Rozdział Szesnasty: “Mama
prawdę ci powie.”
~*~
Czerń i pustka, to jedyne co ją w tej chwili
otaczało. Twarz dziewczyny przyozdabiało jedynie całkowite zrezygnowanie. Znów
jest w tym cholernym miejscu, z którego nie ma żadnej ucieczki. Może tylko
wisieć w bezkresnej przestrzeni i czekać, aż w końcu odzyska całkowitą władzę
nad wszystkimi swoimi kończynami. Chociaż … Czy aby na pewno tego chce?
Przecież swoim życiem zniszczyła nie jedno inne. Niall, Zayn, przyjaciele z
Mullingar, tata, Maura. Oni na pewno byliby szczęśliwi, gdyby teraz jej płuca oddały
ostatnie tchnienie, a serce zaprzestało swojej pracy. Jednak najbardziej
chodziło jej o Louisa. Już dawno zauważyła, że uczucie, jakim go obdarzyła jest
zupełnie czymś innym, niż sympatia. Ona po prostu pierwszy raz się zakochała.
Dlaczego wtedy go nie posłuchała i wzięła udział w tym cholernym wyścigu?!
Przecie teraz mogłaby siedzieć z nim na kanapie i oglądać jakąś komedię, na
którą i tak nie zwracaliby uwagi. Zamrugała kilkakrotnie, żeby przywołać w
nicości obraz uśmiechającego się chłopaka. Westchnęła ciężko, kiedy obrazy z
przeszłości zaczęły przewijać się w jej umyśle. Nie próbowała jednak ich
zatrzymać; była na to zbyt słaba.
Mullingar,
30 października 2010 roku (kontynuacja wspomnienia)
- Nie ma
czego opowiadać. Po prostu moi rodzice rozwiedli się, a tata ze mną
przeprowadził tutaj, do Irlandii. Naprawdę pochodzę z Londynu, gdzie zostawiłam
wszystko to, co kocham. Przed rozwodem też nie było kolorowo. Mama i ojciec na
każdym kroku kłócili się o wszystko zapominając o tym, że mają dziecko. – powiedziała,
nie patrząc na żadnego z nich. Nie miała w sobie na tyle odwagi.
- Hej, jak
chcesz to możemy ci pokazać nowe rzeczy, które pokochasz! – wypalił chłopak z
czarnymi włosami. – Najpierw trzeba się tylko poznać! Jestem Gareth, ten grubas
to David, a trzeci ma na imię Allan. – mówił bardzo chaotycznie, czym wywołał
szeroki uśmiech na twarzy dziewczyny.
- Nazywam
się Madeleine Davies. – mruknęła cichutko, tak że ledwo co usłyszeli.
Londyn, 6
października 2014 roku
Tak
właśnie poznała chłopaków. Dalej ma im za złe, że od początku nie uwierzyli w
prawdziwość jej słów, kiedy mówiła o swoim beznadziejnym życiu. Przecież nie
każda piętnastolatka nie wie nic na jego temat. Z resztą, jak widać na
załączonym obrazku ona wiedziała bardzo wiele, zbyt dużo. Odchyliła głowę do
tyłu, zamykając powieki. Do dziś dnia dziękuje Bogu i wszystkim świętym za to,
że ich wtedy spotkała. Jest niemalże pewna, że wszystko potoczyłoby się
inaczej, gdyby nie oni. Mimo wszystko podobało jej się wszystko, co dotąd
robiła.
Nagle
poczuła, jak dookoła niej robi się niewyobrażalnie zimno. Opatuliła swoje ciało
rękami, pocierając dłońmi o ramiona, żeby choć trochę się ogrzać. Nie miała
pojęcia, o co chodzi. Przecież, kiedy ostatnio po wypadku leżała w szpitalu nic
takiego się nie stało. Po prostu bolała ją głowa i tyle. Gwałtownie odwróciła
się w tył, gdy tyko zauważyła, jak cała przestrzeń zaczyna się rozjaśniać.
