Louis
westchnął zmęczony, opadając ciężko na fotel w swojej prywatnej garderobie. Około
pięciu minut temu skończył się kolejny koncert jego zespołu i dopiero teraz
mógł przestać się uśmiechać. Cała twarz bolała go od ciągłego rozciągania ust w
grymasie szczęścia. Jedyne, czego w tym momencie pragnął najbardziej, to gorący
prysznic i sen w wygodnym hotelowym łóżku. Nie chodzi o to, że nie był
szczęśliwy. Po prostu przez cały czas brakowało mu tej jednej, najważniejszej
osoby, jaką była drobna, niepozorna brunetka, która całkiem niedawno przestała
być nastolatką. Mimowolnie i pomimo bólu, uśmiechnął się delikatnie na samo
wspomnienie Madeleine. Chciałby móc się do niej przytulić; schować głowę w
zagłębieniu jej szyi i przyciągnąć do siebie – schować się za nią przed całym
światem. Oddałby wszystko za chociaż kilka minut jej bliskości.
Zrezygnowany
pokręcił głową, chcąc wyrzucić z niej niepotrzebne myśli. Jeszcze chwila i
rozpłacze się jak małe dziecko, które nie dostało lizaka. Czuł się fatalnie i
nawet nie mógł iść na piwo, bo zaraz dorwałyby go hieny z gazet plotkarskich, a
ostatnią rzeczą, jaka sprawiłaby mu przyjemność było użeranie się z nimi
wszystkimi. Właśnie dlatego postanowił jedynie przebrać się w jakieś czyste,
nieprzepocone ciuchy i przespać samotnie kolejną noc.
~*~
- Dalej Madi, bo on zaraz znów wróci
do pokoju hotelowego, użalać się nad samym sobą! – blondyn wbiegł do
niewielkiego pokoju, gdzie znajdowała się jego młodsza, przyrodnia siostra,
siedząca w dość sporych rozmiarów kartonie i trójka przyjaciół.
- Spokojnie, Niall. Powiedzieliśmy
ochroniarzom, żeby w razie czego go nie wypuszczali, bo mamy dla niego
niespodziankę – Liam przewróciła oczami, krzyżując ręce na wysokości klatki
piersiowej. On również cieszył się, że w końcu poprawią humor piątemu z nich,
ale był zdecydowanie mniej podniecony tym wszystkim niż jasnowłosy.
- Poza tym ja dalej nie wiem, czy
chcę, żebyście zamknęli mnie w kartonowym pudle i obwiązali dookoła papierem
ozdobnym. Przecież zawsze możecie zapomnieć zrobić mi otwory do oddychania – mruknęła
Davies, podciągając kolana pod brodę i owijając nogi na wysokości piszczeli.
Tak strasznie chciała zobaczyć już Louisa, ale One Direction jak zawsze musi
wszystko utrudniać do czegoś wręcz niemożliwego do wykonania.
- Zawsze możemy wyjąć cię z pudła i
tylko obwinąć – fuknął blondyn, krzyżując ręce na piersi i odwracając się tyłem
do wszystkich. Szatynka przewróciła oczami, doskonale wiedząc, że Horan właśnie
się obraził. Jednak jakoś nie za bardzo ją to obeszło.
- Dobra, Madeleine. Im szybciej
zaczniemy, tym szybciej będziecie mogli pieprzyć się z Tommo, więc z łaski
swojej, pochyl się do przodu, albo połóż, żebyśmy mogli zamknąć to cholerstwo –
mruknął Zayn, podnosząc się z krzesła.
Madi,
nie mając nic więcej do powiedzenia i chcąc świętego spokoju, bez słowa
sprzeciwu ułożyła się wygodnie w kartonie i zamknęła oczy. Miała cichą
nadzieję, że chłopaki przynajmniej postarają się być delikatni w tym, co będą
robić. I tak ma już wystarczająco dużo siniaków na ciele, żeby teraz robić
sobie kolejne.
~*~
- Louis! – krzyknął głośno Harry,
wpadając do garderoby swojego najlepszego przyjaciela. Szatyn westchnął ciężko,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, że skoro Styles postanowił do niego
przyjść, to nie ma co liczyć na to, że szybko odpocznie. Przybrał na twarzy
sztuczny uśmiech i odwrócił się do niego przodem.
- Co jest, chłopaki? – zapytał,
zauważając w wejściu również całą resztę przyjaciół. Podniósł wysoko brew,
kiedy dostrzegł ogromne pudło, przewiązane kolorową wstążką i zapakowane w
papier ozdobny. – Co to jest?
- Nie wiem. Najprawdopodobniej fanki
zrobiły ci prezent, bo jest podpisany twoim imieniem – rzucił luźno Liam,
stawiając pakunek na samym środku pomieszczenia. Szatyn natychmiast zerwał się
z miejsca i zaczął uważnie przyglądać podarunkowi z każdej strony.
- No dalej, Lou. Otwieraj! – krzyknął Niall,
ale jego szeroki uśmiech zaraz został zastąp przez grymas bólu, ponieważ któryś
z chłopaków mocno kopnął go w łydkę, chcąc doprowadzić go do porządku, ponieważ
on sam najwyraźniej nie zauważył, że zaraz zniszczy niespodziankę. Najwyraźniej
zrozumiał tę, dość mało delikatną aluzję, ponieważ nie odezwał się nawet
słowem.
- Spokojnie, Ni. Jeżeli tylko chcesz,
to możesz mi pomóc w rozpakowaniu – wzruszył ramionami, przyglądając się
szczerze rozbawiony jasnowłosemu. Zdziwił się, kiedy on energicznie zaczął
potrząsać głową po poziomej linii. Jednak kierowany ciekawością podszedł do
podarunku i zaczął zdzierać z niego papier.
Kiedy
otwierał pudło, Madeleine natychmiast podskoczyła i z szerokim uśmiechem
rzuciła się w ramiona swojego chłopaka. Na początku zupełnie nie rozumiał, co
się dzieje i jedynie instynktownie przyciągnął ją do siebie. Jednak, kiedy
tylko zaciągnął się zapachem jej perfum natychmiast zrozumiał, kogo trzyma w
ramionach, a w głowie pojawiła mu się jedna, jedyna myśl – nigdy więcej jej nie
wypuszczać i trzymać ją od teraz przy sobie.
Nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńTo jest świetne!
Przykro mi, że rezygnujesz z pisania.
Naprawdę masz talent.
xxAlex
No włąśnie na razie jeszcze nie rezygnuję. Chodziło mi o to, że jeżeli jednak to zrobię, to wtedy poinformuję o tym na każdym blogu ;p
Usuńna razie mi się do tego nie spieszy ;d
Cieszę się
Usuń