nieszczęść i niestety nic nie mogła z tym zrobić. Była pewna w stu procentach pewna, iż jej włosy są zupełnie przetłuszczone i niemalże czuła swój zapach. Kiedy przychodził do niej Louis chciała zapaść się pod ziemię. Nie mogła znieść świadomości, że ogląda ją w tak beznadziejnym stanie. Takie uczucia wydawały się dziewczynie dziwne i były dla niej zupełnie nie znane, więc nie wiedziała czy ma mu o nich powiedzieć. Ina po prostu nie chciała, żeby ją wyśmiał, to wszystko. Ugh! Życie jest pojebane.
          
         Usłyszała, jak drzwi do jej pokoju otwierają się, a staną w niech nie kto inny, jak Tomlinson. Zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu i mimowolnie uśmiechnęła się widząc, co trzyma w dłoniach. Pokręciła głową na tyle, na ile mogła, obserwując, jak podchodzi do krzesełka, na którym przesiaduje codziennie, od kiedy ona leży w szpitalu. Ten w odpowiedzi tylko poszerzył uśmiech na swojej twarzy i położył na szafce obok pluszowego miśka w kształcie motoru. Kiedy zobaczył, jak chce coś powiedzieć skorzystał z okazji, podniósł się i mocno ją pocałował. Czekał na ten moment od kiedy tylko wstał, więc teraz Madi może już nawet się na niego wydrzeć.

- Miałaś coś mówić. – podrzucił brwiami, podsuwając się do łóżka i chwytając jej dłoń w swoje. Cały czas patrząc na twarz szatynki pocałował dziewczynę w każdy palec po kolei, a na sam koniec przejechał ustami po wszystkich.

- Wariat. – mruknęła pod nosem, cały czas nie mogąc zebrać swoich myśli. Zamknęła na chwilę oczy, odliczając w myślach do dziesięciu, żeby się opanować i z powrotem popatrzyła na chłopaka. – Chce ci się tutaj znów siedzieć? – podniosła jedną brew do góry.

- Z tobą? Zawsze. – przewróciła oczami. Bardzo chciała wierzyć w jego słowa, ale coś jej na to nie pozwalało.

- I tak wiem, że Niall ci każe. – mruknęła, odwracając wzrok. Jego tęczówki jakby ją parzyły. Usłyszała jego ciche westchnienie i szelest, kiedy się podniósł. Poczuła dłonie na twarzy, a chwile potem znajdowała się z nim twarzą w twarz. Poczuła przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa.

- Niall jeszcze śpi. Tak samo, jak cała reszta. – powiedział prosto w usta dziewiętnastolatki. Ona, jak w amoku, pokiwała głową, że rozumie. Pokręcił z dezaprobatą głową, składając na jej ustach delikatny pocałunek. – Jak stąd wyjdziesz będziemy musieli porozmawiać. – powiedział i znów chciał zająć swoje miejsce.

            Jednak Madeleine mu na to nie pozwoliła. Chwyciła jego dłoń i pociągnęła z całej siły w dół, dzięki czemu usiadł na białej pościeli. Zaśmiał się pod nosem i położył obok niej, starając nie dotknąć, albo nie pociągnąć żadnej kroplówki. Nie chciał sprawiać jej krzywdy, tylko sprawić żeby czuła się przy nim bezpieczna. Pomógł Madi podnieść się delikatnie do góry tak, żeby oparła się o niego i zaczął jedną dłonią gładzić ją po plecach.

- Wyglądam, jak siedem nieszczęść i do tego śmierdzę, a ty dalej chcesz ze mną przebywać i mnie dotykać. – mruknęła pod nosem, mocniej wtulając się w jego ramię i zamykając oczy.

- Przecież to nie z twojej winy, więc nie widzę problemu. – powiedział, odchylając jej głowę do 
tyłu i całując w czoło.

- Nie będziemy mieć kiedy poważnie porozmawiać, bo zamkną mnie w pudle. – wyszeptała, nie otwierając oczu, tylko mocniej je zaciskając. Usłyszała ciche westchnienie swojego towarzysza, który cały czas mocno ją obejmował.

- Powiedziałem ci już, że nie pozwolę, żeby cię tam wsadzili. – starł kciukiem pojedynczą łzę, która po woli spłynęła po jej policzku. Nie mógł patrzeć na to, jak płacze, bo jemu samemu od razu się na to zbierało.