Przymrużyła oczy widząc, kto zmierza w jej stronę. Mama. Poderwała się z kolan i zaczęła biec w kierunku kobiety,
która czekała na nią z rozłożonymi rękoma. Rzuciła się na jej szyję ze łzami w
oczach i szerokim uśmiechem, przyozdabiającym bladą twarz.
- Zawiodłam się na tobie, córeczko. – usłyszała
w pewnym momencie. Odsunęła od siebie matkę, żeby popatrzyć prosto w jej błękitne
oczy. Były przepełnione czymś, co mocno zakuło szatynkę – smutkiem i
zawiedzeniem.
~*~
Nie
poszedł wczoraj do szpitala; nie był w stanie. Jeżeli tylko popatrzyłby na
bezwładne, blade ciało dziewczyny, to od razu musieliby szykować łóżko i dla
niego. On nie jest w stanie bez niej przeżyć. Właśnie siedział w swoim
ulubionym, londyńskim barze i pił trzecie piwo z rzędu. Jego przyjaciele
pojechali do szatynki i bardzo się z tego cieszył. Przynajmniej będzie mógł
chwilę pomyśleć sam – w zupełnym spokoju. Poczuł, jak ktoś kładzie dłoń na jego
udzie i zaczyna po woli sunąć nią do góry. Odwrócił się w kierunku
niebieskookiej blondynki, która do twarzy miała przyklejony kokieteryjny
uśmiech. Twarz dziewczyny przyozdabiały jedynie skąpe ciuchy, których tak naprawdę
mogłoby w cale nie być. Przewrócił oczami nie zważając na nią. Była zupełnym
przeciwieństwem Madeleine.
- Chodź ze mną, a zapomnisz o niej. – wymruczała
mu do ucha, zatrzymując dłoń bardzo wysoko. Zmrużył oczy, przyglądając się
uważnie jej wytapetowanej twarzy. Czy chciał zapomnieć?
Bez
ostrzeżenia wpił się w pełne wargi blondynki, nie zważając na choćby odrobinę
delikatności. Załapał za oparcie krzesła i przysunął je bliżej siebie, kładąc
jedną dłoń w talii dziewczyny, a drugą wplótł w długie włosy. Obserwował
zadowoloną twarz dziwki, bo inaczej nie dało się jej nazwać. Wiedział, że
sprawia niebieskookiej niesamowitą radość faktem, że udało jej się „wyłowić”
kolejnego bezmyślnego głupca, który przyszedł tutaj tylko w jednym celu.
Jednak, czy Louis był głupcem? Czy Tomlinson chciał zapomnieć o dziewczynie,
która sprawiła, że zakochał się w niej? Przeniósł dłoń na odkryte plecy
długowłosej. Poczuł, jak łapie go za rękę, a chwilę później zaczyna prowadzić w
stronę pokoi. Nie protestował, był jak szmaciana lalka, którą można przestawiać
z kąta w kąt. Wypełniał każde nieme polecenie dziewczyny.
W
pewnym momencie wprowadziła go do jakiegoś pustego pokoju, w którym znajdowało
się tylko jedno łóżko. Z lubieżnym uśmiechem na ustach pchnęła Louisa tak, że zderzył
się delikatnie plecami ze ścianą. Kilka sekund później obejmował już blondynkę,
całując się z nią zachłannie. Jednak to nie było to, co czuł z Madeleine. Żadnych
dreszczy, ciarek czy jakiegokolwiek innego uczucia, ale cały czas odwzajemniał
pocałunek. Niebieskooka włożyła dłonie pod jego koszulkę i zaczęła ją po woli
ściągać. Nie protestował, podnosząc ręce do góry. Pchnął ją na łóżko, obsypując
dekolt drobnymi pocałunkami.
I
właśnie wtedy w jego umyśle pojawiła się Madeleine. Uśmiechnięta dogryzała
Horan ‘owi, kiedy ten nie chciał jej na coś pozwolić i czerwieniał na twarzy,
bo nie mógł sobie z nią poradzić. Każde wspomnienie szatynki sprawiało, że czuł
bezwarunkowy uśmiech na twarzy, który mógłby tam pozostać na wieki. Serce i
oddech przyspieszały pracy, a umysł wręcz przeciwnie – głupiał. Zamrugał
kilkakrotnie, przypominając sobie zdjęcia motoru z porannej gazety. Był
całkowicie zniszczony. Zacisnął mocniej powieki, sięgając ustami ucha
dziewczyny pod nim.
- Przykro mi skarbie, nie chcę zapominać. –
wymruczał, przygryzając jego płatek. Podniósł się z niej, odszukał swojej
koszulki i szybko opuścił bar.
Nie
mógł, nie był w stanie zrobić tego Davies. Uczucie, jakim obdarzył dziewczynę
było zbyt silne, żeby od tak po prostu zapomnieć o nim na te kilka godzin, a
potem wrócić do poprzedniego stanu „wielkiego zakochania”, nie! On nie potrafił
już dłużej bez niej wytrzymać! Przyspieszył kroku, po chwili biegnąc. Na cel
obrał sobie tylko jedno miejsce – szpital. Od dziś nie będzie z niego
wychodził, do póki Madi się nie obudzi. A jak już nigdy więcej nie będzie mógł
z nią porozmawiać? To jego życie również się skończy.
~*~
- Co to znaczy, że cię zawiodłam? – zapytała słysząc,
jak głos jej się załamuje. Zawsze chciała pokazać rodzicom, od jakiegoś czasy
tylko matce, że jest gotowa na dorosłe życie i potrafi sama o siebie zadbać, a
słowa, jakie przed sekundą usłyszała sprawiły, że niewidzialny miecz przebił
serce Madeleine. A przecież miało być z
kamienia.
- Pamiętasz, jak powiedziałam ci, że wszyscy
chcę twojego dobra? – zapytała, na co dziewiętnastolatka pokiwała głową. – Nie postarałaś
się nawet ich zrozumieć. Za każdym razem odtrącałaś pomoc Niall ‘a, a na sam koniec odprawiłaś z kwitkiem
chłopaka, któremu naprawdę na tobie zależy. – kontynuowała. Z każdym wypowiedzianym
słowem na twarzy szatynki pojawiały się nowe łzy, nad którymi nie była w stanie
zapanować. Wplotła palce w swoje długie włosy i zaczęła za nie z całej siły ciągnąć,
upadając na kolana.
- Ty nic nie rozumiesz! – krzyknęła w końcu,
podnosząc zapłakaną twarz w kierunku delikatnie uśmiechającej się mimo wszystko
kobiety. – Oni też nic nie rozumieją! Ja .. Ja się zmieniłam. Już nie jestem tą
samą Madeleine, co kiedyś. Teraz jestem zupełnie inna. Silniejsza, potrafię
poradzić sobie ze wszystkim. – mówiła, jakby była w amoku, nawet nie zwracała
uwagi na wypowiadane słowa, które samoistnie wychodziły z jej ust. Objęła się
ramionami.
- Madi, ja wszystko rozumiem! Zawiedliśmy cię z
tatą! Myśleliśmy tylko o sobie, zapominając po drodze o najważniejszej osobie w
naszym życiu. – z każdym słowem podchodziła coraz bliżej swoje córki i już
miała się do niej przytulić, kiedy nastolatka wystawiła przed siebie rękę z
otwartą dłonią.