            Ich chwilę przerwali lekarze, którzy kazali Louis ‘owi natychmiast opuścić łóżko chorej. Nie pomogło nawet tłumaczenie, że Madeleine jest tak wygodniej. Zrezygnowany chłopak podniósł się po woli, żeby niczego nie uszkodzić i od razu usiadł na metalowym krzesełku. Nie wyszedł nawet, kiedy mężczyzna w białym kitlu oznajmił badania. Oczywiście trzy razy pytał się dziewczyny, czy aby na pewno na to pozwala. W końcu jednak zrezygnował i zgodził się na wszystko, czego chcieli.

- Gips powinniśmy ściągnąć do czterech tygodni, ponieważ noga nie była bardzo połamana i nie musieliśmy nastawiać jej operacyjnie. – powiedział, wyciągając z ręki dziewczyny przedostatnią kroplówkę. – To, co ci zostawiłem, to tylko witaminy na wzmocnienie organizmu. Za jakiś tydzień będziesz mogła opuścić szpital. – uśmiechnął się delikatnie, skinął głową i opuścił pomieszczenie.

            Szatynka usiadła na łóżku i uważnie przyjrzała się swojej nodze. Nigdy jeszcze nie miała gipsu, oczywiście nie licząc dwóch razy, kiedy połamała ręce. Spuściła się po woli na podłogę, stając na niej niepewnie. Czuła, że Lou przygląda jej się uważnie, ale ona natychmiast musiała się umyć. Zlokalizowała kule, które znajdowały się w kącie pomieszczenia. Westchnęła ciężko, załamując ręce. Ona w tym stanie do końca życia tam nie zajdzie. Usłyszała śmiech, przez co od razu zmiażdżyła chłopaka spojrzeniem. Ten w odpowiedzi tylko pokręcił głową, podniósł się i szybko podszedł do Madi. Ostrzegł ją, żeby trzymała kroplówkę i nie czekając na nic innego podniósł ją do góry, nie czekając aż cokolwiek odpowie. Usłyszał jej ciche piśnięcie. W szybkim tempie przemieścił się z pokoju do łazienki. Oczywiście lekarze upominali go na korytarzu, ale i tak nie zwracał na nich uwagi. Odstawił ją dopiero, kiedy znaleźli się na miejscu.

- Ubrania. – powiedziała, opierając się dłońmi o wannę.

            Szatyn natychmiast zrozumiał, o co chodzi i już po minucie wrócił  z powrotem, a w rękach trzymał torbę z rzeczami dziewczyny. Ta w podziękowaniu uśmiechnęła się szeroko. Odkręciła kurki i przestawiła strumień wody na prysznic. Umyła się szybko i ubrała, po czym wysuszyła włosy. Kiedy skończyła uśmiechnęła się w kierunku chłopaka. Był tutaj przez cały czas. Przecież spała z nim, a swojego ciała również się nie wstydziła. Popatrzyła na niego, uśmiechając się blado. Kiwnął głową w kierunku kroplówki, którą zdążyła już z powrotem podpiąć, po czym wziął ją na ręce. Po drodze minęli Niall ‘a i resztę chłopaków z zespołu, którzy siedzieli na plastikowych krzesełkach.

- Chyba będę mieć więcej gości. – mruknęła pod nosem, obserwując jak grupka chłopaków podnosi się z siedzeń. Louis pokręcił głową, podchodząc do drzwi i blokując je swoim ciałem. Popatrzyła na niego, podnosząc wysoko jedną brew.

- Umówisz się ze mną na randkę, kiedy tylko wyjdziesz ze szpitala? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Madeleine popatrzyła na niego szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami.

- Już ci mówiłam, że wsadzą mnie do pierdla. – obstawała przy swoim. Zauważyła kątem oka, a raczej usłyszała walenie do drzwi, że jej brat z całej siły chce dostać się do środka, jednak blokuje mu to ciało szatyna.

- Z tego co wiem nie musisz siedzieć na dołku, tylko możesz wykupić sobie przepustkę. – podniósł jedną brew do góry, uśmiechając się zadziornie. Madi pokiwała z dezaprobatą głową.

- Możesz wybierać datę i miejsce. – zaśmiała się, rozkładając się na łóżku i kładą ręce pod głową. Tomlinson odsunął się od drzwi, a kilka sekund potem do pokoju wpadł rozwścieczony blondyn.

- Co wy tutaj robicie? – warknął, na zmianę mierząc raz ją, a kolejny jego. Oboje popatrzyli na siebie szeroko uśmiechnięci.

- Nic. – odpowiedzieli równocześnie, wybuchając głośnym śmiechem.

20 komentarzy:

  1. Hahah, po prostu mnie rozwaliłaś dzisiaj!
    Wymiatasz system!
    "Nigdy jeszcze nie miała gipsu, oczywiście nie licząc dwóch razy, kiedy połamała ręce."
    Po prostu padłam!
    Rozdział świetny ;)
    Czekam na next!]