- Nie podchodź do mnie. – obrzuciła kobietę tak
nienawistnym spojrzeniem, że ta aż postawiła krok do tyłu. – Nienawidzę was
wszystkich. Ciebie, ojca, Niall ‘a, Zayn ‘a i wszystkich. Nikt nie potrafi
zrozumieć, że ja mam pierdolone uczucia. I chociażby nie wiem, jak miała się starać,
to się ich nie pozbędę! A wy wszyscy na każdym kroku depczecie po nich, jakby
były kupą piachu, niczym więcej. Czymś bez znaczenia. Jedynie Louis, on naprawdę
chciał mnie zrozumieć, a ja tak po prostu się na niego wypięłam. – jęknęła,
pochylając się do przodu i zakrywając twarz dłońmi. Nie hamowała spazmatycznego
szlochu, który co chwilę wydobywał się z jej ust. Ona musi coś zrobić, żeby go
przeprosić. Nawet, jeśli miałaby to być ostatnia rzecz w jej gównianym życiu.
- Jeszcze nie jest za późno. – usłyszała delikatny
głos kobiety, który przepełniony był niesamowitym smutkiem.
~*~
- Co z nią jest? – zapytał, wpadając na oddział,
gdzie aktualnie przebywała szatynka. Popatrzył wyczekująco na Liam ‘a, który
jako jedyny stał na korytarzu. Zdziwił się, kiedy nie zobaczył reszty
przyjaciół. Wydawało mu się, że wszyscy tutaj przyjechali.
- Szukają cię. – mruknął w odpowiedzi chłopak.
Szatyn popatrzył na niego z rezygnacją.
- Jestem dorosły, sam sobie potrafię pomóc. –
warknął, po czym odwrócił wzrok w kierunku szyby, za którą leżała jego drobna
Madeleine.
Kiedy
tylko ją zobaczył kolana natychmiast się pod nim ugięły. Leżała taka drobna,
podpięta do tych wszystkich pikających urządzeń. Nie rozumiał nic z tego, co
pokazują, ale nawet go to nie obchodziło. Liczyła się tylko dziewczyna, której
kolor skóry niemalże zlewał się ze śnieżnobiałą, szpitalną pościelą. Poczuł,
jak oczy pieką go od nadmiaru nagromadzonych w nich łez. Na twarzy szatynki
znajdowały się pojedyncze zadrapania, a na lewym ramieniu widniał sporych
rozmiarów gips. Miała również na sobie niezliczoną ilość siniaków i drobnych
krwiaków. Oparł dłonie i czoło o szkło. To on powinien tam leżeć, a nie ona!
Zacisnął pięści i powieki. Odwrócił się w kierunku zamyślonego przyjaciela.
Przyglądał mu się z nieukrywaną ciekawością.
- Mogę do niej wejść? – zapytał cicho. W
odpowiedzi Liam pokiwał mu tylko twierdząco głową i skrzyżował ramiona.
Już
na nic więcej nie czekał, tylko w tempie natychmiastowym znalazł się w
niewielkim pomieszczeniu i usiadł na metalowym krzesełku. Nie hamował już
słonej wody, która obficie spływała po jego zaróżowionych od biegu policzkach.
Chwycił drobną, chłosną dłoń Madi w swoje, duże i ciepłe, po czym zaczął
dotykać jej delikatnie ustami. Kilka sekund później rozłożył ją i przyłożył do
swojej mokrej, również od potu, twarzy. Zaczął jeździć nią w dół i w górę,
uśmiechając się do siebie delikatnie. Zachowywał się, jak prawdziwy szaleniec.
Jednak to właśnie nim był. Ogłupiał z miłości do dziewczyny, która w każdym
momencie może go opuścić.
- Walcz. – wyszeptał ledwo słyszalnie. – Zrób to
dla mnie, dla siebie. – Każde słowo, wypowiedziane w przestrzeń raniło jego
uszy. Zamknął oczy, kładąc głową obok ciała dziewczyny. Prawdziwy świat zaczął
po woli mało go interesować, a już po chwili go opuścił. Nie wie, czy zemdlał,
czy po prostu usnął, bo już nic potem nie pamięta.