    PS: Louis nie martw się, nawet najgorsi przestępcy maja prawo do widzeń!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra. A wiec tak.
    Po piersze: chyba chcesz dostac wpierdol? To jest cudowne!!!! Pierdolisz glupoty ze to jest zle!!!
    Po drugie: ten blog jest fantastyczny!!!
    Po trzecie: zajebista tematyka!!!! :))
    Po czwarte: zastanawialas sie nad II czescia tego opowiadania???
    Po piate i chyba ostatnie : nabijac komkii i lecimy z nexteem!! :DD
    A niee, jest jeszcze po szoste: nie chce zebys kpnczyla tego bloga. On jest cudowny. Zadko kiedy takie sie trafiaja. Ale to dobrze. Bo nje sciagasz tematyk tylko jestes oryginalna. XD ;)

    POZDRAWIAM!! ;*

    @luvmynialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej! Nie jest tak źle, rozdział jest świetny! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest ciekawy i nie ma błędów. Nie wiem o co ci chodzi. ;_; Piszesz tak niesamowicie fantastycznie, że...no naprawdę, trudno uwierzyć. I podziwiam cię, że tak szybko piszesz rozdziały. Ja piszę sama dla siebie i napisanie jednego rozdziału zajmuję mi z...3 miesiące? Coś koło tego. XD
    Ja jakoś tak...Nie dopuszczam do siebie myśli, że to może się skończyć. Naprawdę rzadko się trafia tak zarąbisty blog z opowiadaniem... Ale jeśli zaczniesz nowe opowiadanie to będę je musiała KONIECZNIE przeczytać. Z ,,Nobody will tell me how to live" jestem trochę do tyłu,ale się nadrobi, bo też jest świetny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial jak zawsze cudowny, nie lubie sie rozpisywac :x
    Nieg uwierzyc ze niedlugo koniec :c
    Ale czekam do nastepnej notki! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawy rozdział ;) czysto i fajnie to pisałaś, podobają mi się akapity.
    z tymi złamanymi rękoma i gipsem, zabiłaś mnie xD ;D dobreeee ;D
    oby tak dalej ! <3 rozpisałabym się bardziej, ale jestem po pierwszym tygodniu praktyk w kosmetycznym zakładzie : od pon. do wt jestem tam od 9 rano do 17 , a od środy do piątku od 12 do 20 ;/ plus : dochodzi do tego jeszcze skzoła dzisiaj ( sobota ) a od poniedziałku znowu to samo i tak jeszcze przez 3 tyg ;/

    WENY ;*:*:*:

    OdpowiedzUsuń
  7. To było słodkie! ^^ Świetny rozdział :)
    Naprawdę chcesz to już skończyć? Proszę Cię nie rób tego, kocham to opowiadanie i chciałabym żeby nigdy się nie skończyło...

    OdpowiedzUsuń
  8. powiem krótko: nie poprzestawaj na tym, pisz dalej i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział nie był nudny ;) I już czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że jak zakończysz to opowiadanie to zaczniesz jakieś kolejne. Pozdrawiam i ślę cmokałki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo! Czekam na nastepny w srode! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję!
    Fragment Twojego opka znalazł się w poradniku mojego autorstwa zatytułowanym "AŁtoreczkowy przepis na sukces, czyli jak RZyć?".
    Poradnik znajdziesz tutaj:
    http://forteca-red.blogspot.com/2014/04/atoreczkowy-przepis-na-sukces-czyli-jak.html

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mmmm...Majstersztyk! <3
    Mam nadzieję, że Madi nie pójdzie do pierdla. ;c

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny!!! Kocham to . ! Mam nadzieje ze bedziesz coraz wiecej i wiecej pisac bo to jest swietne ! ;> czekam na next z niecierpliwoscia <3

    OdpowiedzUsuń
  14. K
    O
    C
    H
    A
    M!!!!
    Uwielbiam to opowiadanie . Pisz dalej . Tylko o to prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Naprawde dobrze wyszedł Ci ten rozdział . Zawsze bardzo bardzo sie ciesze gdy widze nowy na twoim blogu. Masz talent . Nie zmarnuj go <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Super super super .<3 epicki rozdział

    OdpowiedzUsuń
  17. Nudny ?! I malo sie dzieje?! Serio ?! Nie mysl tak. ! Nie w kazdym opowiadaniu moze byc jakas mega akcja no <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ehh... Pamietam jak bylo 5 tych rozdzialow.. Ale ten czas leci .. OMG:cc Weny !

    OdpowiedzUsuń
  19. Mmmm...Świetne.♥

    OdpowiedzUsuń