Boże nie strasz tak więcej bo prawie zawału dostałam pomyślmy za co masz tyle wejść no ja nie wiem może za ten zaje.... fajny blog itp :) czekam na next i dużo weny życzę
OdpowiedzUsuńPs wcale nie jest gówniany rozdział jest smutny po prostu
Zajefajny blog kocham to !! Biedny Lou. :'( :'(
OdpowiedzUsuńBo twój blog jest zajebisty ;D
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, że Louis się ogarnął, bo jak nie to krucho by z tobą było...
Mam nadzieję, że ta rozmowa z mamą jakoś do niej trafi i dziewczyna zastanowi się nad tym co robiła innym, jaki ich traktowała (mam na myśli tych którzy byli wobec niej szczerzy i którym zależało na jej dobru)
Czekam na next!
Cudownie piszesz!
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy komentarz, więc podsumuję wszystko.
Masz talent i to wielki. Ładne przedstawienie postaci.
Cudo, kocham itp.
Następny, proszę.
nie gadaj głupot jest cudowny xD za co tyle wejsc ? Proste xD bardze fajnie piszesz wgl twoje opowiadania są takie fajne , i się je tak czyta i jest się zainteresowanym bo nie raz na innych blogach nawet do połowy nie dojde rozdziału a już nie chce mi się czytać :*
OdpowiedzUsuńCo gadasz jakieś głupoty?! Rozdział jest...świetny. Naprawdę. Taki inny, ale i tak genialny. ♥
OdpowiedzUsuńByle do soboty! :D
zadne gowno! jak zwykle genialny <3
OdpowiedzUsuńJUż czekam na kolejny pozdrawiam ;) xoxo
OdpowiedzUsuńgenialne ! Uwielbiam to opowiadanie ;))
OdpowiedzUsuńWow! Świetny rozdział! Wbrew temu co mówisz wcale nie jest jakiś mega krótki :) Ten blog ma tyle wyświetleń, bo masz mega talent i to opowiadanie jest cudowne, nie wiem o co się pytasz. Myślałam, że to oczywiste :**
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
omg.
OdpowiedzUsuńOmg.
OMG.
O M G.
O M G !!!
MEG! :o
Może trochę nudny, ale potrzebny i taki raz na jakiś czas. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńNie jest krótki... ale wiem jak to jest. Każdy ma własne zdanie na temat długości...
OdpowiedzUsuńTen rozdział był genialny... podobają mi się takie rozdziały, ponieważ w nich można zobaczyć jak bohaterowie to przeżywają :D
To na górze to nie jest żadne gówno tylko świetny rozdział :*
Czekam z niecierpliwością na następny ^^
Edzia
my-universe-will-never-be-the-same-33.blogspot.com
Super
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dodasz mimo że nie będzie 20 komów.
OdpowiedzUsuńWow dziewczyno!! Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńMogę prosić dalej? :D
OdpowiedzUsuńJej... Ale jak będzie 18 to też dodasz? :)
OdpowiedzUsuńO matulu, megaaa smutny ;c, bardzo Cie prosze nie rób nic złego Madeleine :c kocham twojego bloga ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńZapomniałam!! zapomniałam skomentować :( sory z głowy mi wyleciało
OdpowiedzUsuńa więc tak rozdział super nie żadna chała :) czy krótki...troszkę krótszy niż inne ale muszą być też takie :)
czekam na następny :) żeby była nadal suką....hahahahaha
weny życzę :)
@xellieg
Jest sobota, 21 komentarzy, a rozdziału jeszcze nie ma!
OdpowiedzUsuńJa się pytam dlaczego?
Jest sobota, 22 komentarze i godzina 14:58. Albo mi się wydaje, albo mam jeszcze 9 godzin i 2 min? Bez obrazy, ale przydałaby się cierpliwość xx
UsuńSjhshsususjsj. Zajebisty. Zajebisty i jeszcze raz zajebisty!!!!! ;) cudowneee! <3 biore sie za czytanie nastepnego rozdzialu! :))
OdpowiedzUsuń@luvmyniallers